Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: 1
Wątek zamknięty
Ostatnio dostałam natchnienia do pisania czwartej części Króla lwa. Mam nadzieję, że spodoba wam się moje opowiadanie
------------------------------------------------------------------
Prolog
Ku Lwiej Ziemi zbliżał się kolejny, złocisty poranek. Pierwsze promienie, pomknęły niczym płonące strzały w stronę rzeki płynącej w wąwozie. Wielu lwów tu poległo, sam król Mufasa również... I jeszcze ktoś.
Po dawnej zaporze, pozostały pamiątki, takie jak dryfujące bale drewna. Większość było we krwi.
- Życie skrywa wieczne tajemnice - szeptał czyiś głos. - i ciągle trzeba żyć w strachu. Trzeba być gotowym na wszystko, zawsze. Tego się nauczyłam.
Zebrała się wysoka fala, która przyćmiła echo. Za to wyrzuciła na brzeg ciało, które bezwładnie padło na ląd. Było to ciało lwicy. Umazane całe krwią. Zaczęły zlatywać się sępy, zwabione widokiem padliny. Ptaki zaczęły padać ciało, czy aby na pewno zwierzę jest martwe. Nagle, jednego z nich, chwyciła za szyję, łapa należąca do lwicy. Sępy szybko odleciał chcąc uniknąć losu towarzysza. Ta otworzyła ślepia, zamrugała nimi oraz powstała. Spojrzała prosto w ciemne oczy "upolowanego" ptaszyska, który z trudem łykał ślinę. Lwica nie zainteresowała się jednak zdobyczą. Nie puszczając szyi sępa, pokuśtykała do końca wąwozu. Kiedy przecisnęła się pomiędzy skałami, oto co ujrzała: zieloną sawannę o bujnej roślinności. Na linii horyzontu malowała się wielka skała. Nie byle jaka skała. To był jej dom. Uśmiechnęła się szyderczo.
- Naciesz się kolejnym zwycięstwem Simba! - zaryczała. - Ja jeszcze żyję i wszystko może się zmienić!
Lwica rzuciła ptakiem brutalnie o ziemię, a sama udała się w głąb sawanny w poszukiwania miejsca na nocleg.
Offline
Uchuchuu... Nie no, nie widzę żadnych błędów. Faje to!
Dobrze, że nazwałaś to prologiem, bo to jest za krótkie na rozdział. Kiedy następna notka?
Dawny nick: Tanabi.
Mam pozwolenie na pisanie w grze inaczej niż w regulaminie.
Offline
Strony: 1
Wątek zamknięty