Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: 1
Wątek zamknięty
Na pierwszy rzut oka - całkiem niepozorna. Niewielu wie o jej istnieniu, niewielu udało się do niej zajrzeć choć na moment. Dlaczego? Otóż wejście do tej jaskini ukryte jest za wielkim wodospadem, którego piętrzące się wody stanowią idealną zasłonę i osłonę w jednym - jaskini nie widać, trzeba podejść rzeczywiście blisko i doprawdy uważnie się wpatrując w mokrą ścianę. Camille zna wejście, nie prowadzące przez wodę - Ty znać go nie możesz, chyba, iż Ci ona je pokaże - oto coś na kształt tajnego przejścia. Kłoda. Kłoda w odpowiednim miejscu. Jednakże więcej na ten temat przy okazji.
* ~ * ~ * ~ *
Kiedy już w końcu, jakimś cudem, dostaniesz się do środka, oczom Twym ukaże się ciemne wnętrze, pochłonięte przyjemnym półmrokiem. Zero ozdobników, dekoracji - ot, taki surowy wystrój. W centralnej części znajdziesz posłanie ze skór ofiar przeplecionych trawą, a nad Twą głową wachlarz swój rozłoży masa skalnych półek, na których nie raz przesiaduje Camille. Dojrzysz także jeden wąski, niski korytarz, a chcąc go pokonać musisz liczyć się z ubrudzeniem futra, wszakże jedynie czołgając się niczym żołnierz na poligonie w stanie będziesz przedostać się na jego drugi koniec. A tkwi tam o wiele mniejsza jaskinia, w której odmętach kryje się niewielkie źródełko. Dodatkowo jest tu coś na kształt "okienka", zatem jest tu o wiele jaśniej i przyjemniej niźli w głównym "pokoju" . Ponadto roi się tu od kryształów, wszelkich kolorów i rozmiarów.
PRZYPOMINAM: nie znasz tego miejsca, nie odnajdziesz go ot tak, proszę więc o niepisanie postów:
"Przyszłam i weszłam do jaskini", bowiem jaskini tej nie widać! Wysil się, opisz, jak się tu dostałeś/aś. I nie przejdziesz moją kłodą.
z poważaniem
~ Camille.
______________
PS. Jako założyciel i gospodarz, sprawuję tu rolę MG - za zezwoleniem Nita!
~*~*~*~
Kiedy pierwsze mokre krople spadły twardo na jej futro, ściekając po ciemnej, aksamitnie miękkiej grzywce, postanowiła ukryć się w swojej jaskini. Może userka wyjdzie na bufona czy buraka, jednakże lubi popisać bardziej ambitne teksty (o czym Administracja widocznie także wie, proponując uczynić z tematu temat storytellingowy), więc takich też tutaj by wymagała. Otrząsnęła się z chłodnawych kropel, wskakując na głazy, ułożone niejako wzdłuż wodospadu - tak, tworzyły coś na kształt schodów. Rozejrzała się nieufnie, wypatrując ewentualnego nieprzyjaciela. Uśmiechnęła się pod nosem, nie dostrzegajac żadnego potencjalnego niebezpieczeństwa, po czym przesunęła całkiem pokaźną kładkę. Z racji, iż stała po prawej stronie spadu, kłoda ta przemknęła za ścianą z wody, więc spokojnie można było po niej przejść, nie narażając się na zmoczenie - co było jej w sumie w chwili obecnej obojętne. Wskoczyła do jaskini, przepychając kłodę z całej siły, tylnymi łapami zapierając się o nią, przednimi odpychając od ściany jaskini. Ok, kładka powróciła na dawne miejsce. Dumna lwica wkroczyła do swego domu, rozkładając się na legowisku, przykrywając jedną ze skór, niczym dziecko otula się kocykiem. Przymknęła powieki, wsłuchując się w szmer wodospadu, który zwykle utulał ją do snu.
Ostatnio edytowany przez Camille (2012-03-15 15:50)
Offline
Jak co dzień wyłożył się pod swoim ulubionym drzewem przy wielkim wodospadzie.
