Stado Lwiej Ziemi

Stado Lwiej Ziemi

Nie jesteś zalogowany na forum.

Ogłoszenie

#31 2013-07-04 18:10

Samanva Blirit
Niebieski koteł zagłady
Lokalizacja: Gdzieś w innym świecie...
Data rejestracji: 2013-04-29
Liczba postów: 1,039

Odp: Historia Marty

Rozdział 6
Czyli wygnanie!

- Hahaha... Tak... - szepnął do mnie Damu. - Ty wiesz, co zrobię... - dodał i uśmiechnął się chytrze. Zabolało mnie to jeszcze bardziej, niż powinno. Nagle usłyszeliśmy znów głos mamy.
- Królu, mój synu, czy masz jakieś pierwsze życzenie? - zapytała z uśmiechem. Brat znów na mnie spojrzał.
- Tak... Mam - odpowiedział, a ja spuściłam głowę i powoli zaczęłam się wycofywać. Gdy matka zapytała, jakie to życzenie, Damu krzyknął:
- Wygnanie! Wygnanie mojej siostry!
Wszystkim, łącznie ze mną, słowa utknęły w gardle. W końcu odezwała się matka.
- Co...? Jak to? Jak....? - wyjąkała.
- Cisza! Marta zostaje wygnana! I zabraniam o tym rozmawiać w mojej obecności! - ryknął brat... nie... to już nie był mój brat! Damu spojrzał na mnie i dodał:
- Wynocha. Wynoś się z mojego stada! Nie chcę cię tu! Nigdy nie chciałem! - krzyknął znów, tak, żeby wszyscy usłyszeli. Uroniłam łzę, ale od razu otarłam ją i spojrzałam w oczy Damowi.
- Dobrze - powiedziałam. - Dobrze. Nie mam nic przeciwko opuszczeniu tego stada... dopóki ty tu jesteś! - krzyknęłam i zaczęłam uciekać w stronę Jeziora. Usłyszałam za sobą tylko rozpaczliwy płacz matki w szyderczy śmiech Damu. Biegłam nie zatrzymując się anu razu. Dobiegłam nad Jezioro i płakałam. Nagle poczułam, że ktoś dotyka mnie łapą. W pierwszej chwili pomyślałam, że to matka lub jakiś inny członek stada, ale po chwili uświadomiłam sobie, że to nie może byś nikt ze stada, bo ta "czerwona zaraza", Damu nie pozwoliłby nikomu pobiec za mną.
- Kiraka...? - szepnęłam i odwróciłam się. Tak, to były Kiraka i Kasi. Nawet nie wiecie, jak się ucieszyłam na ich widok!
- Czyli on już to zrobił? - zapytała Kasi. Podeszła bliżej i mnie objęła.
- Tak... już po wszystkim... - odpowiedziałam przez łzy. - Nigdy mu tego nie zapomnę! - dodałam. Czułam się naprawdę strasznie. Ja, mała, siedmiomiesięczna kicia bałam się potwornie. Nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Kasi spojrzała mi w oczy i najwyraźniej wiedziała, że ja nie wiem.
- Nie musisz nic mówić. Wskakuj na grzbiet. Idziemy do domu... - powiedziała. Posłusznie wskoczyłam na grzbiet gepardzicy, która powolnym krokiem ruszyła przez dżungle. Oddalając się tak od moich rodzinnych stron pomyślałam... że mimo wszystko będę tęsknić... Zawsze...

//Dziś tak krótko, bo mi się nie chciało myśleć. XD //
//"Do puki" -> "dopóki" ~ Goldi//
//Mówiłam, że mi się nie chciało myśleć. :P //

Ostatnio edytowany przez Marta (2013-07-05 13:00)


Wielka fanka Warrior Cats!
Postacie: Waveforce (normalne wątki), Samanva Blirit(schizy)
commisions_for_samanvablirit_by_kreszer-d80csao.png
Sygnaturka by Kreszer

Offline

#32 2013-07-04 18:35

Himsi
Weteran
Lokalizacja: Kobyłka
Data rejestracji: 2013-05-02
Liczba postów: 1,138

Odp: Historia Marty

Ah szkoda że Damu cię wygnał odrazu go nie polubiłem xd. Historia udana czekam na więcej :) Będę miał co czytać hihi

Offline

#33 2013-07-04 18:40

Samanva Blirit
Niebieski koteł zagłady
Lokalizacja: Gdzieś w innym świecie...
Data rejestracji: 2013-04-29
Liczba postów: 1,039

Odp: Historia Marty

Hehe, zostaw sobie trochę na później. XD Jeszcze jakieś 2 - 3 rozdziały i koniec.

Ostatnio edytowany przez Marta (2013-07-04 18:40)


Wielka fanka Warrior Cats!
Postacie: Waveforce (normalne wątki), Samanva Blirit(schizy)
commisions_for_samanvablirit_by_kreszer-d80csao.png
Sygnaturka by Kreszer

Offline

#34 2013-07-05 12:34

Ognik
Fan TLK
Lokalizacja: Stargard/Poznań
Data rejestracji: 2013-03-12
Liczba postów: 5,507
WWW

Odp: Historia Marty

No podoba mi się.
Ale myślałem, że Damu jednak od razu Cię nie wygna.


Animashe i inne filmy związane z Królem Lwem - http://youtube.pl/user/klfantlk

Offline

#35 2013-07-05 13:01

Samanva Blirit
Niebieski koteł zagłady
Lokalizacja: Gdzieś w innym świecie...
Data rejestracji: 2013-04-29
Liczba postów: 1,039

Odp: Historia Marty

Chciał to powiedzieć przy wszystkich, a później mogło już nie być takiej okazji. XD


Wielka fanka Warrior Cats!
Postacie: Waveforce (normalne wątki), Samanva Blirit(schizy)
commisions_for_samanvablirit_by_kreszer-d80csao.png
Sygnaturka by Kreszer

Offline

#36 2013-07-05 13:37

GoldenLion
[center][size=12][b][color=green]Moderator[/color]
Data rejestracji: 2012-04-07
Liczba postów: 6,103

Odp: Historia Marty

Ciekawe, ciekawe. Udana ta historia, nie ma co!


,,Pamiętaj, kim jesteś'' - Ja zawsze będę pamiętała, że jestem złotym fanem TLK! <3
shining_lion_by_maroko13-d6iz6rk.png ~ Goldi by Maro

Offline

#37 2013-07-12 00:56

Samanva Blirit
Niebieski koteł zagłady
Lokalizacja: Gdzieś w innym świecie...
Data rejestracji: 2013-04-29
Liczba postów: 1,039

Odp: Historia Marty

Rozdział 7
Czyli dom gepardzic.

Leżałam zasmucona na grzbiecie Kasi. Gepardzica szła powoli przez dżunglę, a ja wspominałam tamte czasy, kiedy jeszcze bawiłam się z rodzicami w skakanie na ogonki... kiedy byłam jeszcze małym szkrabem.
- "Skończyło się!" - pomyślałam. - "Marta! Rzuć przeszłość za siebie!" To nie wróci!" - dodałam z coraz większą złością. Kiraka najwyraźniej zauważyła moją minę. Spojrzała na mnie z troską, ale i z lekkim przerażeniem.
- Nie przejmuj się tym tak. Zobaczysz, jeszcze będzie cię błagał, żebyś wróciła! - powiedziała.
- Nie wierzę w to... - odpowiedziałam cicho.
- Kiraka, daj Marcie spokój. Jest wystraszona, zła i zmęczona - powiedziała Kasi. Spojrzała na Kirakę, a ona na mnie. Nagle poczułam, że kręci mi się w głowie i, że chce mi się spać. Po chwili spadłam z grzbietu gepardzicy. Kasi zatrzymała się, żeby sprawdzić, co się stało. Kiraka też. Więcej nie widziałam. Zemdlałam...

