Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3 Następna
*patrzy na nia dziwnie*
-ja nie iem kim bylas ani kim jestes ale nie podba mi sie to ze traktujesz sie z wyzszoscia i nastajesz na moje i Anes zycie*stwierdziala Jackie po chwili napyslu*XD
Śmierć przychodzi nagle, nieproszona. Nawet nie zdążysz się obejrzeć a ona już tu będzie.
Offline
Offline
*gapi sie z reszta lwic na to co sie dzieje i przysuwa sie do kiary*
-EEEeeee..wiecie ja bym wiala*mowi do kiary i reszty lwic ktore przywarly do siebie i ni maja zamiaru sie ruszyc bez reszty*XD
Śmierć przychodzi nagle, nieproszona. Nawet nie zdążysz się obejrzeć a ona już tu będzie.
Offline
Offline
Offline
- Wybacz kochana - wzdycha Jackie - ale będziesz musiała poczekać z wyjaśnieniami aż dotrzemy na miejsce...
Niestety,los nie był tak łaskawy jak przewidywały i w drodze musiały się zatrzymać jeszcze dwa razy z powodu nawału wody (w końcu to była pora deszczowa). gdy za wzniesieniem ujrzały czubek Lwiej Skały prawie padały ze zmęczenia,ale trzeba było brnąć dalej.
Offline
-nienawidze deszczu...neinawidze takiej pogody...nienawidze tak dlugiej drogi do domu...nienawidze tego ze dom jest tak daleko....nienawidze blota...nienawidze miec mokrego futra...nienawidze nic niewidziec....nienawidze jak jestem mokra...*wyliczala Jackie juz od dluzszego czasu*
-...nienawidze jak mnei bola lapy...nienawidze tego co ustala pogode...*ciagnela dalej...reszta lwic zapewne miala jej juz dosc*
- JAckie....zmien repertuar bos sie nudna znudzila*powiedziala wkoncu Monilip a Anes przytaknela jej lbem. Jackie sie zamknela co spowodowalo ze reszcie ulzylo...ale nie nadlugo*
-daleko jeszcze?*rozbrzmialo pytanie ktore zbilo lwice z lap*
-za co?*jeknela Kiara*
-ej no to daleko?*dopytywalo sie JAckie na co Anes i Monilip pokrecily ze zrezygnowaniem lbemi. NAtira szla jak narazie cicho miedzy lwicami i sie przysluchiwala a przynajmniej udawala ze to robi*XD
*Jackie ktora nie dostala odpowiedzi zaczela marudzic ze ja lapy bola i jest przemoknieta zreszta tak jak cala reszta. jak przyszlo im przekroczyc jakies blotniste bajoro w srodku laki daly sie slyszec niecenzuralne slowa i komentarze ze strony czarnej lwicy*
-nie no jestem mokra i do tego cala w blocie!*jeknela Jackie*
-juz chyba gorzej byc nie moze!*dodala i w tym momecie rozlalo sie jeszcze bardziej co spowodowalo ze lwice prawie wogule nic nie widzialy.*
-brawo Jackie! Wykrakalas*powiedziala Anes z nieukrywana zlosliwoscia chcac rozloscic dla zartow Jackie*
-a ty szukasz guza?*zadala retoryczne pytanie Jackie i poszla razem z reszta w dalsza droge.*
-nienawidze jak futro przykleja mi sie do ciala....nienawidze jak grzywka wpada mi do oczu...nienawidze jak leje!...*zaczela znowu*
-JACKIE!!!!*wrzasnely wszytskie naraz*
-no co? ponarzekac sobei nie morzna?*spytala Jackie z oburzeniem w glosie*
-NIE!*wrzasnely inne rownoczesnie*
-dobra, juz dobra*odmruknela czarna*
-.....daleko jeszcze?*rozbrzmialo kolejne pytanie co spowodowalo ze reszta zaliczyla glepe a deszcz rozlal sie jeszcze bardziej.*
-my tam chyba nigdy nei dotrzemy...*jeknela Kiara lezac na ziemi*
-czyli jeszcze daleko?*zapytala Jackie wnioskujac to z wypowiedzi Kiary*
-o jezuuu...*mruknela ta i zakryla leb lapami a Jackie stala kolo niej z baaardzo inteligentna mina ktora wyrazala wielkie zdumienie i pytanie.*XD
Śmierć przychodzi nagle, nieproszona. Nawet nie zdążysz się obejrzeć a ona już tu będzie.