-Ah, jaki to piękny dzień! -Pomyślał i przeciągnął się leniwie. Ten dzień był wyjątkowo upalny. Lew leżał sobie w cieniu, nie zwracając uwagi na pijące wodę antylopy i zebry.
-Co by tu porobić... - zastanowił się.
-W taki upał nie warto przechadzać się po skałach ani uganiać się za antylopami. Hmm - rozejrzał się.
-Może by tak troszkę się ochłodzić? Woda... to byłoby wspaniałe! - Wstał i podszedł bliżej brzegu, zebrane zwierzęta spostrzegły lwa i natychmiast uciekły.
-No tak... to normalne ale... hmm... Zaraz woda jest... - dotyka łapą wody.
-Brr!! ale zimna... i zarazem orzeźwiająca! - Odszedł kawałek, wziął rozbieg i wskoczył do wody. Po czym po chwili wynurza się -O taak! tego mi trzeba było!
Pływa sobie, nurkuje i wypływa po drugiej stronie wodospadu.
-Tak! Ha wreszcie przepłynąłem pod tobą! - Zaśmiał się lew, gdyż nigdy dotąd mu się to nie udało.
-Czas pozwiedzać... łe ale tu pusto... - Wyszedł z wody i otrząsnął się.
-Z zewnątrz wydawała się większa -Pomyślał.
-Ciekawe, zazwyczaj jaskinie są większe - Podrapał się po głowie.
-Ściana... - Bacznie się jej przyjrzał.
//Poprawiłem ~Nit//
Offline
// w ST piszemy bez gwiazdek ; ))
http://forum.krollew.pl/viewtopic.php?id=451
poza tym napisałam o deszczu, ale spoko, to się unormuje //
Kiedy do jej nozdrzy dotarł zapach czegoś innego, niźli flora, dość w tym miejscu przecie różnorodna i obfita, otworzyła szeroko ślepia. Uśmiechnęła się, dostzregając, iż oto deszcz odszedł w zapomnienie, a na niebie na powrót świeciło słońce. Może opady w porze suchej w rzeczywistości nie mają miejsca, jednakże potrzeby fabuły są silniejsze, niż prognozy pogody! Niepewnie wyprostowała się, wysuwając nos spod kołdry z futra. Dobrze, że jej jaskinia znajdowała się na bezpiecznej wysokości, zanim więc lew będzie w stanie się tu w ogóle wspiąć, Camille obmyśli skuteczny plan działania. Nie wiedziała jeszcze, że to Maciek - znany jej samiec. Instynkt samozachowawczy zadziałał, lwica zjeżyła się groźnie, wskakując na jedną z niżej położonych półek. W półmroku widniały jedynie slepia samicy, niczym dwie żarówki, złowieszczo przemykających przez ciemność. Wyczekiwała. Czy samiec pokona skalną ścianę? Ona nawet nie wyściubiła nosa, coby upewnić się, kto i po co ją nawiedził. A może wiatr wlecze zapachy z niedaleko położonej sawanny? Poruszyła nieco nerwowo nozdrzami. Nie, zapach był zbyt intensywny...
Offline
Obserwował ogromną kamienna ścianę, gdy nagle instynktownie poczuł, że jest obserwowany.
-Nie, przecież to niemożliwe. Jestem sam w małej jaskini. -rozejrzał się dokładniej wokół. Wszystko na miejscu: woda, głazy, kłoda... jednak nic nie zmieniło miejsca. Dla pewności nabrał powietrza, liczył, że wyczuje czyjąś obecność. Nie zawiódł go węch. -Jesteś tu. -Pomyślał, i ponownie się rozejrzał. -ktoś tu jest, ale najwyraźniej nie chce mi się pokazać. -Jest tu kto?! Ktokolwiek?! -krzyknął, i nasłuchiwał odpowiedzi.