Obudziłam się, gdy byłyśmy już na miejscu. Leżałam na posłaniu z liści w dosyć sporej norce wykopanej w jakiejś małej górce. Przy mnie siedziały dwie gepardzice.
- Nareszcie się ocknęłaś... - usłyszałam głos Kasi. Nie widziałam zbyt ostro ani nie czułam wielu zapachów, tylko zapach tych liści, na których leżałam i ziemi, więc nie mogłam stwierdzić, czy te gepardzice to Kasi i Kiraka, ale byłam pewna, że słyszę głos Kasi. Otarłam oczy łapką i jakoś mi się ostrość widzenia poprawiła. Tak, to były moje przyjaciółki. Na szczęście. Pociągnęłam nosem, ale niewiele to dało i ciągle nie czułam zapachu gepardzic.
- Co się stało? - zapytała Kiraka.
- Hppmmm... Chodzi ci o to, że zemdlałam, czy o to, że nie czuję waszych zapachów? - zapytałam bez sił.
- Nie ważne, Marto. Masz, zjedz, może poczujesz się lepiej - powiedziała Kasi i podsunęła mi trochę mięsa. Zjadłam kawałek, dwa, trzy... wszystko, co mi Kasi dała i nabrałam trochę sił. Wystarczająco dużo, by się podnieść. Miałam już chyba mniej zmuloną minę.
- Dzięki. Faktycznie czuję się lepiej - powiedziałam.
- Marta, mówiłaś, że nie czujesz naszych zapachów, tak? A jakieś inne? - zapytała zatroskana Kiraka.
- Tak, czuję - pociągnęłam nosem. - Czuję zapach tych liści i ziemi. Ale zaczynam chyba i was czuć - odpowiedziałam i stanęłam. - To przejdzie - uśmiechnęłam się i zapytałam, czy mogę wyjść na świeże powietrze, pooglądać okolicę. Oczywiście Kasi zgodziła się. Wyszłam więc z norki i wspięłam się na leżącą dwa metry obok kłodę. Okolica była wspaniała: wysoka trawa, zielone drzewa, a nawet rzeka. Nagle poczułam zapach Kiraki. Uśmiechnęłam się, bo to znaczyło, że to "zatkanie nosa" się skończyło.
- Ładna okolica, nie? - zapytała gepardziczka.
- Tak, pięk... - nie dokończyłam. Moją uwagę przykuły dwie rzeczy: pewien zaciemniony teren oddalony od nas o jakieś pół kilometra i dziwna, spiczasta skała kilkanaście kilometrów dalej. Spytałam Kirakę, co to jest. Odpowiedziała, że to takie ciemne to Cmentarz Słoni, tereny hien, a ta skała i otaczająca ją sawanna po drugiej stronie Cmentarzyska, to tereny lwów i, że mieszka tam Stado Lwiej Ziemi. Mówiła, że lwom nie można ufać, ale ja jej nie wierzyłam. Zupełnie inne zdanie mam wyrobione na temat hien. Wiedziałam, że to mordercy, których obchodzi tylko żarcie. I nie miałam zamiaru iść na ich tereny...

C.D.N.

Ostatnio edytowany przez Marta (2013-07-12 00:56)


Wielka fanka Warrior Cats!
Postacie: Waveforce (normalne wątki), Samanva Blirit(schizy)
commisions_for_samanvablirit_by_kreszer-d80csao.png
Sygnaturka by Kreszer

Offline

#38 2013-07-12 01:28

Himsi
Weteran
Lokalizacja: Kobyłka
Data rejestracji: 2013-05-02
Liczba postów: 1,138

Odp: Historia Marty

Jak zwykle super :) !! Czekam na ostatnią chyba cześć ?

Offline

#39 2013-07-12 02:12

Samanva Blirit
Niebieski koteł zagłady
Lokalizacja: Gdzieś w innym świecie...
Data rejestracji: 2013-04-29
Liczba postów: 1,039

Odp: Historia Marty

Nieeee... Jednak coś się tam jeszcze wciśnie. Pamiętajcie, że jeszcze nie wiecie w jakich okolicznościach dostałam bliznę i czemu jestem ze Stadem Lwiej Ziemi, a nie z gepardami.
//Literówki poprawione: "wsiśnie" -> "wciśnie"; "okolizniściach" -> "okolicznościach". ~ Goldi//

Ostatnio edytowany przez GoldenLion (2013-07-12 09:53)


Wielka fanka Warrior Cats!
Postacie: Waveforce (normalne wątki), Samanva Blirit(schizy)
commisions_for_samanvablirit_by_kreszer-d80csao.png
Sygnaturka by Kreszer

Offline

#40 2013-07-14 18:22

Samanva Blirit
Niebieski koteł zagłady
Lokalizacja: Gdzieś w innym świecie...
Data rejestracji: 2013-04-29
Liczba postów: 1,039

Odp: Historia Marty

Rozdział 8
Część 1

Czyli nauka polowania.

Dni mijały szybko i zaczęłam traktować gepardy jak swoją własną rodzinę. Kiraka była dla mniej jak siostra, spędzałyśmy całe dnie na wspólnej zabawie. Byłyśmy nierozłączne... Pewnego ciepłego poranka zostałyśmy obudzone przez Kasi. Gepardzica uśmiechnęła się.
- Wstawajcie, moje drogie. Myślę, że już najwyższa pora na rozpoczęcie nauki polowania! - powiedziała do nas. Kiraka była jeszcze trochę zaspana, ale ja od razu podskoczyłam z radości.
- Jej! Będzie polowanie! Będzie polowanie! Będzie polo... - nie dokończyłam, bo Kasi zaczęła się śmiać. - Co cię tak bawi, Kasi? - zapytałam.
- Haha... Dopiero zaczynacie, to znaczy, że będziecie siedzieć cicho w trawie i patrzeć jak ja poluję - podpowiedziała ze śmiechem.
- Cooo? Ale mamo...! To nudne! - wtrąciła Kiraka i obie zaczęłyśmy skakać dookoła Kasi, żeby dałam mam chociaż coś małego upolować.
- Nie. Nie wiecie, jak się poluje, więc jak niby chcecie to zrobić? - zapytała Kasi z cwaną miną.
- Coś wymyślimy... - odpowiedziała Kiraka, a ja dodałam: - Tak, skoczyć na ofiarę i raaaaraaraa! Hahaha! - po czym obydwie się śmiałyśmy. Kasi spojrzała w górę i pokręciła ze zrezygnowaniem głową. Zaczęła opowiadać, że to wcale nie jest takie łatwe, jak się nam wydaje. W końcu zgodziłyśmy się siedzieć grzecznie i obserwować Kasi. Gepardzica uśmiechnęła się i powiedziała, żebyśmy za nią poszły, więc poszłyśmy.

Nie musiałyśmy długo szukać zwierzyny. Po jakichś piętnastu minutach znalazłyśmy stado gazel. Kasi zaczęła się skradać.
- Ciiii... Zaczekajcie tu i obserwujcie - szepnęła, a my usiadłyśmy na niewielkim wzniesieniu, z którego było widać stado. Gepardzica była w odległości około jedenastu metrów od jakiejś młodej gazeli. Kasi nagle się poderwała i szybko pobiegła w stronę gazeli, która zauważyła gepardzicę zdecydowanie za późno. Uciekała co sił w nogach, ale nic jej to nie dało. Nasza mama była szybsza i po parunastu sekundach dopadła zwierzę i złapała za szyję, dusząc je.
- Hmm... Szybko... jej poszło - powiedziałam do Kiraki. Obydwie byłyśmy zaskoczone, jak szybko Kasi upolowała tą gazelę. Nigdy wcześniej nie widziałyśmy polowania.


Rozdział 8
Część 2

Czyli poznanie Machaziego.

