Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: 1
Wątek zamknięty
Tak... dzisiaj bylam z Tina i Nina na ^ZZ^mialo to byc jutrzejsza wyprawa, ale ona nie mogly wytrzymac... Szlismy spokojnie nagle przed nami ukazal sie blondyn z wlosami spietymi w warkocz i w czerwonym plaszczu, a za nim szedla zbroja, a za zbroja rownym rzadkiem szly kociatka. Wtedy blondyn odezwal sie:
B: O witaj...-poklepal mnie po glowie.
Z: NII-SAN!!!-odepchnal starszego brata.-Ona moze byc niebezpieczna! Jest z dziecmi...
B: Och! No daj spokoj!!-odepchnal zbroje.
V: Hmm...-myslalam.-Ja ich chyba znam...-zmienilam sie w Winry i usmiechnelam na powitanie patrzac gleko w oczy blondyna.
B: Wi... Wi... Winry...?!-wskazam na mnie palcem.
V: Tak... A ty kto krasnoludku?-spojrzalam na niego i na zbroje.
B: KOGO NAZYWASZ KRASNOLUDKIEM!!??
Z: Nii-san!-trzymal go.-Uspokoj sie lepiej...
B: Nie poznajesz mnie? Serio?-patrzal na mnie.
V: Nie kojarze...
Z: To my...-urwal.
B: Ed i Al...-patrzal na mnie z dosc dziwaczna mina.
V: Hmm...? Ze co...? Oni? Tutaj? Na tym pustkowiu?-pytalam siebie w myslach.-Dobrze was widziec... Znowu-rzucilam sie na nich i tulalam xD.
E: Jednak pamieta...-mowil szepten do Al'a.
A: yhy... Nii-san...? myslisz, ze wroci do Resembool?-pytal szeptem starszego brata.
E: Watpie w to... ma tutaj rodzine.-mowil szeptem do siebie.
V: Chodzcie...-zabralam Tine i Nine.
A: Ale slodkie!!!-wyrwal mi lwiczki, a w jego oczach ukazaly sie serduszka i wlozyl lwiczki do swojego ciela.
E: Ale gdzie ty nas prowadzisz!? Winry!
V: Ide wlasnie na ZZ...
Wtedy zauwazylam cos dziwnego... Zmienilam sie w lwice i podeszla do znajomego mi lwa. Zgadnijcie kto to byl...?
L: Hmm...? ta sylwetka... Czy to mozliwe..?-szeptel do siebie lew.
V: Ja cie z kas znam... ale nie wiem z kad...-patrzalam gleboko w jego oczy.
L: Czy ty...? Czy ty jestes...? Jestes... Jestes Vitani?-zapytal mnie.
V: Tak... A o co chodzi...?
L: Vit! Przepraszam cie...-lew podszedl do mnie i odgarnal grzywke z mojego prawego oka.
V: Ale niby za co? Przeciez mi nic nie zrobiles...
L: To na prawde ty... Na prawde ty...! VIT! Matka moich dzieci... Jak tam u Corny? A u Dik'a? Co slychac u cb i Roki'ego??
V: CO!?-odskoczylam.-To nie mozliwe bys przezyl na tym puskowiu!! ZZ zbladla od mojego odejscia...!
Wtedy Ed i Al ze zdziwieniem gapili sie zza krzakow co sie dzieje... Ed juz przyszykowywal sie do ataku na znajomego mi lwa. Cos mi zaczynalo switac po slowach"Matka moich dzieci!"I gdy wymienial ich imona...
A: Nie!! Nie rob tego bracie...Ona sobie poradzi...
E: masz racje...-skryl szable.-ale o co w tym wszystkim chodzi?
A: Oj...-lwiczki sie wydostaly i podbiegly.
T: MAMO! MAMO!
N: Chodzmy juz!!
T: Tak! Prosimy...-Tina patrzala na mnie swoimi slodkimi oczkami, a Nina szarpala za moj ogon.
