Nie jesteś zalogowany na forum.
Dolina Świetlików - malownicza dolina znajdująca się na północny-wschód od Lwiej Ziemi. Schowana w przyjemnie chłodnym cieniu licznych akcji jest wspaniałym miejscem nie tylko do odpoczynku, ale i do zabawy. Jak sama nazwa wskazuje, nad dolina, w pobliskich drzewach i krzakach swój dom mają jaskrawo świecące świetliki.
Uwaga, w niektórych drzewach swój dom mają pszczoły i osy gotowe w każdej chwili z zaciekłością bronić swego miodu.
Ostatnio edytowany przez FireLion (2014-04-07 15:55)
Offline
*Lew odpoczywał na jednej ze skał w tej dolinie. Cisza i spokój - niczego więcej nie pragnął.*
Offline
*Lwica chciała w końcu odetchnąć od tych wszystkich przygód. Położyła się wśród traw i patrzyła na latające świetliki, których tutaj było pełno.*
Offline
*Zadowolony ze spokoju zasnął. Jego sen nie był długi. Nad jego uchem zaczęła brzęczeć osa, którą po chwili zabił.*
Offline
*Na lewej przedniej łapie usiadł jej świetlik. Uśmiechnęła się do niego, po czym przysunęła go bliżej, żeby się mu przyjrzeć. Świetlik wzbił się w powietrze, więc Cari wstała. Wokół niej zaczęło latać wiele innych świetlików. W jej oczach odbijał się ich blask.*
Offline
* Zaczął obserwować okolicę. Po chwili zauważył lwicę stojącą w roju świetlików.*
Offline
*Lwica poczuła się senna. Położyła się na plecach na miękkiej trawie.*
Offline
* Stracił lwicę z oczu. Wstał i przeciągnął się. Zaczął iść w stronę jednego z drzew. Idąc nadepnął jakiemuś lwowi na ogon. Okazało się, że to ona.*
- Przepraszam.
* Powiedział lekko skruszony.*
Offline
*Spojrzała na szarego lwa.*
- Nic się nie stało.
*Wstała, po czym usiadła i uśmiechnęła się do lwa.*
Offline
- To dobrze.
*Powiedział do lwicy. Również się uśmiechnął.*
- Jak ci na imię?
Offline
- Carissime
*Odpowiedziała na pytanie lwa.*
- A jak Ciebie zwą?
Offline
- Kubwa.
* Powiedział.*
- Carissime... Ładne imię.
Offline
- Dziękuję.
*Uśmiechnęła się do lwa.*
- Twoje imię też jest ładne.
Offline
*Skinął głową w ramach podziękowania.*
- Jesteś stąd?
Offline
- Tak, a dokładniej pochodzę z sawanny. To tam się urodziłam i wychowałam.
*Powiedziała z uśmiechem do lwa.*
Offline
- Huh. To dobrze.
*Odpowiedział.*
Offline
- Jednak brakuje mi kogoś.
*Spuściła głowę, jednak nie na długo. Podniosła głowę z uśmiechem i zadała pytanie lwu.*
- A ty? Skąd pochodzisz?
Offline
- Odkąd pamiętam, żyłem w dżungli. Potem się przeniosłem na sawannę.
Offline
- Byłam kilka razy w dżungli. Tam jest pięknie.
*Uśmiechnęła się zamykając oczy i kładąc się na plecach na trawie.*
- Tyle roślin, zapachów...
Offline
- Tęsknie za tym.
*Położył się obok.*
- Chciałbym tam wrócić, lecz nie mogę. Zostałem wygnany.
Offline
- Wygnany?
*Popatrzyła mu w oczy.*
Offline
- Niestety...
*Westchął*
- Wygnano mnie za zadawanie się z wrogim stadem.
Offline
*Popatrzyła na gwiazdy.*
- One to mają wesołe życie. Nie mają żadnych zmartwień i żyją dłużej.
*Zaczęła się przyglądać każdej gwieździe.*
Offline
- Mhm...
* Patrzył w gwiazdy. Nagle zobaczył spadającą gwiazdę.*
- Pomyśl życzenie! Spadająca gwiazda leci.
Offline
*Nic nie przychodziło jej do głowy. W końcu wymyśliła i zamknęła oczy. Poznać tego jedynego... Powoli otworzyła swoje ślepia. Gwiazdy już nie było. Zniknęła z nieba. Cari uśmiechnęła się do siebie.*
Offline
*Souri po mału brnęła przez wysokie trawy sawanny. Wtem na jej nosie przysiady ogromny świetlik.* Och! To już tu! *Pomyślała uradowana. Biegła przez chwilę po czym z sunęła się po małym ustępie i w net otoczyło ją z tysiąc małych świecących punkcików. Lwiczka zaśmiała się i omiotła wzrokiem dolinę. Wszystko było tu tak samo jak kiedy była tu po raz ostatni. Podeszła do kupki trawy i wyjęła z niej mały, bardzo gruby konar przypominający piłkę, pomalowany w czerwono żółte pasy i kropki. W środku zaś grzechotały małe suche nasionka. Teraz dopiero gdy Souri miała w pyszczku swoją ulubioną zabawkę dostrzegła cienie dwóch lwów. Jeden z nich przypominał jej zarysem Cari.*
-Cari, to Ty? *Było już ciemno i nie była pewna czy nie są to zwykłe konary drzew.*
Ostatnio edytowany przez Souri (2014-04-26 06:45)
Offline
- Souri?
*Popatrzyła w stronę lwiczki. Nic nie widziała, ale dokładnie słyszała jej głos.*
- Tak, to ja.
*Odpowiedziała w stronę brązowej, niewielkiej samiczki.*
Offline
*Świecące punkty, zwane świetlikami "przyciągnęły" go tu. Z daleka zobaczył zarysy lwów lub lwic. Jeden z nich był raczej lwem, gdyż można było zauważyć u niego grzywę. Niepewnym kokiem zaczął się powoli zbliżać w ich stronę.*
"Wszyscy jesteśmy złączeni w wielkim kręgu życia" - Jego Wysokość Król Mufasa
Offline
*Lwiczka zachęcona znajomym, cichym głosem zbliżyła się do Cari po czym przyjrzał się dokładnie oświetlanemu przez delikatne światło małych robaczków potężnemu lwu leżącemu obok niej.*
-Witaj, jestem Souri. *Przywitała się grzecznie i ułożyła się obok Carissime nie spuszczając oczu z nieznajomego.*
Offline
*Uśmiechnął się. Dokładnie wiedział, czego aktualnie potrzebuje. Miłość. Podeszła do nich lwiczka, która się mu od razu przedstawiła.*
- Witaj Souri. Jestem Kubwa.
Offline