Stado Lwiej Ziemi

Stado Lwiej Ziemi

Nie jesteś zalogowany na forum.

Ogłoszenie

#1 2012-09-14 20:24

Strzelec Lew
Użytkownik
Lokalizacja: Rybnik
Data rejestracji: 2012-08-21
Liczba postów: 492

Król Lew: Najtrudniejszy front.

To opowiadanie jest sequelem "Króla Lwa: Wyzwolenie 1945?". Dziękuję bardzo wszystkim czytelnikom za wsparcie.
Rozdział 1.
-Bandera! Bandera! Bandera!-rozległ się ryk, który rozniósł się echem po okolicy.
W tym momencie Vitani pomyślała, że to już naprawdę koniec. Gdy uzbrojone lwy zatrzymały jeepa, którym jechała wraz z trzema innymi żołnierzami do Osławicy, a nawet, gdy rozbroili ich, związali i zawlekli na środek pobliskiej wioski wciąż miała nadzieję na ratunek. Teraz wiedziała, że już nic jej nie uchroni. Perspektywa bliskiej śmierci nie zajmowała jej uwagi tak bardzo, jak kropla krwi, spływająca z rozciętej przez kły wargi, która łaskotała ją po sierści na pysku.
Vitani i trzy inne lwy stały na środku wioski z rękami związanymi na plecach. Przed nimi stało kilkanaście odzianych w łachy lwów, z pośród których kilka, mimo ciepłego wiosennego wieczoru, trzymało w łapach zapalone pochodnie. Jednak główną uwagę przykuło osiem lwów, które w porównaniu z całą resztą, zamiast łachmanów, ubrane były w niemieckie mundury, pozbawione odznak. Na ich futrzanych i polowych czapkach lśniły charakterystyczne trójzęby, wycięte z blachy. Lwica domyśliła się, że muszą to być członkowie UPA, budzący strach w całych Bieszczadach.
Nagle odezwał się do tłumu jeden z banderowców, ubrany w skórzany płaszcz i niemiecką czapkę polową. Vitani nie znała ukraińskiego, lecz mimo to doskonale zrozumiała ostatnie słowa, które ryknął tłum.
-Rezat lachiw!-ryknęło kilkanaście gardeł.
Po tych słowach lew w skórzanym płaszczu odwrócił się i podszedł do ostatniego z czterech jeńców. Coś błysnęło w jego łapie. To był bagnet. Gwałtownym ruchem chwycił żołnierza za grzywę, odchylił głowę i przejechał nożem po gardle. Lew upadł na ziemię. Pozostałych dwóch żołnierzy naglę ryknęło i rzuciło się do tyłu, gdzie nie stał nikt. Dowódca banderowców błyskawicznym ruchem wyjął z kabury niemieckiego Walthera p38 strzelił każdemu dwukrotnie w plecy. Uciekinierzy padli. Teraz lew spojrzał na Vitani, a ta po raz pierwszy odczuła paraliżujący strach.
Rozległ się strzał, ale nie był on przeznaczony dla Vitani. Upadł na plecy dowódca banderowców, trzymając się za pierś. Po chwili odezwało się jeszcze kilkanaście innych rodzajów broni. Lwica upadła, kryjąc się przed ostrzałem. Ukraińcy potracili głowy, nie wiedzieli, do kogo i gdzie strzelać. Po chwili pozostali banderowcy padli, trafieni celnymi pociskami niewidzialnego wroga.
-Lachy!-ryknął któryś z ubranych po cywilnemu lwów. Inne rzuciły pochodnie na ziemie i rozbiegły się po wiosce. Nagle Vitani zobaczyła kilkanaście lwów, wybiegających zza chałup i strzelających do uciekinierów. Nagle do wciąż leżącej lwicy podszedł, ubrany w polski oficerski mundur i dzierżący w łapach pistolet maszynowy sten, lew z ciemną grzywą i blizną na lewym oku.
-Kovu?-powiedziała Vitani na widok nie widzianego od początku wojny brata.
Był bardziej zaskoczony niż ona. Bardziej niż widok jej samej zaskoczył go widok munduru sierżanta NKWD, w który była ubrana lwica. Bez słowa wyjął z kieszeni nóż, którym przeciął sznur wiążący łapy siostry. Tamta z trudem wstała i rzuciła się bratu w ramiona.
-Poruczniku, nie czas teraz na spotkania towarzyskie.-rozległ się głos, który także wydał się Vitani znajomy. Odwróciła się i zobaczyła Simbę, który podobnie jak Kovu ubrany był w polski mundur oficerski, a w łapach trzymał karabin Mauser k98k z lunetą.
-Jakże się cieszę, że was widzę! Dziękuję za ratunek.-lwica nie mogła opanować radości.
-Ci trzej nie mogą nam podziękować.-powiedział Simba, pokazując na trzy nieruchome ciała lwów w polskich mundurach.-Teraz musimy się szybko wycofać! Oddział!-ryknął do swoich żołnierzy.-Koniec akcji! Wycofujemy się do obozu.
Kilkanaście lwów w mieszaninie cywilno-wojskowych ubrań powoli zaczęło się wycofywać w kierunku pobliskiego lasu. Vitani chciała pójść w ich ślady.
-Stój!-powiedział Simba z naciskiem.- Jako żołnierz wrogiej armii jesteś wzięta do niewoli przez Oddział Wydzielony Narodowych Sił Zbrojnych. Idziesz z nami. W razie próby ucieczki będziemy strzelać.

