Nie jesteś zalogowany na forum.
Siemka czołem!
Czy ktoś z Was, szykuje się/zdaję na prawo jazdy? Bo ja owszem Jednakże zapisując się nie wziąłem pod uwagę zmiany w przepisach, tak oto wchodzą one 12 lutego, a urodziny mam 13. Znaczy to pokrótce tyle że będę zdawał nową teorię. Ponoć cięższa, lecz z relacji mojego instruktora i paru innych osób, więcej media robią dymu jak jest. Wewnętrzny jeszcze po staremu, tak ni w kij ni w oko. Zajęcia w OSK z samej teorii mam już za sobą, teraz pozostała jazda, nową już Toyota Yaris
Pozdrawiam,
Mesho
Offline
A ja za to Škodą Fabią
I już wkrótce będę teorię zdawał (może się na starą załapię )
Może to i w większości szum... ale nie chcę się przekonywać na swojej skórze
Avatar by MadKakerlaken
Offline
Teraz zdaje mój brat. Ja mam już od 4 lat. Robiłem jeszcze na Corsie ale to chyba w każdym mieście jest inaczej. Teraz wiem, że jest Fabia w Wawie. Moim zdaniem lepszy większy samochód, bo jeżeli sobie poradzicie z Fabią to i Yaris nie będzie stanowił problemu, odwrotnie może to nie mieć zastosowania w przypadku małego jeszcze doświadczenia.
Co do nowej teorii to mam mieszane odczucia. W starej było na tyle mało pytań, że można się było ich wykuć na pamięć po prostu. Natomiast teraz jak patrzyłem na pytania brata to na niektóre serio nie znałem odpowiedzi, były mocno kontrowersyjne. Nie wiem czy to już ta nowa teoria ale ja takich nie miałem. A praktyka się chyba nie zmieni, poza tym że chyba więcej trzeba godzin wyjeździć co jest moim zdaniem na plus.
Zdaje ktoś w Warszawie? Ja zdawałem na odlewniczej i gorąco polecam, łatwe trasy;)
Życzę wszystkim powodzenia
Offline
Powodzenia Mesho!
Ja robilam na Nissanie Micra i na Fiacie Punto (na fiacie zdalam). Czyli jak rozumiecie nie udalo sie za pierwszym razem. xD Sporo razy probowalam... Raz powinnam zaskarzyc egzaminatora, bo oblal mnie za cos, co nie powinno byc liczone jako blad. Tak przynajmniej powiedzialam mi instruktor. :p Mam wszystkie papiery pod reka i nic do roboty wiec chetnie opowiem za co dostalam plakietke zagrozenia na drodze.. Zdawalam 5 razy. Niektorzy mowia, ze normalka, inni lapia sie za glowe, a jeszcze inni zazdroszcza. Cztery pierwsze proby nie mialy zbyt duzego odstepu w czasie.
1. 07.08.2010 - Jazda po luku - Praktycznie wiekszasc na tym oblewa na pierwszym. Wyjechalam za linnie.
2. 11.08.2010 - Omijanie - Za to podobno nie powinnien mnie oblac. To byla droga jednokierunkowa opstawiona samochodami z dwoch stron. Nic sie nie stalo. 5 min przed koncem facet stwierdzil, ze rozwalilabym mu samochod.
3. 16.08.2010 - Skrzyzowanie - Zalatwili mnie na robotach drogowych. Najbardziej sie tego wstydze. Tez 5 min przed koncem. Facet zabral mnie dwa razy w to samo miejsce, bo zaczail, ze nie kumam o co tu chodzi.
4. 27.08.2010 - Wzniesienie - Po tym dostalam zalamania nerwowego. Nie umialam wyczuc samochodu. Oblalam na czyms, czego nigdy zle nie zrobilam. Po prostu sprzeglo inaczej chodzilo...
5. <3 15.07.2011 - Zwyciestwo
Powiem tylko tyle, ze kazda proba uczynila ze mnie lepszego i kierowce. Oczywiscie moja pewnosc siebie bardzo ucierpiala i rok sie zmagalam ze soba, by znow sprobowac. No ale udalo sie!
Ostatnio edytowany przez Sufuria (2011-12-26 21:30)
PS: Brak polskich literek.. jakby, co
Offline
Offline
Ja prawo jazdy zdawałem kilkanaście lat temu. Egzamin wyglądał zupełnie inaczej: zdawało się go w szkole jazdy gdzie się uczyło (egzaminatorzy przyjeżdżali z zewnątrz). Egzamin był prowadzony na aucie w którym uczyłeś się jeździć - nieśmiertelny maluch, czyli fiat 126 p . Sam egzamin polegał na kilku pytaniach ustnych z teorii, potem rundka wokół osiedla a na koniec wjazd tyłem lub przodem do ,,garażu" czyli czterech ustawionych pachołków. W maluchu oprócz mnie oraz egzaminatora byli jeszcze dwaj kursanci jako świadkowie egzaminu....ot, czasy się zmieniły.
