Nie jesteś zalogowany na forum.
*Souri długo patrzyła za oddalająca się Cari. Wiedziała, że lwica może być zawiedziona, rozczarowana czy wściekła na zobojętniałość innych, ale ta wyprawa od początku byłaby skazana na niepowodzenie. Westchnęła głośno i ciężko.*
-Tak naprawdę będzie lepiej. *Powiedziała. Wtem przypomniała sobie, że Cari mówiła coś jakby o tym, że sama była w niewoli.* To pewnie dlatego tak jej zależy. *Pomyślała, a jej oczy zapłonęły dawnym blaskiem wesołości.*
//Te słowa piszemy łącznie. ~FL//
Ostatnio edytowany przez FireLion (2014-02-20 16:37)
Offline
*Carissime spojrzała na Nessie idącą w jej stronę. Przewróciła oczami, po czym znów popatrzyła w niebo. Było takie niebieskie. Lwica znów zwróciła wzrok ku Nessie. W połowie zamknięte, szarawe oczy lwicy wpatrywały się w drugą, pewną siebie. Futro, kiedyś radosne i puszyste (podobnie grzywa), teraz oklapłe trzymało się ciała Carissime. Ogon leżał tak, jakby ktoś go przywiązał do ziemi albo nawet zabił. Tylko lekki wiatr ruszał futro i grzywkę nieruchomej Carissime wpatrującej się w Ness. Lwica co jakiś czas ruszała głową, żeby dać znak, że jeszcze żyje. Lecz praktycznie była już martwa. Nagle coś innego przykuło jej uwagę. Małe stadko zebr, które czekały na to, żeby je w końcu zaatakować. Najwyraźniej były na to przygotowane. Jednak Cari nie chciała się ruszyć z miejsca.*
- Chyba umrę...
*Położyła swój łeb na przednich łapach. Oczy zamykały jej się coraz bardziej.*
Offline
*Mania popatrzyła na Fire.*
- Czy zawsze trzeba mieć jakiś plan? Czy nie można ryzykować? *Zapytała. Uśmiech znikł i opuściła ogon. Podeszła powoli do wodopoju i zamoczyła łapy.*
Offline
*Nessie popatrzyła na Cari tak, jakby zobaczyła różowego jednorożca tańczącego macarenę. Podeszła bliżej.*
-Co tak leżysz? Przed chwilą tak Ci zależało, a teraz tak po prostu się poddasz? Owszem, wyprawa jest niebezpieczna. Dorosłym już nie pomożemy... Ale kto powiedział, że młodzików nie można uratować? Trzeba mieć tylko plan... *Ness podeszła do skały niedaleko, przesunęła po niej pazurami. *
-Trzeba ich zaskoczyć. No i oczywiście należy zebrać dużą grupkę. Poza tym... *Lwica spojrzała na jakieś uschnięte drzewo. Uśmiechnęła się szyderczo pod nosem.*
Offline
*Mania, po usłyszeniu słów Ness podniosła uszy i ogon. Podeszła do lwic i czekała na kolejne wypowiedzi.*
Offline
- Już mam gdzieś ratowanie ich.
*Warknęła, po czym obróciła swój łeb, lecz powoli, bo już nie miała siły życiowej. Popatrzyła na korę drzewa. Chciała jej dotknąć, lecz nie dała rady podnieść łapy. Chwilę później jej oczy zamknęły się, a lwica się nie ruszała. Nawet nie oddychała.*
Offline
*Ness spojrzała na Cari. Co znowu? Lwica podeszła do Cari, pchnęła ją łapą.*
-... Hmh...*Siadła obok niej. Lwica czuła, jak z Cari ucieka życie. Ale nie zareagowała. Po pierwsze- co mogła zrobić? Była lwicą, nie lekarzem. Po drugie... Jakoś tak... Odechciało jej się. Taak, Ness była zła. Może nie całkowicie... Ale...
Można by nazwać ją "neutralnym złem". *
Offline
- Co Ci jest? *Zawołał do Carissime.*
"Wszyscy jesteśmy złączeni w wielkim kręgu życia" - Jego Wysokość Król Mufasa
Offline
*Lwica się nie odezwała. Leżała nieruchomo, jak trup. Tylko wiatr ruszał jej futrem i grzywką. Oczy miała zamknięte. Futro było bardziej szarawe niż pomarańczowe. Grzywka też. Cari leżała bez ruchu.*
Offline
- Niech ktoś coś zrobi! *Zawołał do reszty.*
"Wszyscy jesteśmy złączeni w wielkim kręgu życia" - Jego Wysokość Król Mufasa
Offline
- Co mamy zrobić? Nie możemy ani uratować jej, ani wszystkich lwów, którzy są pod niewolą! *Warknęła.*
Offline
*Ness dalej siedziała tam i wpatrywała się w Cari. Nie miała zamiaru jej pomagać, oj nie. Lwica ziewnęła.*
Offline
* Siedziała przy wodzie wpatrując się w swoje odbicie. Fale zimnej wody obijały się o jej łapy. Obserwowała kątem oka grupkę lwów.*
Offline
- Wszystkich lwów nie da się uratować. Ale jedną lwicę chyba tak. *Powiedział do Manii.*
"Wszyscy jesteśmy złączeni w wielkim kręgu życia" - Jego Wysokość Król Mufasa
Offline
*Ness mruknęła coś pod nosem. Lwica podniosła się i ponownie szturchnęła Cari.*
-Hmmmhh...