***

Wszystko zaczęło się kilka miesięcy wcześniej. Po tragicznym końcu partyzanckiego oddziału Simba i towarzyszący mu Kovu, Kiara i ostatni ocalały żołnierz oddziału udali się w puszczę kozienicką. Tam, po odnalezieniu operującego na tym terenie oddziału NSZ, zostali umieszczeni na kwaterach zimowych.
Pewnego dnia w leśniczówce, gdzie prócz kapitana i jego ostatnich żołnierzy kwaterowało jeszcze kilku innych partyzantów, pojawił się poznany w podwarszawskich lasach major, tyle że tym razem zamiast zielonego kombinezonu miał na sobie stary płaszcz.
-Kapitanie, śledztwo w sprawie likwidacji waszego oddziału zostało zakończone. Zostaje pan oczyszczony ze wszystkich zarzutów. Prowokacja, przeprowadzona przez NKWD, była starannie przygotowana. Ich agent, który przeniknął w nasze szeregi, miał doskonale spreparowaną legendę. Dlatego doprowadził do sfingowanego wyjazdu na wschód.
-Już nikt więcej przez niego nie zginie.-powiedział Simba, któremu przypomniał się Kopa.-Ale to nie zwróci mi moich ludzi.
-Właśnie to jest mój drugi cel przyjazdu tutaj. Czy słyszał pan o UPA?-zapytał nieoczekiwanie major.
-Trudno o nich nie usłyszeć.
-Właśnie o tym chcę porozmawiać. Otóż, jeden z naszych oddziałów operujących w Bieszczadach, w wyniku ubeckiej prowokacji stracił dowódcę. Sam pan rozumie, że wobec obecnego braku odpowiedniej kadry, zwłaszcza zaprawionej w boju, oficerowie są tam na wagę złota. Dlatego przejmuje pan dowodzenie nad tym oddziałem. Wiem, że w czasach służby w jednostce w Sanoku, dobrze pan poznał tamte tereny. Wyjazd nastąpi jeszcze w tym tygodniu. Nie ukrywam, że posyłam pana na najtrudniejszy front. Prócz walki z hienami musi pan też toczyć bój z Ukraińcami i niedobitkami dywizji SS-Galizein. Jakieś pytania, lub prośby?
-Jak się tam dostanę? Teren na pewno jest kontrolowany przez NKWD i banderowców.
-W wypadku kontroli przez NKWD będzie się pan legitymował jako oficer UB, oddelegowany do zadań specjalnych.-powiedział major, kładąc na stole jakieś papiery.-W wypadku spotkania z UPA musi pan sięgnąć po broń.
-Tak jest! Jeszcze mam prośbę, panie majorze. Czy może ze mną pojechać mój zastępca, porucznik Kovu i moja córka, która nie puści męża samego?
Major przez chwilę przyglądał się kapitanowi z czymś w rodzaju ironii w spojrzeniu.
-Dobrze, zgadzam się. Przygotuję dla nich odpowiednie dokumenty. Żegnam pana, kapitanie i życzę powodzenia.-powiedział lew podając Simbie łapę.
Koniec rozdziału 1.


Biały Orzeł znakiem, lew w sercu.

"niepodległości Jej zawsze gotów będę bronić do ostatniej kropli krwi..."
fragment przyrzeczenia ZS "Strzelec" OSW

Offline

#2 2012-09-14 21:01

Mazuer
Użytkownik
Lokalizacja: Małopolska/ Górny Śląsk
Data rejestracji: 2011-11-19
Liczba postów: 1,040

Odp: Król Lew: Najtrudniejszy front.

Zaczyna się interesująco....wybrałeś kolejną ,,białą plamę" w naszej wojennej historii, czekam zatem na dalsze części. W Bieszczadach sytuacja naprawdę była skomplikowana....Polacy( oczywiście różne formacje), Ukraińcy, NKWD, niedobitki Wehrmachtu i SS i wszelkiej maści bandy zwykłych maruderów i bandytów. Czekam zatem na dalsze części opowiadania ;) .


100pxnaramiennikkapitan.png


Kapitan.....i wszystko jasne. Pamiętajcie, wszyscy jesteśmy żołnierzami!!!

Offline

#3 2012-09-19 09:24

Strzelec Lew
Użytkownik
Lokalizacja: Rybnik
Data rejestracji: 2012-08-21
Liczba postów: 492

Odp: Król Lew: Najtrudniejszy front.

Dziękuję bardzo, panie Mauzer.
Rozdział 2.
Vitani dalej nie wiedziała, co zamierzają z nią zrobić. W czasie drogi przez gęsty las nawet nie próbowała ucieczki, gdyż niemal czuła na sobie spojrzenia żołnierzy, którzy tylko czekali na pretekst do naciśnięcia spustów swych pistoletów maszynowych.
Tymczasem teren stał się bardziej górzysty. W pewnym momencie zatrzymały ich dwa lwy, ale był to tylko posterunek, ochraniający partyzancki obóz. Po chwili weszli na niewielką polanę, na której paliło się ognisko, wokół którego siedziało kilkanaście lwów. Na widok żołnierzy wszyscy siedzący powstali.
-Baczność!-rozległa się krótka komenda.
-Spocznij!-rzucił Simba, podchodząc do czerniejącego w pobliżu otworu, prowadzącego do "bunkra".
Któryś z żołnierzy pchnął lufą Vitani w stronę wejścia. Jednak cała jej uwaga skupiła się na lwicy, ubranej w wytartą kurtkę battle-dressu, bryczesy i saperki, a za pas zatkniętym Mauserem C96. Była to Kiara. Gwałtowniejszy cios kolbą przerwał jej rozmyślania. Weszła przez krótką drabinkę do ziemianki. Panowała tam ciemność, rozjaśniana jedynie nikłym światłem kilku karbidowych lamp. W pomieszczeniu ustawione były drewniane prycze.
Po niej do środka wszedł Kovu i bez słowa pchnął ją w kierunku brezentowej płachty, oddzielającej inne pomieszczenie od reszty "bunkra".
Vitani weszła tam. W środku, za niewielkim stołem, siedział na krześle Simba. Na ścianie, wyłożonej drewnianymi belami, wisiał orzeł w koronie, a pod nim zawieszona była biało-czerwona flaga. Na widok lwicy kapitan wstał.
-Mogłem kazać cię rozstrzelać na miejscu.-powiedział do niej bez zbędnego wstępu.-Ale nie chciałem chciałem się upodabniać do tych tam, wiosce. Mam jednak kilka pytań. Po pierwsze: jaką pełnicie funkcję?
-Szef prasowy Brygady Specjalnej NKWD.-powiedziała lwica, z rezygnacją spoglądając na stojącego za nią brata.
-A co szef prasowy robił tutaj, w górach, zamiast bezpiecznie siedzieć w Sanoku?-powiedział kpiąco oficer.
-Nie mogę powiedzieć. Wypełniałam rozkazy mojego dowódcy.
-A kim jest wasz dowódca?
-Pułkownik Skaza.
Zapanowała cisza. Do Simby znowu powrócił obraz ucieczki z konwoju, śmierci Nali i końca jego partyzantki w lasach świętokrzyskich. Niestety dalsze zadawanie pytań przerwał lew, który wszedł do pokoju.
-Panie kapitanie!-powiedział prężąc się na baczność.-Melduję, że odkryliśmy obozowisko bandy Raza.
-Gdzie?
-W opuszczonej wiosce, pięć kilometrów stąd.
-Natychmiast ogłosić zbiórkę! Wyruszamy natychmiast!

