Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: 1
Jak sądzicie - czy Zira w końcowej scenie naprawdę umarła?
Pamiętajcie, że co prawda Mufasa zginął od upadku, to wcześniej (i prawdopodobnie po nim też) był mocno poturbowany przez biegnące antylopy.
Z kolei Zira nie tylko miała widocznie jeszcze dużo sił przed upadkiem, ale na dodatek spadła do wody (co prawda woda też przy upadku na plecy nie jest za miękka, ale z pewnością lepsza niż twarda ziemia).
Co do kłód pływających wokół - z jednej strony mogły jej przeszkodzić (uderzyć w nią), ale z drugiej pomóc (mogła się jakiejś złapać).
Jak sądzicie?
Offline
Upadek do wody upadkiem, sam w sobie możliwy do przeżycia. Co innego wzburzone fale, które wyglądają bardzo niesympatycznie.
「彼が死んだ時、私の心も死にました。」
Offline
Uważam, że raczej nie przeżyła. Prawdopodobnie zadławiła się wodą, czy coś.
Wielka fanka Warrior Cats!
Postacie: Waveforce (normalne wątki), Samanva Blirit(schizy)
Sygnaturka by Kreszer
Offline
Mi się wydaje, że raczej nie. Woda płynęła bardzo szybko, dodatkowo te kłody były.
Animashe i inne filmy związane z Królem Lwem - http://youtube.pl/user/klfantlk
Offline
Szansa na to, że przeżyła jest niewielka, przy takim upadku woda może być twarda jak beton, mogła również dostać szoku termicznego, czyli tak czy siak straciłaby przytomność. Jeszcze sprawa płynących z nurtem wody kłodami, mogły ją dodatkowo poturbować. Jednak Zira, przy utracie świadomości mogła po prostu utonąć.
Ostatnio edytowany przez Fantlk (26.10.2013 13:20)
Moje DA.
I remember everything... And it changes nothing! ~Dust
Bardzo tajemniczy link
Offline
Osobiście twierdzę, że Zira nie miała prawa przeżyć tego upadku. Po pierwsze woda płynęła bardzo szybko, a w połączeniu z tymi kłodami, przypuszczam, że została jeszcze poturbowana. Po drugie nie znamy dokładnej głębokości. Kto wie? Może gdy uderzyła o wodę zaraz napotkała dno? Po trzecie, jeżeli nie umiała pływać, to po prostu się utopiła lub tak jak napisała Maisha, mogła dostać szoku termicznego, co w efekcie i tak skończyłoby się śmiercią przez utopienie. Poza tym, jeżeli przypatrzymy się na fragment gdy woda zaczyna płynąć, widać tam wystające z ziemi ostre skały, które mogły stać się dodatkową przeszkodą. Takie jest moje zdanie.
//1. "Skończyłoby" piszemy łącznie.
2. "Poza" tak samo. ~Fantlk//
Ostatnio edytowany przez Fantlk (26.10.2013 17:11)
Offline
Będę szczery. Chciałbym, żeby Zira przeżyła. Owszem, nie lubię jej, ale chciałbym "Króla lwa 4". Jednak sam mam co do tego mieszane uczucia. Jak już ktoś wspomniał, kłody bardzo ustrudniały jej przeżycie. Poza tym, mimo, że piana od fal zmniejsza napięcie powierzchniowe wody i mimo tego, że lwy są bardzo wytrzymałe, taki upadek na pewno mocno by ją poturbował...albo po prostu zabił...
Jeszcze przypomnę o jednym ujęciu. Po upadku Ziry do wody, przez krótki czas widać jej łapę, która po jakimś czasie zanurza się...
//Drobne literówki poprawione. ~ Goldi//
Ostatnio edytowany przez GoldenLion (29.10.2013 15:26)
"Kłamstwa są jak sprinterzy, prawda biega w maratonach."
Offline
Według mnie są małe szanse na przeżycie.Woda płynęła szybko,więc wątpie by Zira mogła się tam szybko odnaleźć.Dodatkowo były tam kłody.I w tej wodzie mogły być jakieś ryby,które mogły ją po prostu zjeść xD.Dla mnie umarła i już ;d
Tylko trochę jej nie rozumiem. Przecież wcale nie musiała wpadać do tej wody... Ale może nie chciała się przyłączać do Nali,Simby itp. przez Skazę?