Ostatnio edytowany przez Maciek (2012-03-15 21:05)
Offline
Ten głos... Czyżby nasza Camille już kiedyś miała sposobność go usłyszeć? Zastrzygła nerwowo uchem, podnosząc nieznacznie łepetynę, jakby miało jej to pomóc przy zinterpretowaniu ów głosu. Rozpaczliwie, nieco nieuważnie, szukała w odmętach umysłu ów bodźca, usilnie starając się go dopasować do odpowiedniego obrazu. Nie, nie było to nic negatywnego, słowa zapewne nie padły z ust jakiegoś z jej wrogów - skojarzyłaby przecież od razu! Ale kogo tu przywiało? Kto był na tyle szalonym, by pokonywać dość gwałtowne wody trwającego tak niedaleko spadu? Pionowa ściana wody, za nią jaskinia... A pod jaskinią, tak niedaleko KTOŚ. KTOŚ ten dodatkowo zdawał sie przeczuwać jej obecność. Jaki tu sens? Nadal pozostając solennie zjeżoną zeskoczyła miękko z półki, lądując bez najmniejszego szmeru. Równie bezszelestnie podeszła ku granicy jaskini, miejscu, gdzie kończył się ląd a dwa kroki dalej zaczynał wodospad. Zatrzymała się na samej niemalże krawędzi. Półmrok najpewniej utrudniaj wypatrzenie jej siwej postaci, a liliowe ślepia skutecznie zasłaniała kurtyna ciemnych włosów. Jednakże koty mają dobry wzrok, może więc ją dostrzegł? Nie ruszała się, co zapewne wypatzrenie jej osoby skutecznie utrudniało. Powoli i ostrożnie pochyliła nieco łeb. Zaraz... Czyżby oto kilka metrów niżej znajdował się Maciek?
- Nikogo nie ma w domu. - rzuciła pogodnie, całkiem ironicznie. Jednak nie ruszyła się z miejsca, cofając na tyle, że lew nie mógł jej dostzrec, ona zaś widziała go całkiem nieźle. przynajmniej dopóki ten nie skryje się głebiej...
Offline
Odwrócił się, jednak nikogo nie dostrzegł. -Kto tu jest! -powiedział, i ruszył w kierunku skąd odezwał się głos. Gdzieś już go słyszał. Nie mógł sobie przypomnieć jednak gdzie. Zbliżał się powoli, trzymając się blisko ściany. -Ujawnij się! -ponownie krzyknął. Nie czekając odpowiedzi ruszył dalej, i spostrzegł wystający z cienia ogon. -Mam cię -pomyślał i położył się szykując do skoku.
Offline
NIeroztropnym było to, co oto samica uczyniła. Z faktu, iż lew krzyknął, po pokonaniu kolejnych kroków, Camille szybko i sprawnie wywnioskowała, iż ktoś ten się zbliża. Gdy ten się przyczaił, a wszelkie odgłosy ucichły, nabrała czujności, ale zdemaskowała się cichym warknięciem, oznaczającym dezaprobatę. O ile wszakże do Maćka nic nie miała, ba, nawet go całkiem polubiła, o tyle liczyła, iż nikt jej tutaj nie odnajdzie. Ale wiadomo, lepiej widzieć u siebie kogoś, kogo się lubi, aniżeli znienawidzoną przez siebie istotę. Uderzyła cicho, acz całkiem potężnie ogonem o kamienne podłoże, wyczuwając woń. Tak blisko. Z racji, iż Cam była tu dłużej, niźli samiec, jej ślepia były lepiej przystosowane do ciemności, akomodacja oka piękną sprawą - wiadomo. Dostrzegała pobliską postać samca. Spłatać mu figla? A może po prostu, jak cywilizowany człowiek... eeee... jak kulturalny lew... przywitać się i rozpoczać dialog? Choć we łbie jej zabawna myśl przeganiała kolejną, równie psotną, postanowiła być miłą i nie straszyć Maćka czy też nie wykręcać mu żadnego numeru.
