Stado Lwiej Ziemi

Stado Lwiej Ziemi

Nie jesteś zalogowany na forum.

Ogłoszenie

#1 2011-07-19 19:25

Lazareth
Użytkownik
Lokalizacja: Pałac Zimowy
Data rejestracji: 2011-05-07
Liczba postów: 761

Streszczenie mojej historii (nie o lwach!) jeszcze bez nazwy

Moje opowiadanie tworzone jest w realiach I Rzeczypospolitej szlacheckiej , Na Rusi Czerwonej, w roku 1620, po rozejmie w Dywilnie. Opowiada historię młodego szlachcica Macieja Brzosowskiego, który w tym roku ma kończy 13 lat. Po uroczystości, ojciec zabiera go przed dwór, żeby zdradzić mu rodowe tajemnice, i wyjaśnić parę spraw zważywszy że wkracza on w dorosłe życie i w przyszłości stanie się jego spadkobiercą, podczas rozmowy jednak, na dwór najeżdża banda wyjętych z pod prawa szlachciców mających spalić i zagrabić majątek Tomasza Brzosowskiego (ojca Macieja). Po dokonaniu rzezi na służbie i rodzinie Brzozowskich, bandyci rozpoczynają grabież. Od  śmierci chłopca ratuje jego przyjaciel. stary kozak Dimitrij, który przez wiele lat służył jego ojcu, z daleka Maciej ogląda jego dawny dom. Po czym obaj uciekają w stronę Lwowa, aby oznajmić całe wydarzenie wojewodzie lwowskiemu Janowi Kałuckiemu. Po drodze jednak kozak zostaje zabity przez rozbójników, jedynie chłopiec ucieka, mając ze sobą jedynie krzesiwo, ojcowską szablę, kilka srebrników, konia, i ubranie. Chłopiec jednak nie chce uciekać się do prawa Rzeczypospolitej, wiedząc że w tych czasach, władze ma ten, kto pewniej trzyma szablę. Maciej udaje się więc na Sicz Zaporoską, aby dojść do wprawy wojennej i samodzielnie rozprawić się ze zbrodniarzem. W końcu dociera na miejsce, i po wielu treningach, staje się członkiem kozaków zaporoskich. Po wielu wyprawach przez Morze Czarne na Turcję Maciej, który zmienił imię na Iwan. W końcu, zostaje atamanem, zbiera chorągiew kozacko-polską i wyrusza na spotkanie przeznaczeniu. Czy uda mu się odzyskać majątek, i dopełnić zemsty? O tym dowiecie się wkrótce....


"Jeśli nie możecie czegoś zrobić, dajcie to zrobić Polakom." -Napoleon Bonaparte
                                                Avek autorstwa Sachary

Offline

#2 2011-07-19 19:29

Kivuli
Użytkownik
Data rejestracji: 2011-07-18
Liczba postów: 79

Odp: Streszczenie mojej historii (nie o lwach!) jeszcze bez nazwy

Ciekawe. Czekam z niecierpliwością na kolejną część:D

//To streszczenie, jeszcze nie opowiadanie ;) - Nit//


Lubię Skazę XD

Offline

#3 2011-07-19 19:39

Shayen
Użytkownik
Lokalizacja: Mazury, że.
Data rejestracji: 2011-07-07
Liczba postów: 110

Odp: Streszczenie mojej historii (nie o lwach!) jeszcze bez nazwy

Ahh... Zapowiada się ciekawie. Czekam na to opowiadanie ^^


Shayen

I did my best, it wasn't much I couldn't feel, so I tried to touch
I've told the truth, I didn't come to fool you And even though it all went wrong
I'll stand before the Lord of Song With nothing on my tongue but Hallelujah

shay33.png

Hallelujah...

Offline

#4 2011-07-19 23:12

Helbi
Renifer
Lokalizacja: Lasy Warszawy
Data rejestracji: 2011-04-22
Liczba postów: 1,070
WWW

Odp: Streszczenie mojej historii (nie o lwach!) jeszcze bez nazwy

No to mi się jawi coś takiego:
1. "Wschodni wiatr", ew. "Wiatr od wschodu" - odnosi się do powrotu Macieja
2. "Rządy szabli" - trochę ogólnikowy ale bardziej pojemny
3. "Gnany zemstą" - trochę telenowelowe ale pasuje do fabuły ^^
4. "Kiedy stepy były dzikie" - też ogólnikowy ale dobry gdy chcesz robić rozlazłe opisy przyrody :P
5. "Pamiętaj kim jesteś" - tak, własnie tak, ni mniej ni więcej jeden z najlepszych cytatów z peeeewnego filmu i jakże pasujący :D
No i jeszcze parę tak zwanych odpadów z sesji XD
6. "Maciej reaktywacja"
7. "Szablą i koniem"
8. "Ruskie wojny - Maciej kontratakuje"
9. "Zabili go i uciekł"
10. "Odważny i melodramatyczny"
11. "Shrek 5"

Ja się przychylam do pierwszej piątki ale wybierzesz, który Ci pasuje albo jakiś inny, lepszy XD


2z59cac.gif

Offline

#5 2011-07-20 00:24

Feothar
Użytkownik
Data rejestracji: 2011-04-23
Liczba postów: 560

Odp: Streszczenie mojej historii (nie o lwach!) jeszcze bez nazwy

Chyba każdy już tu wie, że lubię się czepiać. Tak więc zacznę od tego, że nie jest to streszczenie tylko zapowiedź historii :biggrin:

A wracając do właściwej treści z tego tematu to jak na razie nie zapowiada się nic nadzwyczajnego. Zapowiedź pokazuje historię jakich jest nie mało, ale co z tego wyjdzie to dowiemy się jak pojawi się jakiś większy fragment.