***

Banda Raza cieszyła się złą sławą. Złożona z byłych członków SS-Galizein polskiego pochodzenia i gestapowskich donosicieli siała postrach wśród mieszkańców wiosek. UB i milicja nic jednak nie robiły, by zakończyć z rabunkami i mordami bandziorów, gdyż wszystkie ich dokonania szły na konto NSZ. Dlatego jednym z głównych celów Simby było jej zlikwidowanie.
Gdy oddział zajął pozycję w niewielkiej odległości od stodoły, gdzie spała banda, wiedzieli, że jeńców brać nie będą.
-Ilu ich jest?-zapytał Simba do leżącego obok niego Kovu, który obserwował teren przez lornetkę.
-Jeden wartownik na zewnątrz i prawdopodobnie piętnastu w stodole.-powiedział porucznik.-Z zaskoczenia nie zdążą jęknąć.-dodał, przesuwając bezpiecznik Stena.
-Słuchaj! Zabierz dziesięciu chłopców i okrąż stodołę. Najpierw zlikwidujemy wartownika. Zakaz używania broni palnej! Potem wpadamy do środka i likwidujemy wszystkich.
-Tak jest!-porucznik zniknął w ciemności.
Po chwili byli już pod budynkiem. Bandyta, stojący na warcie, leżał w niewielkiej odległości od nich z piersią przebitą bagnetem.
Simba podszedł do lekko uchylonych drzwi, wyjmując zza pasa granat. Szybko go odbezpieczył i cisnął do środka. Huk przerwał ciszę nocy. Rozległ się ryk bólu. Partyzanci otworzyli drzwi stodoły i poczęli strzelać na oślep do wszystkiego, co się rusza. Po minucie strzelaniny Simba wydał rozkaz przerwania ognia. Nagle z głębi budynku dobiegł słaby głos:
-Poddajemy się.
Dwóch partyzantów weszło ostrożnie od wnętrza, trzymając w łapach gotowe do strzału pistolety maszynowe. Po chwili wyprowadzili dwóch bandytów. Nie zostali nawet draśnięci.
-Ktoś jeszcze żyje?-zapytał kapitan.
-Tylko ci dwaj ocaleli.
-Kim jesteście?-oficer zwrócił się do bandytów.
-Ja jestem Raz, dowódca.-odpowiedział ubrany w strzępy hitlerowskiego munduru lew.-A to jest mój zastępca.
Chcielibyśmy się do was przyłączyć.
-W moim oddziale nie ma miejsca dla zdrajców i bandytów. W imieniu Rzeczpospolitej Polskiej skazuję was na śmierć.-powiedział Simba ostro.
-Chwila!-powiedział przerażonym głosem drugi bandyta.-Możemy się dogadać! Mamy złoto! Dużo!
-Wasze łapy są zbrukane krwią wielu niewinnych istnień. Rozstrzelanie was i tak nie zwróci życia waszym ofiarom, ale kara musi być!-powiedział kapitan, dając znak dwóm partyzantom. Ci pchnęli bandytów pod ścianę stodoły, po czym odeszli kilka kroków, przeładowując pistolety maszynowe.
-Ognia!-ryknął Simba.
Rozległy się dwie krótkie serie, po czym znów zapanowała cisza.
Koniec rozdziału 2.


Biały Orzeł znakiem, lew w sercu.

"niepodległości Jej zawsze gotów będę bronić do ostatniej kropli krwi..."
fragment przyrzeczenia ZS "Strzelec" OSW

Offline

#4 2012-09-19 11:12

Mazuer
Użytkownik
Lokalizacja: Małopolska/ Górny Śląsk
Data rejestracji: 2011-11-19
Liczba postów: 1,040

Odp: Król Lew: Najtrudniejszy front.

W tym rozdziale podoba mi się to, że pokazujesz bezpardonowe traktowanie bandytów. Nie ma miejsca na wspaniałomyślność i puszczenie wolno kogoś, kto mordował i może zaszkodzić w przyszłości. Dowódcy WP musieli podejmować takie decyzje, dobrze to ująłeś. Czekam na dalsze rozdziały. ;)


100pxnaramiennikkapitan.png


Kapitan.....i wszystko jasne. Pamiętajcie, wszyscy jesteśmy żołnierzami!!!

Offline

#5 2012-09-20 12:03

Strzelec Lew
Użytkownik
Lokalizacja: Rybnik
Data rejestracji: 2012-08-21
Liczba postów: 492

Odp: Król Lew: Najtrudniejszy front.

Dziękuję. Wykorzystałem do tamtego rozdziału fragment wspomnień mojego dziadka.
Rozdział 3.
Skaza niespokojnie chodził po swoim gabinecie w sanockim Urzędzie Bezpieczeństwa. Mimo swojego zlikwidowania bandy NSZ w Górach Świętokrzyskich popadł w niełaskę swoich przełożonych, gdy kilku z faszystów ocalało, a nawet udało im się odbić towarzyszkę z aresztu.
Jednak to nie to było przyczyną jego niepokoju. Czegoś takiego nie czuł, gdy jego brygada strzelała do bezbronnych czerwonoarmistów, gdy ci wycofywali się po szturmie na niemieckie pozycje pod Stalingradem, a nawet, gdy osobiście dobijał rannych bandytów. Coraz powracał do niego obraz wiosny 1940 roku, brzozowego lasku w miejscowości Katyń i jego brat, któremu sam wpakował pocisk z Walthera PPK w potylicę. Pułkownik jednak szybko otrząsnął się z nieprzyjemnych wspomnień. Jeszcze tego by brakowało, by podwładni pomyśleli, że zaczął się rozklejać.
Nagle do pokoju wszedł jego adiutant.
-Towarzyszu pułkowniku, melduję, że nasz szef prasowy nie wrócił z Osławicy.-powiedział lew z oznakami majora na pagonach.
-Nie przeszkadzajcie mi! Zabierzcie jedną kompanię i poszukajcie ich. Gdy ich nie znajdziecie, lub znajdziecie ich zwłoki, spalcie najbliższą wioskę, a z mieszkańcami wiadomo, co zrobicie!-Skazę coraz bardziej irytowali ci nowi oficerowie.
-Alę, towarzyszu! W tych miejscowościach mieszkają jeszcze resztki Polaków!
-Trudno. To wojna! Nie ma czasu na litość! Banderowcy i reakcja muszą wiedzieć, że jeżeli ktoś podniesie łapę na władzę radziecką, to będzie ona ucięta! Precz!-ryknął wyprowadzony z równowagi pułkownik.

***

Simba miał już tego wszystkiego dość. Nie dość, że musieli porzucić swoje stare obozowisko, gdyż ostrzeżono ich przed siłami NKWD, zmierzającymi w ich kierunku, to na dodatek lało, a ramię uciskał ciężar snajperskiego karabinu Mauser. Postanowił przenieść oddział w wyższe góry. Jego żołnierze też mieli dość wielogodzinnego górskiego marszu.
Nagle coś ciężkiego opadło kapitanowi na ogon, omal go nie przewracając. Odwrócił się. Na mokrej ziemi leżał jueden z żołnierzy.
-Wstawać!-ryknął dowódca.
-Nie mam już sił, panie kapitanie.-jęknął cicho lew. Kilku innych także przysiadło na ziemi.
Kovu, Kiara i pozostała część jego podwładnych, wraz z Vitani, którą na usilną prośbę swojego zastępcy nie rozstrzelał, wpatrywała się w niego zmęczonym wzrokiem. To doprowadziło Simbę do wściekłości. Wyciągnął z kabury VIS-a.
-Słabość równa się dezercji, a za to grozi kula w łeb!-rzucił trzaskając kurkiem pistoletu. Po chwili ryknął.-Marsz! Nie pozwolę wam tu zdechnąć! Za cztery kilometry jest wioska. Tam zrobimy postój.
Kapitan oddał żołnierzowi swój karabin, w zamian biorąc polskiego Browninga wz.28, którego niósł tamten.
Po dwóch godzinach doszli do wioski. A właściwie do czegoś, co kiedyś było wioską. Palące się chałupy zgasił deszcz, a w wielkim dole na polu za budynkami leżało kilkanaście martwych lwów.
Partyzanci w milczeniu sprawdzali, czy ktoś nie ocalał. Nagle do Simby podeszła Kiara.
-Banderowcy?-zapytała cicho.
Simba pochylił się i podniósł coś z ziemi.
-Co to?-zapytała lwica.
-Pocisk z "Mosina". UPA używa głównie niemieckiej broni, a gdy pacyfikują wsie, rzadko kiedy strzelają. To robota Sowietów.
Koniec rozdziału 3.