- I see you... - szepnęła, celowo przeciągając w sposób nieznośny poszczególne sylaby. Po upływie jednakże kilku sekund wybuchnęła panicznym, autentycznym i całkiem ciepłym śmiechem. - Maćku, mnie nie poznajesz? Nie bój się, podejdź bliżej, za chwilę i Twe oko powinno doskonale analizować ukryte w półmroku przedmioty, nadając im przejrzysty i znany kształt. - powiedziała pogodnie, gestem łapą zachęcając samca, aby się zbliżył - fakt, nie miała pewności, czy ten ów gest w ogóle dostzreże.
Offline
W pierwszej chwili chciał skoczyć w kierunku nieznanej mu istoty. Wstrzymał się, dobrze zrobił, gdyż postacią tą okazała się znana mu, a zarazem bardzo urocza lwica. -Camille! Skąd się tu wzięłaś? -Zapytał, niewątpliwie zdziwiony tym, że w takim niewielkim miejscu, które to oglądał wielokrotnie, nie dostrzegł dotąd innej postaci.
Offline
Przez pyszczek lwicy przemknął serdeczny uśmiech, ciepłem swym niejednego zapewne dopieszczając. Podeszła bliżej, tym samym stając już niemalże pod samym nosem samca, jakby na wypadek, gdyby ten jednak nie był w stanie jej dostrzec. Tak, podczas rozmowy uważała, iż utrzymanie kontaktu wzrokowego jest podstawą! Skinęła głową, przez krótki moment nie przerywając milczenia, przyozdobionego jedynie szmerem tutejszej roślinności, targanej afrykańskimi pasatami oraz szumem poddającej się bezlitosnej sile grawitacji wody.
- Witaj, Maćku. - przywitała się, kiedy uświadomiła sobie, iż oto wykazała się sporym nietaktem, nie uczyniwszy tego wcześniej. Gdzież jej na ogół nienaganna kultura i dobre maniery, nabyte już we wczesnych stadiach socjalizacji (o ile można u niej mówić, wszakże jesteśmy lwami, nie ludźmi, jednak to mało istotny na chwilę obecną szczegół)? - A ja... ja tutaj pomieszkuję. - powiedziała wesoło, omiótłszy przy tym wejrzeniem jasnych ślepi otoczenie, celowo jakby pomijając korytarz, o którym więcej jest napisane w pierwszym poście tegóż tematu.
- Sam rozumiesz, dzięki całkiem ciekawej i niecodziennej lokalizacji tejże jaskini czuję się w niej całkiem bezpiecznie. Rozgość się. Może wnętrze jest nieco... surowe... - rzekła nieco już ciszej, urywając, jakby zastanawiając się nad zakończeniem tejże wypowiedzi - ale za to jest dla mnie czymś wyjątkowym, czymś więcej niż tylko jaskinia.
Offline
-Witaj! -pozdrowił lwicę po czym zapytał. -Tutaj mieszkasz? -spytał ze zdziwiona miną. -Tutaj? w surowej jaskini? z wodą, kłodą i wśród skał? Przecież nawet tutaj niema na czym wygodnie się położyć. -usiadł- Ta... jaskinia... to twój dom? w taki razie, jeżeli się zgodzisz to.. proszę, oprowadź mnie po niej. -Nie spodziewał się, że za kłodą czeka go niebywałe odkrycie.
Offline
// przepraszam, późno - wiem.. Ale nie miałam czasu, aby posidzieć dłużej na forum ... //
O ile użyszkodniczka prowadząca Camille dobrze rozumuje, znajdowali się wewnątrz jej jaskini - konkretnie większego pomieszczenia, może i surowego, ale zapewne jedynego takiego w okolicy - zatem kłoda już odeszła w niepamięć, wszakże stanowi ona niejako drogę prowadzącą do jaskini, pozwalającą przedrzeć się przez wodospad. Maciek widocznie nie zrozumiał opisu jaskini w taki sposób, w jaki Cam chciała, by ten był rozumianym. Jednakże nie jest to w tejże własnie chwili najważniejszym, czyż nie? Camille słuchała uwag samca z powagą wymalowaną na pyszczku, co było czymś tak jej przecież obcym - infantylna, wiecznie rozpromieniona niczym małe i beztroskie lwiątko samica oto tkwiła z wymownym pokerfejsem, wlepiając uważnie swe liliowe tęczówki na postać lwa.