Co do tytułu to ciężko wymyślić cokolwiek sensownego jeśli nie zna się większych szczegółów z całej historii. Przychodzą mi do głowy tytuły typu "Ogień Wojny" lub "W ogniu wojny" czy coś w tym stylu. No chyba, że wolisz tytuły w stylu Pana Tadeusza czyli "Ostatni zajazd na Litwie. Historia szlachecka z roku 1811 i 1812 we dwunastu księgach wierszem" co w tym przypadku brzmiałoby np. "Spalona przyszłość szlachecka. Historia młodzieńca w cieniu wojny po 1620 roku".


"Było nas trzech, w każdym z nas inna krew, ale jeden przyświecał nam cel.
Za kilka lat mieć u stóp cały świat..." :buahaha:

Offline

#6 2011-07-20 10:29

Kiara 0
Administrator
Lokalizacja: Stado L.Z. v. 3.0
Data rejestracji: 2007-02-04
Liczba postów: 6,566
WWW

Odp: Streszczenie mojej historii (nie o lwach!) jeszcze bez nazwy

Oj nie bądź taki surowy. historia zapowiada się tak ciekawie że warto ją odziać w słowa. A wielu autorów dopiero na końcu wymyśla tytuł.


793wMmt.gif R11oDMXt.jpg
Refreshed Queen has returned!

Offline

#7 2011-07-20 11:07

Lorise
[center][img]http://i44.tinypic.com/fkyzo8.png[/im
Lokalizacja: Odwróć się powoli :>
Data rejestracji: 2010-07-20
Liczba postów: 3,697

Odp: Streszczenie mojej historii (nie o lwach!) jeszcze bez nazwy

Przyznam, że zapowiada się ciekawie :)
Taką książkę mógł wymyślić tylko miłośnik historii ;D
Z niecierpliwością czekam na kolejne szczegóły, a może... rozdziały? ;>


Sygn by Laura-comics

"Va'esse deireádh aep eigean..."

"Jutro ruszę tam, w obcą stronę
Bojąc się, że znów zgubiłem cel.
Może wszystko jest już stracone
A może nie... A może nie..."

303h7ck.png

"Jutro ruszę tam, w inną stronę
Z wiarą, że choć raz nagrodzi mnie los.
I odzyskam myśli stracone
I jeszcze coś... Jeszcze to coś."

                                                           ~Dżem

Offline

#8 2011-07-20 14:09

Lazareth
Użytkownik
Lokalizacja: Pałac Zimowy
Data rejestracji: 2011-05-07
Liczba postów: 761

Odp: Streszczenie mojej historii (nie o lwach!) jeszcze bez nazwy

Tak sobie myślę że zamiast pisać tego razem, to chyba będe zamieszczał tu po rodziale. :)


"Jeśli nie możecie czegoś zrobić, dajcie to zrobić Polakom." -Napoleon Bonaparte
                                                Avek autorstwa Sachary

Offline

#9 2011-07-20 15:06

Lorise
[center][img]http://i44.tinypic.com/fkyzo8.png[/im
Lokalizacja: Odwróć się powoli :>
Data rejestracji: 2010-07-20
Liczba postów: 3,697

Odp: Streszczenie mojej historii (nie o lwach!) jeszcze bez nazwy

Taaak! Całkowicie popieram ten pomysł :D


Sygn by Laura-comics

"Va'esse deireádh aep eigean..."

"Jutro ruszę tam, w obcą stronę
Bojąc się, że znów zgubiłem cel.
Może wszystko jest już stracone
A może nie... A może nie..."

303h7ck.png

"Jutro ruszę tam, w inną stronę
Z wiarą, że choć raz nagrodzi mnie los.
I odzyskam myśli stracone
I jeszcze coś... Jeszcze to coś."

                                                           ~Dżem

Offline

#10 2011-07-21 18:29

Lazareth
Użytkownik
Lokalizacja: Pałac Zimowy
Data rejestracji: 2011-05-07
Liczba postów: 761

Odp: Streszczenie mojej historii (nie o lwach!) jeszcze bez nazwy

ROZDZIAŁ I (PROLOG)

//zdaję sobie sprawę, że jest on krótki, jednak jest to dopiero prolog, więc pozostałe rozdziały będą dłuższe ;) //

