Nie jesteś zalogowany na forum.
Witam w fioletowo-różowo-niebiesko-zielono-czerwonym lesie!
Możesz znaleźć tu małe oczko wodne, dużo drzew, krzewów i kwiatów, ale uważaj - niektóre są trujące!
Offline
- Ja?
*Zdziwił się.*
- Ja się tylko na Ciebie patrzyłem.
*Popatrzył na Wath, jakby chciał powiedzieć "Nie mów mu, że chciałem go pożreć.".*
Offline
-Skąd wiesz, że chciał Cię zjeść? Może tylko na Ciebie patrzył? *Smoczyca chciała uspokoić lwiątko. Odepchnęła lekko Avio. Gdyby teraz zaczął się oblizywać, albo coś w tym stylu, młody zapewne by uciekł.*
Offline
* Lew tylko lekko uśmiechał się do nieopodal zawartej rozmowy.*
Offline
*Avio popatrzył na lwiątko, po czym przewrócił oczami. Szczeniak powoli podszedł do lwiątka, a kiedy już je obwąchał, zaczął warczeć. Avio szybko wziął szczeniaka. Nie wolno, Inn. Nagle znalazł się w myślach szczeniaka i mu to powiedział. Kryształy, które oboje mieli, to umożliwiały.*
Offline
-Smoki zawsze jedzą mniejsze zwierzęta, a teraz puszczaj.
*Lwiątko w jednej chwili stało się granatowe i starsze.Kły miały około 10 centymetrów.Pazury były haczykowate a lew nie miał źrenic.*
Ostatnio edytowany przez Wathara (2014-06-17 19:23)
Offline
*Leżał dalej na trawie, obserwując las. Po chwili usłyszał rozmowy w oddali. Rozpoznał głos Wathary, jednak słyszał również obce mu głosy. Podniósł się i powoli podszedł w kierunku źródła dźwięku. Gdy był już dość blisko, zauważył jakiegoś smoka. Po krótkim czasie spostrzegł też lwiątko, chowające się w zaroślach. Podszedł bliżej, obserwując nowego smoka. Zastanawiał się, jakiego gatunku był ów smok. Widział wiele różnych rodzajów tych stworzeń, jednak takiego widział po raz pierwszy. Usiadł i mruknął na znak, że nie ma złych zamiarów.*
Offline
*Wathara spojrzała z politowaniem na lwiątko.*
-Wiesz, że jestem smokiem? Jeśli tylko zechcę, mogę Cię w jednej chwili obrócić w kupkę popiołu. *Puściła lwiątko.*
-Zauważ też, że nie jestem jedynym smokiem tutaj.
Offline
- Skąd wiesz, że chciałem Cię zjeść? Jak mysz też na Ciebie patrzy to też chce Cię zjeść? Nie sądzę.
*Spojrzał na Nocną Furię. Lekko się uśmiechnął do smoka. Zauważył małą kaczkę na jego grzbiecie - była taka urocza. Popatrzył znów na lwiątko, po czym pomachał ogonem kilka razy.*
Offline
-Bardzo śmieszne.Mam zdolność telepati. Wyprzedzam twoje myśli.Co do popiołu to w tej postaci mam szybkość światła, czuje się bezpiecznej.
*Podszedł do Swahili*
-Witaj lwico.
//NIE WYWYŻSZAJ SWOICH POSTACI~W.//
Ostatnio edytowany przez Wathara (2014-06-17 19:27)
Offline
-Widać, że nie znasz się na smokach. Myślisz, że zwyczajny lew złamie zaklęcia, które chronią nasze umysły? *Smoczyca prychnęła.*
-Poza tym prędkość światła Ci nie pomoże. Smoczy ogień dosięgnie i spopieli wszystko. Nawet, jeśli cel porusza się z zawrotną szybkością. Jeśli chcesz, mogę to na Tobie zademonstrować. *Uśmiechnęła się szyderczo.*
Offline
* Czarny osobnik raz po raz przewracał oczami i wzdychał na zawarte rozmowy .*
Offline
//Mógłbyś nie wywyższać swoich postaci? I czytać wcześniejsze posty? W dodatkowych polach pisze, że Twoja postać ma 16 lat, a ty piszesz jako lwiątko. //
- Ahaha, rozśmieszyłeś mnie do łez.