Kasi wracała do nas ciągnąc ofiarę. Nagle puściła ją i zaczęła biec w naszą stronę, chociaż widać było, że jest zmęczona.
- Czemu mama do nas biegnie? Co się dzie... - Kiraka nie dokończyła zdania, bo nagle ktoś wyszedł z wysokiej trawy za nami. To był jakiś inny gepard! Nagle Kasi na niego skoczyła. Przywarła go do ziemi.
- Kasi, Kasi... Nie szalej, proszę - powiedział gepard. Ja i Kiraka zdziwiłyśmy się. On znał Kasi! Ja i siostra odsunęłyśmy się trochę.
- Znasz go? - zapytałam.
- Nie. Pierwszy raz go na oczy widzę... ale mama go najwyraźniej zna - odpowiedziała gepardzica. - Chodź. Musimy się dowiedzieć, o co chodzi.
Podeszłyśmy z powrotem do dorosłych. Kasi spojrzała na nas.
- No, przeproś je - powiedziała do geparda.
- Spokojnie, spokojnie, Kasi - odpowiedział i spojrzał na nas. - Ehh... Wybaczcie, jeśli was przestraszyłem... - rzekł, a my popatrzyłyśmy po sobie. Nie wiedziałyśmy, o co chodzi. W końcu podeszłam jeszcze krok do geparda.
- Przepraszam, ale ja i Kiraka jesteśmy chyba trochę nie w temacie... - spojrzałam wymownie na Kasi. Gepardzica westchnęła.
- No... ten tutaj gepard to... - spojrzała na Kirake - twój tata - Machozi* - dokończyła, a my byłyśmy totalnie zdezorientowane.
- Przecież... mówiłaś, że tata nie żyje! - krzyknęła gepardziczka.
- No, to już moja wina - wtrącił się Machozi. - Kiedyś postanowiłem zawsze trzymać się blisko mojej ukochanej, ale moim przyjaciołom się to nie podobało. Co jakiś czas umawialiśmy się na polowania i podczas pewnego wieczornego spotkania nie pozwolili mi wrócić do domu. Nie chciałem się z nimi bić, więc nie miałem wyboru. W końcu przestali mnie pilnować, bo myśleli, że już nigdy nie wrócę do Kasi - wytłumaczył.
- No właśnie - dodała Kasi. - Nie wrócił, kiedy wrócić miał, więc myślałam, że coś mu się stało - powiedziała. Spojrzałam znów na Kirakę, potem na Kasi i Machoziego.
- Hmm... To może wrócimy do domu, pogadacie na spokojnie, a ja i Kiraka się pobawimy przed norką? - zaproponowałam. Wszyscy uznali, że to dobry pomysł, więc poszliśmy.
Gdy doszliśmy Kasi i Machozi weszli do środka, a ja z siostrą zostałyśmy na zewnątrz.
- To wszystko jest... - zaczęła Kiraka.
-... nienormalne. Tak, wiem - dokończyłam. Obydwie siedziałyśmy na naszej ulubionej kłodzie i patrzyłyśmy na wejście do norki. - Myślałam, że mama wiedziała to na pewno, a tu się okazuje, że nie miała racji i Machozi żyje! - powiedziałam. - Ehh... Przez to wszystko mam papkę z mózgu...
- Nie ty jedna... - wtrąciła Kiraka. - Masakra... - dodała i zapadła chwilowa cisza.
- Wiesz co?
- Co?
- Ja się muszę dowiedzieć więcej! - oświadczyłam siostrze.
- Ale jak? Nie będą przecież przy tobie o wszystkim opowiadać - powiedziała Kiraka. Przyznałam jej rację, ale mimo to, wiedziałam co robić.
- Ha! Jestem całkiem niezła w podsłuchiwaniu. W końcu... wiesz, przeszłość - powiedziałam. Nie byłam całkiem pewna, czy chcę podsłuchiwać Kasi i Machoziego, ale co mi tam! Zeskoczyłam z kłody i cicho podeszłam do norki. Stałam tak ładnych kilka minut. W końcu podbiegłam znów do Kiraki i powiedziałam jej, co usłyszałam.
- Tata nie zostanie tu długo. Powiedział, że polubił samotność i pokłócił się z mamą! - westchnęłyśmy obydwie. Miałyśmy nadzieję lepiej poznać Machoziego. Nagle gepard wyszedł z norki.
- Świetnie! Bo ja ciebie też! - krzyknął i pobiegł przez sawannę wyraźnie zły. Obserwowałyśmy go, aż nie zniknął w wysokiej trawie. Kiraka poderwała się i ruszyła w stronę wejścia. Zatrzymałam ją.
- Co ty robisz? Mama na pewno jest załamana i płacze. Po wielu miesiącach spotkała znów ukochanego, a on ją opuścił. Znów. Daj jej chwilę odetchnąć - powiedziałam do siostry. Kiraka przyznała mi rację, więc wróciłyśmy na kłodę i położyłyśmy się w jej cieniu. Nie poleżałyśmy długo, bo po chwili mama do nas wyszła i powiedziała, żebyśmy weszły do środka. I chyba miałam rację, co do tego, że płakała...



*Machozi - w języku suahili znaczy "łza/łzy"


C.D.N.

PS I spróbujcie mi powiedzieć, że mało napisałam...
//Drobne literówki poprawione. ~ Goldi//

Ostatnio edytowany przez GoldenLion (2013-08-20 20:54)


Wielka fanka Warrior Cats!
Postacie: Waveforce (normalne wątki), Samanva Blirit(schizy)
commisions_for_samanvablirit_by_kreszer-d80csao.png
Sygnaturka by Kreszer

Offline

#41 2013-07-15 23:19

Himsi
Weteran
Lokalizacja: Kobyłka
Data rejestracji: 2013-05-02
Liczba postów: 1,138

Odp: Historia Marty

No proszę długo. *_* i na temat hehe i długo napisałaś. :)  czytało mi się  dobrze. :)



// Kropki na końcu zdania. ~ Nalimba //

Ostatnio edytowany przez Nalimba (2013-07-16 13:31)

Offline

#42 2013-07-15 23:25

Samanva Blirit
Niebieski koteł zagłady
Lokalizacja: Gdzieś w innym świecie...
Data rejestracji: 2013-04-29
Liczba postów: 1,039

Odp: Historia Marty

Dzięki, za miły komentarz. :) Większość wymyślałam na poczekaniu, więc napisanie tego... cóż, zajęło mi około dwóch godzin. XD


Wielka fanka Warrior Cats!
Postacie: Waveforce (normalne wątki), Samanva Blirit(schizy)
commisions_for_samanvablirit_by_kreszer-d80csao.png
Sygnaturka by Kreszer

Offline

#43 2013-07-16 13:22

Ognik
Fan TLK
Lokalizacja: Stargard/Poznań
Data rejestracji: 2013-03-12
Liczba postów: 5,507
WWW

Odp: Historia Marty

Marta napisał/a:

I spróbujcie mi powiedzieć, że mało napisałam...

Mogłaś napisać więcej ;).

A tak naprawdę, to nie spodziewałem się, że aż tyle napiszesz.
Czekam na dalszy ciąg.


Animashe i inne filmy związane z Królem Lwem - http://youtube.pl/user/klfantlk

Offline

#44 2013-08-02 23:13

Samanva Blirit
Niebieski koteł zagłady
Lokalizacja: Gdzieś w innym świecie...
Data rejestracji: 2013-04-29
Liczba postów: 1,039

Odp: Historia Marty

Sorry wielkie, kochani, za taką przerwę. Wyjazd w góry, a następnie brak ochoty do pisania. ;)
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Rozdział 9
Część 1

Czyli ukrywana miłość Kasi.

Czas mijał szybko, a ja i Kiraka doczekałyśmy się swojego wielkiego dnia. Dziś pierwsze, samotne polowanie! Gdy rano się obudziłam, siostra była już, że tak powiem... w terenie. Ale i Kasi nie było w norce. Byłam lekko zdezorientowana, ale to jednak nie pierwszy raz, kiedy Kasi tak "uciekła". Wyszłam przed norkę, przeciągnęła się i rozejrzałam. Gepardzica siedziała na naszej Kłodzie. Patrzyła w dal, tak jakby kogoś wypatrywała. To nie było spojrzenie matki, która boi się o córkę, Kasi pewnie i tak wiedziała, że Kiraka sobie poradzi. To spojrzenie było pełne tęsknoty za kimś innym. Westchnęłam nadal patrząc na mamę.
- "Tęskni za Machozim... Widać to po niej..." - pomyślałam. - "Od czasu tamtego... niezbyt udanego spotkania... codziennie. Eh! Chciałabym móc jej jakoś pomóc... Nie, chciałabym móc pomóc im!" - dodałam. Naprawdę chciałam im jakoś pomóc. Przecież słyszałam tamtą rozmowę. Machozi nie miał na myśli "Wolę samotne życie!" tylko "Zostanę z wami, ale czasem będę robił jakieś samotne spacerki.". To Kasi to źle zrozumiała... Westchnęłam jeszcze raz, głośniej. Kasi mnie usłyszała i odwróciła głowę.
- O! Marta... Nie śpisz już? - zapytała. Powiedziała to jakimś dziwnym tonem... Tak jakby wiedziała, że ja wiem!
- Aaa... Tak, nie śpię. Słuchaj... Czy to wpatrywanie się w dal...? - zapytałam. Kasi wiedziała, o co tak naprawdę pytam, ale mimo to, udawała, że nie wie, o czym mówię.
- Co? Aaa... Czekam na... Kirakę - odpowiedziała. Najwyraźniej chciała szybko, jak najszybciej skończyć tą niezręczną rozmowę. Nagle odwróciła głowę w stronę sawanny. - O! Zobacz! Idzie! - krzyknęła i pobiegła w stronę swojej córki. Wtedy miałam już całkowitą pewność.
- "Porozmawiam o tym z Kiraką..." - pomyślałam i podeszłam do siostry.
- Hejjjj! Widzę, że polowanie udane! - krzyknęłam, widząc dorosłą gazelę ciągniętą przez gepardzicę. Kiraka puściła zdobycz.
- Ta... Łatwo nie było... Strasznie się zmęczyłam - odpowiedziała. - No! Siostro! Twoja kolej! Na sawannę i poluj! - krzyknęła z uśmiechem. Stałyśmy wtedy obok siebie, roześmiane. Kasi patrzyła na nas z podziwem.
- Pięknie wyglądacie, dziewczęta. Dwie, już prawie nastoletnie siostry! Ah! - powiedziała z uśmiechem. Spojrzałyśmy na Kasi, a potem na siebie nawzajem, po czym uśmiechnęłyśmy się jeszcze szerzej. Spojrzałam na Kasi, chcąc przypomnieć jej, że wiem, co ją trapi. - No dobra! Marta, twoja kolej! - dodała nagle. Kiraka trochę się zdziwiła, ale ja nie. Wiedziałam, że Kasi po prostu nie chce ciągnąć naszej rozmowy pod tytułem "Zapatrzona w Dal". Haha... No, więc poszłam. Krzyknęłam jeszcze przez ramię "Trzymajcie się! Hahah!" i pobiegłam.

