Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 5
Wątek zamknięty
Aisha masz naprawdę WIELKI TALENT . Jak czytałem to czułem się jak bym tam był. Już nie mogę się doczekać dalszych losów. Nie mogę się doczekać na więcej
Offline
Bardzo podoba mi się to opowiadanie. Masz talent do pisania !
Jestem strasznie ciekawa co zdarzy się dalej. Mam nadzieję ze corka Kiary stanie po stronie swojej rodziny...I zobaczy jak dała się wplątać w gre Ziry i Skazy i zobaczy swój błąd.
Czekam na ciag dalszy
Offline
Ja jak inni czekam na ciąg dalszy.Przewiduję, że ktoś zostanie zabity albo ze stada Lwiej ziemi, albo ze stada Złej ziemi.
Av by Madame Carotte
Na FH gram pod 4 osobami: KarindaPL[normalna],KarindaPL[ze skrzydłami],Karin[Strasznie mała] i Karinda[z ranami na ciele].
[you], Przyjaźń jest potężna ponad wszystko.
Zapraszam na moje forum o KL!
Zapraszam na moje forum o Psach i Kotach!
Zapraszam na największe Polskie Forum o Kung Fu Pandzie!
Offline
Rozdział 28
W końcu do głowy Usheli dotarło to co ona przez te wszystkie lata zrobiła. Za każdym razem czuła wielki ból w sercu, ale najbardziej ją zabolało w momencie kiedy ona zabiła swojego ojca, Kovu. Jak ona mogła być taka głupia?
- Mamo... - łkała, a jej głos brzmiał tak jakby błagała o pomoc, po czym natychmiast wtuliła się w sierść matki. Kiara widząc że jej córka już sobie uświadomiła swój błąd, ucieszyła się w duchu, po czym delikatnie i czule ją objęła.
- Ciii...już dobrze maleńka - szeptała lwica uśmiechając się szeroko - Już dobrze, mamusia tu jest...
Tymczasem Zira właśnie toczyła bój z Simbą. Rdzawooka lwica atakowała ze wszystkich sił lwioziemskiego króla, a król jak na swoje lata bardzo dzielnie się bronił.
- Tym razem na pewno cię zniszczę, Simba! - warczała Zira nie przerywając serii swoich ciosów.
- To ci się nie uda, Zira - odpowiedział jej lew ukazując jej swoje kły.
- Czyżby? - uśmiechnęła się lwica i nagle na Simbę rzucił się Skaza i od tej chwili Simbie o wiele bardziej zmniejszyły się szanse na zwycięstwo. Bezradny król przyjmowal razy od part złoziemców. Od razu wśród lwioziemców zrobił się wielki hałas i zamieszanie.
- Szybko! Trzeba pomóc królowi - wrzasnął Timon. W pewnej chwili na grzbiecie Skazy wylądowała...Usheli.
- Zostawcie mojego dziadka, wy dranie! - krzyczała drapiąc jeszcze w dodatku boki czarnogrzywego, ale niestety młoda lwica nie miała szans ze starszym, silniejszym i bardziej doświadczonym od niej samcem, toteż Skaza bez problemu ją zrzucił z siebie. Razem z partnerką na razie przestali szarżować na Simbę i nie kryli szoku widząc zachowanie swojej ''wychowanki''.
- Ty! Jak śmiesz!
- Mam tego dość! Okłamaliście mnie, chcieliście mnie obrócić przeciwko mojej rodzinie i to przez was oślepłam. Dopiero istota, którą kocham otworzyła mi oczy i przywróciła mi wzrok. I zobaczyłam jacy to wy jesteście naprawdę! I od tej chwili nie mam najmniejszego zamiaru wam służyć! - wołała odważnie brązowa, a jej głos wyrażał pewność siebie i stanowczość. No i dobrze ona wiedziała co mówi. Niestety jej słowa nie spodobały się ani Zirze, ani Skazie, którzy nagle oboje warknęli na nią, a następnie znienacka skoczyli na nią, w celu zaatakowania jej lwicy. Usheli była gotowa jednak na obronę, ale nie dokonala jej. Nie zdążyła, ponieważ na pomoc ruszyli jej Kopa i Kiara, którzy skoczyli na Zirę i Skazę. Akurat wszyscy stali za przepaścią, to też cała czwórka spadła w dół.
- Matko!!! - wrzasnęli Kiba i Usheli.
- Kopa!!! - wrzasnęła Vitani.
- Dzieci!!! - zawołała Nala, po czym razem stanęła wraz z wnukami i Vitani na brzegu przepaści, a walka nagle się przerwała. W pewnym momencie strzelił piorun, a na dnie przepaści wybuchł pożar, toteż gdyby ktoś spadł, mógłby się nieźle usmażyć.
Skaza wisiał na półce skalnej i trzymał się jej obiema łapami usiłując się wspiąć. Kiara, zauważywszy go niestety nie mogła mu pomóc, bo sama wisiała na półce skalnej. Kopa właśnie się wspinał na górę, kiedy nagle za nogę złapała go Zira.