  Jest rok 1620. Rzeczpospolita toczy wojnę z Turcją. Szlachta która dotychczas pozostała w domach,
zaczyna zbierać się w pospolite ruszenie. Tymczasem na Rusi Czerwonej, w niewielkiej wsi Brzózka, na południe od Halicza, w najlepsze trwa uroczystość ukończenia przez dziedzica rodu Brzozowskich 13 roku życia. Maciej, bo tak brzmi imię młodzieńca, otrzymał zakrzywiony, turecki nóż, pięknie rzeźbiony w srebrnej pochwie, oraz swój własny pistolet. Brzozowscy byli ostatnią szlachecką rodziną, która pozostała niezależna wielkiemu rodowi Warciszewskich, którzy od wielu pokoleń rywalizują ze sobą.
       Pod koniec uroczystości, ojciec Macieja, pan Tomasz, zabiera chłopca na dwór, do ogrodu. Gdzie zasiadają obaj w małej altance, postawionej naprzeciw dworu. Po chwili pan Tomasz rzekł do chłopca:
-Synu, mam nadzieję że podobają ci się prezenty które kupiłem w Bracławie?- Powiedział bez entuzjazmu.
-Oczywiście ojcze, czy moglibyśmy pójść jutro na polowanie? Chciałbym wypróbować mój nowy pistolet.-
-Będziesz miał jeszcze czas, aby go wypróbować. Wiedz że chętnie zabrałbym cię na polowanie, lecz nie mogę tego uczynić, widzisz, Rzeczpospolita, toczy wojnę z tureckimi poganami. Cała szlachta która ledwo zdążyła wrócić do swoich domów z wojny z Moskwą, musi znów stawić stawić się w gotowości. Jutro wyruszam pod Bracław, wraz z czeladzią. Jestem stary i mósisz liczyć się z tym że mogę nie wrócić, będziesz opiekował się mamą, domem, oraz babcią, ale pamiętaj żeby wypuszczać ją tylko do kościoła, jest szalona, i gotowa by zagryźć ludzi na gościncu.- Tu przerwał i wsunął rękę pod kontusz, miał kłopoty z sercem. A jego matka, babcia Macieja, straciła zmysły po długiej niewoli u tatarów.
-Ojcze, nie odjeżdżaj, jesteś w domu dopiero rok! Zali niedawno jeszcze musiałeś się kurować od postrzału, a już odjeżdżasz?- W oku chłopca pojawiła się łza, jednak otarł ją ramieniem, aby ojciec nie zauważył
-Synu, ja przecie muszę jechać. Zali jak to będzie wyglądało? Wszystkie zaścianki w okolicy już opustoszały od szlachty.Zabiorę ze sobą zbrojną czeladź Tobie zostawie zaś  Dimitra, starszy jest niż ja, i nie będzie już tak dokazywał jak pod Smoleńskiem.- W tym momencie odchylił głowę i w oddali, na wzgórzu dostrzegł grupę uzbrojonych jeźdźców, wśród nich rozpoznał syna Warciszewskiego, swego największego wroga który już wielokrotnie chciał zagarnąć niewielki majątek rodziny Brzozowskich. -Anno! Przynieś moją szablę!- zawołał. Natychmiast za jego krzesłem pojawiła się piękna szabla, zygmuntówka, ze srebrną rękojeścią wysadzaną rubinami.
Jakiś młody jeździec, uderzył konia piętami, i podjechał do altany. Jego twarz była przeznaczona trzema bliznami, równej długości, wszystkie biegły równolegle do siebie, z góry na dół, od podbródka, przez usta i żadkie, ciemne wąsy, aż do czoła. Miał tylko jedno zdrowe oko, drugie było przysłonięte szkarłatną chustą.
Wszyscy zabijacy byli ubrani tak samo, więc i on nosił ciemnożółtą delię podbitą wilkiem, brunatny żupan, i czerwono-czarny kołpak ,   przyozdobiony pawimi, i czaplimi piórami. Młody zabijaka zbliżył się i nie zsiadając z konia zawołał groźnym głosem:
-Z woli wielmożnego wojewody Halickiego Janusza Warciszewskiego, nakazujemy ci hamie, abyś spłacił dług wobec niego, trzy tysiące czerwonaków wystarczy.-
-Ja nie posiadam żadnych długów u jegomości pana Warciszewskiego. Prędzej on, ma u mnie dług krwi za zabitego ojca, brata, i pochańbioną siostrę, którą sprzedał w niewole Turkom!- Ostatnie słowa wyrzekł pan Tomasz z gniewem skrywanym od lat przed rodziną i służbą.
-Tedy będziemy inaczej rozmawiać- Bez uprzedzenia, młody wyciągnął pistolet z olstry i wypalił panu Brzozowskiemu prosto w pierś. Martwy szlachcic osunął się na ziemie, wypuścił z ręki na wpół dobytą szablę i zamknąłwszy oczy, wyzioną ducha.
Maciej niewiele myśląc chwycił zygmuntówkę obiema rękami i spojrzał w oczy bandycie, który celował do niego z drugiego z pistoletów, uśmiechnął się i już miał nacisnąć spust, gdy nagle rozległ się huk, i morderca upadł na kolana przed Maćkiem, po czym rąbnął głową o podłogę, w tej chwili z sieni wypadł stary kozak rejestrowy, wieloletni sługa Brzozowskich Dimitrij, porwał chłopca za ramię, i wybiegł z nim, bokiem w stronę stajni. Czekały tam dwa, osiodłane wierzchowce, przygotowane na jutrzejszą drogę pana Tomasza.
-Wsiadaj!- Rozkazał kozak, po czym wskoczył na konia i pognał oba rumaki tam, gdzie wcześniej stali jeźdcy.
Po tym jak wjechali na wzgórze, chłopiec jeszcze raz zerknął na swój dom. Dwór stał w płomieniach, służba leżała przed nim z poobcinanymi głowami. Oszczędzono jedynie kobiety, które zaciągnięto, z wiadomych przyczyn, do stodoły. Matka, i babka chłopca, prawdopodobnie już zarnżnięto, i wraz z ojcem zostawiono w płonącym budynku. Część środkowa się zawaliła, lecz skrzydła, ogród, oraz przyległe do dworku budynki takie jak stajnia, płonęły w najlepsze.
     Tymczasem kozak i Maciej popędzili konie, aby nie dać się dogonić ewentualnemu pościgowi, jednak bandyci, zbyt zajęci byli w tej chwili stodołą aby myśleć o dwojgu zbiegów, którzy odjeżdżali w świetle łuny pożaru, i zachodzącego słońca, które w końcu zlały się w jedno wielkie, pomarańczowe światło.