V: Dobrze... Zaraz idziemy.. Wracajc edo Ed'a ik Al'a dobrze?
T i N: Dobrze...-wrocily.
Obeszlam lwa dookola i spojrzalam na niego. Kim ty jestes?Myslalam.
L: Stracilem nadzieje na powrud...-powiedzial do mnie...-Nawed mnie nie poznajesz... Swojego krola, swojego meza, lwa, ktory mial z toba dzieci!!-krzyknal.
V: A wiec to on...-rzucilam sie na lwa.-Jak moglabym nie poznac takiego drania...? Norek..-wyszczerzylam sie.
N: Wiedzialem, ze nazwiesz mnie"draniem"po tym co zrobilem...-usmiechnal sie, ja dalej na nim siedzialam.
V: Tesknie za ZZ, ale takze za Resembool...-popatrzalam na Norkuza.
N: Chodzcie cos wam pokaze...-udal sie w strone Zlotej skaly.
V: niby co..? CHLOPCY!!-krzyknelam.-IDZIEMY!
E: yhy...-Ed jak zwykle z powarzna mina wstal i poszedl raem z Al'em w moja strone.
A: Co chce nam pokazac nii-san...?
E: Nie wiem Al... Ale idziemy...
V: Aj...!-upadlam.
E: mCo jest!-podbiegl jako pierwszy a potem Norkuz i Al.
T: Mamo!
N: mamusiu... Obudz sie...
V: Nic mi nie jest... Dawno tutaj nie mylam... I chyba nadepnelam na GEX'a.
G: PANI! Witam krolewska pare Wasza Wysokosc...-uklonil sie, a za nim wyszedl Timon.
Ti: Aj! Witam Wasza Krolewskamosc...-uklonil sie.
V: Nie cghce mic mowic... ale my juz nie jestesmy razem... A ja nie jestem tutaj krolowa chyba od... od... od 4 lat!!
G: Wpadka?-spojrzal na surykatke.
Ti: Wpadka...-spuscil wzrok.-Ale dla nas alej jestescie para krolewska...
N: Timon... GEX... Zmykac... No juz...!-pogonil ich.
G: Dobrze dobrze... Idziemy Timon...-odszedli.
N: Jestesmy...-wszedl na skale i ryknal.
V: CO TY WYPRAWIASZ! Juz tutaj nie zadzimy... Teraz zady przejal Krol Arabis... Zwierzeta cie zabija... Mnie tez...
E: CO!? Nie pozwole na to!-wybiegl przed Al'a.-Przeciez...
V: Nie...
N: Widzisz... Zwierzeta opuscily ZZ... A kol Arabis zniknal... Sa pogloski, ze jest na Ziemi Cienia... Ale nikt go nie widzial...
V: CO...?! ZC... am nikt nie moze sie dostac... Oprucz...
N: oprucz twojego ojca Vitani... kalibu ma zwiazek z jego znikniciem...
V: Hmm...? Skoro tak...-weszlam na czubek skaly i ryknelam, a na niebie pojawil sie blask.
Cos mi przyszlo do glowy... Ed obiecal sobie, ze juz nigdy mnie nie zostawi... a Al, ze nie da nikomu zginac...
V: Wiatry wzgorz... Wiatry morz... Bracia Wiosny, Lata, zimy, Swiata... Bracia roku, bracia por... Salomonie... Twilight wzywa cie bez konca... Daj mi znak zycia ojca...!-z moich oczu wydobyly sie blekitne promienie, a skala nagle zostala oswielona promieniami slonca.-dziala...
E: Co to jest? Norkuz?-patrzy na niego.-SKAD JA ZNAM TWOJE IMIE!!??
N: Spokojnie... To pradawne zaklecie jej rodziny... Bedziecie znac tiutaj wszystkoch...
A: Co jest!!!-Al zamienil sie w metalowego lwa.
E: Co to takiego!? WINRY!-takze zmienil sie w lwa ale z warkoczem i z auto-mailem.