W wojsku było ciekawie, skierowali mnie na kurs prawa jazdy ciężarówkami, egzamin prowadzono na Starach 660 tzw. ,,Pszczółki" każda z trzech osi miała napęd, jednym z warunków zdania było płynne ruszenie tym potworem, oficer-egzaminator postawił kubek z kawą na podłodze i kazał ruszać, jak się nic nie wylało to potem jazda po jednostce była bajką, kilku kolegów kilka razy podchodziło do tego egzaminu ze względu na wspominany kubek . Mi sie udało za pierwszym razem ale oba egzaminy wspominam dobrze....
Kapitan.....i wszystko jasne. Pamiętajcie, wszyscy jesteśmy żołnierzami!!!
Offline
Roczniki 94, koniec strachu o dziwną teorię:
Offline
Hehe... dowiedziałem się o tym dzień po zapisaniu się na egzamin... który i tak muszę przełożyć
Avatar by MadKakerlaken
Offline
Korzystajcie, póki przesunęli termin wprowadzania zmian dotyczących egzaminów bo potem może nie być tak łatwo Ja na szczęście mam to już za sobą, jak zdawałam 3 lata temu to teoria była formalnością, wystarczyło się nauczyć pytań. A jeśli chodzi o pratykę to wszystko zależało od egzaminatora... Ale jak ktoś dobrze trafił i na prawdę umiał jeździć to nie było problemów ze zdaniem:D
"The past can hurt.
But the way I see it,
you can either run
from it, or learn from it."
Offline
Noo i jestem na półmetku kursu. Idzie już bardzo dobrze, na początku jakoś miałem problemy ze złożeniem wszystkich czynników prowadzenia do kupy:P
A tak btw.
Jak na prawdę ma się "skilla" to zdanie egzaminu to pestka. Choć kapkę zależy od szczęścia, zawsze się przyda ale nie zastąpi umiejętności^^
Ostatnio edytowany przez Mesho (2012-02-14 20:57)
Offline
Noo i jestem na półmetku kursu. Idzie już bardzo dobrze, na początku jakoś miałem problemy ze złożeniem wszystkich czynników prowadzenia do kupy:P
Tak jest zawsze tym się nie przejmuj.
A tak btw.
Jak na prawdę ma się "skilla" to zdanie egzaminu to pestka. Choć kapkę zależy od szczęścia, zawsze się przyda ale nie zastąpi umiejętności^^
I właśnie o to chodzi, to znaczy o ten skill, jak to fajnie nazwałeś. A jest jeszcze lepiej jak na egzaminie trafi ci się szczęście w postaci miłego, młodego egzaminatora, który zauważy zapewne twoje umiejętności i to że biegle władasz kierownicą i biegami, a także gazem/sprzegłem, to wtedy cały egzamin masz zdany (o ile nie popełnisz radykalnego błędu). Gorzej jak ci się trafił niemiły, stary, zrzęda... Tu nawet jeśli będziesz biegle władał kierownicą i całą resztą to i tak radziłbym niepoprzestawać modlić się o "zaliczenie". Taka osoba bowiem potrafi być twoimi oczami i wytkać ci nawet najmniejsze błędy. Tak się złożyło że ja akurat miałem to szczęście (pierwszy przykład z miłym egzaminatorem), a osoba z mojego otoczenia miała nieszczęscie (a nawet kilka) z tym egzaminatorem-zrzędą. Powodzenia!
Offline
A ja właśnie dziś miałem egzamin i... zdałem
Avatar by MadKakerlaken
Offline
To gratulacje Ib Ja zdałem za 3 razem bo się mnie egzaminator czepiał
„Sharingan no hontou no chikara ga… kono Uchiha Madara no chikara ga!”
Offline
Brawo Ib!:) Dwóch moich kumpli też zdało za pierwszym zamachem. Może nie taki diabeł straszny jak go malują? Jak w miarę normalny egzaminator to chyba żaden problem.
Offline
Mimo wszystko skupienie na jeździe powinno być ważniejsze niż skupienie się na egzaminatorze :P.
Mesho dużo kursu ci zostało?
Offline
10h jazdy, powoli szykuję się do egzaminu wewnętrznego, bo widzę że mam co nieco braków z teorii:P Potem tylko do WORDu i niech się dzieje wola nieba.
Offline
Mnie prawie wszyscy wysyłają na egzaminy. Ja się nie nadaję na kierowcę bo nie mam cierpliwości. Stanie w korku to by była dla mnie mordęga.
Offline
Oto i państwowy egzamin teoretyczny mam za sobą:) 0 błędów, w sumie jak spędziłem ze 3 wieczory na wertowaniu wszystkich 524 pytań się nie dziwie. Na dniach zapisuje się praktyczny (no waluty nie było żeby od razu zamówić^^), nie mogę się doczekać!
Offline
Gratuluję teorii i życzę powodzenia w praktyce
Avatar by MadKakerlaken
Offline
Powodzenia w następnym egzaminie Połamania kierownicy.