*Popatrzył na lwa kpiącym wzrokiem.*
Offline
-pch
*Lew odszedł.*
-Fakt doleci i spłonę,ale liczę chociaż o mniejsze rany
*Podszedł i usiadł o bok lwicy, puścił jej oczko.*
Offline
* Eragon podszedł bliżej rozmowy pomiędzy nowym smokiem , Wath a lwiątkiem?... Oparł się o pobliskie drzewo i nadal słuchał.*
Offline
*Zignorował lwa i spojrzał na smoka. Uśmiechnął się do niego, ukazując swoje dziąsła. Potrafił chować zęby gdy nie były mu potrzebne, jak zresztą każda Nocna Furia. Ruszył lekko ogonem i zatrzymał swój wzrok na szczeniaku smoka. Przekrzywił głowę, po czym mruknął cicho i czekał na rozwój wydarzeń, lekko ruszając uszami.*
Offline
*Wycieńczony i mocno poturbowany przybysz dotarł do tego miejsca, po długiej i morderczej podróży. Kulał, ale starał się by nie było to aż tak widoczne. Gdy wszedł do lasu napotkał tu dziwną atmosferę. Ciekawą, ale dziwną. Wyciągnął z plecaka lornetkę i przyglądał się uważnie temu, co dzieje się w lesie. Jego wzrok natrafił na dziwne postacie. Najwyraźniej rozmawiały, ale z tej odległości nie był do końca pewien czym są. Schował lornetkę i wbił w nogę igłę strzykawki. Wtórował temu grymas bólu. Uśmierzyło to jednak nieprzyjemne uczucie które towarzyszyło mu od kilku dni. Zmęczony ale zdeterminowany zaczął przemierzać las aby znaleźć się w pobliżu miejsca, które go interesowało. Wdrapał się na drzewo i skacząc bezszelestnie znalazł się na gałęzi w pobliżu wspomnianego wcześniej miejsca. Wyciągnął karabin z lunetą i zaczął przyglądać się zbiegowisku. Smoki... diabelskie istoty. Pojawiły się i mnożą się jak szalone. No nic, odłożył karabin i oparł się o pień drzewa nadal bacznie obserwując przebieg wydarzeń na dole. Zapisał coś w notatniku i schował go do torby. Zaczął się szykować. Czort wiedział ile zajmie gadom odkrycie jego obecności.
Offline
*Zaczął coś wyczuwać. Ktoś tu jeszcze jest? Bóg wie, kto. Jak widać szczenię też zaczęło coś wyczuwać. Inn chodził od krzaku do krzaku, od drzewa do drzewa i szukał źródła nieznajomego zapachu. Tymczasem Avio 'rozgościł' się w lesie - położył się i można go teraz było używać jako dywanik, jednak osobiście odradzam. Smok pomyślał, że to jakieś kolejne lwiątko, uważające siebie za lepszego, więc się tym nie przejmował. Jednak znudziło mu się monotonne leżenie, więc wstał i sięgnął do swojej torby. Owszem, smok posiadał torbę. Wyciągnął z niej jakąś kartkę z obliczeniami, później wyjął jakiś patyk z węglem i zaczął coś pisać. Chwile pomyślał, po czym zmiął kartkę w kulkę i wyrzucił, w stronę drzewa, na którym siedział owy lew. Po kilku sekundach wyciągnął drugą kartkę, tym razem czystą, i znów zaczął coś na niej pisać. Później schował kartkę i popatrzył na Inn'a. Wyglądał na głodnego, więc smok wyciągnął z torby jego ulubione przysmaki z krainy, w której mieszkali. Szczeniak szybko zjadł smakołyki. Smok z powrotem wyciągnął kartkę, położył się na brzuchu i znów zaczął pisać jakieś obliczenia. Inn wygodnie ułożył się obok niego i zasnął. Avio nadal pisał, lecz w końcu i to mu się znudziło. Włożył kartkę z powrotem do torby i położył się wygodnie na trawie. Popatrzył na fioletowe, różowe i czerwone liście na drzewach. Po chwili sięgnął łapą po kilka z nich, po czym zerwał je. Znów położył się na ziemi i oglądał przepięknego koloru liście. Wrzucił je do swojej torby. Zauważył pod krzakiem jakiś kwiat. Przyjrzał się mu dokładnie. Zostawił go tam, gdzie był. Nie chciał psuć tutejszego krajobrazu, a ten kwiat wydawał mu się na rzadki gatunek. W końcu znów się położył. Nie chciał zasypiać, kto wie, co może się stać, kiedy zaśnie.*
Offline
*Mania, podeszła bliżej Wathary i nowego smoka. Nie powiedziała nic, jak na razie obserwowała tylko jego ruchy, siedząc. Znowu poczuła coś dziwnego. Jestem wariatką. Przecież to tylko normalne stworzenia. - pomyślała i podrapała się po głowie. Po bezsensownym siedzeniu, postanowiła się odezwać.*
- Cześć. *Powiedziała, przybliżając się do szarego smoka.*
Offline
*Siedząc tak, zamyślił się. Nie zauważył w ogóle nowych przybyszów, ani też nie widział co się dzieje. Gdyby był komputerem, można by było powiedzieć, że przeszedł w stan uśpienia .