Rozdział 9
Część 2

Czyli ponowne spotkanie Machoziego.

Muszę przyznać, że poszukiwanie jakiejkolwiek gazeli zajęło mi chyba z pół godziny biegiem! Gdy w końcu znalazłam stado, byłam zbyt zmęczona, by polować. Położyłam się na gałęzi jakiegoś drzewa, nieopodal pasącego się stada.
- "Gazele chyba nie uciekną, jeśli je nic nie spłoszy. Polowaniem zajmę się za jakiś czas... Ugh! Zmęczyłam się!" - pomyślałam. Nagle znieruchomiałam... Ktoś podchodził do drzewa, na którym siedziałam. Gdy podszedł bliżej, rozpoznałam go.
- "Machozi! Hmm... Chyba... powinnam? Tak, powinnam z nim pogadać!" - pomyślałam. Zaczekałam, że gepard położy się w cieniu drzewa, po czym zeskoczyłam. Wylądowałam dokładnie przed nim! Gepard poderwał się, ale nie na długo.
- Naprawdę? Wystraszyłaś mnie! - uśmiechnął się. - Co tu robisz? - zapytał. Zastanawiałam się, co odpowiedzieć. Tu i teraz mam przecież dwie sprawy do załatwienia.
- Dziś jest moje pierwsze samotnie polowanie - odpowiedziałam. - Ale skoro już cię znalazłam, to... mu-musimy... pogadać! - dodałam. - "Nie mam zielonego pojęcia, jak mu to powiedzieć, ale jakoś muszę!" - dodałam w myślach. Gepard o dziwo się nie zdziwił. Spojrzałam na niego pytająco, a on odwrócił wzrok... Patrzył w dal... w stronę... W stronę naszego domu! Wtedy zrozumiałam! I on za nią tęskni! Tak jak ona za nim! Ośmieliłam się trochę.
- Patrzysz w dal, tak jakbyś kogoś wypatrywał... a ja wiem kogo - odezwałam się. Machozi spojrzał na mnie, tym razem... jakby patrzył na swoją córkę, która jako jedyna potrafi go zrozumieć. Tak było! Machozi był moim tatą, nieprawdaż?
- Ona też za tobą tęskni... Wypatruje cię tak samo, jak ty jej - odezwałam się znów.
- Skąd wiesz, że ja...? Że za nią tęsknie? - zapytał.
- To widać - odpowiedziałam, wstałam i odeszłam w stronę gazel.

Ciągnęłam zdobycz za sobą, wracając do domu. Gepardzice wybiegły mi na spotkanie. W każdym razie Kiraka, bo Kasi już była na dworze. Znów go wypatrywała.
- Jej! Wspaniała zdobycz! - zaświergotała Kiraka. Zwiesiłam głowę, teraz nie obchodziła mnie zdobycz! Musiałam pogadać z Kasi!
- Siostro, proszę, zostaw mnie i mamę na chwile same, dobra? - powiedziałam. Kiraka, wyraźnie zdziwiona, ale posłuchała i wróciła do norki.
- Miałaś rację... Ja za nim tęsknię, ale czy on za mną? - zapytała mnie Kasi.
- Tak - odpowiedziałam śmiało. - Tak, tęskni za tobą, tak bardzo, jak ty za nim. Na polowaniu go spotkałam. Zachowywał się tak samo, jak ty - dodałam. Wiedziałam, że oni powinni się spotkać. Ale nie wiedziałam, że do spotkanie nie dojdzie...

C.D.N.

PS Następny rozdział nie będzie już taki piękny...
//Poprawiłam nieliczne literówki. ~ Goldisia//

Ostatnio edytowany przez GoldenLion (2013-08-20 21:02)


Wielka fanka Warrior Cats!
Postacie: Waveforce (normalne wątki), Samanva Blirit(schizy)
commisions_for_samanvablirit_by_kreszer-d80csao.png
Sygnaturka by Kreszer

Offline

#45 2013-08-04 15:01

Ognik
Fan TLK
Lokalizacja: Stargard/Poznań
Data rejestracji: 2013-03-12
Liczba postów: 5,507
WWW

Odp: Historia Marty

Co tu dużo mówić. Jak zwykle podoba mi się.


Animashe i inne filmy związane z Królem Lwem - http://youtube.pl/user/klfantlk

Offline

#46 2013-08-05 21:56

Samanva Blirit
Niebieski koteł zagłady
Lokalizacja: Gdzieś w innym świecie...
Data rejestracji: 2013-04-29
Liczba postów: 1,039

Odp: Historia Marty

Rozdział 10
Czyli wspólne polowanie?

Od mojej rozmowy z Machozim i Kasi minęły dwa dni. Dziś wszystkie trzy, ja, Kiraka i Kasi, miałyśmy iść na wspólne polowanie. Miałyśmy wielką nadzieję, że spotkamy Machoziego. Zaprowadziłam gepardzice, w miejsce, gdzie ostatnio polowałam. Miałyśmy szczęście, bo znalazłyśmy tam dwa stada. Były to Gazele i Oryxy. Te drugie odpoczywały w cieniu drzew. Bałam się ich. Rogi Oryxów są wyjątkowo długie i ostre. Takie stado mogłoby nas szybko zabić. Wszystkie trzy. Kiraka najwyraźniej ich nie zauważyła i, jak to ona, bez pytania zaczęła się skradać w stronę Gazel. Szybko zniknęła nam z oczu, a my jej.
- Kiraka sobie poradzi! Hej! Ten Oryx odłączył się od stada, jest jakieś dwadzieścia metrów od reszty! - powiedziała Kasi i popatrzyła na mnie, jakby chciała dodać: "Brać go!".
- To... nie jest dobry pomysł, Kasi. Nawet, gdybyśmy były tu we trzy, nie dałybyśmy rady! One mogą nas zabić! - krzyknęłam. Nie miałam zamiaru tak ryzykować!
- Tchórzysz? - Kasi najwyraźniej zebrało się na żarty.  - Damy radę! Już nie raz sama powaliłam Oryxa! - Kasi nadal naciskała. Nagle śmiałym krokiem podeszła na dziesięć metrów do antylopy. Oryx zauważył ją i zaczął groźnie machać głową, chcąc pokazać swoje straszne rogi.
- Kasi! Czyś ty oszalała?! Uciekaj! - krzyknęłam, bo zwierzę zaczęło podchodzić do gepardzicy.
- To...! To faktycznie nie był dobry po...! - Kasi zbierała się do biegu. Ale było już za późno! Nim gepardzica się rozpędziła, Oryx był już przy niej. Dźgnął ją swoimi ostrymi rogami.
- Nieeeee! - krzyknęłam przerażona. Podbiegłam, po czym rzuciłam się na antylopę. Oryx wystraszył się i zaczął wierzgać, chcąc zrzucić mnie ze swojego grzbietu. Złapałam go za kark, chcą udusić zwierzę, ale wierzgnął zbyt mocno i spadłam. Zwierze ruszyło w stronę Kasi, a przy okazji podeptało mnie. Z bólem się podnosiłam. Wszystko mnie bolało. Nagle usłyszałam pełen rozpaczy krzyk Kasi. Oryx znów ją dźgnął! Nie mogłam na to patrzeć! Mimo potwornego bólu, który czułam nawet na czubku ogona, poderwałam się i znów, z rykiem, rzuciłam się na antylopę. Zwierzę uciekło, a wraz z nim - jego stado. Podeszłam do Kasi.
- Kasi? Nie...! Nie rób mi tego! Kasi, nie! - krzyczałam płacząc. Wtuliłam się w martwą gepardzice. - Czemu...? Czemu?! - krzyczałam dalej. Otarłam łzy. - Co ja powiem Kirace? Będzie tu lada chwila, nie widziała żadnych Oryxów, a na moich łapach i pysku... jest krew Kasi! Pomyśli, że to ja! - krzyknęłam zrozpaczona. Znów otarłam łzy. Nagle zza wysokiej trawy wybiegła Kiraka.
- Słyszałam ryk, czy...?! - nie dokończyła pytania. Zobaczyła martwą Kasi i mnie w jej krwi. - Ty! Czy ty...?!
- Nie, to nie ja! To Oryx! - krzyknęłam.
- Jaki, do jasnej chole...?! Jaki Oryx!? Tu nie ma żadnych Oryxów! - krzyknęła gepardzica. Wiedziałam, że mi nie uwierzy!
- Nie kłamię! - warknęłam na Kirakę. Patrzyłyśmy na siebie, jakbyśmy zaraz miały się bić! Nagle zmiękła mi mina. Odwróciłam głowę, po czym ruszyłam w stronę Kasi.
- Nie zbliżaj się do niej! - ryknęła Kiraka, lecz ja zignorowałam jej polecenie. Podeszłam do martwej gepardzicy.
- Żegnaj... - szepnęłam i odeszłam w stronę rzeki. Za sobą słyszałam tylko krzyki Kiraki: "Wiedziałam, że nie można jej ufać!", "Marta to morderca!" i tak dalej... Nie chciałam tego słyszeć. Przyśpieszyłam kroku.