Tutaj każdy z nas
swe odnajdzie miejsce
a krąg życia, krąg życia niech trwa!
Offline
Tylko trochę jej nie rozumiem. Przecież wcale nie musiała wpadać do tej wody...
Duma połączona z nienawiścią. Wolała umrzeć, niż przyłączyć się do swojego wroga. W pierwotnej wersji scenariusza właściwie to popełniła samobójstwo - umyślnie się puściła skały.
Offline
Tylko trochę jej nie rozumiem. Przecież wcale nie musiała wpadać do tej wody...
Duma połączona z nienawiścią. Wolała umrzeć, niż przyłączyć się do swojego wroga. W pierwotnej wersji scenariusza właściwie to popełniła samobójstwo - umyślnie się puściła skały.
Tia, Zira cieszy się, że ginie
"Kłamstwa są jak sprinterzy, prawda biega w maratonach."
Offline
Nie. Jej mina jest spowodowana tym, że ostatnie słowo należało do niej. Śmiała im się prosto w oczy, pokazując że tak nimi gardzi, że woli zginąć, niż się do nich przyłączyć.
Offline
Nie. Jej mina jest spowodowana tym, że ostatnie słowo należało do niej. Śmiała im się prosto w oczy, pokazując że tak nimi gardzi, że woli zginąć, niż się do nich przyłączyć.
No przecież wiem Trochę poczucia humoru.
"Kłamstwa są jak sprinterzy, prawda biega w maratonach."
Offline
A może ten uśmiech to pozostałość po wersji przed zmianą sposobu jej śmierci. Jeśli w pierwotnej wersji sama się zabiła, to pewnie chciała tego, więc mogła być uśmiechnięta.
Animashe i inne filmy związane z Królem Lwem - http://youtube.pl/user/klfantlk
Offline
"Opowiem wam opowieść". Ostatnio(jakieś półtora tygodnia temu) poszłam popływać(łódką oczywiście bo na kąpiele jeszcze było u mnie za chłodno). Na brzegu jak zwykle stał zrozpaczony Markiz - mój ukochany kot, wołając w niebogłosy, gdyż uparł się, że musi być wszędzie tam, gdzie ja jestem, w tym również na łódce, co uważa za wielce atrakcyjne(bo przecież to dość niezwykłe - poruszać się nie ruszając łapami i stać na środku jeziorka pozostając suchym )
Tym razem coś poszło nie tak. Widząc gąszcz tataraku najwyraźniej uznał, że jesteśmy przy brzegu, gdyż wyskoczył na to, co wydawało mu się ziemią. W pierwszej chwili szok nie pozwolił mu się poruszyć, więc tak się powoli zapadał w wodę. W drugiej chwili w panice jakimś cudem wyskoczył i złapał się pobliskiego drzewa, na którym siedział wydzierając się niemiłosiernie, aż zdołaliśmy się tam dostać i go ściągnąć z drzewa. Co ciekawe, mógł przeskoczyć na inne drzewo i zejść na ziemię, a jest zwierzęciem sprytnym, jednak panika całkowicie odebrała mu myślenie.
Stąd mój wniosek że koty i woda to kiepskie połączenie
Jeżeli panika w przypadku kontaktu z wodą jest tak wielka, że odbiera myślenie i paraliżuje ich ciało, mogę mieć pewność, że gdyby wskoczył do wody na środku jeziorka, utonąłby zanim zdołałabym go wyciągnąć.
Teraz wymieńmy jeziorko na rwącą rzekę, dorzućmy upadek z wysokości,szok termiczny... Każdy z tych trzech elementów może zabić. A jeśli się je połączy?
@edyta:
Zwróćcie też uwagę, że nieszczęsna spadła na plecy(nie wiadomo czemu - ponieważ wysokość z której spadała pozwoliłaby jej na wywinięcie ciała przynajmniej częściowo),co w przypadku kota zwykle skutkuje śmiercią lub uszkodzeniem i bez rwącej rzeki. Z pewnością wystarczy by stracić oddech lub przytomność.
Ostatnio edytowany przez Licho (25.05.2014 15:08)
Nie naprawiaj tego, co działa.
Offline
Masz rację Licho. Spójrzcie na reakcję Nali podczas piosenki "Miłość rośnie wokół nas".