Dopiero po bardzo długiej chwili ocknął się i zobaczył nowych przybyszów. Wstał więc i powiedział do nich.* - A wy to kto?
"Wszyscy jesteśmy złączeni w wielkim kręgu życia" - Jego Wysokość Król Mufasa
Offline
* Czarny lew nadal słuchał rozmowy i różnych odgłosów w lesie oparty o drzewo. Po chwili zobaczył, że Mania przyszła i przywitała się ze dwoma smokami. I usłyszał odgłos liści , żeby ktoś jeszcze tutaj był oprócz ich.*
Offline
- Witam Cię.
*Spojrzał z uśmiechem na Manię. Inn wyczuł w niej dobro, bo podszedł i usiadł obok jej łapy.*
Offline
*Wathara wyczuła Warmika. Jej smocze zmysły bez problemu zlokalizowały lwa. Smoczyca spojrzała na drzewo, na którym siedział lew. Warknęła cicho.*
-Mamy gościa. Znowu. *Gadzina podeszła do drzewa. Zastanawiała się, kto to. Na pewno lew, czuła też woń krwi. Czyżby przybysz był poturbowany? Może i dobrze, jeśli będzie miał wrogie zamiary, szybciej sobie z nim poradzą. Cytrynowa pstryknęła palcami, wracając tym samym do swego normalnego rozmiaru 8,5 m.*
-Pokaż się, i tak wiem, że tu jesteś. *Warknęła na ukrytego Warmika.*
Offline
* Tylko prychnął lekko na dalsze rozwinięcia tej sytuacji. I też wiedział, że jeszcze ktoś tutaj jest, ale tak na sto procent nie wiedział kto to mógłby być.*
Offline
*Wyczuł kogoś obcego, a chwilę później usłyszał cichy odgłos wdrapywania się na pień drzewa. Powoli odwrócił głowę w kierunku źródła tego dźwięku, jednak widząc, że Wathara już podeszła do drzewa, na którym siedział przybysz, tylko obserwował. Liczył na to, że ten nie będzie miał wrogich zamiarów. Sherok podniósł się jednak i lekko cofnął, patrząc dalej na miejce, gdzie siedział Warmik. Począł uważnie słuchać każdego dźwięku, jaki mógł wychwycić jego doskonały słuch. Wolał upewnić się co do intencji przybysza, jednak nie chciał podchodzić. Był jednak przygotowany do obrony gdyby było to konieczne.*
Offline
*Gdy usłyszał słowa smoczycy, powiedział.* - Znowu? Kto tym razem?
"Wszyscy jesteśmy złączeni w wielkim kręgu życia" - Jego Wysokość Król Mufasa
Offline
*A więc patowa sytuacja. Nie miał znaczących szans na przeżycie w takim rozlokowaniu sił. Jak na złość granaty ogłuszające które miał w zwyczaju używać skończyły się podczas ostatniej potyczki. Jedyne co mu przyszło do głowy to wystrzał z karabinu w najbliższego smoka. Wycelował i nacisnął spust.Gad oberwał w łapę. "Oberwał", było lekko nieadekwatnym słowem. Zwykłe naboje jakie mu zostały nie nadawały się do tego typu walk. Smok odczuł zapewne jego strzał jako nic nie znaczące ugryzienie komara. Lew odrzucił karabin i wyciągnął maczetę. Nie odda życia tak łatwo.*
Ostatnio edytowany przez Warmik (2014-06-18 16:51)
Offline
*Oczekiwał cały czas odpowiedzi na zadane pytanie do nowych przybyszy. Oczekiwał również na pytanie zadane do smoczycy.*
"Wszyscy jesteśmy złączeni w wielkim kręgu życia" - Jego Wysokość Król Mufasa
Offline
*Znowu ktoś tutaj...* *Spojrzała na stworzenie na swojej łapie i lekko się uśmiechnęła.*
- Jestem Mania.
Offline
*Wathara warknęła. Czyżby lew w nią strzelił? Spojrzała na malutką rankę na łapie. Tak, strzelał w nią. Smoczyca stanęła na dwóch łapach, przednimi kończynami opierając się o pień. Wsadziła głowę w gałęzie, tak, żeby zobaczyć napastnika. Gazina, gdy tylko spostrzegła Warmika, chwyciła go szybkim kłapnięciem pyska, po czym postawiła go na ziemi.*
Offline
* Samiec lekko uśmiechał się pod nosem i wtedy spostrzegł, że to jest Warmik....*
Offline