- Mam cię, tym razem na pewno zginiesz - powiedziała, a z jej pyska wydobył się szyderczy śmiech. Jednakże skała, której się trzymała tylnymi nogami rozkruszyła się. Lwica nie mając podparcia spadła w dół, ciągnąc za sobą Skazę. Oboje spłonęli żywcem.
Kopa i Kiara z przerażeniem obserwowali tą scenę, a po chwili książę pomógł siostrze i oboje się wspięli na górę, gorąco witani przez Nalę, Usheli, Mweziego, Vitani i resztę lwioziemców. Złoziemcy tymczasem zrobili okropny krzyk. Każdy z nich ryczał, albo wył, albo wrzeszczał obwieszczając okrutny i definitywny koniec Skazy i Ziry. Część z nich rzuciła się w dół, a jeszcze inna część uciekła stąd.
- Juhu, zwycięstwo! - wołali Timon i Pumba skacząc z radośći.
- Król jest ranny! - obwieścił głośno Zazu, przerywając radosną atmosferę. Simba tymczasem leżał z boku, poturbowany i nieprzytomny, ale nadal żył. Wszyscy skupili się wokół króla. Nala podeszła do niego i otarła się delikatnie nosem o jego pysk.
- Nie martw się ukochany, zaraz zabierzemy cię do domu... - szepnęła.
Ostatnio edytowany przez Aisha (2012-03-10 12:09)
Kocham Cię Himsi...
Offline
Dla mnie jak zawsze bomba...fajnie się czyta..i za każdym razem jak się rozdział kończy to nadal chce się jeszcze i jeszcze czytać......po prostu bomba.
Offline
Aisha , jestem wielką fanką tego opowiadania . Pisz , pisz dalej a na pewno skomentuję
Mów mi Derp lub Młoda .
Offline
Budujesz zdania złożone ze zbyt wielu zdań składowych. Może miało to ukazać wartkość akcji, ale ciężko się ten rozdział czytało...
Swoją drogą teraz to już będzie hepi end coś czuję...
Avatar by MadKakerlaken
Offline
Rozdział 29
Simba leżał wciąż ranny i nieprzytomny we wnętrzu Lwiej Skały. Cała rodzina, przyjaciele i reszta stada cały czas trwała przy królu. Aslili, który sprawiał nad nim opiekę medyczną, stwierdził iż lew został bardzo mocno poturbowany i potrzebuje bardzo dużo czasu do rekonwalescencji pod warunkiem że król będzie dbał o siebie.
Po pewnym czasie Simba otworzył oczy i odzyskał przytomność. Wciąż nie czuł się najlepiej, wszystko dalej go bolało i nie miał na razie sił się podnieść.
- Gdzie jestem...? - jęknął cicho król. Mwezi zbliżył się do niego.
- Już dobrze dziadku, jesteś na Lwiej Skale, wszyscy jesteśmy razem z tobą. Zostałeś ranny w walce - wyjaśnił mu jego wnuk w duchu ciesząc się z tego że w końcu jego dziadek odzyskał przytomność. Po chwili do leżącego króla podeszła Usheli, a jej pysk zdobił lekki, ale tym razem szczery uśmiech.
- Usheli...wróciłaś... - rzekł Simba słabym głosem uśmiechając się lekko.
- Tak, wróciłam. Wybacz mi dziadku za wszystko - odpowiedziała lwica delikatnie ocierając się o grzywę lwa. Simba uśmiechnął się nieco szerzej, po czym wpadł na pewien pomysł. Uznał że w już nie da rady panować nad Lwią Ziemią i postanowił oddać komuś tron. Przywołał więc do siebie swojego syna Kopę.
- Kopa, synu, posłuchaj mnie teraz. Nie mam już sił panować nad Lwią Krainą. Jestem stary, a mój stan zdrowia nie jest najlepszy. Dlatego chcę zrezygnować z tronu, abyś ty, jako następca tronu mógł na nim zasiąść i zapanować nad Lwią Ziemią - powiedział Simba poważnym tonem swojego głosu spoglądając na swojego syna. Brązowogrzywy lew kiwnął łbem na znak akceptacji.
- Dobrze ojcze. Chciałbym też aby to Vitani została królową Lwiej Ziemi. - Po słowach lwa, Vitani, która się do tej pory nie odzywała, nagle postanowiła zabrać głos.
- Nie, Kopa. Wybacz mi moje słowa, ale ja bardzo bym się źle czuła w roli królowej, bo ja...ja się w ogóle do tego nie nadaję. Nie odziedziczyłam po mojej matce zdolności przywódczych. - odmówiła mu lwica kręcąc łbem. Wiedziała że taka funkcja to dla niej zbyt duża odpowiedzialność.