Z zakamarkuw i ze wszystkich stron swiata zaczely przychodzic zwierzeta ZZ... Nawet moja przyszywana ciotka Selena... Spojrzaly na skale gdzie stalam ja i Norkuz, po jakims czasie ryknelam odruchowo, a za mna Norkuz... zwierzeta sie poklonila jak to bywa, wtedy cofnelam sie i wpadlam na Ed'a...
V: Nie... Nie... Nie to...!-mowilam cicho, a potem wypowiedzialam po Japonsku"Niech to!".
N: Vitani...!
E: Winry!
A: Win!
Odezwali sie jednoczesnie...
Ed zaczal warczec na Norkuza, a Norkuz na niego...
A: Spokoj!-cos krzyknelo znajomym mi glosem i wyszlo z mrokow.
V: Mama?-obrucilam sie i ujzalam ducha mojej matki.
N: Alishia? Co ty tutaj znowu robisz!?
A: Nie tym tonem chlopcze!-uderzyla w jego tylek piorunem.
N: AAA!!!-podskoczyl.-Boli...
A: Sluchaj Norkuz...-podeszla do niego jak zywa.
N: Slucham...-nachylil sie.
A: Pozwolilam Ci poslubic Vitani bo ona tego oczekiwala w mlodych latach... A teraz sie puszcza...
V: NIE PRAWDA!!!
A: Nie prawda...? A kto to ten z metalowymi lapami...?!
E: Raz to nie jest metal tylko stal... Dwa nazywam sie Edward Elric, Stalowy Alchemik... Trzy... ymmm... To juz niech Winry wyjasni...
V: To moj przyjaciel"z mlodych lat"! A ten obok to jego mlodszy brat Alphonse Elric... I nie puszczam sie!!!
A: Kto to jest ten z, ktorym jestes?!
V: To jest Roki... I wybacz, ze ci to mowie matko... ale go kocham... To przez moja glupote ZZ tak opustoszala...! Bo odeszlam...! Gdybym nie dolaczyla do SS, to ZZ bylaby teraz piekna i pogodna jak kiedys... Sam mistrz kazal mi isc za glosem serca... Poza tym szukalam lekarstwa na chorobe Izabelli...
A: Jeszcze sie widujecie? Antylopy sie je!
V: TO MOJA PRZYJACIOLKA!!! SAMA CHODZILAS DO NIEJ PO MLEKO!!! Ehh... Co sie bede tlumaczyc... Jestem inna... Wracam do domu...
A: Tu jest Twoj dom... NIGDZIE WiECEJ!!!-uderzyla we mnie piorunami.
V: AL!-upadlam, a na moim boku byl slad poparzenia...
E: WINRY!-podbiegl do mnie.
V: NIE!-odepchnelam go.-Chcesz skonczyc jak ja?!-spojrzalam na niego.
E: Niech to...!
T: MAMO!
Ni: MAMUSIU!
V: Nie podchodzcie...
Al i Ed: Tak jest...
Po tej walce przyleciali Cobrixa, Anoro, GEX i Timon.
C: Vitani...-przypelzla do mnie ze smutkiem w oczach.-Wroc...
A: Tak Pani...-skinal lbem.-Potrzebujemy cie tutaj...
G: Prosze...
Ti: Vitani wroc tutaj do nas...
C: Wlasnie... Odkad dotarla tutaj Saga... ona tu zadzi... Nie wiem jakim cudem-spojrzala na mnie.
V: Wybaczcie... JA kocham wszystkich... ale niewiem czy moi podwladni mnie znow zaakceptuja...
N: To Twoj wybur Vit.
V: wiem... alke to nie takie proste-spuscilam leb.-Gdy wroce... bede tesknila za calym SS... A gdy zostane w SS... ZZ bedzie cierpiec...
C: Teraz musze uslugiwac Sadze... a gdy ty sie mna zajmowalas bylam tylko twoim zwierzatkiem.
Mistrz: Zrob tak ja...
V: Tak tak... ZAMKNIJ SIE MISTRZU!!!