Biały Orzeł znakiem, lew w sercu.

"niepodległości Jej zawsze gotów będę bronić do ostatniej kropli krwi..."
fragment przyrzeczenia ZS "Strzelec" OSW

Offline

#6 2012-09-20 21:10

Harikana
Użytkownik
Lokalizacja: Kilimandżaro (Kilimanjaro)
Data rejestracji: 2012-04-10
Liczba postów: 1,204

Odp: Król Lew: Najtrudniejszy front.

Po pierwsze to bardzo Ci dziękuje Strzelec za kolejną część!!!  :dusi: Twoje opowiadanie są bardzo ciekawe i znów z niecierpliwością oczekuje na następną część!  ;)


7sfa.jpg
Szacunek dla tego pana! Zanim zaczniesz obrażać kibiców zastanów się dwa razy, zapoznaj się chociażby ze wszystkimi akcjami charytatywnymi(np. Kolorujemy) prowadzonymi przez nich, polecam również film dokumentalny "Bunt Stadionów", który powinien rozjaśnić trochę wątpliwości. http://www.kibice.net/publicystyka/91_Serwis_kibice_net_patronem_medialnym_akcji_KOLORUJEMY_.html

Offline

#7 2012-09-24 08:51

Strzelec Lew
Użytkownik
Lokalizacja: Rybnik
Data rejestracji: 2012-08-21
Liczba postów: 492

Odp: Król Lew: Najtrudniejszy front.

Bardzo dziękuję.
Rozdział 4.
Vitani stała przed Simbą trzęsąc się ze strachu. Po tym, jak partyzanci odkryli, że pacyfikacja wioski jest dziełem NKWD, była pewna, że ją rozstrzelają. Teraz rozpaczliwie patrzyła na swojego stojącego obok brata, jednak Kovu wpatrywał się martwo przed siebie. Za nią stał jeden z żołnierzy, z pistoletem maszynowym gotowym do strzału, więc ucieczka nie wchodziła w rachubę.
-Jako żołnierza wrogiej armii mam prawo cię rozstrzelać.-zaczął kapitan.-Jednak nie chcę się upodabniać do UPA, a co gorsza do was. Dam ci trzy możliwości. Pierwsza: rozstrzelanie za zdradę, do czego mam pełne prawo. Druga: wstąpienie w nasze szeregi. Uznam wtedy, że siłą zostałaś zmuszona do wstąpienia do NKWD. Trzecia możliwość jest taka, że zostaniesz zwolniona, jednak, gdy jeszcze kiedyś się spotkamy, zostaniesz rozstrzelana na miejscu. Masz minutę do namysłu.
Zarówno Kovu, jak i partyzant, a nawet sama Vitani patrzyli na Simbę z niedowierzaniem. Jak to? Oficer NSZ, postrach wszystkich ubeków puszcza wolno żołnierza znienawidzonego NKWD. Po chwili odezwała się lwica:
-Wolałabym odejść.-powiedziała cicho.
Lew odsunął się kawałek i pokazał Vitani pole za spaloną wsią, dając znak, by szła. Lwica powoli ruszyła przed siebie. Gdy uszła jakieś sto metrów odezwał się partyzant.
-Panie kapitanie, może by tak pociągnąć jedną serią.-powiedział, repetując "pepeszę".
-Zostaw. Jeżeli woli bolszewickie koszary od świeżego powietrza, to niech idzie. Zanim się obejrzy, będzie wcinać zupę gdzieś na Syberii.-powiedział Simba spokojnie.
-Jednak pociągnę!
-Zostaw!-powiedział ostro oficer.-Ich wybrała, to niech idzie. Sami ją zagryzą.
Po chwili ryknął doi kręcących się po zgliszczach wioski żołnierzy:
-Oddział zbiórka! Wyruszamy natychmiast!

***

Skaza uważnie przyglądał się siedzącej na stołku na przeciwko jego biurka Vitani. Znalazł ją patrol WOP-u, gdy próbowała przejść przez rzekę w okolicach Osławicy. Żołnierze natychmiast dostarczyli ją samochodem do Sanoka.
-Twierdzisz więc, że bandyci puścili cię wolno, nie wymierzając żadnej kary.-zaczął pułkownik, podnosząc się zza biurka.
-Tak.-powiedziała lwica, nie rozumiejąc, o co może chodzić jej dowódcy.
-Dobrze. Teraz wskażcie mi, w którym dokładnie miejscu bandyci was uwolnili.-powiedział lew, podsuwając jej mapę Bieszczadów.
-To było gdzieś tu.-po chwili wahania lwica wskazała mały punkt w okolicach Cisnej.
-Nie kłam!-ryknął Skaza, chlastając Vitani łapą po pysku.-Dobrze wiem, o co ci chodzi! Bandyci przysłali was tu po to, by nas dezinformować, lub, by nasze oddziały wjechały prosto pod lufy ich, lub Banderowców!
-Przysięgam, że mówię prawdę!-powiedziała z rozpaczą lwica, czując, jak z rany na policzku wypływa jej krew.
Dalsze przesłuchanie uniemożliwiło wejście do pokoju lwa, z naszywkami majora na pagonach.
-O co chodzi?! Nie widzicie, że jestem zajęty?!-ryknął w jego kierunku Skaza.
-Towarzyszu pułkowniku, melduję, że w okolicach Cisnej nasz zwiad wykrył oddział NSZ.-powiedział lew, prężąc się na baczność.
-Natychmiast ogłosić alarm wszystkich oddziałów. Wydać podwójne przydziały amunicji! Prócz tych bandytów kręcą się tam również duże siły UPA! Musimy być przygotowani na ciężką walkę! Wykonać!-ryknął na oficera pułkownik. Tamten skinął głową, po czym wyszedł.
-Przepraszam was, towarzyszko, za to nieporozumienie.-zwrócił się Skaza do córki, która właśnie ocierała krew z rozciętego policzka.
Koniec rozdziału 4.


Biały Orzeł znakiem, lew w sercu.

"niepodległości Jej zawsze gotów będę bronić do ostatniej kropli krwi..."
fragment przyrzeczenia ZS "Strzelec" OSW

Offline

#8 2012-09-24 15:27

Harikana
Użytkownik
Lokalizacja: Kilimandżaro (Kilimanjaro)
Data rejestracji: 2012-04-10
Liczba postów: 1,204

Odp: Król Lew: Najtrudniejszy front.