Byłam już blisko rzeki, kiedy nagle zobaczyłam geparda...
- "Nie! Tylko nie Machozi!" - pomyślałam. - "Jeśli zobaczy mnie w krwi Kasi... załamie się!" - dodałam, ale gepard i tak mnie już zobaczył. Podszedł niepewnie, pociągnął nosem. Wyczuł zapach Kasi...
- Czy ty...? - nie dokończył.
- Nie, to nie ja! Dajcie mi święty spokój! To nie ja! - ryknęłam jednym tchem. Byłam tak zdenerwowana...
- Ale Kasi... - Machozi znów nie dokończył.
- ...NIE ŻYJE! - warknęłam. Najwyraźniej, byłam bardziej zdenerwowana i przerażona, niż mi się zdawało. Uciekłam w stronę wody i zaczęłam płakać. - On mi nie wierzy... Zachowałam się jak... mo... mor... Ah! Nie, to nie ja! - krzyczałam przez łzy. - Ja jej chciałam pomóc! To ta durna antylopa! - krzyczałam, ciągle płacząc. Płakałam, krzyczałam, płakałam, płakałam, krzyczałam... Tak aż do zachodu słońca. W końcu, wyczerpana płaczem, napięciem i zapachem krwi zasnęłam na brzegu rzeki...

C.D.N.


Wielka fanka Warrior Cats!
Postacie: Waveforce (normalne wątki), Samanva Blirit(schizy)
commisions_for_samanvablirit_by_kreszer-d80csao.png
Sygnaturka by Kreszer

Offline

#47 2013-08-06 18:38

Ognik
Fan TLK
Lokalizacja: Stargard/Poznań
Data rejestracji: 2013-03-12
Liczba postów: 5,507
WWW

Odp: Historia Marty

Tego się nie spodziewałem. Ciężki miałaś (Twoja postać miała) los :(.


Animashe i inne filmy związane z Królem Lwem - http://youtube.pl/user/klfantlk

Offline

#48 2013-08-06 20:45

Samanva Blirit
Niebieski koteł zagłady
Lokalizacja: Gdzieś w innym świecie...
Data rejestracji: 2013-04-29
Liczba postów: 1,039

Odp: Historia Marty

W tamtej "walce" jeszcze nie dostałam blizny. To będzie trochę później.
----------------------------------------------------------------------

Rozdział 11
Czyli powrót, czy kolejna utrata domu?

Obudziłam się jeszcze przed wschodem słońca. Na szczęście było już trochę widno. Przez noc woda zmyła ze mnie krew i jej zapach, ale mimo to czułam się okropnie i ciągle powtarzałam sobie w myślach:
- "To moja wina! Nie udało mi się jej pomóc!" -  Nie wiedziałam, co mam teraz zrobić. To nie to samo, co Wygnanie. Wtedy miałam kogoś, kto się mną zaopiekuje. Teraz nie. Pomyślałam o moim prawdziwym domu, o Stadzie z Dżungli, o mamie, tacie, a nawet o Damu. Tak szczerze, tęskniłam nawet za nim.
- "A gdyby tak wrócić? Ohh! Marta, nie możesz!" - pomyślałam. Pamiętałam zasady Stada. Jeśli jakiś wygnaniec odważy się wrócić, czeka go śmierć, lecz nie tego się bałam. Nie chciałam zostawiać tego miejsca! TO był mój dom! Sawanna!
- "A może wrócę do Kiraki?" - zapytałam sama siebie. Postanowiłam spróbować. Słońce już wstało i widniało nisko na niebie. Ruszyłam w drogę. Wypatrywałam też Machoziego. Chciałam trochę załagodzić sprawę. Po drodze do norki gepardzicy, podeszłam jeszcze do miejsca, w którym zginęła Kasi. Ku mojemu zdziwieniu po gepardzicy nie było ani śladu... wyłączając wielkie plamy krwi na ziemi. Uroniłam łzę. Jeszcze raz przeszła mnie myśl, że to moja wina.
- "Marta! To nie ty! Przestań tak myśleć, wysyłasz nie taki sygnał i tak potem myśli cały świat!*" - skarciłam się w myślach. Usłyszałam jakiś szelest. Odwróciłam głowę i zobaczyłam coś, a raczej kogoś, kogo TERAZ najmniej chciałam spotkać. Kirakę i Machoziego! Wystraszyłam się, wiedziałam, że będą... niezbyt przyjaźnie nastawieni. Skryłam się w trawie, lecz moje niebieskie futro i tak było widoczne z daleka. Obserwowałam gepardy. Przez chwilę rozmawiały szeptem, a potem się rozdzieliły, i zaczęły chodzić w kółko, wokół mnie. Z chwili na chwilę, kółko stawało się coraz mniejsze. Wiedziałam, że zmierzają do ataku, a ja nie chciałam z nimi walczyć! Mimo to wiedziałam też, że nie mogę się po prostu poddać i nie walczyć, bo mnie zabiją, chcąc pomścić Kasi.
- "Kurde, niech tego durnego Oryxa zabiją, a nie mnie!" - pomyślałam przerażona. Ucieczka nie wchodziła w grę, więc nie miałam zielonego pojęcia, co robić. - "Przydałaby się pomoc! I to szybko!" - dodałam zrozpaczona, bo gepardy właśnie na mnie skoczyły. Zamknęłam oczy. Nagle usłyszałam, że ktoś skoczył przede mnie. Potem usłyszałam uderzenie łapą.
- Zostawcie moją siostrę w spokoju! - krzyknął jakiś męski głos.
- "Jako to... siostrę? Da-Damu...?" - zapytałam sama siebie i otworzyłam oczy. Miałam rację! To był Damu i moja mama!
- Jej... Co-co wy tu ro-robicie? - zapytałam zdezorientowana.
- Damu, z jakiegoś wyjątkowo wysokiego drzewa, zobaczył cię na brzegu rzeki. Twoje futro widać z kilku kilometrów, a co dopiero, kiedy patrzy się z góry  - powiedziała mama.
- I... chciał mi pomóc...? Damu...? - zapytałam z niedowierzaniem. Spojrzałam na brata.
- A czemu nie? Jesteś moją małą siostrą! - Damu odparł ze śmiechem.
- Ooooo nie! Tylko nie "małą"! - krzyknęłam, lecz również ze śmiechem. Spojrzałam bratu w oczy. Odwzajemnił to. Nagle, sama nie wiedząc co robię, rzuciłam się na niego i przytuliłam z całej siły. - Dzięki, bracie! - szepnęłam do niego.

*Tak, ja wiem, że to z "Tintin'a". XD

C.D.N.

PS Dziś króciutko! :D
//Drobne niedociągnięcia wyłapane i poprawione. ;) ~ Goldi//

Ostatnio edytowany przez GoldenLion (2013-08-20 17:39)


Wielka fanka Warrior Cats!
Postacie: Waveforce (normalne wątki), Samanva Blirit(schizy)
commisions_for_samanvablirit_by_kreszer-d80csao.png
Sygnaturka by Kreszer

Offline

#49 2013-08-06 20:50

Ognik
Fan TLK
Lokalizacja: Stargard/Poznań
Data rejestracji: 2013-03-12
Liczba postów: 5,507
WWW

Odp: Historia Marty

Czekam na następny rozdział.


Animashe i inne filmy związane z Królem Lwem - http://youtube.pl/user/klfantlk

Offline

#50 2013-08-20 15:38

Samanva Blirit
Niebieski koteł zagłady
Lokalizacja: Gdzieś w innym świecie...
Data rejestracji: 2013-04-29
Liczba postów: 1,039

Odp: Historia Marty

Rozdział 12
Czyli powrót.