C: ja tego dluzej nie wyhtrzymam...!
V: Anoro! Co sie stalo z twoimi piorami...?-spojrzalam na feniksa.
A: To Saga... Mowilas, ze moje piora sa niespotykane... Czemu?
V: Pyl... Pyl...?
N: Jak to "Pyl"...!?
V: Saga potrzebuje pylu z pior Anoro by stac sie niezwyciezona... co jest?
Wtedy moja siersc stala sie jak dawniej... Srebrno-Bialo-Blekitna, a moje wlosny znow mialy brazowy kolor...
A: Co? Pyl jest mi potrzebny do zycia...-wyszeptal smutno ptak.
V: Musimy ja pokonac...
N: Saga jest za silna! walczylem z nia o zwierzyne...
V: Bo na szyji ma kamien z pylu Anoro...
C: Ja tez traca sily...-zmienila sie w smoczyce z bladymi kolorami.-Gdy jej czegos nie dam chwyda moje skrzydla pazurami... A ja sama posiadam Ksiezycowy Pyl na skrzydlach i na ciele...
V: A jakby...-wyszlam na czubek skaly.-Zwierzeta!-krzyknelam powaznie.-Sluchajcie...
Izabella: czy to mozliwe...? ze krolowa przybyla znow...?
V: Tak...! To ja... Vitani... Nie jestem wasza krolowa, ale musicie mi w czyms pomoc...!
N: co ty prawiasz...? Vit...?-stanal obok.-a ja nie jestem krolem...
Izabella: VITANI!-krzyknela w gore.
V: Izabella...-usmiechnelam sie.
G:Beda sluchac...
V: Podobno teraz, zadzi ta przepiekna kraina Saga,,,? gadza sie?
Zwierze: Tak...! pozbawila wszystkich pozywienia!!! A Norkuza wygnala!
V: Trzeba ja pokonac, zanim ona pokona was...!
Zwierze: Bedzie jakis wybur?
V: Tak... Opcja pierwqsza:" Zostajecie, Giniecie, odchodzicie" opcja druga:"Idziecie, Walczycie, Wygrywacie, Zyjecie"? Macie wybor... czy chcecie tutaj zostac i zgiac? czy moze, isc i przezyc?
E: ja wybieram opcje druga...
Wszyscy: My tez!
zwierze2: WRACA!!!
V: Hm,m...?-sprzalam w dal i ujrzalam grono lwic, anan ich czele Sage.
Zwierze3: SAGA WRACA!!! Z POSILKAMI!!!
V: Edo, Al, Norkuz i reszta... Zostancie...
Ed i Norkuz: OSZALALAS!!!-znow krzywe spojrzenie.
V: Moze tak...-zbieglam na dol.-Oby to byly lwice z mojego stada...-powiedzialam szeptem.
Negara: Yunami, spojrz...
Yunami: Czy to mozliwe, ze...?
Oaza: Tak... To Vitani.-podstepny usmiech.
szlm twardo stapajac po ziemi i z powaznym spojrzeniem. Zauwarzylam, ze oczy czarnej lwicy swiecily sie jasno, aaksamitana, powazna lwica usmiechala sie w moja strone pogodnie.. obok szla blekitna lwica z srebrno-bialym ogonem.
V: Negara? Yunami? Oaza? To naprawde one?-mowilam w myslach.
Yunami: VIt1-rzucila sie na mnie, a na nia Ngara i Oaza.-Nie jestescie za lekkie dziewczyny...
Neg: Taaak... Sorki.-zeszla.
O: Wybacz.
Y: Ty zyjesz Vit...
V: Widze, ze wy tez dziewczyny.
Wtedy odezwala sie Saga:
Saga: JAK SMIECIE!!!???
Y: Bunt...?-spojrzala na Sage obojetnie.
O: No raczej...
Neg: Sorry, Saga, ale to nasza porzyjaciolka...
V: Negara? Gdzie twoj brat?