Offline
-Cari! Przestań się wygłupiać. *Souri nie podobała się ta cała szopka.* Zachowujesz się jak małe lwiątko.
*Zmarszczy nos i machneła na to łapą. Przecież nic strasznego się nie działo. Słońce świeciło, antylopy biegały, a woda dawała przyjemny chłód.*
-Jesteś śliczną, młodą lwicą, która nie wiadomo z jakich względów leży obecnie na wznak przed grupą lwów. *Lwiczka zciszyła teraz głos i mówiła bardzo spokojnie i melodyjnie. * Czy nie wydaje Ci się to wszystko idiotyczne? *Usiadła obok Cari i uśmiechnęła się trochę żałośnie.*
Offline
- Twierdzisz, że ona udaje? *Zapytał się Souri niepewnie.*
"Wszyscy jesteśmy złączeni w wielkim kręgu życia" - Jego Wysokość Król Mufasa
Offline
*Mania wiedziała jednak, że jeśli Cari nie udaję, to da się ją uratować. Ale była zdenerwowana tym, że nikt nie popiera tego, by uratować lwy pod niewolą.*
- Ja lekarzem nie jestem.
Offline
*Cari nie odpowiedziała na pytanie Souri. Żyła ostatkiem sił. Nie dała rady zrobić nic, jednak słyszała, co powiedziała lwiczka. Czy ona sobie kpiła?! Carissime tu umiera, a ona się śmieje. Z czego? Z jej bólu? Nie. Coś zjadało ją od środka. Nie mogła nawet wydać z siebie cichego dźwięku, a co dopiero odpowiedzieć na jakieś pytanie. Nie mogła ruszyć ni łapą, ni ogonem, ni głową. Leżała. Umierała.*
Ostatnio edytowany przez FireLion (2014-02-22 12:49)
Offline
- Dopiero chciałaś tamtym lwom pomagać, a teraz jednej lwicy pomóc nie chcesz. Tą Twoją obojętność widać z daleka. Jesteś po prostu fałszywa! *Powiedział do Manii.*
"Wszyscy jesteśmy złączeni w wielkim kręgu życia" - Jego Wysokość Król Mufasa
Offline
- Jestem fałszywa? A ty?! Ty również nic nie robisz, a ja nie wiem jak mam uratować umierającą lwicę! Tamte lwy nie są umierające! *Powiedziała ze złością. Podeszła do Cari i szturchnęła ją łapą.*
- Cari?
*Zapytała i rozejrzała się po miejscu.*
- Czy jest tu coś, do czego mogę wlać wodę?
Offline
*Lwica była na granicy życia i śmierci. Była coraz bardziej szara, umierająca. Carissime ruszał - tak jak przedtem - lekki wiatr wiejący z północy.*
Offline
* Lwica zauważyła, że grupka lwów kłóci się między sobą i leży tam ledwo żywa lwica. Kiedy podeszła trochę bliżej krzyknęła.*
- Hej może pomogę? - * Zrobiła ostrożny krok do tyłu na wypadek gdyby któryś z lwów chciał ją zaatakować. Pomyślała, że będzie trzymać się w odpowiedniej odległości i dopiero po pozwoleniu podejdzie bliżej.*
Ostatnio edytowany przez Wathara (2014-02-25 15:30)
Offline
*Mania szybko spojrzała na lwicę.*
- Cześć. Jestem Mania. *Przedstawiła się.*
- Nie wiem jak, ale muszę ją uratować. Z chęcią przyjmę Twoją pomoc. Ale kompletnie nie wiem jak się zabrać do ratowania lwicy... *Mruknęła. Rzuciła wredne spojrzenie Fire.*
Offline
- Może ty będziesz potrafiła. *Powiedział do lwicy.*
"Wszyscy jesteśmy złączeni w wielkim kręgu życia" - Jego Wysokość Król Mufasa
Offline
* Bieglam przed siebie. Nie potrafilam odpowiedziec sobie na pytanie, gdzie dokladnie jestem. Mialam tylko nadzieje, ze ktos w koncu sie znajdzie, abym nie byla samotna. Usiadlam nad wodopojem, przy ktorym sie znalazlam. Napilam sie. Mialam wielka nadzieje, ze ktos mnie zobaczy..*
//przepraszam, ale nie mam polskich znakow//
Offline
*Spojrzała na lwicę. Postanowiła do niej podejść.*
- Cześć, jestem Mania. *Przywitała się z uśmiechem na mordce.*
Offline
*Ness spojrzała na Manię. Z wyrzutem. Umiera młoda lwiczka, a ty tak po prostu się witasz?! NAPRAWDĘ?! Niebieskooka mruknęła coś pod nosem i po raz kolejny pchnęła Cari łapą.*
Offline
- A co jej jest? Albo co jej się stało? Wiem, że musimy szybko działać, bo ona ma silną wolę i widać, że chce żyć, ale jeśli nie zaczniemy działać... - * Tu przerwała i spuściła głowę, że smutkiem w głosie. Nie chciała ich niepokoić, dobijać czy martwić, ale taka była prawda i musiała ich przygotować na najgorsze.*
Offline
- Położyła się i tyle. *Powiedział.*
"Wszyscy jesteśmy złączeni w wielkim kręgu życia" - Jego Wysokość Król Mufasa
Offline