Cud, miód malinka :) Ta druga część trochę smutna, biedna Vitani...  :/


7sfa.jpg
Szacunek dla tego pana! Zanim zaczniesz obrażać kibiców zastanów się dwa razy, zapoznaj się chociażby ze wszystkimi akcjami charytatywnymi(np. Kolorujemy) prowadzonymi przez nich, polecam również film dokumentalny "Bunt Stadionów", który powinien rozjaśnić trochę wątpliwości. http://www.kibice.net/publicystyka/91_Serwis_kibice_net_patronem_medialnym_akcji_KOLORUJEMY_.html

Offline

#9 2012-09-24 18:43

Mazuer
Użytkownik
Lokalizacja: Małopolska/ Górny Śląsk
Data rejestracji: 2011-11-19
Liczba postów: 1,040

Odp: Król Lew: Najtrudniejszy front.

Super, czekam na dalsze części!
P.S. zastanawiałeś się nad wykorzystaniem motywu śmierci generała Świerczewskiego w swym opowiadaniu?


100pxnaramiennikkapitan.png


Kapitan.....i wszystko jasne. Pamiętajcie, wszyscy jesteśmy żołnierzami!!!

Offline

#10 2012-09-26 09:22

Strzelec Lew
Użytkownik
Lokalizacja: Rybnik
Data rejestracji: 2012-08-21
Liczba postów: 492

Odp: Król Lew: Najtrudniejszy front.

Bardzo dziękuję. Owszem, śmierć gen. "Waltera" jest dosyć ciekawym wątkiem do wykorzystania.
Rozdział 5.
Na placu sanockich koszar panował ożywiony ruch. Do kilkunastu ciężarówek ładowały się objuczone bronią i amunicją hieny. Skaza przyglądał się temu, stojąc przy swoim jeepie. Wtem na dziedziniec wjechał jeszcze jeden terenowy samochód. Zatrzymał się o kilka metrów przed pułkownikiem, a z miejsca przy kierowcy wysiadł postawny lew w polskim mundurze z płaszczem i galową rogatywką na głowie z oznakami generała dywizji.
Skaza niechętnie zmierzył wzrokiem przybysza. Znał go dobrze jeszcze z czasów frontowych. Był to generał Lon,
znany wśród oficerów głównie z wyczynów, z których zasłynął, gdy dowodził 2 Armią Wojska Polskiego. Był autorem metody, że żołnierz do ataku nie powinien iść przytomny, dlatego jego oddziałom, tuż przed, atakiem zawsze podawano alkohol, przez co straty atakujących Polaków były olbrzymie. O samym generale mówiono, że się "kulom nie kłania", jednak Skaza wiedział, że było to spowodowane tym, że Lona nigdy nie widział, gdy ten nie był pod wpływem alkoholu. Teraz również czuć było od niego wódką.
-Towarzyszu pułkowniku, zabiorę się z wami.-wybełkotał generał.
-Jedziemy na akcję przeciw bandytom. Będzie niebezpiecznie.-powiedział enkawudzista, starając się nie zdradzać pogardy.
-Kwestionujecie rozkazy wyższego stopniem?!-ryknął oficer, szukając przy pasie kabury.
-Dobrze. Jednostka jest już gotowa. Możemy jechać.-powiedział Skaza, wsiadając do jeepa.
Po chwili kolumna samochodów ruszyła. Po około godzinnej podróży minęli zrujnowany Baligród. Wjechali do małej miejscowości Jabłonki.
Nagle rozległa się długa seria z cekaemu. Samochody ostro zahamowały, a hieny, ostrzeliwując się, wysiadały z ciężarówek i padły do przydrożnego rowu. Wybuchały granaty. Skaza, leżąc w rowie i strzelając z "tetetki" był niemal pewny, że nadziali się na Simbę i jego bandytów, ale po chwili zorientował się, że strzela do nich najwyżej dziesięć sztuk różnego rodzaju broni maszynowej. Nagle na drodze pojawił się Lon, w rozpiętym i podziurawionym od odłamkami płaszczu. Zataczając się, ryczał na hieny:
-Atakować tchórze! Za Socjalizm i ZSRR!-darł się, strzelając gdzie popadnie z pistoletu.
Nie wiedział, że ukryty w krzakach, o pięćdziesiąt metrów dalej Pova, jeden z najlepszych strzelców dawnej SS-Galizein, właśnie zatrzymał optyczny celownik Mausera na jego głowie. Banderowiec pociągnął za spust i generał upadł na drogę z przestrzeloną głową. Widząc to Skaza poderwał swoich żołnierzy z rowu do ataku. Ukraińcy rzucili się do panicznej ucieczki, lecz już dosięgły ich kule Sowietów. Gdy umilkły strzały, pułkownik podszedł do ciała jednego z lwów, na którego głowie tkwiła czapka z trójzębem.
-A jednak Ukraińcy.-powiedział cicho do siebie.
-Towarzyszu pułkowniku, jakie rozkazy?-zapytała jedna z hien.
-Jak z transportem?-zapytał Skaza.
-Wszystkie samochody sprawne, tylko w jednym przestrzelono koło.
-Straty?
-Tylko generał i jego szofer.
Skaza zamyślił się. śmierć tak wysokiego oficera nie jest byle czym, jednak generał sam się o to prosił.
-Ruszamy dalej! Niech jeden z żołnierzy, umiejący prowadzić auto, odwiezie zwłoki do Sanoka. Bandyci odpowiedzą nam za to!-zakończył pułkownik.
Koniec rozdziału 5.


PS: W związku z moim wyjazdem następne części ukażą się w przyszłym tygodniu. Przepraszam za przerwę.


Biały Orzeł znakiem, lew w sercu.

"niepodległości Jej zawsze gotów będę bronić do ostatniej kropli krwi..."
fragment przyrzeczenia ZS "Strzelec" OSW

Offline

#11 2012-09-26 20:46

Mazuer
Użytkownik
Lokalizacja: Małopolska/ Górny Śląsk
Data rejestracji: 2011-11-19
Liczba postów: 1,040

Odp: Król Lew: Najtrudniejszy front.

Zatem czekamy....takie opowiadanie warto dokończyć ;) .


100pxnaramiennikkapitan.png


Kapitan.....i wszystko jasne. Pamiętajcie, wszyscy jesteśmy żołnierzami!!!

Offline

#12 2012-09-26 21:04

Harikana
Użytkownik
Lokalizacja: Kilimandżaro (Kilimanjaro)
Data rejestracji: 2012-04-10
Liczba postów: 1,204

Odp: Król Lew: Najtrudniejszy front.