Puściłam brata i stanęłam obok. Damu mnie uratował, a przecież jeszcze kilka miesięcy temu mnie nienawidził. Spojrzałam na niego i spytałam:
- A tak na poważnie, to czemu mnie uratowałeś? - zadałam znów to pytanie. Naprawdę, nie wiedziałam o co chodzi. Czyżby Damu zmądrzał?
- Bo ja... Eh! Przejrzałem na oczy! Jesteś moją siostrą i zawszę będę cię kochał! Nie zależnie od tego, co powiedziałem kiedyś - odpowiedział, a mnie zatkało.
- Ty się naprawdę zmieniłeś... - szepnęłam i spojrzałam na niego czule. Nagle usłyszałam głos mamy.
- Nie przesadzajcie z tymi powitaniami, porozmawiacie w domu - powiedziała z uśmiechem, po czym ruszyła w stronę dżungli. Za nią Damu, a ja stałam w miejscu, oszołomiona.
- Do... domu? - zapytałam sama siebie. Zanim pojęłam, co się dzieje, brat i mama byli już jakieś dziesięć metrów ode mnie. Nagle uśmiechnęłam się najszerzej jak umiem i w podskokach dogoniłam rodzinę. Teraz dopiero zrozumiałam... Wracałam do domu! Do TEGO domu! Po drodze dowiedziałam się wielu rzeczy... na przykład tego, że parę dni przed moim pojawieniem się... tata zmarł. Nie było to dla mnie bardzo trudne do przyjęcia, bo przecież straciłam już Kasi... Eh...! Nasz "dom" wyglądał teraz jak jakaś mała osada. Jaskinie były poprzykrywane liśćmi, na środku było miejsce na ognisko... Z naszego małego zakątka zrobiła się wioska! Byłam pod wielkim wrażeniem i dziwiłam się, że nasi potrafią rozpalić ogień...  Nie zastanawiałam się nad tym długo. Ze wszystkich stron nadbiegli moi dawni znajomi i przyjaciele, starzy i młodzi członkowie stada. Każdy witał mnie z otwartymi ramionami... No, prawie każdy. Zauważyłam, że jeden młody, czarny kotowaty siedział w cieniu i patrzył ma mnie z obrzydzeniem i nienawiścią. O co mu chodziło? Nad tym też się nie zastanawiam. Brat zaprowadził mnie do Głównej Jaskini i dał coś do jedzenia. Wzięłam więc dwa, trzy kęsy, po czym spytałam o owego czarnego kotowatego.
- Nazywa się Misterio* - powiedział po krótkiej ciszy. - Jest bardzo tajemniczy. Nie chce o sobie mówić ani z nikim rozmawiać. Na wszystkich krzywo patrzy, a na mnie i moją rodzinę najbardziej. Szczerze, boję się go... - dodał.
- Boisz się go? - powtórzyłam. Damu nie odpowiedział, przez chwilę znów panowała cisza. - Nie wiesz o nim nic więcej? - zapytałam.
- No nie bardzo. Ale podejrzewam, że zabił naszego ojca. Gdy znalazłam go martwego... był cały odrapany, a na łapie Misterio, który "zupełnie przypadkiem przechodził wtedy obok", była krew - powiedział brat. Zmarszczyłam nos.
- A skąd on się tu wziął? Jest starszy od ciebie, a przed moim w-wygnaniem, nie było go tu - spytałam znów.
- Mówił, że trafił tu przypadkiem i błagał o przyjęcie do stada - odpowiedział.
- Aha... I jeszcze jedno... Czy pod moją nieobecność, narobiłeś sobie wrogów? - zadałam kolejne pytanie, chcąc dowiedzieć się jak najwięcej o tajemniczym kocie. Na moje pytanie Damu odpowiedział "Nie."...

*Misterio - w języku hiszpańskim znaczy "Tajemnica"

C.D.N.

-------------------------------------------------------
Sorry, że tak dawno nic nie było. Była za to kolonia. :awesomecat:

PS A dziś z hiszpańskiego. :awesomecat:
//Drobne literówki poprawione. ~ Goldiś//

Ostatnio edytowany przez GoldenLion (2013-08-20 17:42)


Wielka fanka Warrior Cats!
Postacie: Waveforce (normalne wątki), Samanva Blirit(schizy)
commisions_for_samanvablirit_by_kreszer-d80csao.png
Sygnaturka by Kreszer

Offline

#51 2013-08-20 17:56

Ognik
Fan TLK
Lokalizacja: Stargard/Poznań
Data rejestracji: 2013-03-12
Liczba postów: 5,507
WWW

Odp: Historia Marty

Trochę na ten rozdział musiałem poczekać, ale na szczęście się doczekałem. Mam nadzieję, że następny będzie trochę szybciej.


Animashe i inne filmy związane z Królem Lwem - http://youtube.pl/user/klfantlk

Offline

#52 2013-08-21 01:37

Leah
Użytkownik
Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior!
Data rejestracji: 2013-03-04
Liczba postów: 306
WWW

Odp: Historia Marty

Naprawdę ciekawe! Marto, masz talent do pisania opowiadań :D Czekam na więcej  :-D


>> deviantART>> KoziolTerrorysta
''Every place you've ever imagined... It's real. There's a fictional city in your mind, and you know every corner of it. Your mind is a world. Each of us is a place."/ Porter Robinson // 【=◈︿◈=】

Offline

#53 2013-08-30 19:08

Samanva Blirit
Niebieski koteł zagłady
Lokalizacja: Gdzieś w innym świecie...
Data rejestracji: 2013-04-29
Liczba postów: 1,039

Odp: Historia Marty

Coś mi się ostatnio nie chce pisać, a jak już piszę to zawsze jakaś literówka jest. A było się uczyć na polskim!

-------------------------------------------------------------

Rozdział 13
Czyli "kłopoty" z członkami stada.

