Nie jesteś zalogowany na forum.
Dzika i niezmierzona preria...wróć, sawanna. Po środku,wśród wzgórz, opuszczonych kopalni i antylopich farm, (sic!) wznosi się małe miasteczko. Są w nim domy, bank, saloon, ratusz oraz biuro szeryfa wraz z więzieniem. Pilnuje on porządku (bez skutku. ) i dba o to, żeby lwy nie strzelały do siebie co krok z rewolwerów. Część lwów mieszka na stałe, część to przyjezdni, wolni strzelcy.
//Kto chce zostać Bankierem, szeryfem, burmistrzem i barmanem? Śmiało....xD//
*Wraca do miasteczka. Na głównej ulicy otrzepuje się z kurzu i rusza umieścić złoto w banku.*
Ostatnio edytowany przez Ibilis (2013-10-08 20:33)
Offline
*przemierzając dziką ziemię, trafia do nieznanego mu miasteczka i postanawia zatrzymać się w saloon'ie, lew o kremowej sierści zsiada ze swego czarnego rumaka i przywiązuje do pobliskiego płotka, spokojnym krokiem idzie w stronę pomieszczenia po chwili otwiera mocno drzwi i czuje na sobie wzrok obecnych w saloonie mieszkańców, lew zdejmuję czerwoną bandamkę oraz czarny kapelusz i podchodzi do baru*
Offline
*Lwica zwiedzała teren wywijając koltem. Zajrzała do saloonu.*
Bądźcie pozdrowieni.
*Zdejmuje czarny kapelusz.*
Jaką fuchę mogę tu dostać?
Offline
*lew spojrzał się na lwicę która akurat weszła do saloonu*
-Niebezpiecznie jest tak wyciągać broń w takim miejscu......jeszcze może się komuś coś stać. *lew zaśmiał się po czym położył swój kapelusz na blacie*
Offline
*Spojrzała na przyjezdnych, pracowała w saloon'ie jako tancerka i barmanka, roznosiła wszystko po stolikach.*
Offline
*Uśmiecha się i chowa kolt.*
Ano zdarzyć się może.
*Siada przy barze.*
Czy tu ktoś w ogóle pracuje?
Offline
-Jak widzisz to chyba ta owa lwica *wskazuje na Destini łapą*
-Wybacz że zapytam....skąd przyjechałaś.
Offline
-Zależy jeśli barman jest trzeźwy to znaczy, że wziął urlop. *Zażartowała lwica i przedstawiła się* Destini, tutejsza Femme fatale (czyt. Fan Fatal).
Offline
Pochodzę z małego miasteczka na południe stąd, SouthTown.
*Zauważa lwicę i podnosi łapę, żeby złożyć zamówienie.*
Offline
-Więc tutejsza Femme fatale....jedną whisky proszę !
Offline
A dla mnie bezalkoholowe.
*Skinęła głową w stronę lwicy.*
A pan przyjezdny czy tutejszy?
Offline
-Jedna whisky, a pani? *Spytała lwicy*
Offline
-Ja....ja tutaj przejazdem...tak krążę od miasta do miasta w poszukiwaniu jakieś pracy.
Offline
*Wszedł do saloonu, mając słońce za plecami i rzucając cień przy wejściu. Podszedł do lady, położył srebrny rewolwer na blacie i przykrył go kapeluszem.*
-Co spragniony lew musi zrobić, żeby dostać tu coś do picia?
Offline
-Żeby lew dostał coś do picia wpierw musi zatańczyć... *zaśmiał się*
Offline
*Uśmiechnął się.*
-Nie jestem w tym dobry, można wynająć tancerkę, żeby tańczyła za mnie?
Offline
-Może być...czy ktoś wie czy nie ma tutaj jakiejś pracy.
Offline
//Hmm....Dziki zachód to coś dla mnie, choć się trochę na tym znam.//
*Brązowa lwica przyjeżdża tu na biało-brązowej klaczce galopem. Gdy podjechała do saloonu, przeszła do stępa i przywiązała konia do jakiegoś słupa i weszła do saloonu. Usiadła i zdjęła kapelusz.*
Offline
*Lwica powolnym krokiem weszła, usiadła i spojrzała na Shupka trzepocząc rzęsami * skąd jesteś? nie wyglądasz na mieszkańca..
Offline
*Spojżała na Shu * Praca jest na barmana możemy wziąć. *Następnie zerknęła na Source* Tancerka nie jest do wynajęcia! *Za trzepotała do niego urokliwymi rzęsami jej usposobienie dało o sobie znać //mówiłam famme fatale//*
Offline
*wchodzi do saloonu ściągając z kopa drzwi, chowa dwa colty do kabur i podchodzi do baru*
Offline
*Przyniosła napoje dla Vity i Shu * Proszę pan płaci 3'60 $, pani 2'50 $.
Offline
*lew wyciąga kilka monet i kładzie na blacie po czym chwyta szklankę i upija trunek*
Offline
*wali łapą dwa razy w blat* Dawać mi piwo!
Offline
*Popatrzyła z ukosa na Mariutunio, miała przy sobie rewolwer wz‑ng‑30,472, mały, gdyby ktoś sprawiał problemy* -Bez problemów bo inaczej pogadamy. *podała piwo*
Offline
*uśmiechnął się do niej* Spokojnie. Mam dwie złote zasady. Nie strzelam do kobiet i dzieci i nie awanturuję się w saloonie. *bierze piwo i kładzie na blacie $10* Reszty nie trzeba.
Offline
*Zabrała pieniądze i schowała za dekolt do gorsetu*
Offline
-Poproszę Whisky, jeśli można.*mówi do Des.*
Offline
*wypija całe piwo jednym haustem* Dobre...
Offline
*upił resztę trunku i odstawił szklankę na blat po czym zwrócił się do Tandi*
-Tak...nie jestem stąd..przybyłem z daleka i szukam jakieś posady.
Offline