Nie jesteś zalogowany na forum.
*przyniosła trochę wody w naczyniu wykonanym ze sporego liścia. usiadła obok Sam i spojrzała na nią zmartwiona*
Offline
*Chodź nieprzytomna czuła jak nagle zrobiło się gorąco, potem zimno...Ciało bez jej zgody zaczęło lekko dygotać pod wpływem jadu, który teraz był praktycznie wszędzie*
Offline
*Słabo mu... może dlatego, że też go dziabło...*
Offline
*patrzy panicznie dookoła. Wydaje jej się, że wszędzie widzi węże*
Offline
*Przyszedł niewiadomo skąd z niewielkim królikiem w pyszczku* Co sie stao sie? *Spojrzał na ranę Sam* Kiedyś coś takiego widziałem, mój wujcio takie miał, tata mówił zie ugjyzł go wtedy...zimij, czy źmija? Cieba ją z tąd zabjać. Pójde po...po takie coś..jak to sie nazywało? Takie coś z kory, albo liści...NOSZE! no tak! *Poszedł w poszukiwaniu czegoś czym można by przetransportować Sam*
Offline
Musimy uwaziać bo naś teś uglyzie, Hump! *ostrzegła bojaźliwie lwa*
Offline
*Przyniósł duży kawałek wytrzymałej kory wysłany mchem* Myślę że zmieszczą się obydwoje, jest wygodnie, pełno tam mchu. Możemy ich przenieść do wodopoju, tam będzie łatwiej ich opatrzeć panie doktorze .
Offline
*przyłada Ibowi również zioła* Ok! Laź, dobzie zie maś nosie!
Offline
Ale sam ich nie zaniose. musi mi ktoś pomóc.
Ostatnio edytowany przez Lazareth (2011-06-22 14:28)
Offline
//Jakie wygody... xD//
*Poczuła ciężar na klatce i oddychanie stało się jeszcze bardziej męczące. Nerwowo przewróciła się plecy i całkowicie zesztywniala*
Offline
Mama, dała wtedy wujciowi taką trawę...wiem jak wygląda! Ta trawa pomogła wujkowi, miała takie szerokie liście. Kto idzie ze mną?
Offline
//O jakiej trawie mowa? XDDDDD//
*Z trudem oddycha, ale pozostaje przytomny*
Offline
*Przygląda się*Może ja też mogę w czymś pomóc?
//W Dr House'a sie bawicie? Mam nadzieję ze dobrze napisałem xD//
Offline
//xd//
*spojrzała zmartwiona na zamglone oczy Iba* Widziś mnie?
Offline
*Zaczeła mieć wrażenie, że jej ciało odpływa bez niej. Zapadało się w nicość, z której dochodziły dziwne odgłosy... nawet troche znajome*
Offline
*wzięła ową trawę i przytknęła im. Po czym chwyciła miętowe zioła i przyłożyła do ran. Zaczęła wyciskać sok z liścia zioła i wkropiłanieco im do buzi*
Offline
*Czując smak ziór natychmiast się krzywi i je wypluwa* Cio to zia świństwo! Ja nie chcieć!
Offline
Ale musiś! Plosię.. *łzy jej stają w oczach*
Offline
No dobzie... ale to jest fstlętne... //Jeny jak byłem mały to musiałem ćwiczyć dykcję //
Offline
//xd// *zadowolona wkłada mu liść* Wytsymaj.
Offline
*Robi się zielony z obrzydzenia, ale wytrzymuje*
//A tu się okaże, że wąż był niegroźny, a my sobie to ubzduraliśmy //
Offline
//Skołatałam przez Was nerwy! :onie://
Wytsymas! *uśmiechnęła się miło*
Offline
To dobse *Stara się uśmiechnąć mimo smaku jaki czuje*
Offline
Ciujeś się juś lepiej? *zauważyła, że oczy Iba już patrzą normalnie*
Offline
Ib wlaca do siebie! *poinformowała*
Offline
//Hump, lwiątka tak mówią? //
Przejdzie jej... oby... *Patrzy na Sam smutny*
Offline
//Spale się i powstane z popiołów : D (xd)//
*Powoli odróżniła głosy, a i ciało zdało się wrócić na swoje miejsce. Jednak nie dała rady otowrzyć oczu, które zrobiły się ciężke jak nigdy*
Offline
Plose, psyłuście im to do czoła.Tata mówił że to pomaga na gorączke.*Przyniósł zwilżone zimną wodą liście mięty*
Offline
Ale fajne uczucie *Uśmiecha się, gdy dostaje kompres*
Offline
*Po przyłożeniu liści na nowo poczuła czucie w kończynach... Nagle zerwała się dalej piszcząc (Jak na początku gdy ugryzł mnie wąż) i miotając łapami na wszystkie strony*
Offline