Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3 4
//pamiętaj, tu nie ma schiz, a lwy na codzień nie noszą ze sobą apteczek
- Wiesz, pamiętam, że była taka roślinka... babka, czy coś takiego... można ją przykładać do ran by się szybciej goiły. Ale tutaj raczej nie znajdziemy żadnych roślin. - powiedziała w zamyśleniu, marszcząc czoło. Musieli jakoś pomóc przyjacielowi, ale dookoła nie było nic, co mogłoby się do tej pomocy nadać. Wstała i obejrzała dokładnie każdą z ran.
- Jak nic wdał się w jakąś bójkę. - mruknęła ni to do siebie, ni do Nalimby. Usiadła i zastanawiała się, jakie mają opcje.
- Wydaje mi się, że musi odpocząć i się wyliże. To by jednak oznaczało, że musimy tu zostać trochę dłużej, niż przewidywaliśmy. A z tego wynika, że trzeba znaleźć jakieś źródło pożywienia i wody... Gdy tu szłam, widziałam jakiś mętny strumyczek, może się nada. Ale co z jedzeniem? - planowała wszystko na szybko. Raczej nie zakładała, że Shu prędko wróci do przytomności. W swoim życiu nie widziała zbyt wiele krwi, co najwyżej tej upolowanych zwierząt, ale je się przecież dobijało, a nie pomagało wrócić do zdrowia...
Offline
- Trzeba coś poszukać - odparł szybko Nalimba - Problem w tym, że ja tutaj nikogo ani niczego nie widziałem - rozejrzał się po lesie w poszukiwaniu jedzenia. - Ciekawe, czy w tym lesie są grzyby.
- Lew jedzący grzyby, a to nowość. Ale coś musimy jeść, bo inaczej wpadniemy w lwi kanibalizm. - mówił sam do siebie Nalimba. Po chwili zwrócił się do wspóltowarzyszki
- Zostań tutaj z nim, ja pójdę w las poszukać coś do zjedzenia - podbiegł kawałek i odwrócił jeszcze łeb w kierunku lwicy - aaa.. w razie problemów zarycz, przybędę z pomocą - i zniknął w gęstych kniejach.
Offline
Przymknęła oczy z cichym westchnieniem.
- Mimo wszystko nie uważam, żeby rozdzielanie się było dobrym pomysłem. - mruknęła do siebie lekko zaniepokojona i położyła się obok Shu, rozglądając się uważnie dookoła, czy nie zbliżają się do nich jakieś nieprzyjaźnie nastawione zwierzęta. Na razie jednak na nic takiego się nie zapowiadało.
Podrapała pazurkami ziemię. Twarda. Rozgrzebała ją trochę i znalazła jakiś korzonek. Delikatnie usypała wokół niego kopczyk ziemi i uśmiechnęła się do siebie. Kto wie, może ten las się kiedyś odrodzi... pomyślała, kładąc głowę na łapach. Słabe słońce przedzierało się przez gęste chmury i uschnięte konary drzew. Westchnęła cicho.
Ostatnio edytowany przez Laini (2012-06-09 17:54)
Offline
Tymczasem Nalimba przebijał się poprzez coraz gęstsze zarośla.
- Masakra, ani jednego grzybka. - westchnął z niedowierzaniem Nalimba.
Las stawał się coraz ciemniejszy, a lew czuł się niepewnie.
- Mam nadzieję, że się nie zgubię, bo nie chciałbym tu zostać kompletnie sam.
Nagle lew stracił grunt pod łapami i wpadł w ogromny dół
- aaaa.... pomocy, wpadłem w pułapkę - zawołał Nalimba, lądując w cierniach.
Offline
* Lwica przechadza się wzdłuż alejki suchych drzew. Nagle gdzieś z oddali słyszy trzask gałęzi i dźwięk turlających się ze zbocza kamieni i podrywa sie do biegu. Po chwili wpada na wałęsającego się Nala*- Aaaaa! TAM coś jest!
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3 4