Czarny Lew: Tu jestem...-wyszedl i stanal obok Sagii... Widze Vit, ze zyjesz
V: No raczej Astro...
Astro: Witam...-uklonil sie.
V: Bez takich prosze...
E: Teraz...?
N: Teraz...
Ed, Al i rewszta rzucili sie na Sage.
N: W JEDNOSCI SILA!!!
V: ATAK!!!-wszyscy ruszyli do walki z Saga, nawet ja w moim stanie...-obym umiala sie nim jeszcze poslugiwac...-rzucilam sie na Sage.-ODSUNAC SIE!!!-wbilam miecz w jej serce, a z niego wylecialy wszystkie zeczy(bez skojarzen xD)
A: Hy...?!-odbiegl.
E: AL! Yhh... Mniejsza z nim... Po niej?
Saga: NIGDY!!!!-uderzyla we mnie lapa, a iecz znalazl sie w jej pysku.-Teraz ja pokonam cieleie.. Seleno...-spojrzala na mnie.
V: Olimpia... Myslalam, ze sie ukrywasz jak parszywy tchorz! A tu prosze... we wlasnej osobie niszczysz Zlota Ziemie...
Saga: ZAMKNIJ SIE!!!-biegla z mieczem w pysku prosto na mnie.
V: Prosze bardzo...-zamknelam oczy, a znich polecialy lzy.
E: Nigdy!-w postaci czlowieka odparl atak auto-Mailem.
V: Co...?-spojrzalam na niego.-TWOJ AUTO-MAIL IE WYTRZYMA ATAKU MIECZA!
E: Ale obiecalem Al'owi, ze nie dam zabic nikogo i, ze nie dam zabic ciebie... obiecalem tez, ze ja sam nie dam sie zabic!
V: No tak...-zmienilam sie w dziewczyne, a moja reka otknela ziemi z ktorej wylecial cien.-Co? Po tylu latach...? O CO TUTAJ CHODZI!?
A: AAAAAAAAAAAA!!!!!-jeb w Sage.
V: Al? Co ci?
A: Nic.. po...po prostu goni mnie zgraja nosorozcow...-i udezyly w Sage.
V: ODSUN SIE EDO!-odepchnelam chlopaka i zlozylam dlonie w sposub Ed'a, a potem dotknelam nimi ziemi.-Tak...!
E: Alchemia? To mozliwe?
V: Nie gadaj tylko pomuz! a moj znak!
E: Yhy..!
V: 3, 2, 1.. TERAZ!!!-oboje udezylismy w Sage.-TAK!
E: Al! Pomuz nam!
A: Dobrze Nii-san...!
N: To nie jest mozliwe...
C: GEX! NEX! TERAZ!-Cobrixa razem z GEX'em i Nex'om udezyli ogonami w Sage.
E: Czemu... Czemu twoja Alchemia jest czarna?
V: Nie wiem.. ale wazne , ze potrafie...-znow udezylam.-Po tobie Olimpio...
Saga: Nigdy nie dam sie pokonac...
V: Za pozno...-ostatecze udezenie iii... TAK!!!!~KONIEC Z NIA!!! xD.
Saga: NIEEEEE!!!!!!!-krzyknela.
V: Tak...!-krzyknelam z radosci i upadlam.-Przepraszam, ze zabijam...
E: za co tutaj przepraszac... tak to prawda, ze twoje dlonie daja zycie, ale musisz sie bronic nie?
V: Fakt...-wstalam ledwo na silach i spojrzalam na moje dlonie.-Ale jak to mozliwe, ze umiem sie nia poslugiwac?
E: Tego sam nie wiem...-pomugl mi isc.-Wracamy?
C: czemu...? Czemu? Czemu nas opuszczasz Vitani...?!
V: Masz racje Cobrixa... ale Zlota Era juz przeminela z wiatrem...
C: A zywioly!? A zycie!? Moze to juz dla ciebie sie nie liczy...?
V: Zywioly? Zycie? puki ja zyje ZZ nic nie grozi... Niech Negara lub Yunami sie nia zajma...