"Jeśli nie możecie czegoś zrobić, dajcie to zrobić Polakom." -Napoleon Bonaparte
                                                Avek autorstwa Sachary

Offline

#11 2011-07-21 18:45

Lorise
[center][img]http://i44.tinypic.com/fkyzo8.png[/im
Lokalizacja: Odwróć się powoli :>
Data rejestracji: 2010-07-20
Liczba postów: 3,697

Odp: Streszczenie mojej historii (nie o lwach!) jeszcze bez nazwy

Po pierwsze: jestem pod wrażeniem. Masz duży zasób słownictwa i potrafisz dobrać odpowiednie słowa i archaizmy (np. "Zali").
Chciałam jednak zwrócić uwagę na pewien szczegół, który mnie wybił trochę z rytmu: pierwsze linijki rozdziału pisałeś w czasie teraźniejszym, a od rozmowy Macieja z ojcem w czasie przeszłym :) Nieco lepiej by to brzmiało gdybyś uzgodnił w jakim czasie piszesz. Ale jak już mówiłam to szczegół.
Co prawda scenę od najazdu wrogów można by o wiele bardziej rozbudować, dokładniej opisać, ale jak już wspomniałeś 'to dopiero prolog'.
Żadnych błędów nie widzę i jestem naprawdę pod dużym wrażeniem :) Przypadło mi do gustu to twoje opowiadanie ;D Niecierpliwie czekam na więcej.

Aha: i w drugim akapicie pomiędzy 'ogrodu' i 'gdzie' bardziej chyba pasowałby przecinek, niż kropka. Ale to tylko moje zdanie ;)


Sygn by Laura-comics

"Va'esse deireádh aep eigean..."

"Jutro ruszę tam, w obcą stronę
Bojąc się, że znów zgubiłem cel.
Może wszystko jest już stracone
A może nie... A może nie..."

303h7ck.png

"Jutro ruszę tam, w inną stronę
Z wiarą, że choć raz nagrodzi mnie los.
I odzyskam myśli stracone
I jeszcze coś... Jeszcze to coś."

                                                           ~Dżem

Offline

#12 2011-07-21 18:53

Lazareth
Użytkownik
Lokalizacja: Pałac Zimowy
Data rejestracji: 2011-05-07
Liczba postów: 761

Odp: Streszczenie mojej historii (nie o lwach!) jeszcze bez nazwy

Dzięki xd , a co do zmiany czasu pisania, to, chyba nie wolno tak robić, ale ja tak napisałem specjalnie, bo chciałem po trochu przedstawić sytuację w Rzeczypospolitej, z tym żę orginał został skasowany przez moją jakże kochaną siostrzyczkę :/ a potem już byłem zmęczony (było dość późno) i nie chciało mi się już tego rozpisywać. :( wiem, wiem, leniwy jestem


"Jeśli nie możecie czegoś zrobić, dajcie to zrobić Polakom." -Napoleon Bonaparte
                                                Avek autorstwa Sachary

Offline

#13 2011-07-21 19:05

Lorise
[center][img]http://i44.tinypic.com/fkyzo8.png[/im
Lokalizacja: Odwróć się powoli :>
Data rejestracji: 2010-07-20
Liczba postów: 3,697

Odp: Streszczenie mojej historii (nie o lwach!) jeszcze bez nazwy

Jasne rozumiem :) Tzn, wiem o co chodzi z tym czasem teraźniejszym, tylko ten czas teraźniejszy ci wyjechał na drugi akapit i to mnie wybiło z rytmu ;d
Ale ogółem jest naprawdę dobrze :) I tak cię podziwiam, że chciało ci się napisać coś tak fajnego i to w takim stylu. Brawo. Gdybym nie wiedziała ile masz lat, to (na podstawie tego tekstu) oceniłabym cię na więcej ;D


Sygn by Laura-comics

"Va'esse deireádh aep eigean..."

"Jutro ruszę tam, w obcą stronę
Bojąc się, że znów zgubiłem cel.
Może wszystko jest już stracone
A może nie... A może nie..."

303h7ck.png

"Jutro ruszę tam, w inną stronę
Z wiarą, że choć raz nagrodzi mnie los.
I odzyskam myśli stracone
I jeszcze coś... Jeszcze to coś."