Jest zupełnie przerażona, wręcz sparaliżowana, podczas kiedy Simba wyluzowany spokojne sobie pływa, ba! Nawet nurkuje!
Ja osobiście wstrzymuję się od głosu czy Zira mogła umrzeć czy nie. Nie przyjmuje w tej kwestii żadnego stanowiska.
O to jak było naprawdę trzeba by było zapytać twórców KL 2.
Ostatnio edytowany przez Ariz (25.05.2014 16:29)
Za ciebie i mnie..Na krzyża ramionach...Rozpięty był on pan i król...Człowiekiem się stał...I jak człowiek skonał...Z miłością zniósł strach i ból...Każdy grzech...Na krzyżu spłacił...Swoją krwią
Taka jest prawda!
Offline
Szanse na przeżycie Ziry były raczej niewielkie, ale jakieś były. Zawsze znajdą się wypadki, w których ktoś powinien zginąć, a żyje. Myślę, że twórcy 2 części Króla Lwa mieli na celu śmiertelny upadek tej lwicy, a nie pozostawienie otwartego zakończenia, pozwalającego na przypuszczanie, że być może Zira przeżyła. W sumie szkoda było mi jej trochę, bo miałaby szansę stać się dobra i żyć w zgodzie z Simbą. Miałam nadzieję, że Nala ją ocali.
//"Król Lew" piszemy wielką literą. Oba wyrazy. ~FL//
Ostatnio edytowany przez FireLion (14.08.2014 16:44)
"Otaczają mnie kretyni…"
Offline
Masz na myśli chyba Kiarę.
Za ciebie i mnie..Na krzyża ramionach...Rozpięty był on pan i król...Człowiekiem się stał...I jak człowiek skonał...Z miłością zniósł strach i ból...Każdy grzech...Na krzyżu spłacił...Swoją krwią
Taka jest prawda!
Offline
Wydawało mi się, że miała szansę przeżyć, ale posty wyżej rozwiały moje wątpliwości, musiała zginąć.
Chociaż logika bajek...
Ale to w końcu Disney, więc...
"Kiedy świat się od ciebie odwraca, ty też musisz się od niego odwrócić."
Offline
Jeśli wierzyć w cuda to przeżyła, woda mimo nurtu to nadal nie twarda ziemia.
Offline
No czas na moją wypowiedź w tym temacie.
Reakcja zanurzenia w wodzie może spowodować paraliż.
POWODY, DLACZEGO ZIRA ZGINĘŁA:
1. W rzece były różne skały, kłody, a woda trysnęła nagle i płynęła jak górski strumień.
2. Zira spadła na plecy, więc mogła uszkodzić kręgosłup lub/i spowodowało spóźnioną reakcję.
POWODY, DLACZEGO ZIRA PRZEŻYŁA:
1. Bo to bajka.
2. Mogła złapać się potem kłody.
Ale ja uważam, że Zira zginęła.
//Powody, dlaczego poprawiam Twój post:
1. "Przeżyła" piszemy przez pierwsze "rz", a drugie "ż".
2. "Kręgosłup" piszemy przez "u". ~FL//
Ostatnio edytowany przez FireLion (06.09.2014 19:33)
"Ty i ja to jedno"
" Nie żałuj umarłych, żałuj tych, co żyją bez miłości." ~ Albus Dumbledore
http://krolllewek.blogspot.com/
Offline
Wątpię żeby Zira nie umiała pływać zwłaszcza że przed walką widać scenę w której jej stado przekracza rzekę co dowodzi że raczej umie pływać.
Co do szoku termicznego uważam że to wątpliwe żeby go doznała gdyż w w drodze na lwią ziemię i w trakcie bitwy z ze stadem Simby była długo trwająca ulewa a wątpię żeby lwy tak szybko wyschły.
Z kolei przeszkody takie jak np kamienie pod wodą też nie powinny stanowić problemu gdyż widać jak tama runęła że woda niszczy większość z nich a zaraz po upadku Ziry się uspakaja co dodatkowo daje jej szansę na przeżycie.
Co do kłód początkowo mogłyby stanowić jakiś problem ale tak jak wspomniałem wcześniej woda zaraz po upadku Ziry uspakaja się a razem z nią kłody których Zira mogłaby się złapać puki nie dotarłaby do lądu zwłaszcza że miała jeszcze pełno sił.