Offline
-niedrzyj mi sie do ucha*warknela mokra z gory do dolu i z powrotem Jackie po czym ruszyla dalej. Za nia chcac niechcac poszla reszta*XD
Śmierć przychodzi nagle, nieproszona. Nawet nie zdążysz się obejrzeć a ona już tu będzie.
Offline
*Pomimo, że Jackie nie miała zamiaru się zamknąć lwice i tak nie usłyszały jej dalszych narzekać gdyż tuż obok nich walną piorun. Na pewien czas dodało im to nieco sił, te jednak się szybko skończyły.*
- Nienawidzę ... !!! *zaczęła Jackie* i nie idę dalej ! Prześpię się,może burza przejdzie...
NIC Z TEGO ! *wrzasnęła Maroko i zaczęła ciągnąć ją za ogon w kierunku Lwiej Skały wspomagana przez inne. Przez pewien czas szły tak noga za nogą, jednak wkrótce wszystkie padły na ziemię jakieś 100 metrów od domu.*
- No to mamy 2 opcje ... *zaczęła Monilip*
- ... : Albo się utopimy albo zdechniemy... *dokończyła Kiara*
Offline
-Wszyscy zginiemy*powiedziala Jackei z ogromna powaga w glosie. siedzac pokracznie miedzy lwicami.*
-dziekujemy za slowa otuchy*powiedziala Monilip mrozac jedno oko, po czym wziela przyklad z Jackie i uwalila sie tam gdzie aktualnie siedziala.*
-nogi mnei juz bola....mam dosc...*wymamrotala po chwili i spojrzala na reszte*
-Wiec co proponujesz?*spytala Kiara patrzac na Monilip po czym zerkajac na reszte.*
-nigdy nei przypuszczalam ze to powiem ale chociaz raz posluchajmy Jackie i odpocznijmy troche.*wymamrotala Monilip przymykajac slepia.*
-....ty inteligentna inaczej....widzis cos gdzie mozna by sie bylo schowac i odpoczac?*spytala Monilip otwierajac jedno oko po czym wyplula troche deszczowki bo jej do pyska nakapala*
-praktycznie to nic nei widze..*mruknela czarna po cyzm lapa odgarnela mokra grzywke z jednego oka i sie rozejrzala... jakies piec metrow za ich plecami byla niewielka jama wykopana pod wielkim glacem.*
-O WIDZE!!!*wydarla sie Jackie wprost do ucha Kiary i pokazala lapa owe znalezisko*XDD
Śmierć przychodzi nagle, nieproszona. Nawet nie zdążysz się obejrzeć a ona już tu będzie.
Offline
-yhy, yhy...*odparla szczezac sie i kiwajac jak dziecko z choroba sieroca Jackie*XD
-no to sie moze ruszymy?*stwierdzila kiara ktora ledwo co doszla do siebie po wrzasku Jackie i powlokla sie pod glaz. Usiadla tam po chwili doczolgala sie tam Monilip oraz przyczlapala maroko...chwile potem dotarla tam i Natira razem z narzekajaca na obolale lapy Jackie. Ta ostatnia uwalila sie na srodku meidyz lwicami stwierdzajac ze razem bediz eim cieplej...nie dodala jednak ze jej bedzie rowniez wygodniej*XD
Śmierć przychodzi nagle, nieproszona. Nawet nie zdążysz się obejrzeć a ona już tu będzie.
Offline
Offline
-abghggglo gjaghhhgll wgleghieghnegghhhmmmmm...*dal sie slyszec stlumiony belkot z dolu. Lwice spojrzaly na zrodlo dzwieku ktorym byla Jackie z zatkanym lapami kiary pyskiem*
-ze co?*spytala wyszystkie razem patrzac na JAckie z dosc dziwnymi minami*
-abghggglo gjaghhhgll wgleghieghnegghhhmmmmm...-powtorzyla Jackie tyle ze glosniej. Lwice patrzyly na nia z niezrozumieniem malujacym sie na ich pyskach. Jackie zmrozyla slepia o tak =_= po czym fuknela*
- o co jej chodzi?*spytala Monilip po chwili patrzac po reszcie lwic najwyrazniej nierozumiejac o co moze chodzic JAckie*XD
Śmierć przychodzi nagle, nieproszona. Nawet nie zdążysz się obejrzeć a ona już tu będzie.
