Nie jesteś zalogowany na forum.
*Zapuszczała się w głąb budynku*
-Hallo! Odezwij się! Nie wiem gdzie jesteś!
Offline
*Zebrał oddział i poszedł do hangarów. Jego ulubiony pancerny hummer był już gotowy*
-Oddział Do wozów! *wszyscy wsiedli na wyznaczone pojazdy*
*Przez CB*-Uwaga, jadę przodem, za mną pierwsza ciężarówka, potem druga a zamyka Kapitan Mazuer. Trzymać szyk Wyjeżdżamy! *dodał gazu, wrzucił bieg i ruszył przodem*
Offline
*Przekręcił kluczyk w stacyjce, potężny silnik Diesla zamruczał pod maską. Poczekał aż wszystkie wozy wyjadą. Wrzucił bieg i delikatnie ruszył zamykając konwój.*
-Wszyscy na miejscach? Dobrze...możecie się zdrzemnąć, gdy wjedziemy w strefę niebezpieczną obudzę was....za jakieś 3-4 godziny!
*Wziął mikrofon CB-radia.*
-Generale, tu Kapitan Mazuer...melduję stan gotowości!
*Włączył wyższy bieg i dodał gazu, przejechali przez wartownię, opuszczali powoli bazę.*
Ostatnio edytowany przez Mazuer (2012-06-12 21:00)
Offline
-Doskonale. Za półtora godziny przerwa nad rzeką w strefie zdemilitaryzowanej.
Offline
// jestem w lecznicy.. przeniesiono mnie tam.. ktos to zrobił... //
-Dziękuję..
*powiedziałam do jakiegoś lwa a potem zemdlałam..*
Offline
-Nikogo nie ma..
*Wyszła z bazy*
-Może gdzie indziej ktoś mi pomoże.... * Ruszyła w pustynie *
Offline
-Zrozumiałem Generale! Bez odbioru!
*Odłożył mikrofon i zgasił oświetlenie wewnątrz wozu. Po dłuższej chwili żołnierze zaczęli pochrapywać.*
-Wszystko w normie.... woda, olej, ładowanie akumulatora....komputer, GPS...wszystko gra.
*Powiedział do siebie po kontroli zegarów na desce rozdzielczej. Wjeżdżali na przygaszonych światłach do dżungli.*
Offline
*Pierwszy odcinek minęli bez problemu. Po półtora godzinie drogi pojazdy zatrzymały się przy rzece*
-*przez CB* Uwaga kwadrans przerwy. Mostowiak i Kowalski pilnujecie. *Generał wysiadł z pojazdu, wyciągnął z niego m249 i podszedł do hummera Kapitana*
Offline
*Zatrzymał swojego hummera. Zgasił silnik.*
-Dobra, mamy przerwę. Ramirez pilnuj majdanu! Reszta może wyjść na papierosa, tylko nie rozłazić się!
*Żołnierze wybudzeni ze snu przytaknęli. Kapitan wziął na ramię SVD i wyszedł zza kierownicy zatrzaskując drzwi.*
-Nie znoszę tej dżungli...nawet w nocy tu nie ma spokoju....
*Odpalił cygaro i oparł się o drzewo. Zauważył nadchodzącego Generała.*
-Wszystko w porządku Panie Generale! Zobaczymy jak dalsza droga.
*Zaciągnął się cygarem i wypuścił kółeczka z dymu.*
Offline
-Za kwadrans ruszamy dalej. Następny przystanek w bazie Delta. *wyciąga pudełko z cygarami kubańskimi, wyciąga jedno i zapala*
Offline
*jest w koszarach,została,bo jest nowa.Nagle widzi wycelowany w nią karabin...*
-Kim jesteś?!
-Na pewno nie twoim przyjacielem...*Ktoś do niej strzela...Czuje tylko ból przez chwilę...Zanim straciła przytomność,zobaczyła obcego lwa z wrogiej bazy...Leży nieprzytomna na ziemi,po chwili budzi się i ostatnimi siłami doczołguje się do szpitala...przed drzwiami mdleje z wycieńczenia i z powodu rany*//jeśli taki post nie może być,starczy napisać,zaraz go zmienię //
Ostatnio edytowany przez nessie904 (2012-06-13 19:03)
Offline
*W oddali zauważyła około roczną lwice, która leżała bez ruchu*
-Zaraz do ciebie przyjdę *Zaczęła biec*
Offline
*leży bez ruchu, ale słyszy głos.Ciężko oddycha*
-Ooch...*szeptem*Co...Się..Stało...
Offline
*W przejściu widzi lwicę. Szybko wstaje, choc za pierwszym razem sie przewróciła i podchodzi do niej.*
-Nic ci nie jest?..
*spytała*
Offline
*Spojrzał na zegarek. Wskazówki połyskiwały zielonym luminoforem. Dochodził czas odjazdu. Dopalił cygaro i zgasił je o pień drzewa.*
-Panie Generale, czas ruszać.
