Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: 1
Wątek zamknięty
Był piękny dzień. Słońce powoli podniosło się zza równiny pociągając za sobą czerwoną smugę. Na tym czerwonym tle wyraźnie rysowała się sylwetka Lwiej Skały. Mały Meko wybiegł na sam czubek wielkiego pałacu króla. Jego łapki szybo przesuwały się po bitej skale, a oczy wędrowały w ekscytacji po równinie.
-WOW-młody lew zaczął rozmyślania-to wszystko, cała ta piękność należy do Kiary. Ja nie mam nic, a to ja jestem jedynym lwem tego pokolenia. to ja jestem facet.
W tym momencie nadleciał Zazu.
- Chłopcze nie powinieneś stać tu tak sam- twoja matka może się o ciebie martwić.
- Zazu? Czy tu to wszystko należy do Kiary?
- Tak, tak owszem wszystko.-odpowiedział Zazu zbity tym pytaniem z pantałyku.
- Acha... Nawet woda?
- Tak.
- A ptaki? też?
- Owszem?
- A to czarne?
- N..no nie...
-Nie!-To moja szansa!
-Że co?
- Ja! Czy ktoś tam już panuje?
- Nie- kiedyś panował tam Skaza i Hieny, obecnie ta ziemia jest bezpańska - chyba.
- A ktoś tam mieszka?
- tak Zira i jej potomstwo.-Zazu zaczął się zastanawiać co małemu Meko chodzi po głowie.
- E... kilka lwów nie może być groźne.
Przy czym zeskoczył z lwiej skały i pognał w kierunku złej ziemi. Wtedy to do Zazu doszło co zrobił! Matka lewka za kilka minut się obudzi, a wtedy przekona się, że jej syneczek Meko ma mrok w sercu. Tak- tak rozumował Zazu
:wyszczerz: Nowa poprawiona wersja jak będą błędy pisać xD
Mały Meko postanowił iść na przód. Dokładnie w te stronę ,gdzie znajdowała się czarna , zła ziemia. Młody lewek nawet nie zdawał sobie sprawy jaka przed nim długa droga. Przed jego oczyma rozciągała się olbrzymia równina ta sama którą chwile wcześniej oglądał z góry. Złota trawa powoli kołysała się na wietrze a Lwia Skała znikała powoli za mgłą wspomnień. Wszystko co wcześniej zdawało się takie łatwe zmieniło się. Niebo złowrogo poczerwieniało. Znaczyło to że zbliżał się świt, a mama Meki mogła się w każdej chwili obudzić i zacząć go szukać. Maluch zdawał sobie sprawę, że ma coraz mniej czasu. Jego łapki podświadomie zaczęły szybciej biec a oczy zalały się strumieniem łez.
Ostatnio edytowany przez Sachara (2011-02-03 22:14)
MÓW MI RULON
NADMIAR CUKRU W KRWI I W MÓZGU
SACHARA OD SACHAROZY NIE OD PUSTYNI! NA MIŁOŚĆ BOSKĄ
MOJE DA
Offline
Offline
Początek jakoś leciał... ten opis.
Potem już kompletnie nie wiem kto co mówi, jak to mówi i po co to mówi.
Mam nadzieję, że popracujesz nad tym i tak jak Kiara powiedziała... pisownia wielką literą.
Ortografów chyba nie ma.
Offline
hehe sorki z ortografii mam 3 xDDD zresztą widać po nicku
MÓW MI RULON
NADMIAR CUKRU W KRWI I W MÓZGU
SACHARA OD SACHAROZY NIE OD PUSTYNI! NA MIŁOŚĆ BOSKĄ
MOJE DA
Offline
Offline
ok poprawie sie . Napisałam kto co mówi powiedzcie czy coś lepiej
Ostatnio edytowany przez Sachara (2011-02-03 11:07)
MÓW MI RULON
NADMIAR CUKRU W KRWI I W MÓZGU
SACHARA OD SACHAROZY NIE OD PUSTYNI! NA MIŁOŚĆ BOSKĄ
MOJE DA
Offline
-.- jeszcze gorzej.
Dialog zaczyna się od myślników, nie od imion osób mówiących. -.-
Po drugie: nie dawaj podwójnych postów.
Po trzecie: To co napisałaś jako kontynuacje mogłabyś spokojnie dołączyć do tamtego + rozwinąć tą myśl.
Offline
Pomysł ciekawy, ale zwracam uwagę na to samo co moi poprzednicy. Popracuj i zobaczy się. ^^
Offline
Strony: 1
Wątek zamknięty