Według mnie Zira miała spore szanse na przeżycie.
Offline
Zgadzam się z Tobą, FireWolf. Moje koty potrafią pływać. Jeden z nich jak został wrzucony przez drugiego do wody (z wysokości ok. 1,5 m) runął podobnie plecami w dół, a po chwili wynurzył się i złapał płynącej gałęzi. Na szczęście Kminkowi nic się nie stało - zmoczył tylko futerko.
/ Przy okazji, witamy nowego członka Stada. /
,,Hakuna Matata!'' ,,Patrz poza tym, co widać''
❤ Wiem, że nie jesteśmy nieśmiertelni, ale kiedyś powiedziałeś:
Kiedy nie pozostanie już nic, stanę się aniołem - tylko dla Ciebie.
Każdej ciemniej nocy będę Ci się ukazywać... - Tokio Hotel ❤
Offline
Uważam, że Zira nie przeżyła.
Niby jest prawdopodobieństwo, że wypłynęła i coś się potem z nią działo. Ale czy wtedy zakończenie KL2 miałoby aż tak silny wydźwięk? Czy jej przeżycie miałoby jakikolwiek sens?
We wcześniejszych planach dotyczących tej sceny Zira miała w ostatniej chwili odmówić Kiarze i sama wskoczyć w przepaść. Miało to być ostateczne przypieczętowanie jej wątku i charakteru - lwica wolała popełnić samobójstwo niż pogodzić się z wrogami Skazy i klęską swoich idei. Bo śmierć była jej słodsza niż życie w zrujnowanej przyszłości. To, kogo tu widzimy, to postać tragicznie przywiązana do jednego celu. Zemsty. A gdy jej cel życia się rozpada, rozpada się też sens. Czujemy żal. I jednocześnie podziw dla jej siły i miłości do Skazy.
A gdyby popatrzeć na to inaczej? Gdyby tak naprawdę rzuciła się w przepaść, bo wiedziała, że istnieje spora szansa na przeżycie? Że powróci, uknuje nowy plan, przeciw Simbie, przeciw własnemu staremu stadu, przeciw synowi, którego kochała, przeciw...
W tym momencie jej działania są już po prostu żałosnym błądzeniem we mgle. Mogła przeżyć, uknuć nowy plan, okej, ale nic już nie będzie tak silne, jak to, co planowała przez prawie połowę swojego życia, a zwracanie się przeciw absolutnie wszystkim samemu to akt czystej desperacji, wręcz głupota. No dobra, ale mogła, zamiast rzucać się na wiatraki, też zacząć gdzieś nowe życie, co nie? Zapomnieć o przeszłości, pogodzić się ze wszystkimi albo przeciwnie, założyć nowe stado i żyć dalej, daleko, daleko od Lwiej Ziemi. Jest z tym jednak jeden problem.
To absolutnie nie satysfakcjonujące zakończenie względem jej charakteru.
Pomyślcie tylko. Zira to psychopatka. Szalona, obsesyjna, żądna krwi, zemsty, mordu lwica do cna zakochana w dawno zmarłym lwie i żyjąca tylko i wyłącznie nadzieją na powrót do "starych czasów". (Aka ze Skazą przed przybyciem Simby, tyle że tym razem u boku syna jako króla...). Patrzyła, jak jej idealny świat rozpada się na kawałki, przez lata budowała go na nowo po to, by na końcu wszyscy z niewiadomych dla niej przyczyn odwrócili się przeciwko niej. A jedyna osoba, która zawsze była po jej stronie, dopiero co zniknęła na zawsze. Gdy zniknęły rzeczy, którymi były całym życiem Ziry, zninęła też sama Zira. A idealnie ten fakt przypieczętowuje jej śmierć. Kontunuacja jej wątku w tym momencie nie ma najmniejszego sensu, ba, byłaby wręcz rozczarowaniem.
Śmieszne jest to, że w ostatecznej wersji Zira w panice wyciąga łapę do Kiary w ostatniej sekundzie tylko dlatego, że twórcy uznali widok samobósjtwa zbyt nieodpowiedni dla młodych widzów, by uczynić go wersją ostateczną. Ale cóż, tonący i miecza się chwyci, nie zmienia to wcale faktu, że Zira w jakikolwiek sposób wybaczyła Kiarze czy chciała przyłączyć się do lwioziemców.