- W takim razie kto zostanie królową? - zapytał Pumba zaciekawiony. Vitani spojrzała na Kiarę i uśmiechnęła się do niej przyjaźnie.
- Wiecie, jest tutaj najodpowiedniejsza kandydatka na to stanowisko, mianowicie mówię tu o Kiarze - rzekła, a pomarańczowosierstna lwica słysząc jej słowa, nie mogła w nie uwierzyć.
- Ale...ale Vitani, ja nie mogę zostać królową i panować razem z Kopą. Jestem jego siostrą...
- No to możemy na chwilę obecną odstąpić od reguły. Po za tym, Kiara jest odważna i sprawiedliwa. Sądzę że byłaby świetną królową. Czy się zgadzacie na taki układ? - powiedziała Nala, która przez cały czas popierała stanowisko Vitani w sprawie podarowania jej córce tronu. Na pytanie lwicy, wszyscy potaknęli łbami na znak akceptacji. Simbie pozostało to jedynie zatwierdzić przed wszystkimi zwierzętami. Kazał Zazu zwołać wszystkich pod Lwią Skałę. Kiedy ptak odleciał poprosił Nalę, aby ta mu pomogła wstać i pójść na czubek Lwiej Skały, skąd będzie mógł mówić do poddanych. Po chwili pod najważniejszym miejscem na Lwiej Skale zebrały się zwierzęta wszelkich gatunków afrykańskiej Fauny. Były tam słonie, żyrafy, zebry, antylopy, małpy, gepardy, strusie i reszta. Król usiadł i zaczął mówić.
- Moi poddani. Jak wiecie w ostatnim czasie wydarzyło się coś co miało istotny wpływ na nasze stado. Mianowicie mówię tu o walce z naszymi wrogami, członkami Stada Złej Ziemi. W trakcie tej walki moja wnuczka, Usheli uświadomiła fakt iż źle zrobiła służąc naszym wrogom i powróciła do naszej rodziny. Tym samym zdejmuję z niej karę wygnania.
Wracając do walki. Nasze stado odniosło zwycięstwo, ale ja zostałem ciężko ranny. Wobec tego nie mam sił na panowanie nad Lwią Ziemią. Teraz pragnę spędzić pozostały ten czas na odpoczynku, dopóki dopóty umrę. Wobec tego: ODDAJĘ TRON MOIM DZIECIOM: KOPIE I KIARZE! - po tych słowach król cofnął się nieco, a na samym przodzie, przed królem stanęła dwójka jego dzieci. Teraz pozostaje tylko obwieszczenie zmiany pary królewskiej. Kiara i Kopa ryknęli razem, a ich dźwięk rozległ się na całą Lwią Ziemię. Po nich ryknęły wszystkie lwy zgromadzone na Lwiej Skale, a słonie trąbiły, małpy wrzeszczały, zebry rżały. W dziejach Lwiej Ziemi rozpoczął się nowy rozdział pełen pokoju i dobra pod panowaniem Kopy i Kiary...
KONIEC
Kocham Cię Himsi...
Offline
Piękne ! Szkoda , że to już koniec
Mów mi Derp lub Młoda .
Offline
Szkoda, że to już koniec
Dawny nick: Tanabi.
Mam pozwolenie na pisanie w grze inaczej niż w regulaminie.
Offline
Fajne, bardzo lubię twoje opowiadanie. Cieszę się, że Kiara została królową.
Av by Madame Carotte
Na FH gram pod 4 osobami: KarindaPL[normalna],KarindaPL[ze skrzydłami],Karin[Strasznie mała] i Karinda[z ranami na ciele].
[you], Przyjaźń jest potężna ponad wszystko.
Zapraszam na moje forum o KL!
Zapraszam na moje forum o Psach i Kotach!
Zapraszam na największe Polskie Forum o Kung Fu Pandzie!
Offline
Zakończenie w porządku... Zastanawia mnie jednak, czemu w ostatnich kilku rozdziałach tak Ci się osłabiła interpunkcja (albo wcześniej tego nie zauważyłem)... trochę szkoda
Avatar by MadKakerlaken
Offline
Offline
Super opowiadanie, chociaż szkoda, że to już koniec, ale przecież nic nie trwa wiecznie.
ZAPRASZAM!
Życie to ciągłe zmiany...
Offline
Szkoda, że to już koniec... Mam nadzieję, że napiszesz KL5
//Poprawiłem orta. Ibilis//
Dawny nick: Tanabi.
Mam pozwolenie na pisanie w grze inaczej niż w regulaminie.
Offline
Mnie też przez jakiś czas nie było, ale teraz doczytała. Bardzo fajnie, ale wydaje mi sie, że od paru rozdziałów chciałaś już to szybko skończyć. ;> Usheli trochę taka głupia. Wystarczyło powiedzieć słowo, a ona od razu zmieniała się o 180 stopni. Tak czy inaczej gud dżob! xP
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 5
Wątek zamknięty