Neg: ja nie moge... To twoje zadanie Vitani...
Y: ja tez nie przyjme propozycji-powiedziala Yunami dziwnym i stanowczym tonem.-Negara ma race...
O: Tak... ma racje... Ty jestes krolowa, i ty powinnas sie tym zajac!
V: Wybaczcie dziewczyny, ale ja juz nie poslubie nigdy Norkuza... Mam meza w SS... to Roki jest tym ktorego kocham sama od siebie... a nie na chama... Slub z Norkuzem wymusila ode mnie mama. ja tego nie chcialam...
Neg: Rozumiemy twoja decyzje... i szanujemy ja...
An: Ale pamietaj, ze ty i tak bedziesz nasza krolowa... Bez wzgledu na wszystko Pani...-uklonil sie, a razem z nim reszta.
V: Tak... Wybaczcie mi... Kiedys Olimpia byla moja przyjaciolka... Ale dzisiaj... dzisiaj zrozumialam, ze to tylko podpucha...
E: Ruszamy Win?
V: Tak...
E: Chwila...-podbiegl do mnie.-Ale kiedys zrewanzuje sie za to co ten gnojek Norkuz Ci zrobil...-odkryl moja grzywke i przejechal palcem po prawie nie wyocznych szramach.
V: Co? To jest nawet w tej postaci widoczne?-zapytalam szeptem.
E: Yhy...-odpowiedzial.-Idziemy... AL!
A: Ide bracie!
C: Zegnaj Vitani...-lza splyela po policzku zmoczycy.
V: Chwila...-odbieglam do Cobrixy.-Chodzmy Cobrixa...-przejechalam po jej pysku rekom.
C: Co? Ale.. ja nie moge byc... byc twoim pupilem...
V: Ale jestes moja przyjaciolka! I bez gadania idziesz!-powiedzialam smiejac sie.
An: Do widzenia... Pani
V: Anoro... Czekam...
An: Ja tez?
V: Tak... Dawaj Cobrixa!
C: Dobrze Vit...-uniosla sie, a ja i rszta siedzielismy na jej grzbiecie...
V: KIEDYS JESZZCE PRZYLECE ZZ!!!! CzEKAJ NA MNIE!!!!-krzyczalam i machalam na dol.
Izabella: Bedziemy czekac Vit... Bedziemy czekac...
___
He he
Dłuugie nie?
Czasem życie wydaje się snem... Lecz gdy otworzysz oczy zauważysz, że to prawda tworzy ten świat...
___
www.vitani15.deviantart.com - Zapraszam!!
___
Tja...
Offline
Offline
Wedłu gmnie przydałoby się więcej opisów. Same dialogi niewiele wyjasniają Ale pisz dalej. Aha, i zgadzam się z Kiarą, napisz co jest pod jaką literka
Sygn by Laura-comics
"Va'esse deireádh aep eigean..."
"Jutro ruszę tam, w obcą stronę
Bojąc się, że znów zgubiłem cel.
Może wszystko jest już stracone
A może nie... A może nie..."
"Jutro ruszę tam, w inną stronę
Z wiarą, że choć raz nagrodzi mnie los.
I odzyskam myśli stracone
I jeszcze coś... Jeszcze to coś."
~Dżem
Offline
Tez fakt... Ale nie dzisiaj... Wtedy nie miałam weny i temu takie krótkie opisy...
Czasem życie wydaje się snem... Lecz gdy otworzysz oczy zauważysz, że to prawda tworzy ten świat...
___
www.vitani15.deviantart.com - Zapraszam!!
___
Tja...
Offline
Prawdę mówiąc zawsze mnie ciekawiło wyjaśnienie `Nie miałam weny.` . Według mnie jak się nie ma weny to lepiej w ogóle nie pisać niż ma wyjść z tego coś czego się po prostu nie da przeczytać i zrozumieć ;/
//ClaraLioness odeszła. Temat zamykam. Ib//
Offline
Strony: 1
Wątek zamknięty