                                                           ~Dżem

Offline

#14 2011-07-21 21:27

Feothar
Użytkownik
Data rejestracji: 2011-04-23
Liczba postów: 560

Odp: Streszczenie mojej historii (nie o lwach!) jeszcze bez nazwy

Znów się trochę poprzyczepiam do niektórych szczegółów ;)

Zacznę od tego, że można tu znaleźć dość dużo błędów, które powtarzają się czasami kilka razy w jednej linii np.
"brunatny żupan, i czerwono-czarny kołpak ,   przyozdobiony pawimi, i czaplimi piórami." - Coś za dużo tych przecinków w tym jednym fragmencie.
"Jestem stary i mósisz liczyć się z tym że mogę nie wrócić, będziesz opiekował się mamą, domem, oraz babcią, ale pamiętaj żeby wypuszczać ją tylko do kościoła, jest szalona, i gotowa by zagryźć ludzi na gościncu." - Tutaj doczepie się do dwóch rzeczy, a zacznę od "mósisz". Drugą rzeczą są za długie zdania. Ten fragment można było spokojnie rozdzielić na 2 zdania ponieważ znajdują się w nim 2 różne wątki - pierwszy to kontynuacja o wyjeździe ojca, a drugi to głównie babcia.

No i co najważniejsze to dialogi są zbyt nowoczesne. Wprowadzasz do tekstu mały anachronizm.
Ogólnie to brakuje mi w tekście typowych zwrotów, które znaczą to samo, a pozwalają tworzyć zdania w zupełnie innym szyku np.
"Gdzieś jest/był?" zamiast "Gdzie jesteś/byłeś" lub "Jeślim pił" zamiast "Jeśli piłem".

Ogólnie to nie potrafię dobrze dobrać słów by wyjaśnić o co mi chodzi, ale mam nadzieję, że jest to co napisałem jest choć trochę zrozumiałe dla ciebie :biggrin:


"Było nas trzech, w każdym z nas inna krew, ale jeden przyświecał nam cel.
Za kilka lat mieć u stóp cały świat..." :buahaha:

Offline

#15 2011-07-21 21:33

Lazareth
Użytkownik
Lokalizacja: Pałac Zimowy
Data rejestracji: 2011-05-07
Liczba postów: 761

Odp: Streszczenie mojej historii (nie o lwach!) jeszcze bez nazwy

Spoko, aż taki głupi nie jestem, żeby nie rozumieć ;)

Chciałem powiedzieć że zmieniłem zdanie, i rodziały nie będą takie długie jak myślałem, jednak, będą też ukazywać się częściej. To jest co 2-3 dni (w wakacje) , chyba że będą jakieś komplikacje np. w niedziele często mnie nie ma

Ostatnio edytowany przez Lazareth (2011-07-22 20:32)


"Jeśli nie możecie czegoś zrobić, dajcie to zrobić Polakom." -Napoleon Bonaparte
                                                Avek autorstwa Sachary

Offline

#16 2011-07-23 14:01

Lazareth
Użytkownik
Lokalizacja: Pałac Zimowy
Data rejestracji: 2011-05-07
Liczba postów: 761

Odp: Streszczenie mojej historii (nie o lwach!) jeszcze bez nazwy

Sory za posta pod postem.  Mam nadzięję, że ten rozdział jest lepszy. ;)
ROZDZIAŁ II