Jeszcze przez chwilę wypytywałam brata o Misteriego, o to, co działo się gdy byłam na wygnaniu i o parę innych rzeczy. Damu właśnie opowiadał mi o tym, jak miejsce zamieszkania stada zmieniło się w osadę, gdy nagle w wejściu stanął młody, zielony kotowaty. Odezwał się do mojego brata, lecz nie tak, jak powinien odezwać się do króla, lecz jak do przyjaciela.
- Hej, Damu, co się dzieje? Znów gadasz sam do siebie? - spytał. Nagle zauważył mnie. Uśmiechnął się, trochę zawstydzony.
- Haha, nie, tym razem nie - odpowiedział z uśmiechem. - Marto, poznaj mojego przyjaciela - Alberta. Albercie, oto moja siostra - Marta - Damu przedstawił nas sobie.
- Hm, miło mi cię poznać - powiedziałam do zielonego kotowatego z uśmiechem. Albert podszedł do mnie i spojrzał mi w oczy.
- Mnie również. To dla mnie zaszczyt poznać osobiście siostrę naszego króla - powiedział. - Wiele o tobie słyszałem - dodał, a ja poczułam się, jakby mi się podlizywał. Albert uśmiechnął się i puścił do mnie oczko.
- Doprawdy? Mam nadzieję, że są to w większości dobre rzeczy - rzuciłam.
- Ależ oczywiście! O tak pięknej panterze, złe rzeczy? Żartujesz! - powiedział Albert, a ja pomyślałam "Ta... Chyba tylko gepardy myślą, że jestem tą "złą". Zaraz...! Czy on powiedział, że ja... jestem piękna...?"
- Oh! Albercie! - wtrącił Damu. - Mieliście się tylko przywitać, a ty już ją podryyyy... nieważne, nie było. Nic nie mówiłem... - chciał dodać, ale spojrzałam na niego z oburzeniem. Albert odsunął się ode mnie, po czym spojrzał na mojego brata.
- Ja jej wcale nie podrywałam! Powiedziałem tylko, że jest ładna! - szepnął do niego, ale i tak usłyszałam. Chłopaki zaczęli rozmawiać przyciszonymi głosami, a ja w tym czasie wyszłam z jaskini. Gdy byłam dwa kroki za jaskinią usłyszałam śmiech Damu.
- No i ją spłoszyłeś!
Zaśmiałam się i odeszłam jeszcze kawałek. Nagle moją uwagę przykuła jakaś postać siedząca w cieniu, patrzącą w innym kierunku. Oczywiście, był to Misterio. Zastanawiałam się, czy podejść i z nim porozmawiać.
- "Młody jest, dogadamy się, nie?" - spytałam sama siebie. Postanowiłam spróbować. Podeszłam kawałek, lampart usłyszał mnie, ale nie przekręcił głowy, tylko jego uszy się poruszyły. Podeszłam więc jeszcze bliżej i odezwałam się.
- Hej... - powiedziałam. Właśnie wtedy uświadomiłam sobie, że tak naprawdę, nie mam o czym z nim rozmawiać, o co spytać...
- Czego ode mnie chcesz, Pani? - zapytał, nie odwracając głowy. Zdziwiło mnie, że nazwał mnie "Panią", jakbym była kimś ważnym.
- Chciałam spytać... Czy wszystko w porządku? - zapytałam. Misterio nie odpowiedział. - Ej...
- Nie... Co ma być w porządku!? Nic nie jest w porządku! - krzyknął... wyraźnie płacząc.
- Misterio, odwróć się. Spójrz mi w oczy... - powiedziałam, a lampart pokręcił głową i pociągnął nosem. Podeszłam jeszcze kawałek i usiadłam obok niego. - Wstydzisz się czegoś. To widać - powiedziałam, a on odwrócił głowę. Zobaczyłam, o co mu chodziło. Na połowie "twarzy" miał ogromną bliznę. Jedno oko miał zamknięte i właśnie przez tą bliznę nie mógł go otworzyć. Drugie, otwarte oko miał koloru czerwonego.
- To przez tą bliznę i moje czerwone oko jestem nielubiany. A blizna wzięła się od ognia. Podczas jednego ogniska podszedłem za blisko... Opowiem to od początku... Jak widzisz, prawe oko mam czerwone, a przed spaleniem połowy pyska... drugie miałem niebieskie. Członkowie stada wierzyli, że przez te kolory oczy w połowie jestem zły, a w połowie dobry. Gdy spaliłem sobie niechcący niebieskie oko, reszta zaczęła myśleć, że teraz jestem całkiem zły. Że jestem mordercą, oszustem, potworem... a ja nic nie zrobiłem... - opowiedział mi. Jego historia wzruszyła mnie do łez.
- Sami są potworami, skoro tak myślą, Misterio - powiedziałam i przytuliłam czarnego lamparta. Odwzajemnił to. Nie był zły, a to "krzywe patrzenie", cóż, on nie miał takiego pola widzenia jak reszta, w końcu na jedno oko nie widział. Musiał "krzywo patrzeć", żeby w ogóle coś widzieć. Wstałam i się odsunęłam.
- Porozmawiam z innymi. Muszą przestać traktować cię jak wyrzutka - powiedziałam i zaczęłam się oddalać.
- Czekaj! - usłyszałam krzyk Misteriosa. Odwróciłam się. - Nie chcesz znać PRAWDZIWEJ przyczyny śmierci twojego ojca?
//Poprawione. ~ Goldi//

Ostatnio edytowany przez Marta (2013-09-11 22:09)


Wielka fanka Warrior Cats!
Postacie: Waveforce (normalne wątki), Samanva Blirit(schizy)
commisions_for_samanvablirit_by_kreszer-d80csao.png
Sygnaturka by Kreszer

Offline

#54 2013-08-30 19:20

Ognik
Fan TLK
Lokalizacja: Stargard/Poznań
Data rejestracji: 2013-03-12
Liczba postów: 5,507
WWW

Odp: Historia Marty

Ciekawe, ciekawe. Czekam na więcej.


Animashe i inne filmy związane z Królem Lwem - http://youtube.pl/user/klfantlk

Offline

#55 2013-09-11 22:08

Samanva Blirit
Niebieski koteł zagłady
Lokalizacja: Gdzieś w innym świecie...
Data rejestracji: 2013-04-29
Liczba postów: 1,039

Odp: Historia Marty

Tak, tak, wiem. Rozdziały miały być o wiele częściej, ale nie będę pisała, kiedy nie mam weny. Poza tym jest jeszcze szkoła i prace domowe z matmy, które zajmują mi półtorej godziny! Dlatego ustalmy sobie coś... W miesiącu będą się pojawiały dwa, może trzy nowe rozdziały. Zgoda? Zgoda! :D A teraz zajmijmy się pisaniem...

-------------------------------------------

Rozdział 14
Czyli cała prawda.

Patrzyłam na Misteria z przerażeniem.
- Jak to...? Co? Ty wiesz czemu on zginął? Damu mówił, że ojciec był podrapany, a ty, przechodzący w pobliżu, miałeś krew na łapie! - krzyknęłam jednym tchem.
- Nie! To nie byłem ja! Czemu nikt mi nie wierzy!? - krzyknął czarny i uronił łzę. - Czemu nikt mi nie wierzy, że to nie ja go zabiłem...? Wszyscy osądzają mnie, kiedy ja próbowałem go uratować! - dodał z płaczem. Opuścił głowę i łkał. Mi również łza zakręciła się w oku. Misterio przeszedł dokładnie to, co ja. Nie byłam do końca pewna, czy czarny mówił prawdę, ale w głębi serca czułam, że to nie może być kłamstwem.
- Ja ci wierzę - powiedziałam w końcu. Misterio podniósł głowę i spojrzał mi w oczy.
- Naprawdę...?
- Tak, naprawdę. Możesz mi uwierzyć.
- W takim razie powiem, co się stało - odparł, a ja podeszłam bliżej i usiadłam. Obydwojgu nam serca biły jak szalone. Mi - bo bałam się odpowiedzi, jemu - bo bał się odpowiedzieć. W końcu Misterio zamknął oczy i wziął głęboki oddech.
- Zacznę od początku. Parę dni przed twoim powrotem przyszła tu grupka młodych tygrysów, mniej więcej w moim wieku. Było ich czterech. Kazali Damowi dołączyć ich do stada. Damu nie zgodził się i zabronił im tu wracać. Tygrysy nalegały jeszcze przez chwilę, ale twój brat był zbyt stanowczy. Ja ukrywałem się w krzakach i obserwowałem całą sytuację. Tygrysy odeszły kawałek i zaczęły rozmawiać. Usłyszałem ich rozmowę, a brzmiała tak:
"- No i? Nie udało się! Teraz będzie o wiele trudniej! - krzyknął jeden.
- Zamknij się! Ten głupek myśli, że się go wystraszyliśmy i, że już tam nie wrócimy! A to może ułatwić sprawę! - odpowiedział drugi.
- Tak, ale jak niby mamy to zrobić, kiedy nie możemy się do nich dostać? - zapytał trzeci.
- Nie jest ich dużo, całego terytorium naraz nie mogą patrolować, a te głupki na pewno nawet patroli nie robią! - odkrzyknął ten drugi, największy, chyba przywódca bandy.
- W takim razie, wiem, gdzie najlepiej zacząć! Ha! Przy granicy ich terytorium jest jaskinia, w niej leży stary król stada! - wtrącił czwarty.
- Idealnie! Haha! W takim razie zaczniemy od niego! Jutro po wschodzie słońca stary król będzie martwy! - krzyknął przywódca i zaśmiał się, a pozostała trójka razem z nim. Potem, śmiejąc się odeszli." - Misterio opowiadał co się działo. Byłam przerażona. Nie chciałam dalej tego słuchać, ale musiałam. Musiałam wiedzieć, co się działo, a potem uświadomić to wszystkim innym! Siedzący obok lampart kontynuował więc:
- Wiem... wiem, że to straszne, ale to prawda. A skąd krew na mojej łapie? Następnego dnia, przed wschodem słońca zaczaiłem się przed jaskinią, do której miały przyjść tygrysy. I przyszły. Stanąłem w wejściu i ryknąłem, żeby odstraszyć wrogów, ale i żeby obudzić resztę stada...
- tu Misterio urwał na chwilę i spojrzał na mnie. - Musisz wiedzieć, że jestem okropnym wojownikiem i wielkim tchórzem... Nie walczyłem z nimi, zbyt bałem się szarpać, gdy dwa tygrysy przywarły mnie do ziemi. Pozostałe dwa rzuciły się na twojego ojca. Potem wszystkie cztery uciekły. Wstałem i podszedłem bliżej do... do niego. Wtedy musiałem pobrudzić sobie łapę krwią. Odszedłem mały kawałek, kiedy przybiegł Damu w towarzystwie Alberta. Dalej, chyba domyślasz się, co się stało... - zakończył Misterio.
- Tak, domyślam się... - odparłam i uroniłam kolejną łzę. - Ale... te dranie tu wrócą! Przecież ich celem jest wymordowanie całego naszego stada! - krzyknęłam. - Mist, musimy ostrzec innych! Czemu nie powiedziałeś o tygrysach Damowi?! - krzyczałam przerażona.
- Mówiłem, nie wierzył - odparł Mist. Potrząsnęłam głową. Byłam mocno wkurzona.
- Już ja mu to tak powiem, że uwierzy! - krzyknęłam i ruszyłam w stronę jaskiń. Rzuciłam jeszcze przez ramię: "Dzięki Mist! Nigdy nie zapomnę, jak mi pomogłeś!" i w "dzikim pędzie" pobiegłam do Dama.