Offline
No to ja mam prawko na motor a na samochód nie robię bo nie lubię siedzieć w klatce zamknięta a na cabrio mnie nie stać;D
Dr House
Offline
Ale przecież cabrio to nie jest przejaw jakiegoś tam luksusu. Wiadomo nowe autka są drogie, ale starsze cabriolety potrafią być w przyzwoitej cenie. Wszystko zależy od upodobań - gdybym na przykład rzucił słowo: Astra, to zapewne nie wzbudziałby ona oczekiwanego entuzjazmu, ale już na przykład dwuosobowa Barchetta, mogłaby te oczekiwania spełnić, gdyż autko śwetnie nadaje się dla Pań. Mi osobiście również się podoba, mimo że jestem "on" :p.
Offline
Cóż no może i racja jednak wolę czuć się wolna smigając na motorze;D
Dr House
Offline
EPIC FAIL tak to określić mogę.
Dzisiaj miałem egzamin. Od rana chodziłem na podwyższonym ciśnieniu, dało się poczuć stres. Trwał ten ranek ze dwa razy dłużej jak normalnie. Wsiadłem w busa, jadę i jadę, jadę i jadę jak na tą śmierć. W Wordzie mijający czas mnożymy x3. Wywołali mnie, dobra lecę już do kata. Podał swoje imię i nazwisko, numer pojazdu i kogo będzie egzaminował. Czy zasady egzaminu są jasne? Żeby nie instruktor z OSK to za chiny człowiek by nie wiedział.
Placyk jak z bicza strzelił. Lewa stopa skakała jak porażona. Wyjazd, znak STOP i tyle. Pan uważał że nie zatrzymałem się faktycznie dobrze, nie zgodziłem się z nim, zahamowałem i obejrzałem się na obie strony, ale co mam do gadki? Czuję że jakbym siał wąty to już bym mógł zdawać w nieskończoność. Przesiadka i powrót, egzamin jak szybko się zaczął tak i zakończył. Kolejna próba za miesiąc, jak znajdzie się waluta, nie zawsze jest pod ręką.
Pozostało się tylko wk***ić. Wiem że zdać za pierwszym razem to jak zobaczyć inteligentną blondynkę czy kawałek porządnej drogi w Polsce, ale tu jest WORD tu się kasuje forsę. Czemu wszędzie muszą nas ru***ć na koszty?
Sorki, pisze trochę pod wpływem chwili, ale musiałem gdzieś się wyżalić.
Ostatnio edytowany przez Mesho (2012-04-23 18:13)
Offline
Przykro mi... to w większości zależy od tego, czy się trafi na normalnego egzaminatora...
Avatar by MadKakerlaken
Offline
Najlepsi ponoć zdają za drugim "zamachem" - coś w tym jest. Nie inaczej było tej soboty. Nie przedłużając - zdałem Jak zobaczyłem, że trafił mi się dość normalny egzaminator, a poprzedni kat wybrał inną ofiarę, odetchnąłem z ulgą.
Mały spoiler tego co było:
Placyk na luzie, choć stopa sprzęgła dostawała delirki jak wisiała w powietrzu xD Dostałem jedno parkowanie skośne na pustym parkingu, przy jednym samochodzie. Ogólnie nie szło mi jakoś fantastycznie, nie trafiałem w biegi, co raz za wysokie, raz na przejściu się zatrzymałem bo nie zdążyłem wyhamować przed czerwonym - chamski egzaminator by uwalił.
Gdzieś na przejściu z samochodu obok ktoś powiedział do mnie - uśmiechnij się przyjacielu! Choć cała ta szopka to był za duży szok.
Jak wróciłem do wordu nie mogłem uwierzyć w to co się stało. Wychodząc z siedziby zła zobaczyłem jak poprzedni kat wraca za siedzeniem kierowcy - strzeliłem śmiechem
Wczoraj po egzaminie jeszcze jakoś nie ogarniałem - dopiero jakoś dziś udało mi się zebrać wszystko do "kupy".
Cóż jak przyjdą dobre czasy (pewnie za parę dobrych lat) i zdołam zebrać waluty na kurs kat. C, robię na C. Tymczasem koniec wizyt w siedzibie zła.
Offline
No to gratuluję Teraz tylko kupić wózek i zbierać doświadczenie
Offline
No to brawo, witaj w gronie kierowców
Avatar by MadKakerlaken
Offline
Ja również przyłącze się do gratulacji. Ale mam też do was pytanie. Jeśli po pozytywnym zdaniu kat.B jest koniecznością zdać egzamin i jazdy na kat.A ? Bo myśląc nad tym mam kocioł w głowie.
Offline
Tak, jest konieczność (mój kolega zdaje), ale można jednocześnie zdawać teorię z obu, wtedy część pytań (wspólna dla obu kategorii) jest pisana tylko raz (czyli ma się o 1/3 mniej pytań).
Avatar by MadKakerlaken
Offline