*Dowódca skinął głową. Kapitan zabrał swojego SVD i poszedł do Hummera.*
-Gasić pety! Ruszamy!
*Otwarł drzwi kierowcy i usiadł za kierownicą, SVD odłożył na stojak. Poczekał aż wszyscy wsiądą.*
-Plutonowy Ramirez! Wszyscy są?
-TAAA.. JEST PANIE KAPITANIE!
*Przekręcił kluczyk w stacyjce i uruchomił wóz. Zapalił światła, zluzował bieg i czekał, aż kolumna ruszy.*
Offline
*Rzucił na ziemię cygaro i je przydepnął. Potem wsiadł do hummera, odłożył karabin i dał komendę do odjazdu*
-Uwaga za pięć minut zgasić światła i założyć noktowizory. Odległość nie mniejsza niż dziesięć metrów.
Offline
*mdleje,nie może się ruszać,leży nieprzytomna na ziemi*
Offline
*Jechali wciąż przez dżunglę która stawała się coraz gęstsza. Liście i liany obijały się o boki pojazdów.*
-Gasimy światła, i spokój tam z tyłu!
*Spojrzał do tyłu gdzie żołnierze przepychali się dla zabawy.*
-Wojsko majowe.....
*Mruknął do siebie, po czym wyłączył światła i oświetlenie kabiny. Włączył noktowizor, na małym ekranie pojawiły się zarysy wozu poprzedzającego hummera. Wstukał dane celu do komputera, GPS wskazywał trasę. Wziął mikrofon od CB-radia.*
-Generale, tu Kapitan Mazuer, światła wyłączone, odległość zachowana. Na razie wszystko idzie zgodnie z planem!
Offline
*Wilczyca bierze lwice i jakoś udaje jej się zanieść ją do lekarza...Coś im tłumaczy.. Wychodzi. Kieruje się do innego budynku. Wchodzi. Bierze krótkofalówke i mówi.*
-Tutaj Sarmina. To ta, którą znaleźliście i wsadziliście do celi... Długo by gadać.. Wasza baza została zaatakowana przez czarne lwy.. to znaczy, te smoki... Gdy sie przebudziłam, natrafiłam na jednego, ale uciekł. Później znalazłam Penelope.. Lwica jest nieprzytomna.. Przyślijcie mi wsparcie...
*mówiła, ciężko dysząc..*
Offline
*lwica budzi się*
-Ała...co się stało?To dziwne...
Offline
-Nie ruszaj się, muszę cie zbadać..
*Powiedział jakiś lew*
Offline
*leży nieruchomo*
-Co to było...Ktoś mnie zaatakował...
Ostatnio edytowany przez nessie904 (2012-06-15 20:18)
Offline
-Ness... Musisz wytrzymać.. Oni ci pomogą
*mówiła wilczyca*
Offline
*Jechali nadal wąską drogą przez dżunglę. Tempo jazdy było powolne. Zerknął na wskaźnik temperatury silnika.*
-Cholera....110 stopni, za chwilę usmażę sobie jajka na silniku...
*Wrzucił niższy bieg i kontynuował jazdę.*
Offline
*Przez CB*
-Najbliższe piętnaście minut drogi to teren o wysokim poziomie zagrożenia ataku. Wszyscy pełna gotowość i oczy wokół głowy!
Offline
*leży na leżu //xD//.Jest ranna w okolicach serca, na szczęście pocisk nie trafił*
Offline
-Zrozumiałem Generale!
*Odłożył mikrofon CB-Radia
-UWAGA! Broń w pogotowiu! Ramirez do wieżyczki.
R: Rozkaz Kapitanie!
*Po chwili usłyszał przeładowanie CKM-u w wieżyczce.*
Offline
-Muszę ci wyciągnąć..
-CO?!
*spytała wilczyca, przerywając lekarzowi*
Offline
*Kontynuowali jazdę.*
-Jak tam sierżancie u was na górze? Czy wszystko w porzą.....
*Nie dokończył, hummer wjechał w tył ciężarówki która nagle stanęła. Poczuli mocne uderzenie. Złapał mikrofon CB-Radia.*
-KTÓRY PROWADZI TEGO STARA PRZEDE MNĄ?
*W słuchawce odezwał się szum, a potem głos.*
K: Ppppanie kaaaapitanieee tttttoooo jaaaa !
-A Kapral Maverick....domyślam się po głosie...KTO WAM DAŁ PRAWO JAZDY?
K: Meeeeldujęęęę żeeee PAAAAN!
-A fakt, co tam się dzieje?
K: Zzzzzzzzmmmmmmmm......ech....roszada kieeeerowców!
- Dobra, u nas bez uszkodzeń, wasz wóz też ok. JAZDA!!!! Nie możemy zostać w tyle!
*Po chwili dogonili resztę konwoju.*
Offline
*Przez CB*
-Co tam się do jasnej wyrabia!?
Offline