Nie jesteś zalogowany na forum.
*Reakcja jej towarzyszki, otrzeźwiła ją, a zasypane wyjście nie wróżyło nic dobrego.*
- Może jest inna droga na zewnątrz?
Offline
*Uważnie przyjrzał się tarasującym wejście kamieniom.*
-Wydaje mi się, że ktoś celowo zasypał wejście.*powiedział, po czym zaczął przyglądać się ścianom po bokach. Zauważył w jednej z nich niewielką dziurę, ale na tyle dużą, by można było się przez nią przeczołgać. Pochylił się i zajrzał w nią. Dostrzegł skalny korytarz, na którego końcu jaśniał jasny punkt.*
-Chyba znalazłem wyjście. Pójdę pierwszy. Jeżeli wszystko będzie w porządku, dam Wam znać. *powiedział do towarzyszy, po czym przecisnął się przez dziurę. Po drugiej stronie wyprostował się i rozejrzał w okół siebie. Nie dostrzegł żadnego niebezpieczeństwa.
-Wszystko w porządku. Przechodźcie.*powiedział do reszty grupy*.
Ostatnio edytowany przez Strzelec (1970-01-01 01:00)
Offline
- Okej Des, idź pierwsza, będę tuż za tobą.
Offline
Ta popatrzyła tylko zdziwiona i w pewnym sensie przerażona na lwa, który pojawił się na jej grzbiecie znikąd. Jeśli on mógł się tu zmaterializować, to co jeszcze może się pojawić? Gadzina pokręciła z rezygnacją głową, po czym wróciła do gapienia się na ziemię. W tych czasach to nawet praw fizyki nie szanują. Smoczyca zmrużyła oczy. Jakaś dziwna, wychudzona postać poruszała się po skałach niedaleko. Kim (lub czym) była? Kto wie.
-Lądujemy?- Spytała się istotkom na swoim grzbiecie.
Offline
*Przechodząc przez labirynt skalnych korytarzy, coraz bardziej tracił nadzieję na wyjście. Wszystkie ściany były łudząco podobne do mijanych, każdy zakręt wydawał się znajomy, jak gdyby chodził w kółko. Przysiadł chwilę w zupełnej ciszy, starając się nasłuchiwać. Nie miał pojęcie w którym kierunku podążał, trudno zresztą było to stwierdzić. Jednak nagle do jego uszu dobiegł jakiś głos. Czyżby wyobraźnia zaczynała płatać mu figle? To było coś o wiele wyraźniejszego. Szybko skierował się w korytarz z którego dochodziło nawoływanie. Zobaczył światło i bez najmniejszego wahania popędził w jego kierunku. Zbliżając się do wyjścia zobaczył zaledwie przemykający na końcu korytarza cień, który niemalże natychmiast zniknął w szczelinie. Opuścił jaskinie i ułożył się na ziemi, ciesząc się świeżym powietrzem. Czym jednak był ów cień?*
Offline
- Jak uważasz... *Weszła do ciasnego tunelu za lwem. Kiedy stała obok niego otrzepała swoje futro i grzywę.*
- Mirami, idziesz?
Offline
*Odwróciwszy się w stronę Cari dopiero zauważyła, że towarzyszka zasnęła na słońcu.
Uśmiechnęła się do siebie, ale po chwili zwróciła uwagę na słońce i zaczęła się niepokoić....*
Zbliżało się południe, a nikogo nie było widać...
Offline
*Lwica stała przez chwilę jak wbita w ziemię. Zdawało jej się, że ktoś wyszeptał jej do ucha "Pomóż nam..."*
- No nic, może mi się przesłyszało. *powiedziała do siebie pod nosem*
- Już idę! *powiedziała do towarzyszki po czym do niej dołączyła*
Offline
*Siedziała na głazie z zamkniętymi oczami. Tak, spała, siedząc. Obudził ją dopiero, gdy usłyszała jakieś skrzeczenie. Podniosła głowę ku górze. Miała wrażenie, jakby nad nimi coś latało. Odwróciła się w stronę Kiary. Zauważyła, że coraz bardziej się denerwuje.*
- Wszystko gra?
*Odezwała się do niej po krótkiej chwili, kątem oka obserwując mały punkt poruszający się na niebie.*
Offline
*Po wyjściu lew spojrzał w niebo, próbując ustalić, ile czasu upłynęło odkąd weszli do jaskini. Po chwili zwrócił się do towarzyszy.*
-Może wrócimy z powrotem do naszych? Dowiemy się, czy ktoś odnalazł jakąś wskazówkę, jak możemy wrócić do domu?