      Minęło dziesięć dni od najazdu Warciszewskich na dom Macieja. Dziesięć dni, chłopiec przedzierał się przez lasy, żeby ujść pogoni, wraz z Dimitrem. Konie padły już piątego dnia, z braku paszy, wody i ze zmęczenia. Kozak, postanowił, że wraz z Maćkiem, pojedzie do Lwowa, i tam oznajmi wojewodzie o napadzie na Brzozowskich.
     Zmierzchało się już, gdy Dimitrij oznajmił że noc przeczekają w tym miejscu. Na niewielkiej polance, w środku lasu. Chłopiec nie żalił się, przyzwyczaił się już do nocowania zdala od ludzkich siedzib.
     Kozak, podczas rozpalania ogniska, powiedział:
- Jutro przed południem, powinniśmy dotrzeć do Giadorowa. Stamtąd pójdziemy już gościncem do Lwowa, do którego będziemy mieli ze dwa dni drogi. Po drodze, dla noclegu zatrzymamy się w Ilianicach. Mam nadzieję że starczy nam pieniądza.- Tu zajrzał do sakwy, było tam jeszcze trzydzieści czerwonaków, powinno starczyć do Lwowa, a tam będą już pod skrzydłami wojewody.
-Zali myślisz że ktokolwiek przyjdzie nam z pomocą?- Zapytał młodzieniec -Ojciec zdradził mi, że w Rzeczypospolitej, ten pan, kto pewniej szablę trzyma, i że dziś, próżno szukać sprawiedliwości w sądach.-Ostatnie słowa wyrzekł dobitnie, chwytając rękojeść ojcowskiej zygmuntówki.
Kozak wyglądał na strapionego, nie spodziewał się tego pytania uszłyszanego z ust chłopca.
-Cóż...aj, nie pora na rozprawy, nie pomoże nam wojewoda lwowski, pomoże nam kto inny, wiele jest w Koronie możnych szlachciców, którzy mogliby się za tobą wstawić, a jak nie, to pójdziemy choćby do samego króla jegomości. A tymczasem jedz.- Dimitrij urwał i podał chłopcu kawałek suszonej wołowiny, którą był podgrzał na ognisku.
     Po posileniu się suszonym mięsem, czerstwym chlebem i sucharami. Starzec wyciągnął z kieszeni przy kublace, którą zdjął z martwego konia pięć dni temu, dość brudny gąsiorek z gorzałką, po czym wychylił część . Następnie sięgnął po drugi gąsiorek, w którym było skisłe mleko i podał chłopcu, który z ochotą wypił całą zawartość.  Kozak rozłożył na trawie dwa koce, i na jednym z nich postawił kulbakę.
-Kładź się- Rzekł - Jutro przed świtaniem wyruszamy.- Mówiąc to wydobył z kieszeni swego niebieskiego munduru fajkę i nabił ją tytoniem. Następnie wziął do ręki naładowany garłacz i zapalił fajkę od łuczywa, które następnie wrzucił do ogniska.
      Po kilku godzinach, Macieja zbudził stary kozak mówiąc:
- Chłopcze, weź ze sobą swój pistolet, moją ładownicę i bandolet, weźmiesz ze sobą swoją szablę, nóż, i tą sakwę.- Tu wcisnął chłopcu do rąk skurzany mieszek z  czerwonakami, i zsunąwszy z ramienia  krótki bandolet oraz ładownicę, wraz z rogiem pełnym prochu, położył przed Maciejem.
-Nie oglądaj się za siebie, bierz te rzeczy i jak najprędzej pierzchaj do Giadorowa. Nie oczekuj mojego powrotu, zrozumiałeś?! Chyżo!- Pchnął chłopca, który z przerażeniem w oczach wziął ekwipunek i tratując paprocie zaczął biec w stronę wioski.
      Dimitrij, kiedy upewnił się że chłopiec odbiegł dostatecznie daleko, podniósł z ziemi nabity garłacz, i przystawił go sobie, wzdłuż nogi, lufą do dołu.
      Z lasu otaczającego polanke wyszli powoli bandyci. Wszyscy nosili na sobie skóry zwierząt. Wśród niektórych można się było dopatrzeć kilku skośnookich tatarów. Większość jednak miała ruskie rysy. Ich uzbrojenie było rozmaite. Jedni nosili końskie szczęki na kijach, inni mieli topory, rohatyny, nadziaki, spisy, czy czekany. Część miała także samopały i  garłacze, a niektórzy mieli nawet szable i jatagany.
      Na podstawie ubioru i uzbrojenia stary kozak upewnił się że są to rozbójnicy, jak ich wielu na gościńcach i w lasach. A szable prawdopodobnie zrabowali, ponieważ żaden uczciwy chłop nigdy nie sięgał po tego rodzaju oręż. Dimitrij bez namysłu, odruchowo podniósł garłacz. Było ich około dziesięciu. Wiedział że tutaj przyjdzie mu już zginąć. W myślach zaczął odmawiać modlitwę, odbezpieczył strzelbę i zanim bandyci zdążyli zrobić cokolwiek, jeden z nich odziany w końską skórę i z dobytym jataganem runął jak długi na ziemię. Inni, widząc śmierć współtowarzysza, przerazili się, kilku uciekło, pozostali, żucili na kozaka arkany, lecz tylko jeden trafił na szyję wojownika. Ten jednak rzucił broń na ziemię, i błyskawicznie dobywszy swej kozackiej szabli przeciął węzeł po czym podskoczył do najbliższego rzezimieszka i chlasnął go przez skroń.
      Następny, tatar, rzucił się na kozaka lecz ten, z wprawą starego wojennika, jakby od niechcenia ciął bandytę przez szyję. Głowa zawisła tylko na kilku nitkach mięsa, a reszta ciała osunęła się na drzewo.