Można się kłócić, ile to postaci po tragicznych przeżyciach wyszło na prostą, ile doczekało sie happy endu... Ale dobry end to nie zawsze happy end. Dobry koniec to taki, który się zapamiętuje. Ja o tyle lepiej zapamiętałam śmierć Ziry, że - w przeciwieństwie do Skazy - była ona jak kapitan na tonącym statku. Utonęła wraz z pokładem.
Jeśli rozpatrujemy wszystko pod względem samego otoczenia, to tak, mogła przeżyć.
Ale jeśli rozpatrujemy rzecz pod względem dobrej historii, musiała umrzeć.
Hey, is it hot in here or is that just me?
Offline
Wow, pełna zgoda z Kravariss! Nie wiedziałam o wcześniejszych planach twórców, ale i bez tego wydaje mi się, że Zira była postacią, której historia mogła zakończyć się tylko w jeden sposób.
A nawet biorąc pod uwagę samą sytuację i realne szanse... Moim zdaniem wzburzona rzeka, pędząca kanionem, niosąca ze sobą sterty porwanego gruzu i drewna... No i nurt. Najgorsze w takich rzekach są chyba prądy, które wciągają wszystko na dno i wyrzucają dopiero po chwili.
Offline
Wtrącając swoje trzy grosze do dwóch ostatnich wypowiedzi dodam taką banalną rzecz, że istnieją sobie takie coś jak schematy i wzorując się na pierwszej części, tak jak tam, tu też musiało się to pojawić - śmierć złoczyńcy. Zresztą powiem, że nigdy jakoś się specjalnie nie zastanawiałem nad tym czy ona mogła zginąć czy nie. Dla mnie to było zawsze oczywiste. Co do tego, że pierwszą ideą było samobójstwo, to chyba ostał się tego jakiś zalążek, bo tutaj moment podania "pomocnej dłoni" ja osobiście interpretuje trochę w ten sposób, że: widzimy jak Kiara wyciąga łapę do Ziry, a ta zamiast zdecydowanym ruchem ją chwycić już w akcie desperacji ("ja chcę jednak żyć, ratuj") to złowieszczo macha z wyciągniętymi szponami tak jakby chciała Kiarę pociągnąć ze sobą (tak wywnioskowałem z tego jak jest zrobiona mimika pyska Ziry). A jej śmierć jest dla mnie oczywista, z tego względu, że (poza tym schematem) samo miejsce tragedii jest charakterystyczne - jest kanion i wije się w nim jakiś delikatny strumyczek, dookoła pełno twrdych i wystających głazów. Wąwóz zapełnia się szybko wodą, ale raczej nie w takim stopniu żeby było tam wystarczająco głęboko, tak by móc spokojnie i bezpiecznie spaść. Tam pod powierzchnią przecież wciąż są te sterczące kamienie. Zresztą widać jak woda meandruje i wije się w okół nich. To było utonięcie z jednoczesnym rozbiciem się o skały, tak już to moim skromnym zdaniem obrazując.
A tak jeszcze wracając do kwestii samobójstwa - pomijając moralność tego słowa, to przecież nie zawsze samobójstwo musi się udać, a jeśli by tak się stało, że chciała a nie wyszło? Końcem końców wyszłaby z tego mała komedia. Zresztą Zira mogłaby sama puścić się skały nie z myślą samobójstwa, tylko z myślą taką: już nie dam rady tu wisieć, puszczam się i niech się dzieje wola nieba...
Czy chciałbym, żeby Zira przeżyła? Nie. Przecież do następnej części pozostałoby jeszcze tyle ciekawych innych postaci. Oczywiście dalsza historia z jej udziałem mogłaby być ciekawa, ale sama jej postać była godna tego co już się stało (to tak na przypieczętowanie słów Krav..).