Offline
- Masz rację, poza tym coś mnie niepokoi w tym miejscu. Umm.. Wiecie może skąd przyszliśmy?
* Rozejrzała się dookoła, po wyjściu małym tunelem straciła orientacje.*
Offline
*Z początku nie reagował na słowa smoczycy, jednak po chwili również zauważył jakąś postać.*
- Możemy... możliwe, że... to coś powie nam, co tu się dzieje i gdzie jesteśmy. Jednak jeśli chcesz lądować, trzeba być ostrożnym.
//Chyba, że poczekamy na to południe, skoro Kiara tam coś wcześniej pisała //
// Na razie mieliśmy zbierać informacje, jakie oferuje okolica i świat na pierwszy rzut oka. Gdy wszyscy wrócą, nadejdzie ta chwila, że przestaniemy błądzić po omacku. ~Kiara 0//
Ostatnio edytowany przez Kiara (1970-01-01 01:00)
Offline
Wiesz Maru... ja się w sumie średnio w tym orientuję czy Kowu miał inne lwice... ale tak myślę, że chyba najlepiej będzie wrócić do Kiary i ją spytać, co o tym wszystkim sądzi.
Litooościiiii!! *Wydarł się unieruchomiony prze Iba surykatek.*
*Lew przerucził oczami i puścił mikrusa, który pewnie nic już więcej przydtnego by im nie powiedział. Surykatek natychmiastowo czmychnął w siną dal.*
Szybki skubaniec...
Offline
- Tak, już coś wiemy, możemy wrócić do Kiary i zdać relację. Jestem ciekaw, czy któraś z innych grup coś znalazła... *ruszył, ale po chwili się zatrzymał* Przyszliśmy z tamtej strony, co nie? *kiwnął głową wskazując kierunek.*
Offline
*Słysząc słowa gryfa rozejrzał się dookoła próbując znaleźć jakiś punkt zaczepienia i określenia ich pozycji*
- Aha...
*Tylko tyle wydobyło się z ust samca. Punktów zaczepienia było próżno szukać z powodu bardzo ubogiej flory i fauny okolicy. Nie mając wielkiego wybory zaczął węszyć dookoła próbując wyczuć woń. W końcu trójka odkrywców musiała zostawić jakieś ślady, gdy tu szła. Złocisty lew węszył przez może pół minuty, gdy zauważył coś bardzo oczywistego na piasku*
- A ja tu niucham jak idiota.
*Wskazał towarzyszom palcem ślady łap pozostawione przez nich*
Offline
*Lew przez chwilę rozglądał się po okolicy. Dostrzegł zawalone wejście do jaskini i ślady łap prowadzące do niego."
-Chyba wiem, jak wrócić do reszty.*powiedział do towarzyszy.*
Offline
- Prowadź! *Powiedziała do lwa.*
- Ciekawe czy innym poszczęściło się bardziej, jestem głodna.
Offline
No to lepiej chodźmy zanim wiatr czy cokolwiek innego je zakryje. *Ruszył powoli w drogę powrotną.* Nie wiem, też jestem ciekaw, czy coś ustalili?
Ostatnio edytowany przez Ibilis (2015-04-23 21:57)
Offline
- Co? A, tak w sumie tak... ale wiesz, powinni już powoli wracać. Same tutaj za wiele się nie dowiemy.
*Zamyśliła się jeszcze na chwilę.*
- Jeszcze przed zmierzchem trzeba będzie przedsięwziąć jakiś porządniejszy nocleg...
Offline
*Zaczął dreptać za lwem* - W ogóle coś cały czas mi nie gra w tym, co ten mały powiedział. No i w ogóle to, że aż tak panicznie się nas bał... że go rozerwiemy czy coś... Chodźmy szybciej, bo sądzę, że warto o tym podyskutować z Kiarą i resztą. *przyśpieszył nieznacznie. Oprócz śledzenia śladów co parę kroków zerkał dokładniej na boki. Miał wrażenie, może mylne, że są obserwowani...*
Offline
Gadzina zatoczyła kilka kół w powietrzu. Popatrzyła na niebo.
-Już późno... Myślę, że warto byłoby wrócić. Ale zanim to zrobimy...- W tym momencie gadzina gwałtownie zanurkowała, przeleciała tuż obok istoty. Stworzenie wyglądało jak pomieszanie wilka z żyrafą i zaczęło warczeć na ich widok. Cytrynowa szybko poleciała w stronę, z której przylecieli, przy okazji wzbijając się trochę wyżej.
