Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: 1
25 kwietnia
Drogi pamiętniku. Dzisiejszego dnia spotkało mnie wiele cudnych rzeczy. Andriej chciał bym do niego przyszła i pomogła mu w nauce. Wiem jednak, że znaczy to coś więcej. On zawsze mi się podobał. Może to rzeczywiście początek czegoś większego? Nie wiem. Rodzice mówią mi bym zajęła się nauką, a nie chłopakami, ale co poradzę na to, że on tak mi się podoba? No ale wracając do rzeczywistości, dzisiaj całkiem ładnie napisałam test z matematyki i tata kupił mi czekoladę. Obiecał też, że jeżeli poprawię swoje wyniki w nauce, to kupi mi psa. Nie mogę się doczekać. Wszystko jest takie piękne, szkoła, życie, nawet moje miasto wydaje się fajne. Niedługo otworzą nowy park rozrywki i myślę, że to właśnie w nim umówię się z Andriejem. Nawet miło bawiłam się także z innymi dziewczynkami, ale chłopaki często nas zaczepiają, na szczęście Andriej i Michaił zawsze nam pomagają. A teraz muszę iść spać bo mama się niecierpliwi. To był piękny dzień, nie mogę się doczekać następnego.
26 kwietnia
Dzisiejszy dzień zaczął się inaczej niż planowałam. W nocy obudził mnie straszny hałas z dworu. Tata powiedział mi, że coś stało się w elektrowni i potrzebują tam jego pomocy. Mimo wszystko, poszłam jednak do szkoły, ale po kilku godzinach panie dały nam jakieś tabletki i kazały wracać do domu. Andriej mnie odprowadził, mama pozwoliła mu zostać na obiad. U mnie w pokoju oglądaliśmy książki z obrazkami. Andriej zaproponował mi wyjście do „Prometeusza” ale mama się nie zgodziła. Bała się o nasze bezpieczeństwo. Zupełnie jej nie rozumiem. Gdy odprowadzałam Andrieja na ulicy jeździły samochody które lały wodę na drogę. Andriej powiedział mi, że pewnie sprzątają przed świętem. Widziałam nawet helikopter! Zdziwiła mnie także inna rzecz. Po powrocie do domu było mi bardzo niedobrze. Wymiotowałam. Mama mówiła mi, że to z nerwów. Sama widziałam jak płakała przy rozmowie z tatą. Jestem już bardzo zmęczona. Może następny dzień będzie lepszy.
27 kwietnia
Piszę szybko, nie mam czasu. Dzisiaj rano obudziła mnie mama i kazała spakować kilka zabawek i koszulek. Odwiedził nas dzisiaj rano strażak i powiedział, że na kilka dni musimy wyjechać. Podobno tylko na 3 dni, ale mama mówi, że może potrwać to dłużej. Co dziwne, strażak miał na twarzy maskę, jakby działo się coś bardzo złego. Nie mogłam iść pożegnać się z Andriejem, mama mi zabroniła. Taty wciąż nie ma, ale on z nami nie jedzie. Mama mówi, że jest potrzebny w mieście. Cóż, teraz czekamy. Pod nasz blok podjechał autobus. Mamy wszyscy się do niego udać. Nie mogę zabrać cię ze sobą, mój pamiętniczku, ale za parę dni wrócę i napiszę o moich przeżyciach poza domem.
Ania Oleksiejowicz
Prypeć, 27 kwietnia 1986 roku.
"Jasność tysiąca słońc, rozbłysłych na niebie, oddaje moc Jego potęgi. Teraz stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." Robert Oppenheimer
Offline
Nawet ciekawie się zapowiada. Opowiadanie w formie pamiętników. Mam tylko nadzieję, że tej Ani nie wyrośnie trzecia ręka od prypeckiego mchu
Offline
Wow.. Super pomysł! Nie wiem czemu ale ten tekst mnie wzruszył..
Offline
Chyba muszę coś wyjaśnić.
To była tylko próba przed napisaniem czegoś dłuższego. Skoro podoba wam się w formie pamiętników, to napiszę coś dłuższego.
Ale tak jak mówię, to była tylko próba, nie będzie dalszej części.
"Jasność tysiąca słońc, rozbłysłych na niebie, oddaje moc Jego potęgi. Teraz stałem się Śmiercią, niszczycielem światów." Robert Oppenheimer
Offline
A szkoda, bo ciekawie się zapowiadało.
Animashe i inne filmy związane z Królem Lwem - http://youtube.pl/user/klfantlk
Offline
W sumie nie ma sensu kontynuować. Wiadomo, że Ania umrze( tyle powiedziała mi wyobraźnia po przeczytaniu tekstu).
Offline
Strony: 1