Popieram Mazuera!  ;)  Wielka by była strata gdybyś nie kontynuował!  ;P


7sfa.jpg
Szacunek dla tego pana! Zanim zaczniesz obrażać kibiców zastanów się dwa razy, zapoznaj się chociażby ze wszystkimi akcjami charytatywnymi(np. Kolorujemy) prowadzonymi przez nich, polecam również film dokumentalny "Bunt Stadionów", który powinien rozjaśnić trochę wątpliwości. http://www.kibice.net/publicystyka/91_Serwis_kibice_net_patronem_medialnym_akcji_KOLORUJEMY_.html

Offline

#13 2012-09-27 23:16

pokemon
Użytkownik
Data rejestracji: 2012-03-13
Liczba postów: 703

Odp: Król Lew: Najtrudniejszy front.

To jest świetne ! Czekam na dalsze części.  :D

Offline

#14 2012-10-01 08:58

Strzelec Lew
Użytkownik
Lokalizacja: Rybnik
Data rejestracji: 2012-08-21
Liczba postów: 492

Odp: Król Lew: Najtrudniejszy front.

Bardzo dziękuję. Pisałem, że muszę wyjechać, a nie kończyć pisanie.
Rozdział 6.
Godzinę po strzelaninie w Jabłonkach ciężarówki NKWD zatrzymały się przy stromym zboczu pod jedną z połonin. Skaza wysiadł z jeepa.
-Dalej nie pojedziemy. Wysiadać!-ryknął do hien.
Enkawudziści niechętnie opuścili samochody.
-Podzielić się na parę grup! Ruszamy w kilu kierunkach! Tyralierą naprzód marsz!-ryknął pułkownik.

***

Oddział Simby przyspieszył swój marsz. Wszyscy żołnierze słyszeli odległą palbę i żaden z nich nie miał ochoty na spotkanie z hienami lub banderowcami. Wspięli się po stromym zboczu na górską polanę. Powoli zapadał zmierzch. Szli rozproszeni.
Nagle z nieodległego lasu padł pojedynczy strzał i idący przed kapitanem lew padł na ziemię trafiony pociskiem w pierś.
-Na ziemię!-ryknął oficer padając na wilgotną trawę i błyskawicznie ustawiając erkaem.
Po chwili z obu stron posypał się grad pocisków. Simba pruł krótkimi seriami w kierunku, skąd dochodziły strzały, lecz tylko ściągnął na siebie ogień kilkunastu luf broni maszynowej.
Kiara, leżąc na ziemi, strzelała ze swego Mausera C96, lecz nawet ten pistolet był nieprzydatny w walce na większą odległość. Rozpaczliwie rozglądając się wokół dostrzegła leżący obok ciała zabitego żołnierza snajperski karabin Mauser. Podczołgała się do niego, słysząc przelatujące nad jej głową pociski. Chwyciła broń i przyłożyła kolbę do ramienia. Przez lunetę dostrzegła pod lasem plujący ogniem erkaem i leżącą za nim hienę. Lwica przesunęła celownik na głowę wroga i pociągnęła za spust. Chwilę potem ogień z Diegtiariowa  urwał się.
Simba wiedział, że nie mogą leżeć na tej łące i ostrzeliwać się w nieskończoność. W końcu hieny wystrzelają ich co do jednego. Dlatego podjął błyskawiczną decyzję.
-Naprzód! Śmierć bandytom!-ryknął dowódca, podrywając się z ziemi i puszczając długą serię z "Browninga" w kierunku wroga.
-Ale, panie kapitanie, tam śmierć!-rozległ się głos jednego z partyzantów.
-Tu też! Im szybciej się ruszymy, tym straty będą mniejsze!-ryknął lew zmieniając magazynek.
Oddział poderwał się i ruszył biegiem na Sowietów, którym nie mieściło się w głowach, że tak mały oddział może zaatakować prawie pół kompanii NKWD. Hieny rzuciły się do ucieczki, chaotycznie się ostrzeliwując.
Simba, gdy wystrzelił kolejny magazynek, rzucił erkaem na ziemię i wyrwał z kabury pistolet. Pędząc na czele swego oddziału co jakiś czas strzelał w kierunku enkawudzistów. Gdy partyzanci dotarli do lasu zastali kilka nieruchomych ciał hien i ich niedobitki, uciekające w głąb boru, ale nadal się ostrzeliwujące. Jedna z nich ukryła się za drzewem i zaczęła prowadzić nieco skuteczniejszy ogień, lecz Kiara położyła ją jednym pociskiem z Mausera.
-Ścigamy ich?-zapytał zziajany Kovu, zmieniając magazynek w swoim Stenie.
-Nie, ich jest tu na pewno więcej. Musimy stąd odejść. Jakie mamy straty?
-Sześciu zabitych i trzech lekko rannych.-szybko odpowiedział porucznik.
-Uzupełnić amunicję i broń! Wyruszamy jak najszybciej!-rozkazał kapitan.

***

-Jak to wycofaliście się?!-ryknął Skaza na stojącą przed nim hienę z grupy, która wdała się w walkę z partyzantami.
-Nie mieliśmy wyjścia. Zaatakowali nas większymi siłami.
-Bzdury! Wiemy od naszych informatorów, że bandytów jest nie więcej, niż trzydziestu!-pułkownika rozsadzała wściekłość.
-Zostaniecie postawieni przed sądem za tchórzostwo! Teraz jednak zaprowadzicie nas do miejsca waszej potyczki z Simbą! Ruszamy!- ryknął na stojących obok żołnierzy.
Koniec rozdziału 6.


Biały Orzeł znakiem, lew w sercu.

"niepodległości Jej zawsze gotów będę bronić do ostatniej kropli krwi..."
fragment przyrzeczenia ZS "Strzelec" OSW

Offline

#15 2012-10-01 19:55

Mazuer
Użytkownik
Lokalizacja: Małopolska/ Górny Śląsk
Data rejestracji: 2011-11-19
Liczba postów: 1,040

Odp: Król Lew: Najtrudniejszy front.

Ciekawe, nie spiesz się z pisaniem, na to trzeba mieć czas. ;)

Ostatnio edytowany przez Mazuer (2012-10-01 19:58)


100pxnaramiennikkapitan.png


Kapitan.....i wszystko jasne. Pamiętajcie, wszyscy jesteśmy żołnierzami!!!

Offline

#16 2012-10-02 21:16

Harikana
Użytkownik
Lokalizacja: Kilimandżaro (Kilimanjaro)
Data rejestracji: 2012-04-10
Liczba postów: 1,204

Odp: Król Lew: Najtrudniejszy front.

Jak nie masz czasu Strzelec, to nie pisz na siłę, ale i tak kolejna część dobra i godna pochwały!  :D


7sfa.jpg
Szacunek dla tego pana! Zanim zaczniesz obrażać kibiców zastanów się dwa razy, zapoznaj się chociażby ze wszystkimi akcjami charytatywnymi(np. Kolorujemy) prowadzonymi przez nich, polecam również film dokumentalny "Bunt Stadionów", który powinien rozjaśnić trochę wątpliwości. http://www.kibice.net/publicystyka/91_Serwis_kibice_net_patronem_medialnym_akcji_KOLORUJEMY_.html

Offline

#17 2012-10-05 09:29

Strzelec Lew
Użytkownik
Lokalizacja: Rybnik
Data rejestracji: 2012-08-21
Liczba postów: 492

Odp: Król Lew: Najtrudniejszy front.