Offline
Offline
-AAAaaaaaa*wciagnela powietrze*XD
-a bo ja wiem!*dodala i z predkoscia swiatla zabrala leb z zasiegu Kiary by jej go ponownie nie zatkala*XD
Śmierć przychodzi nagle, nieproszona. Nawet nie zdążysz się obejrzeć a ona już tu będzie.
Offline
Offline
-ja sie z tad nei rusze*zakomunikowala Jackie i sie otrzepala tak ze wszyscy byli jeszcze abrdziej morzy niz przed chwila*
-nawet to nei przynosi rezultatu*mruknela nadal mokra Jackie i usiadla z suptelnoscia klody na ziemi na znak protestuy*
-tam leje a mnie bola lapy...mowilam wam juz ze nienawidze deszczu!?*bardziej stwierdzila niz spytala Jackie i zmrozyla slepia*
-no to co robimy?*spytala Anses lezac kolo Maroko i patrzac teraz raz na Kiare raz na Jackie potem na Natire, Maroko i znow na Kiare*XD
Śmierć przychodzi nagle, nieproszona. Nawet nie zdążysz się obejrzeć a ona już tu będzie.
Offline
Nagle wpadła w nią jakaś jasno beżowa młoda lwica z niebieskimi oczami.
- Bere... O ! przepraszam, pomyliłam cię z moją przyjaciółką, bawiłyśmy się razem w berka, ale teraz nie wiem gdzie jest.
Ostatnio edytowany przez Aisha (2009-02-22 17:11)
Kocham Cię Himsi...
Offline
Offline
*Chowa się w jaskini przed deszczem*
-Idziecie, czy chcecie zmoknąć?
Nie ma niewinnych (u)serów! ~Sam
Offline
Lwiczka idzie do jaskini. Uśmiechnęła się i przedstawiła
- Mam na imię Aisha, a wy ?
Kocham Cię Himsi...
Offline
*Jackie siadła na przeciwko Aishy i zaczęła : *
Oto:
- Maroko - ta brązowa z dwukolorową grzywką,
- Kiara - to ta co ma tatuaż z przodu,
- Monilip - ... taka dziwnie rozsądna jest,
- Arisa - Jak jej skrzydła się tu zmieściły ? ,
- Anes - ta co ma delfinki na łbie...
- niejaka Natira, sklerotyczka...
...I ja ! *dodała po krótkim namyśle.*
A wy kim jesteście ? - spytała nieco niezadowolona z opisu Anes - Para młodych , podróżujących razem... niby nic podejrzanego, ale w dzisiejszych czasach...
Offline
- Ja jestem Nitrol, a Natira to moja siostra
//oczywiście forumowa //
Nie ma niewinnych (u)serów! ~Sam
Offline
- Miło mi- rzekła Aisha - Ja i moja przyjaciółka bawiłyśmy się od rana. Kiedy bawiłyśmy się w berka, nie zauważyłam deszczu, dopóki na was wpadłam.
Aisha wyjrzała na zewnątrz :
- I chyba się zgubiłam
Kocham Cię Himsi...
Offline
- A gdzie mieszkasz? ...oczywiście jeśli można wiedzieć.
Nie ma niewinnych (u)serów! ~Sam
Offline
Offline
*tuż przed Kiarą uderzył piorun, który zwalił drzewo obok łap Kiary*
-Ja bym na twoim miejscu nie szedł, ale jak chcesz...
Nie ma niewinnych (u)serów! ~Sam
Offline
- Może lepiej tu zostańmy - odparła Aisha - dopóki przestanie padać. A tak poza tym to ja mieszkam na Rajskiej Ziemi.
Kocham Cię Himsi...
Offline
Aha.. więc pewnie on też.. nie ? - Monilip wyraziła "opinię starszej siostry"- no dobra ! dość tego gadania. Trzeba coś zrobić bo tu zwariujemy, niezależnie od towarzystwa.
*Jackie wyszła za Kiarą, stały i tak się gapiły na deszcz*
- Może by coś wymyślić ? (W sumie w TYM temacie nie możemy używać Magicznego ołówka, ale -> ) Nadzwyczajne okoliczności wymagają nadzwyczajnych środków... *wyciąga ołóweczek i rysuje tunelik... z chmur, sięgający L.S.* No, to może teraz przejdziemy... co ?
Offline
- Niezłe - rzekła lwiczka i poszła za nimi
Kocham Cię Himsi...
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3 Następna