      Wtem, jeden z chłopów wystrzelił z samopała. Starzec zachwiał się, kula trafiła go w ramię. On jednak, czując zbliżającą się śmierć, podskoczył do oniemiałego przeciwnika i ciął w bok, chłopowi udało się jednak odbić uderzenie rohatyną, jednak zachwiał się przy tym, co kozak natychmiast wykorzystał wykonując szeroki zamach, i w ostatniej chwili zmieniając kierunek uderzenia, bardziej dezorientując biedaka, i wbił mu klingę prosto w brzuch, aż po rękojeść. Kozak jednak nie mógł już wytrzymać wysiłku, krew obwicie spływała mu na całe ramię, plamiąc jego niebieski, kozacki mundur. Ostatnim tchem, wyciągnął szablę z truchła i upadł na kolana. Przed nim stało dwóch bandytów, z siekierami, którzy, bardzo bojąc się tego starca który zarżnął ich kamratów, trwożnie, podeszli do niego i zarąbali.
      Tymczasem maciej, z daleka słyszał wystrzały, jednak nie bał się ich, przeciwnie, dodawały mu szybkości. Chętnie wróciłby i pomógł swemu przyjacielowi, jednak wiedział, że zrobiwszy to, może zginąć i stracić możliwość zemsty. Wiele godzin tułał się po lesie, aż w końcu, wraz z wschodem słońca dotarł do drewnianej bramy wsi Giadorów. O ostatkach sił, dobiegł do karczmy,  i padł na ławę przed wejściem. Czas jakiś odpoczywał, dopiero później zauważył siedzącego obok staruszka.
-Widzę żeś zdrożony...panie.- ostatnie słowo starzec dodał zobaczywszy szablę. - Porszę, napij się, niestety, starego Igora nie stać nawet na kwaterkę gorzałki- Tu podał Maciejowi bukłak z wodą.
      Chłopiec z chęcią zaspokoił pragnienie. Po czym podziękował starcowi, i, obaczywszy drewnianą tablicę z napisem : " Pod Ściętą Głową", wszedł do karczmy.
      Gości było niewielu, przy jednym stoliku siedziało kilku jegomości wyglądających na szlachtę. Jeden z nich, wstał i spoglądał przez jakiś czas na Maćka, uspokojony, wrócił do rozmowy ze swymi towarzyszami.
Przy drugim stoliku, siedziała grupka pijanych chłopów, popijających rozcieńczone piwo.
      Młodzieniec podszedł do zakurzonego kontuaru, rzekł do stojącego za nim żyda:
-Chcę przenocować, i zjeść coś ciepłego.- Po czym położył na ladzie dziesięć czerwonych złotych.
Żyd, przez chwilę spoglądał na chłopca, po czym wziął pieniądze i oznajmił:
-Ocziwiście panie, mozie znajde dla ciebie jakiś pokoik na pięthrze. Zahaz przhyniose pieczonego zająca i antałek grzhanego miodu.- To mówiąc zniknął w kuchni.
      Maciej siadł przy stoliku obok chłopów, aby nie narazić się szlachcicom. Było ich trzech. Jeden nosił karmazynowy żupan i szkarłatny kontusz. Dwóch pozostałych było ubranych jednakowo, w żupany ze złotogłowiu, i brunatne delie. Wszyscy nosili czlacheckie, futrzene czapki z piórami, wysokie, rajtarskie buty, a przy bokach zwisały im piękne karabele wysadzane drogimi kamieniami. Za pasami każdego z nich błyszczały pistolety. Dwóch wyglądało niemal identycznie, czarne włosy, i takież same, sumiaste wąsy. Lecz ten trzeci, ubrany inaczej, był brunetem,  miał żadsze, jasne wąsy i blizne na prawym policzku.
      Tymczasem chłopi, którzy siedzieli przed Maćkiem, zaczęli na niego dziwnie spoglądać. Spostrzegłszy że jest sam, w końcu wyjęli spod stołu kilka siekier i podeszli do niego, jeden z nich, najwyższy, powiedział groźnie:
-Chłopcze, zali nie wiesz, że dzieciom  groźnie samym wychodzić z domu o tej porze? Widzieliśmy żeś nie jest biedny, tak jak my. Skrzywdzeni chłopi. Więc chyba nie odmówisz nam kilku zimnych piw za twe pieniądze? Dawaj sakwe!- W tym momencie szlachcic ubrany na czerwono wstał i chwycił chłopa za ramię.
-Wybacz mi chamie, ale on nie jest sam, zabieraj stąd swoich zawszonych znajomych i umykajcie, bo wam z rusznicy chyżości dodamy.- W tej chwili chłopi podnieśli wyżej siekiery, a pozostali dwaj szlachcice wyjęli swe bogato zdobione karabele.
-Tfu! Chłopy! Bić, zabi...- Wykrzyczał chłopski przywódca, zanim zabijaka przerżnął go szablą na wylot. Po czym rozległy się dwa strzały i dwa chamskie trupy potoczyły się po podłodze. Pozostali rolnicy uciekli z wrzaskiem rzucając broń na ziemię.
      Szlachta schowała szable do pochew i pistolety za pasy. Karmazynowy szlachcic podał chłopcu rękę i powiedział:
-Witaj panie bracie, choć jesteś młody jeszcze, to przecie do szlachty należysz, co wywnioskowałem z twego stroju i szabli którą nosisz. Jestem Bogdan Branicki, a to moi kompani bracia Luchowieccy Bartosz i Jakub. A ciebie jak zwą?
- Jam jest Maciej Brzozowski, uciekłem z domu, by przygód szukać. Dziękuję za pomoc panie Branicki. Odwdzięczyłbym się, ale niewiele pieniędzy mi już ostało.
-Ależ chłopcze, zali naprawdę myślisz że myśmy to zrobili dla pieniędzy?- Zaśmiał się - Myśmy tylko szlachcicowi z pomocą pszyszli. Jeśli chcesz, to miła nam by była twoja kompania, szczególniej, że gdyśmy byli w twoim wieku, też uciekliśmy z domów. Siadaj, i posil się z nami.-
      Na stole leżała pieczona świnia, gotowane ziemniaki z koprem, i wędzona szynka. Młodzieniec przez parę godzin rozmawiał ze swymi nowymi opiekunami, po czym dowiedział się, że idą do Bracławia, żeby się zaciągnąć do wojska. Maciej posilił się, po czym pożegnał i udał się do swego pokoju na piętrze, na spoczynek. Chłopiec postanowił przez jakiś czas pozostać z nimi. Po dłuższym deliberowaniu się, zmożył go sen.