- Tak, oto mój dom. Może masz rację, może jest to wnętrze... surowe... jednak wiesz, dom to dom, wszędzie dobrze ale tutaj najlepiej. - rzuciła pogodnie, uśmiechając się promiennie, po czym rozpędziła się i, jakby na przekór słowom Maćka, dotyczącym braku komfortowego miejsca do położenia się, skoczyła energicznie na swe legowisko, miękko lądując na wyściółce ze skór różnych gryzoni. - Oprowadzić? A uważasz, że jest po czym? - zawołała, nieco jakby z przekąsem, uśmiechając się pod nosem.
Ostatnio edytowany przez Camille (2012-03-24 18:50)
Offline
Koło drzewa odpoczywała ona.
-Jej, ale tu ciekawie.-powiedziała z radością lwica, która polubiła to miejsce. Poszła się wykąpać koło wodospadu. Postanowiła przejść przez wodospad. I tak zrobiła.
-Brr... ale było dużo wody.-Powiedziała trochę ze zmęczeniem lwica.
Ostatnio edytowany przez Karinda (2012-03-24 19:32)
Offline
Jednakże Karinda nie dostała się do jaskini, wszakże zwyczajne przejście przez wodospad nie wystarczyło. Jak głosi pierwszy post, wypatrzenie miejsca, gdzie za wodnym spadem znajdowała się jaskinia, było niezwykle trudne i zwyczajne przedzieranie się przez wodospad nie dawało satysfakcjonującego skutku. A przecie ktoś, kto nie miał pojęcia o istnieniu groty, nie wypatrywał jej - logiczne. Userka postanowiła w najbliższym czasie rozrysować ów jaskinię, wtedy wyobrażenie sobie dokładniejsze co i jak zapewne okazałoby się prostszym. Nie mniej jednak, zmoczone futro samicy kleiło się do jej ciała, co zdaje się być oczywistym, kiedy jej łapy pokonywały kolejne kroki. Jaskinia, ulokowana w skale na dość wysokim poziomie pozostawała więc nadal niewidoczna dla oczęcia Kari.
- Czujesz? - słowa Camille uderzyły do ucha Maćka, kiedy do nozdrzy samicy dotarła woń, która zdecydowanie nie należała ani do niej, ani do jej gościa. Jednak z faktu, iż młoda lwica była całkiem daleko, Camille miała problem z określeniem, do kogo zapach ten należał.
Offline
Poczuła zapach 2 lwów lwicy i lwa. Lecz ich nie widziała- i to było dla niej najgorsze. Czuła się tak, jakby ktoś zaraz miał ją zaatakować. Wystawiła pazury.
-Kto tu jest?-zapytała cicho lwica. Stając w pozycji ataku, czekała.
Offline
//Nie szkodzi Ważne, że temat nie zatrzymał się//
Nie odpowiedział. Zdał sobie właśnie sprawę, iż jego propozycja była nielogiczna. Zarzucił swoją grzywą i położył się na jednej ze skór położonych obok Camille. Skóra na której się wyłożył była przyjemna w dotyku, jednak nie dało się na wygodnie położyć, ponieważ leżała na nierównej skale. Samiec nie dał po sobie poznać niewygody, nie chciał urazić mieszkającej tu lwicy dlatego przeciągnął się tak, jak to robi na swoim wygodnym, miękkim i dużym posłaniu w grocie. -Bardzo nietypowe miejsce jak na dom. Co prawda dobrym atutem jest stały dostęp do wody pitnej oraz spora ochrona przed palącym słońcem. Jednak kiedy miałbym wybierać to wybrałbym moja grotę. -spojrzał na położoną obok lwicę. - Może kiedyś Ci ją pokażę, jest piękna... Ta jaskinia też jest piękna, zupełnie jak jej mieszkanka. -Ugryzł się w język i odwrócił wzrok od lwicy. Nie chciał tego powiedzieć, tylko o tym pomyślał. Czy jego nieśmiałość wzięła władzę nad mową? Może i tak było lepiej. Czy zrobił dobrze? Nie wiedział, bynajmniej nie myślał teraz o tym. Bardziej obawiał się reakcji lwicy na jego zachowanie...
