Nie jesteś zalogowany na forum.
*Lwica zaczęła się skradać kryjąc się wśród wysokich traw*
Offline
*Spina się do skoku. Dokładnie obserwuje cel. Czeka aż zebra podejdzie do zarośli. Wtedy stado moęe nie usłyszy ataku...*
Offline
*Zaczyna się skradać, i zauważa zdrową zebrę , która oddaliła się od stada. Nagle skacze na nią, i gryzie ją w kark. Gdy już zdrowa zebra padła na ziemię, przywódca stada w którym była ta zebra zaatakowała Karindę a Kai gryzie ją w szyję i przywódca spada na ziemię. Szybko bierze 2 zebry i chowa się za krzakami.*
Offline
*Kiedy widzi poruszenie zebr startuje i łapie za szyję jedną z nich. Skręca jej kark i odciąga na bok.*
Offline
*Przygląda się polowaniom z pewnego dystansu. Ponieważ sama nie odczuwa głodu, postanawia ochłodzić rozgrzane słonecznymi promieniami ciało i zanurza łapki w wodzie. Z przyjemnością przesuwa jedną z łapek po dnie jeziora.*
Offline
- Oho, Karinda poluje. Miejmy nadzieję, że nikomu nic się nie stanie. - *Dotknęła wciąż bolącego żebra, pamiętając okoliczności jego złamania*
Offline
-Przestaniesz?!*pyta zdenerwowana zachowaniem Sil niosąc 2 zebry.*
Offline
*Podszedł do lwic i upuścił z pyska zebrę na ziemię.*
-Przestańcie się kłócić... Już lepiej zjedzmy.
Offline
*Podchodzi trochę bliżej i patrzy na Sil*
-Widzę że znowu będę musiał naszykować trochę maści...
Offline
*Podchodzi do Daga lekko kulejąc na łapę*
- Ja też poproszę...
Offline
-Widzę że kolejny wypadek był. *Idzie zbierać zioła*
-Zaraz wracam! *Krzyczy z oddali*
Offline
*Kładzie się i liże bolącą łapę*
- Przynajmniej na brata można liczyć...
Offline
*Je zebrę. Gdy skończyła, idzie do jeziora i kąpie się.*
-Ach, ale przyjemna woda...
Offline
*Wraca z psykiem pełnym ziół. Kładzie je na kamieniu zaczyna rozcierać łapą*
-Poczekaj jeszcze chwilę...
Offline
*Wychodzi z wody i kładzie się przy krzaku. Nagle słyszy szum krzaka. Podnosi się i patrzy na krzak.*
Offline
- Przestanę dopiero jak przestanie mi dokuczać złamane żebro. Co raczej nie nastąpi zbyt prędko...
Offline
*Wstał i poszedł w stronę Sil*
- Eh... co fakt to fakt...
Offline
*Nagle z krzaka wychodzą 3 lwiątka.*
//1 Lwiątko o imieniu Kifo będzie ciemno niebieskim, 2 lwiątko imieniem Mchanga będzie czerwonym, a lwiczka imieniem Fulani będzie różowym.//
-Kifo, gdzie my jesteśmy?
-Nie wiem, Fulani. Mchanga, może ty wiesz?
-Nie, nie wiem. Lepiej rozejrzyjmy się...*mówi i nagle widzi Kari.*
-Eee..my nie chcieliśmy. Już sobie idziemy...
-Nie, czekajcie! Kim jesteście? Ja jestem Kari.
-Ja Fulani.
-Ja Kifo.
-Ja Mchanga.
//Mchanga ma niebieską grzywkę.//
Ostatnio edytowany przez Karinda (2012-04-08 20:58)
Offline
*Popatrzył na lwiątka, wstał i zawarczał*
- Czego tu ?
Offline
*Smaruję ranę Wafu swoją leczniczą pastą*
-Sil, bardzo boli?
Offline
*Patrzy się ze zdziwieniem na lewki.*
-Skąd się tu wzięłyście?
*Podsunął im zebrę.*
-Jesteście głodne?
Offline
-My się zgubiliśmy...
-...a nasi rodzice nas porzucili...
-...i od tego wydarzenia się wałęsamy.*mówią ze strachem lwiątka cofając się.*
-Trochę...*mówi po czym lwiątka rzucają się na zebrę.* Dziękujemy!
*Patrzy na lwiątka.*
Ostatnio edytowany przez Karinda (2012-04-08 21:04)
Offline
*Patrzy chwilę na lwiątka. Odwraca się do Wafu.*
-Ogarnij się trochę i nie strasz ich...
Offline
*Warknął lekko odsłaniając kły*
- Trzeba było sobie znaleźć rodzinę zastępczą...
Offline
-Wafu! Przestań! Zajmij się lepiej swoją łapą.
*Spojrzał zniesmaczony na Wafu.*
Offline
- Daj spokój Sou... nie jesteśmy jakieś niańki !... jak się bachory zgubiły to niech se znajdą jakiś inny dom...
*Nadal warczy widząc lwiątka*
Offline
-Porzucili je rodzice? Nie masz serca, czy co? Chyba mogą coś zjeść z nami, co? Co ci szkodzi?^^
//Za dużo razy "co"...XD//
Ostatnio edytowany przez Source (2012-04-08 21:20)
Offline
- O tak... oczywiście że mogą... dzisiaj na obiad trzy porzucone lwiątka... mniam...
*Wystawił kły i uśmiechnął się złowieszczo*
Offline
-Zamknąć się! *Zawarczał*
-Ma być względny spokój....
Offline
*Skoczył na Daga przewracając Go*
- Mam dość... tego wszystkiego...
Offline