Offline
Moim skromnym zdaniem jeśli Disney ze chce zrobić kolejną część Króla Lwa właśnie za czasów rządu Kovu i Kiary, Zira mogłaby być przydatną postacią. W końcu pierwotnie Zira miała popełnić samobójstwo (wydaje mi się ze to nie jest fake)
https://www.youtube.com/watch?v=HoctlRyGdf8
A z własnej dumny raczej nikt samobójstwa nie popełnia. Samo samobójstwo jest zbyt drastyczne dla dzieci wiec go tu nie umieścili ale biorąc pod uwagę wrodzony instynkt przetrwania może Zira dostrzegła w wodzie, nie wiem większą kłodę albo coś takiego i dlatego wskoczyła do wody. Bo wiedziała ze się uratuję aczkolwiek dla nas miało to zostać ukryte wiec plan samobójstwa mimo wszystko został wycięty z filmu. Nie znaczy to jednak że nawet po niechcianym upadku nie mogła jednak przeżyć. Więc według mnie to zależy czy doczekamy się TLK4 jako kontynuacji TLK2
Offline
Nie, nie jest to fake. To prawdziwa wycięta scena z wczesnego etapu produkcji.
Zira nie mogła przeżyć, a dlaczego, to świetnie to wyjaśnili wszyscy, którzy pisali powyżej.
Natomiast jeśli Disney kiedykolwiek postanowiłby zrobić czwartą część (choć w Stanach to pewnie byłaby dopiero TRZECIA część... bo KL3 to u nich 1/2...), to całkiem możliwe, że wskrzeszą Zirę, niczym w "Modzie na Sukces". Zwróćcie uwagę na to, że teraz trwa niekiedy idiotyczna moda na dokręcanie nowych części filmów po latach, remake'i, rebooty, czy co tam jeszcze jest. Bywa, że nowe części są dobre (np. nowy "Blade Runner"), a bywa, że są całkowicie niepotrzebne i okazuje się, że nie da się odtworzyć magii pierwszych filmów z serii. Obawiam się, że byłoby tak i z potencjalnym nowym "Królem Lwem". Ale wróćmy do Ziry: myślę, że na pewno by ją przywrócili, bo Disney nie ma odwagi, żeby wprowadzać całkowicie nowe postacie. Nieważne, która to część, może to być "Król Lew 159" albo "Król Lew: rok 2080", a i tak ZAWSZE jakimś cudem wcisną tam Simbę. Nie może być produktu Król Lew bez Simby! To czemu by nie ożywić Ziry, skoro nie ma lepszego pomysłu na nowego filmowego złoczyńcę? Na sto procent taka produkcja opierałaby się na wspomnieniach o Skazie i jego dawnej chwale, no i jego żyjących fanach (choć krąg jego fanów bardzo się zawęził ). Ktoś musi być tym złym, a Zira ma powiązania ze Skazą. No, chyba że wymyśliliby zaginioną, sekretną córkę Skazy i Sarabi, która nagle zapragnie tronu po latach
Albo, co gorsza, znowu hieny. Ale ich wszystkich zawsze będzie łączył Skaza. Nie ma szans, żeby Disney odważył się wprowadzić jakichś nowych, kompletnie niepowiązanych ze Skazą złych gości, tak samo jak w "Gwiezdnych Wojnach" wszystko kręci się wokół jednego (tak, wiem, że teraz wielce ambitnie próbują to zakończyć).
Nie wiem, czy bym chciała, żeby ją ożywili. Zawsze ta wycięta scena samobójstwa robiła wrażenie. Filmowa śmierć jest trochę gorsza, ale też nie pozostawia widza obojętnym - mimo wszystko, jest w tym utonięciu coś strasznego i niepokojącego. Zira pozostała z niczym, własne dzieci ją opuściły, a najstarszy syn umarł parę godzin wcześniej. (Dobra, od razu zaznaczam: nie będę się wdawać w dyskusje, czy to jej dzieci, ja uważam, że przynajmniej Vitani i Nuka to dzieci jej i Skazy, a przynajmniej jej. Kovu jest albo nie jest jej synem, ja lubię myśleć, że był po prostu sierotą, którą Zira przygarnęła. Bla, bla, bla. Teorie, teorie, teorie. Dobra, jest tak: opiekowała się tymi dziećmi na sto procent, więc uznajmy, że to jej dzieci.) Co by miała robić w pojedynkę w części czwartej? No, ale Disney to Disney, ostatnio miewa ułańską fantazję. Jeśli byłoby trzeba, wygrzebaliby Zirę z jej wodnistego grobu.
Life's not fair, is it?
Offline
Mi się wydaje, że nie, ponieważ jednak były dośc duże fale i te przeszkody; patyki itp.
Ale jednak nie mamy pojęcia, mogła i przeżyć. Kto wie?
Offline
Strony: 1