Offline
*Odwróciła głowę w drugą stronę. Miała nadzieję, że ktoś przyniesie coś do jedzenia, bo od czasu poranku na Lwiej Ziemi nic nie jadła. Nie było tu nawet żadnych roślin, którymi choć trochę można by zabić głód. Rozglądnęła się dookoła. Podeszła do małej kałuży i zaczęła pić. Ohyda. Woda była zmieszana z błotem i nie smakowała zbyt dobrze. Pomarańczowa wypluła ją, po czym zakaszlała. Przynajmniej chociaż trochę ugasiła pragnienie.*
- Trzeba znaleźć coś do jedzenia.
*Spojrzała na jedną z kości, po czym podeszła do niej i powąchała. Tego nie da się zjeść.*
Offline
*Grupa szła powoli, uważnie wypatrując śladów łap na ziemi. Po trwającym około godziny marszu dostrzegli wreszcie miejsce, w którym Stado rozdzieliło się."
-Udało się! *powiedział z ulgą lew do towarzyszy.*
Ostatnio edytowany przez Strzelec (1970-01-01 01:00)
Offline
*Lew przestraszył się tego dziwacznego stworzenia.*
_ C...c...co... co to było ??
*Przez chwilę siedział nieruchomo, lecz widząc, że smoczyca leci w kierunku, skąd przylecieli, odczuł małą ulgę.*
Offline
*Ucieszyła się widząc zbliżających się towarzyszy.*
- No, to zaraz zobaczymy czego się dowiedzieli. *rzuciła do Carissime*
Słońce na bezchmurnym niebie zaczynało przypiekać.
Ostatnio edytowany przez Kiara (1970-01-01 01:00)
Offline
- W końcu!
*Uradowana lwica usiadła przy kamieniu, który rzucał kojący cień, ponieważ słońce zaczęło dawać się we znaki. Chciała zebrać myśli, ostatnie wydarzenia stanowczo nie należały do najnormalniejszych. Ze spokojem przyglądała się krajobrazowi, który ją otaczał.*
Offline
*Po długiej podróży podeszła do królowej. Usiadła obok niej.*
- Cóż... To było dziwne... *Opowiedziała o jaskini, dziwnej wodzie, chwilowym obłędzie i zasypanym wyjściu.* //Co się będziemy bawić w przepisywanie xD//
- Nie wiem jak wy, ale mam nadzieję, że się stąd wydostaniemy jak najszybciej.
Offline
*Wyjście znajdowało się dość blisko punktu spotkania, więc trudności z dojściem raczej miał nie będzie. Upał bardzo dawał mu się we znaki. Ta jedna rzecz mogłaby się zmienić, wolałby nocny księżyc zamiast rzucającego płomienny blask dysku nad jego łbem, najlepiej dwadzieścia cztery godziny na dobę. Już po chwili marszu zaczął żałować, że wyszedł z jaskini w której panowały egipskie ciemności. Słoneczne popołudnia zdecydowanie nie były jego ulubioną porą.*
Offline
*Uważnie wysłuchała relacji Des.*
- Jednak.. z dalszymi opisami radzę się wstrzymać aż się razem zbierzemy, żeby nie powtarzać.... chyba, że ja wszystkich wysłucham i powtórzę w skondensowanej formie. Zobaczy się.
*Głęboko odetchnęła.*
- W każdym razie cieszę się, że nic wam się nie stało i wiemy do jakiego miejsca lepiej się nie zbliżać. ...O, Dagor wraca. *Zastanowiła się gdzie zgubił grupę.*
Ostatnio edytowany przez Kiara (1970-01-01 01:00)
Offline
*Trójka samców również wróciła do grupy. Złocisty lew podszedł do królowej i nisko się jej pokłonił*
- Witaj wasza wysokość. Wróciliśmy złożyć nasz raport. Znaleźliśmy mały wodopój, woda jest średnio świeża, ale pijalna. Poza tym spotkaliśmy jakiegoś przerośniętego szczura, ale Ib twierdzi, że to surykatka. No i ten szczur powiedział coś dziwnego. Twierdził, że jesteśmy na Lwiej Ziemi i my wraz z naszym królem Kowu chcemy go zjeść. A i jeszcze zapytaliśmy go o Ciebie, wasza wysokość. Ale stwierdził tylko, że "byłaś jego pierwszą lwicą". Jak dla mnie to wychlał trochę za dużo soku z kaktusa. No to chyba wszystko.
*Ponownie nisko pokłonił się lwicy*
Offline