Offline
Camille przymrużyła ślepia, uśmiechając ciepło na komplement. Powoli uniosła powieki i przewróciła się na bok, tak, iż spoglądała na samca, leżącego wszakże całkiem nieopodal.
- Dziękuję, Maćku. To było doprawdy całkiem miłe. - po czym ściągnęła brwi, jakby nad czymś się zastanawiając. Słysząc pytanie Karindy, wyrwała się nieco z zadumy, zrywając na równe łapy. Uważnie, ostrożnie i bezszelestnie przemknęła do krawędzi, pochylając dyskretnie łepetynę w dół. Pozostawała w półmroku, zatem trwająca kilka metrów niżej samica nie mogła jej dostrzec, nawet mając tak wyśmienity wzrok. Poza tym oczywiście wystawiła jedynie kawałek pyszczka poza jaskinię, zatem nawet, gdyby została spostrzeżoną - Karinda dostrzegłaby raptem kilka centymetrów jej ciała, a to chyba zbyt mało, aby zidentyfikować trwającą w milczeniu, szarą samicę. Camille wytężyła wszelkie zmysły. Czyżby to Karinda?
- Maćku, poczekaj na mnie chwilkę, mamy gościa! - zawołała pogodnie, zeskakując po dość stromej skale i pojawiając się tuż obok Karindy.
- Witaj, Kari! - zawołała pogodnie, spoglądając na koleżankę - Miło Cię widzieć! Chodź do nas, jestem z Maćkiem w jaskini... Masz chęć na wspinaczkę? Tam, u góry, jest jaskinia, w której mieszkam. - wyjaśniła, gestem łba wskazując ciemną plamę na skale, kilka metrów nad ich głowami. Spojrzała na lwicę pytająco, nie każdy wszakże musi lubić takie wyprawy i podobne warunki.
Offline
-Witaj Cam!-Zawołała z radością. Znała ją od dzieciństwa.-Lubię się wspinać.-Powiedziała bez strachu. Patrząc na Cam, rozglądała się.
-To wszystko twoje?-Zapytała z podziwem.
Offline
Uśmiechnął się, jego obawy przeminęły z wiatrem. Teraz czuł się lepiej. Wtedy usłyszał głos. Chciał to sprawdzić, jednak Camille uprzedziła go o gościu. Kiedy ona wyszła mu na spotkanie, wtedy Maciek wstał i wychylił się zza skały. Spostrzegł Karindę rozmawiającą z Camille. -Witaj Karinda! -Pozdrowił lwicę. Zastanowił się przez moment czy wstać, czy leżeć i czekać aż obie przyjdą. Wybrał pierwszą możliwość. Przekręcił się na brzuch, przeciągnął się,wstał, zarzucił grzywą i zszedł do lwic.
Offline
W milczeniu skinęła głową, uśmiechając się pogodnie w stronę młodej, ciemnej lwicy. Słysząc czyjeś kroki, odwróciła łepetynę. Maciek.
- Witaj ponownie, nie musiałeś schodzić, my właśnie wybieramy się do góry. - wyjaśniła radośnie, po czym wejrzenie jej jasnych ślepi spoczęło ponownie na facjacie samicy. - Więc skoro lubisz wspinaczkę zapraszam do góry. Pokażę Wam coś. Coś, czego nie widać na pierwszy rzut oka. Maćku, myliłeś się, mówiąc, że nie ma tam nic do zwiedzania. Lubicie błyskotki? - zapytała, klaskając z entuzjazmem w łapy. NIespiesznie, całkiem ostrożnie, skoczyła na nieco wystający kawałek skały. Taaak, niczym na ściance wspinaczkowej, trzeba znaleźć odpowiednie miejsce, wypustki, wystające części skały, aby dobrze łapami się zaprzeć, pokonując kolejne centymetry ku górze.