Dziękuję.
Rozdział 7.
Partyzanci dotarli do bazy Oddziału Wydzielonego "Zuch", dowodzonego przez dobrze znanemu Simbie majora Mahata. Żołnierze potrzebowali kilku dni, by uzupełnić siły po forsownym marszu i bitwie.
Pewnego wieczoru do Simby podszedł jeden z podkomendnych Mahata.
-Pan major prosi pana kapitana do siebie.-powiedział lew, stając na baczność.
Oficer wszedł do niewielkiej ziemianki, będącej sztabem Oddziału Wydzielonego. Prócz majora kapitan dostrzegł jeszcze nieznanego mu lwa, ubranego w podniszczoną marynarkę i buty z cholewami.
-Panie majorze, kapitan Simba melduje swoje przybycie.-powiedział lew salutując do rogatywki.
-Spocznij! Kapitanie, to podpułkownik Pozach z dowództwa okręgu.-major przedstawił nieznajomego.
Gdy trzej oficerowie już usiedli podpułkownik wyjawił cel swojej wizyty.
-Panowie, jak już pewnie wiecie, banderowcy dokonali udanego zamachu na generała Lona z Ludowego Wojska Polskiego. Jest to dla nich olbrzymi sukces propagandowy. Mamy meldunki o nasilających się wypadach UPA na pobliskie wsie. Mimo to jestem pewien, że długo to nie potrwa. Sowieci nie pozwolą na to, by na ich terenie panoszyli się Ukraińcy. Lecz zanim się ich pozbędą upłynie wiele czasu i wiele istnień do tego czasu zgaśnie. Dlatego my też musimy działać.
Teraz Pozach zwrócił się do Simby.
-Pan, kapitanie, zna ukraiński?
-Tak.-oficer był nieco zdziwiony pytaniem.
-Otóż mam dla pana coś w rodzaju propozycji. Jednemu z naszych oddziałów udało się dwa dni temu rozbić sotnię dowodzoną przez "Krwawego Pavkę". Dowódcę udało nam się ująć. Na przesłuchaniu zdradził, że za dwa tygodnie ma się spotkać z przedstawicielem dowództwa UPA. Ma mu przekazać raport o działalności i odebrać listę nowych dowódców sotni i rozkazy do oddziałów.
-Przepraszam, panie majorze, ale nadal nie wiem, na czym miałoby polegać moje zadanie.
-Otóż, kaptanie, ten przedstawiciel, ma się stawić w dowództwie jednej z operujących na tym terenie sotni. Ani Pavko, ani ten Ukrainiec nigdy się nie widzieli. Plan jest dość prosty: pan, kapitanie, pojawi się jako banderowiec Pavko, cudem ocalały z masakry swojej sotni. Przedostanie się pan do UPA i spotka się pan z tym przedstawicielem. Odbierze pan dokumenty i zlikwiduje go. Wtedy będziemy mogli wyeliminować oficerów UPA i zdezorganizujemy poczynania Ukraińców.
-Ależ to szaleństwo!-kapitan zerwał się z miejsca.-Przecież wszyscy banderowcy znają mnie i wiedzą, że jestem NSZ-owcem!
-Fakt, wiedzą o panu, lecz nikt z tej sotni nigdy nie widział pana na oczy. Jest więc duże prawdopodobieństwo powodzenia całej akcji. To nie jest rozkaz. Może pan odmówić udziału w tej operacji.
Simba przez chwilę się zastanowił, po czym odezwał się:
-Co będzie z moim oddziałem?
-Na czas pana nieobecności dowództwo obejmie wasz zastępca.
Oficer zamyślił się.
-Zgadzam się.-powiedział po chwili kapitan.

***

Pięć dni po tej rozmowie Simba i dwóch jego żołnierzy przedzierali się przez leśną gęstwinę w kierunku Ustrzyk Dolnych. Gdy przechodzili przez górski potok, kapitan aż wzdrygnął się na widok swojego odbicia, z niemiecką czapką polową na głowie, na której błyszczał znienawidzony trójząb.
Przez ostatnie dni intensywnie przypominał sobie język Ukraiński i uczył się życiorysu "Krwawego Pavki", dostarczonego mu przez podpułkownika. Jako swoje ubezpieczenie kapitan zabrał ze sobą dwóch partyzantów, którzy najlepiej w oddziale władali językiem wrogów. Kapitan przypomniał sobie ostatnie słowa Pozacha:
-Niech pan pamięta, kapitanie, że od tej pory jest pan Ukraińcem, zasłużonym sotnikiem. Pana misja jest tajna. W razie spotkania z naszymi oddziałami musi pan walczyć. Powodzenie całej akcji przyspieszy koniec tej wojny.
Simba nie wyjawił nawet córce prawdziwego powodu swojego odejścia. Co do Kovu, to wytłumaczył mu tylko, że dostał rozkaz stawić się w dowództwie okręgu na odprawie.
Trzej "upowcy" wyszli na drogę, biegnącą przez las. Nagle usłyszeli niedaleką palbę z broni maszynowej. Bez namysłu rzucili się w tamtą stronę. Po przebiegnięciu kilkuset metrów ich oczom kazała się leśna polana, przez której środek płynęła niewielka rzeka. Po jednej stronie leżało w trawie kilkanaście ubranych w polskie mundury lwów, strzelających do jakiś postaci na drugim brzegu. 
-Nasi.-rzucił jeden z towarzyszy Simby.
-Wiem. To nasza szansa. Osłonisz nas, po czym rzuć broń i poddaj się!-rzucił kapitan, wyjmując zza pasa pożyczonego od Kiary Mausera C96.
-Jak to tak?! Go swoich?!-żołnierz był w szoku.
-Wykonać!-rzucił ostro oficer.
Po chwili Simba i drugi partyzant wbiegli na polanę. Lew rzucił się ku wystającym z rzeki kamieniom, przez które mogli przedostać się na brzeg, gdzie ostrzeliwali się banderowcy. Słyszał gwizd pocisków, przelatujących mu koło głowy. Nagle usłyszał cichy jęk za sobą. Nie miał jednak czasu się odwrócić. Błyskawicznie, skacząc z kamienia na kamień, pokonał rzekę.
-Tutaj!-usłyszał okrzyk w języku ukraińskim.
Simba padł na ziemię i zaczął się czołgać w kierunku, skąd dochodziły okrzyki. Po chwili ujrzał lwa w niemieckiej kurtce i z trójzębem na czapce. W pobliżu leżało jeszcze kilku takich jak on, strzelając do żołnierzy na drugim brzegu.
-Wycofujemy się do obozu! Lachów jest zbyt dużo. Ty pójdziesz z nami!-rzucił jeden z banderowców, prawdopodobnie dowódca, ostatnie słowa kierując do Simby.
Koniec rozdziału 7.