C.D.N.

//Trutututu! Tu! Tu! Tak, w końcu nowy chapter! :D //


Wielka fanka Warrior Cats!
Postacie: Waveforce (normalne wątki), Samanva Blirit(schizy)
commisions_for_samanvablirit_by_kreszer-d80csao.png
Sygnaturka by Kreszer

Offline

#56 2013-09-14 19:04

Ognik
Fan TLK
Lokalizacja: Stargard/Poznań
Data rejestracji: 2013-03-12
Liczba postów: 5,507
WWW

Odp: Historia Marty

No i doczekałem się.
Czekam na następny :D.


Animashe i inne filmy związane z Królem Lwem - http://youtube.pl/user/klfantlk

Offline

#57 2013-10-04 13:46

Samanva Blirit
Niebieski koteł zagłady
Lokalizacja: Gdzieś w innym świecie...
Data rejestracji: 2013-04-29
Liczba postów: 1,039

Odp: Historia Marty

Wybaczcie, że nie piszę 2-3 chapterów miesięcznie, jak obiecałam, ale po prostu brak mi weny i wolnego czasu... :( Miałam  to napisać w poniedziałek, 30.09, a wyszło jak wyszło... Ehh... Dzięki, Fan, że mimo to to czytasz. ;)
I jeszcze te 48 przykładów z dzielenia pisemnego... 

--------------------------------------

Rozdział 15
Czyli "rozmowa" z bratem

Stanęłam przed jaskinią, w której cięgle było słychać śmiech i rozmowy Alberta oraz Damu. Już miałam wchodzić, gdy nagle coś sobie uświadomiłam...
- "Oni myślą, że Mist jest zły... Gdy powiem im to samo, co wcześniej powiedział im Misterio pomyślą, że mnie okłamał, albo, że ja też "ześwirowałam" i jestem zła... Oooh! No cóż... Pozostaje spróbować..."  - pomyślałam i weszłam do jaskini. Chłopaki zobaczyli mnie i od razu ucichli. Udawałam spokojną. Musiałam być spokojna. Inaczej by mi nie uwierzyli... Damu podszedł do mnie i zapytał:
- Gdzieś ty była? Ominęła cię świetna zabawa! - powiedział, a ja, ignorując jego słowa, weszłam głębiej do jaskini i usiadłam w kącie. Pochyliłam głowę. Odetchnęłam głęboko, bo rozpoczynanie rozmów, zwłaszcza na "trudne" tematy, było dla mnie stresujące.
- "Marta, dawaj! Musisz im to powiedzieć, bo inaczej mogą zginąć! Tak, wiem! Jednym nieodpowiednim tonem, gestem czy słowem mogę wszystko spaprać, ale muszę im to wbić do głowy!" - krzyczałam na siebie w myślach. Nagle poczułam na sobie pytający wzrok Damu. Znów odetchnęłam głęboko i podniosłam głowę.
- Bracie... - zaczęłam. - Musimy... po-porozmawiać. Nie! Albert, nie wychodź. To tyczy się też ciebie! - krzyknęłam.  - To tyczy się całego stada...
Damu i Albert popatrzyli po sobie ze zdziwieniem, ale posłuchali mnie u usiedli. Opuściła głowę, zamknęłam oczy i zaczęłam rozmowę.
- Znam... znam przyczynę śmierci naszego ojca... - powiedziałam cicho.
- Jak to...? - szepnął zdumiony Damu, a ja podniosłam energiczne głowę i ze złością spojrzałam na brata. - ... i ty też ją znasz! Misterio mówił prawdę! - wydarłam się na brata. Damu podniósł się oburzony.
- A skąd wiesz?! Skąd wiesz, że cię nie okłamał?! - ryknął. Wyraźnie był przekonany, że Mist jest kłamcą. Nagle i we mnie zaczęły rodzić się pewne obawy przed kłamstwem. Mimo to powiedziałam:
- To widać. I gdybyś tylko chciał, to też byś to zobaczył! - krzyknęłam i wybiegłam z jaskini. Zatrzymałam się parę metrów od jaskini, po czy obejrzałam się za siebie.
- "Oby uświadomił sobie, że nie ufając Mistowi popełnia straszliwy... błąd..."

Ostatnio edytowany przez Marta (2013-10-04 13:47)


Wielka fanka Warrior Cats!
Postacie: Waveforce (normalne wątki), Samanva Blirit(schizy)
commisions_for_samanvablirit_by_kreszer-d80csao.png
Sygnaturka by Kreszer

Offline

#58 2013-10-06 15:39

Ognik
Fan TLK
Lokalizacja: Stargard/Poznań
Data rejestracji: 2013-03-12
Liczba postów: 5,507
WWW

Odp: Historia Marty

Chyba tylko ja to komentuję.

Więc tak:
krótki trochę, ale mam nadzieję, że następny będzie dłuższy.


Animashe i inne filmy związane z Królem Lwem - http://youtube.pl/user/klfantlk

Offline

#59 2013-11-10 19:25

Samanva Blirit
Niebieski koteł zagłady
Lokalizacja: Gdzieś w innym świecie...
Data rejestracji: 2013-04-29
Liczba postów: 1,039

Odp: Historia Marty

No i tak, miały być 3 rozdziały miesięcznie, a wyszedł 1 na dwa miesiące. Sorry.
--------------------------------------------------------------------------

Rozdział 16
Czyli spotkanie z wrogiem

Wolnym krokiem ruszyłam w stronę jeziora... Tego, przy którym poznałam kiedyś Kirakę... Przedzierałam się powoli zarośnięto przez miesiące ścieżką, gdy w końcu dotarłam do celu usiadłam na brzegu i wpatrywałam się w swoje odbicie. Siedziałam tak dłuższą chwilę, gdy nagle usłyszałam szelest za moimi plecami. Krzyknęłam:
- Oh! Damu, Albert, zostawicie mnie w spokoju! Przecież wiecie jakie jest moje zdanie! Te tygrysy mogą być niebezpieczne, musimy myć ostroż... - nie dokończyłam, bo przerwał mi głos, którego nigdy wcześniej nie słyszałam...
- W takim razie słabo z tą twoją ostrożnością... Brać ją, chłopaki! To siostra przywódcy! - krzyknął głos, a ja w panice odwróciłam głowę. Nie zdążyłam zobaczyć wiele, a już zostałam przywarta do ziemi przez dwóch z nich. Tygrysy trzymały mnie za przednie łapy, a ja leżałam bezwładnie.
- Skąd o nas wiesz? - zapytał przywódca.
- Nie... nie powiem wam! Bo zrobicie mu krzywdę... - odparłam i położyłam uszy po sobie.
- A więc od kogoś... - szepnął do siebie tygrys. - Hm... Zgaduję, że od tego czarnego z blizną na pół pyska? - zapytał z szyderczym uśmiechem.
- Nie! - warknęłam ze wściekłością. Wykorzystując to, że byłam trzymana za łapy wystawiłam pazury i wbiłam je w łapy trzymających mnie kotów. Odskoczyli, a ja czym prędzej wstałam i uciekłam w głąb lasu. Jeszcze przez chwilę słyszałam głosy tygrysów:
- Nie gońcie jej! Wiemy, kto jej o nas powiedział...
Załamałam się. Przez chwilę nie dawałam rady biec ani nawet się ruszyć. Misterio był w niebezpieczeństwie... Przeze mnie...

C.D.N.

krótki trochę, ale mam nadzieję, że następny będzie dłuższy.

Oj, zawiodłam cię. :(

Ostatnio edytowany przez Marta (2013-11-10 22:11)


Wielka fanka Warrior Cats!
Postacie: Waveforce (normalne wątki), Samanva Blirit(schizy)
commisions_for_samanvablirit_by_kreszer-d80csao.png
Sygnaturka by Kreszer

Offline

#60 2013-11-10 20:57

Ognik
Fan TLK
Lokalizacja: Stargard/Poznań
Data rejestracji: 2013-03-12
Liczba postów: 5,507
WWW

Odp: Historia Marty

Ale ważne, że jest.


Animashe i inne filmy związane z Królem Lwem - http://youtube.pl/user/klfantlk

Offline

Zalogowani użytkownicy przeglądający ten wątek: 0, goście: 1
[Bot] claudebot

Stopka

Forum oparte na FluxBB
Modified by Visman