- Proszę, uważajcie. Ja tą ścianę już znam doskonale, wiem, że czasem łapa się osunie w dół... - poprosiła, nieco już mniej radośnie, co więcej: jej pysk nabrał całkiem poważnego wyrazu, kiedy obdarzyła z wolna spojrzeniem wpierw Maćka, następnie Karindę. A spojrzenie jej przepełnione prośbą, graniczącą prawie z błaganiem. NIe chciała, aby komuś stała się krzywda na skutek nieszczęśliwego upadku.
Offline
-Witaj Maćku.-Powiedziała lekko potrząsając futrem.-Czyli wy tylko jesteście tu?-Zapytała. Popatrzyła na Cam i Maćka, który do nich schodził.-Będę uważać. Masz błyskotki?-Zapytała z niedowierzaniem.
Ostatnio edytowany przez Karinda (2012-03-26 16:23)
Offline
A ta uśmiechnęła się tajemniczo.
- aha! Znaczy... takie przed obróbką... Wiesz, różnokolorowe klejnoty. Tylko skubane solidnie się ulokowały w skale, nie znalazłam jeszcze sposobu, aby je wyrwać. - mruknęła, nieco jakby niezadowolona tym faktem. Spojrzała zachęcająco na Karindę, jakby próbując namówić ją do wspinaczki. Przekierowała spojrzenie na samca, usmiechając doń ciepło.
- Ale mamy silnego mężczyznę przy sobie, uda nam się tym razem. - powiedziała całkiem poważnie.
Offline
-I tak pójdę. Cóż, wspinaczka ni zaszkodzi.-Powiedziała i popatrzyła na Cam takim wzrokiem, żeby poszli już.
Offline
Uśmiechnął się. Wejście do jaskini wypełnionej klejnotami... to musi być ekstra!Grzechem byłoby nie zobaczyć takiego miejsca. Czym prędzej skoczył na wysoka półkę skalną i przyjrzał się uważnie skalnej ścianie. Patrzył uważnie, jednak wejścia znaleźć nie mógł. -Camille nic tu nie widzę -powiedział. Może nie przyjrzał się uważnie? może to było jakieś magiczne przejście? nie... nie rozmarzajmy się. Pewnie Maciek nie wskoczył na odpowiednią półkę...
Ostatnio edytowany przez Maciek (2012-03-26 18:31)
Offline
Przez facjatę Camille przemknšł umiech. Proszę, a podobno to kobiety lecš na błyskotki. W mgnieniu oka, całkiem sprawnie, zgrabnie i szybko, znalazła się na tej samej półce, na której tkwił Maciek. Umiechnęła się do niego życzliwie, po czym powiedziała, tonem ciepłem przepełnionym:
- Musimy wpierw powrócić do jaskini. - przecież przypomnijmy, iż lwy nasze znajdujš się poza grotš Camille gdzie oto zeszły po Karindę. Zadarła łeb do góry. No, jeszcze ładne kilka metrów im pozostało, ale czego się nie robi, dla błyskotek? Spojrzała na Karindę, jakby zachęcajšc do wspinaczki.
// Sorry, że krótko, ale nie mam zbytnio czasu ... //
Offline
-To ruszajmy. -Powiedział. Skoczył i zaczął wspinać się po skalnej ścianie. Szedł dość szybko. W końcu był tutaj z dwoma lwicami i nie wypadało, aby taki lew spadł podczas wspinaczki. Doszedłszy do jaskini, usiadł na skórze z której dopiero co wstał i czekał aż obie lwice wejdą na szczyt.
Ostatnio edytowany przez Maciek (2012-04-02 17:07)
Offline
Nie byli jednak sami.