"Jeśli nie możecie czegoś zrobić, dajcie to zrobić Polakom." -Napoleon Bonaparte
                                                Avek autorstwa Sachary

Offline

#17 2011-07-23 15:22

Lorise
[center][img]http://i44.tinypic.com/fkyzo8.png[/im
Lokalizacja: Odwróć się powoli :>
Data rejestracji: 2010-07-20
Liczba postów: 3,697

Odp: Streszczenie mojej historii (nie o lwach!) jeszcze bez nazwy

Wartka akcja, wszystko szybko się rozwija, sporo się dzieje więc do tego przyczepić się nie mogę :)
Tylko w niektórych miejscach jakoś tak za dużo (jak na mój gust) tych przecinków.
Ogólnie musisz jeszcze popracować nad tymi opowiadaniami, bo pisanie w tym stylu nie jest łatwe i czasem wkradają ci się słowa bądź wyrażenia bardziej typowe dla czasów współczesnych.
Ale ogólnie opowiadanie bardzo mi się podoba i oczywiście czekam na rozdział trzeci! :D


Sygn by Laura-comics

"Va'esse deireádh aep eigean..."

"Jutro ruszę tam, w obcą stronę
Bojąc się, że znów zgubiłem cel.
Może wszystko jest już stracone
A może nie... A może nie..."

303h7ck.png

"Jutro ruszę tam, w inną stronę
Z wiarą, że choć raz nagrodzi mnie los.
I odzyskam myśli stracone
I jeszcze coś... Jeszcze to coś."

                                                           ~Dżem

Offline

#18 2011-07-25 19:54

Helbi
Renifer
Lokalizacja: Lasy Warszawy
Data rejestracji: 2011-04-22
Liczba postów: 1,070
WWW

Odp: Streszczenie mojej historii (nie o lwach!) jeszcze bez nazwy

Podpisuję się pod słowami Lori i dorzucam ostrzeżenie dotyczące znaczeń słów ze staropolszczyzny. Nie można się deliberować. Deliberować można o czymś, bo to synonim rozważać i debatować.
http://www.staropolska.pl/slownik/info.php To podobno jeden z lepszych słowników w necie ;)


2z59cac.gif

Offline

#19 2011-07-25 20:10

Lazareth
Użytkownik
Lokalizacja: Pałac Zimowy
Data rejestracji: 2011-05-07
Liczba postów: 761

Odp: Streszczenie mojej historii (nie o lwach!) jeszcze bez nazwy

tak, wiem, korzystam z niego xd , cóż, każdy się może pomylić, a co do przecinków, to wiem, mam manię ich stawiania :D .


"Jeśli nie możecie czegoś zrobić, dajcie to zrobić Polakom." -Napoleon Bonaparte
                                                Avek autorstwa Sachary

Offline

#20 2011-07-26 13:19

Sachara
[img]http://i51.tinypic.com/2hmzomq.gif[/img]
Lokalizacja: czołg
Data rejestracji: 2011-02-02
Liczba postów: 1,072
WWW

Odp: Streszczenie mojej historii (nie o lwach!) jeszcze bez nazwy

No LAz.. powiem Ci że opowiadanie jest wprost zajefajne i z niecierpliwością czekam na CD


MÓW MI RULON
NADMIAR CUKRU W KRWI I W MÓZGU
SACHARA OD SACHAROZY NIE OD PUSTYNI! NA MIŁOŚĆ BOSKĄ
MOJE DAcomms_open_by_tribalmarkings-d3dp8gy.pngtrades_open_by_tribalmarkings-d3dp8n5.pngcollabs_open_by_tribalmarkings-d3dp8kk.png

Offline

#21 2011-09-20 20:10

x-NieregulaminowyNick#2
Nowy Użytkownik
Data rejestracji: 2011-09-02
Liczba postów: 4

Odp: Streszczenie mojej historii (nie o lwach!) jeszcze bez nazwy

Superowe
//Piszże dłuższe posty. Ib//

Offline

#22 2011-11-23 23:01

Sachara
[img]http://i51.tinypic.com/2hmzomq.gif[/img]
Lokalizacja: czołg
Data rejestracji: 2011-02-02
Liczba postów: 1,072
WWW

Odp: Streszczenie mojej historii (nie o lwach!) jeszcze bez nazwy

kiedy kolejna część niecierpliwie się - co daleeeej? D:


MÓW MI RULON
NADMIAR CUKRU W KRWI I W MÓZGU
SACHARA OD SACHAROZY NIE OD PUSTYNI! NA MIŁOŚĆ BOSKĄ
MOJE DAcomms_open_by_tribalmarkings-d3dp8gy.pngtrades_open_by_tribalmarkings-d3dp8n5.pngcollabs_open_by_tribalmarkings-d3dp8kk.png

Offline

#23 2011-11-25 11:11

Mazuer
Użytkownik
Lokalizacja: Małopolska/ Górny Śląsk
Data rejestracji: 2011-11-19
Liczba postów: 1,040

Odp: Streszczenie mojej historii (nie o lwach!) jeszcze bez nazwy

Zapowiada się ciekawie, bardzo interesująco wykorzystałeś realia historyczne ;) 
P.S. widzę, że miłośników historii jest więcej na tym forum :D


100pxnaramiennikkapitan.png


Kapitan.....i wszystko jasne. Pamiętajcie, wszyscy jesteśmy żołnierzami!!!

Offline

Zalogowani użytkownicy przeglądający ten wątek: 0, goście: 1
[Bot] ClaudeBot

Stopka

Forum oparte na FluxBB
Modified by Visman