Jak można było przypuszczać, w gorący dzień niejedna istota kłębi się wokół wodopoju, nęcona jego orzeświającą tonią. Krpelki wody spadające z hukiem, mętląc powierzchnię wody, niesione przez delikatny wiatr, a także rozpryskując się o wszystko naokoło, przyjemnie chłodziły zmęczone ciało, ukojenie dawało pyskowi. I łeb właśnie potrząsnęła, decydując zanurzyć suchy jęzor w wodzie tam, gdzie była ona spokojniejsza i łapczywie pijąc. Lwica. Dość młoda lwica. Na oko, miała jakieś dwa lata. Nienaganna z wyglądu, choć było widać, że trochę podróżuje. Świadczyły chociażby o tym poduszki u łap, pełne drobnych ranek, wręcz pocięte nimi. Nie bacząc na nic, weszła do wody, dając wytchnienie zmęczonym łapom. Syknęła, gdy tylko owe zadrapania, niektóre świeże, poczuły wodę. To szczypało. Niezbyt przyjemnie uczucie, takie pieczenie. Nie trwało to jednak za długo, bowiem już po chwili przyzwyczaiła się. Szukając ochłody, popłynęła na głębinę, po czym na chwilę zanurzyła się niemalże całkowicie. Tolerowała wodę, w przeciwieństwie do większości kotów. Fioletowe oczy zmrużyły się lubo... Jak przyjemnie. Nie zażywała kąpieli jednak za długo. Po co się bowiem męczyć? Lwica wyszła na brzeg, otrzepując mokre futro z wody, wytrzepując w tym dziwnym tańcu nadmiar kropelek. Część jednak zaplątała się w jej futrze. I bardzo dobrze. Samicy to odpowiadało, gdyż dawało ochłodę. Legła pod jakimś drzewem, kładąc łeb na łapach i leniwie obserwując okolicę. Czy reszta ją zauważy? Plusk nietrudno usłyszeć. Samica jednak nie zdawała sobie sprawy z obecności kogoś. Ba, nawet nie sądziła, że gdzieś tam jest jaskinia, a także, iż jest zamieszkana. Raczej podejrzewała, że ktoś ma leże w zakamarkach gęstych traw czy pod jakmiś drzewem.
Niedługo tu jednak przebywała.
[zt]
Ostatnio edytowany przez Cynka (2012-06-22 18:28)
Offline
Lwica spacerowała nieopodal lasu. Codziennie tutaj przychodziła, bo lubiła tu przebywac. Tego dnia zdarzyło sie coś niezwykłego. Gdy tak spacerowała, natrafiła na nowa ścieżkę.. Pomyślała, że nie zaszkodzi spróbować nowych dróg... Zaczęła spacerkiem iść nową ścieżką..W pewnym momencie scieżka zakończyła się... Sarmina nie wiedziała, co robić dalej. Po zastanowieniu się, uszła kawałek dalej.. W oddali zauważyła jakąś górę.. Pomyślała, że warto spróbować nowych szlaków.. I tak nigdzie jej się nie spieszyło, wiec mogła chodzić całymi dniami i nocami. Gdy doszła, góra okazała się bardzo wysoka. Zaczęła wspinaczkę.. Gdy była już prawie na samym szczycie, zauważyła małą dziurę... Spróbowała wejść. Udało jej się to.. W środku zrobiła kilka kroków, poślizgnęła się i zjechała na sam dół... Gdy zjechała, i była już na dole, zauważyła, iż nie ma stad wyjścia... Musiała iść przed siebie w ciemnościach... Tak tez zrobiła...
-Halo?
zawołała. Echo odbijało się od ścian
-Halo-alo-lo-o*mówiło odbijające się echo*
//W storytellingu nie używamy gwiazdek, piszemy tak, jak pisze się w opowiadaniu w szkole. Przy okazji: stawiaj polskie znaki tam gdzie ich potrzeba. Ibilis//
Offline
Spojrzała na Camille kątem oka. Wskoczyła na ścianę. Chwyciła się jej mocno. Wskoczyła na ścianę, na której siedział Maciek. Gdy tam dotarła, usiadła.
Offline
Strony: 1
Wątek zamknięty