Biały Orzeł znakiem, lew w sercu.

"niepodległości Jej zawsze gotów będę bronić do ostatniej kropli krwi..."
fragment przyrzeczenia ZS "Strzelec" OSW

Offline

#18 2012-10-05 21:11

Harikana
Użytkownik
Lokalizacja: Kilimandżaro (Kilimanjaro)
Data rejestracji: 2012-04-10
Liczba postów: 1,204

Odp: Król Lew: Najtrudniejszy front.

:aplaus: Oczywiście kolejna część bardzo ciekawa i estetycznie napisana ;) Brawo i czekam na kolejną część bo skończyłeś w bardzo ciekawym momencie!


7sfa.jpg
Szacunek dla tego pana! Zanim zaczniesz obrażać kibiców zastanów się dwa razy, zapoznaj się chociażby ze wszystkimi akcjami charytatywnymi(np. Kolorujemy) prowadzonymi przez nich, polecam również film dokumentalny "Bunt Stadionów", który powinien rozjaśnić trochę wątpliwości. http://www.kibice.net/publicystyka/91_Serwis_kibice_net_patronem_medialnym_akcji_KOLORUJEMY_.html

Offline

#19 2012-10-06 11:42

Mazuer
Użytkownik
Lokalizacja: Małopolska/ Górny Śląsk
Data rejestracji: 2011-11-19
Liczba postów: 1,040

Odp: Król Lew: Najtrudniejszy front.

Ja też jestem ciekaw, jak Simba poradzi sobie wśród upowców ;P .


100pxnaramiennikkapitan.png


Kapitan.....i wszystko jasne. Pamiętajcie, wszyscy jesteśmy żołnierzami!!!

Offline

#20 2012-10-10 09:00

Strzelec Lew
Użytkownik
Lokalizacja: Rybnik
Data rejestracji: 2012-08-21
Liczba postów: 492

Odp: Król Lew: Najtrudniejszy front.

Dziękuję bardzo.
Rozdział 8.
Odskok oddziału z polany przebiegł sprawnie, lecz wszystko w dalszym ciągu było tak obce. Lwy, idące obok Simby, mające na czapkach znienawidzone znaki i rozmawiające o swoich ostatnich sukcesach w walce z "lachami" sprawiały, że kapitan ledwo panował nad chęcią sięgnięcia po tkwiący za pasem pistolet.
Po dwugodzinnym marszu w górskim terenie, w czasie którego dowódca Ukraińców bacznie przyglądał się Simbie, weszli na niewielką polanę. Tam kapitan dostrzegł kilkanaście lwów, ubranych w mieszaninę strojów cywilno-wojskowych. Wszystkie one przyglądały się oficerowi z malującym się na pyskach zaskoczeniem.
-Proszę oddać broń!-głos upowca przerwał Simbie rozmyślania. Bez słowa oddał swojego Mausera.
-Zaczekajcie tu!-banderowiec podszedł do prostokątnego, czarnego otworu, będącego wejściem do podziemnego bunkra. Wszedł do środka.
Po kilku minutach wynurzył się z dziury i dał znak Simbie, by poszedł za nim. Kapitan wszedł po kilku drewnianych stopniach do ciemnego, rozświetlanego jedynie karbidową lampką, dość wąskiego podziemnego korytarza, wzdłuż którego ustawione były prycze.
Dowódca oddziału banderowców, do którego przyłączył się kapitan, podszedł do brezentowej płachty, osłaniającej dalszą część podziemi, uchylił ją i gestem łapy zaprosił Simbę do środka.
Weszli do niewielkiego pomieszczenia, będącego sztabem sotni. Nie było tu nic, prócz stołu z rozłożoną na nim mapą okolicy i krzesła, na którym siedział lew z ciemnobrązową grzywą, ubrany w pozbawiony hitlerowskich odznak, kompletny mundur niemiecki.
-Polir, dowódca tej sotni.-powiedział lew, nawet nie wstając z krzesła.-Kim wy jesteście?
-"Krwawy Pavko", dowódca sotni grupy "Zachód" UPA. Mój oddział został rozbity w zasadzce. Ocalałem tylko ja i dwóch moich podkomendnych, którzy zginęli w czasie przebijania się do waszego oddziału.-powiedział Simba swoim nienagannym ukraińskim.
-Jak to było?-sotnik zwrócił się do drugiego banderowca.
-Istotnie, jeden z jego żołnierzy ostrzeliwał lachów, a drugi zginął w czasie przeprawy przez rzekę.
-A co sprowadza was w nasze strony? Z tego, co się orientuję oddziały grupy "Zachód" operują w rejonach Roztocza.-dowódca sotni znów zwrócił się do NSZ-owca.
-Mam się spotkać z przedstawicielem głównego dowództwa UPA i przekazać mu raport o działalności naszych oddziałów.-odpowiedział Simba.
-Gdzie macie ten raport?-zapytał Ukrainiec.
-Treść mam przekazać ustnie i tylko przedstawicielowi dowództwa.
Ukrainiec nie zadawał więcej pytań. Przez chwilę myślał nad czymś intensywnie, po czym odpowiedział:
-Wierzę wam. Słyszałem trochę o waszych zasługach dla UPA. Niestety, przedstawiciel jeszcze nie przybył. Musicie zaczekać kilka dni.-powiedział dowódca sotni do kapitana.
-W takim razie proszę o przydział na czas mojej obecności w waszym oddziale.-kapitanowi te słowa ledwo przecisnęły się przez gardło.
-Dołączycie do oddziału obecnego tu Harna.-powiedział Ukrainiec, wskazując na znanego już Simbie lwa.-Będziecie likwidować wrogów Ukrainy.

***

Kilka godzin po tej rozmowie oddział Harna, którego członkiem stał się Simba wkraczał do małej wioski. Była ona niemal w całości zamieszkana przez Polaków.
-Banderowcy!-rozległ się ryk między zabudowaniami.
Banderowcy zaczęli rzucać w domy butelkami, napełnionymi alkoholem, zatkanymi podpalonymi szmatami. Wszystko stanęło w płomieniach. Do uciekających z płonących domów lwów upowcy strzelali z szaleństwem na pyskach i nienawiścią w oczach. Simba już miał zastrzelić stojącego obok Ukraińca, lecz nagle przypomniał sobie, że jest przecież jednym z nich. Obrócił się i wystrzelił kilka razy ponad głowami uciekających lwów.
-Przerwać ogień! Zadanie wykonane!-rzucił Simba do banderowców. Ci niechętnie opuścili broń.
-Pamiętajcie, że był u was z wizytą "Krwawy Pavko"-rzucił Harn, jak gdyby płonące budynki mogły coś zrozumieć.
Koniec rozdziału 8.


Biały Orzeł znakiem, lew w sercu.

"niepodległości Jej zawsze gotów będę bronić do ostatniej kropli krwi..."
fragment przyrzeczenia ZS "Strzelec" OSW

Offline

#21 2012-10-11 10:26

Madame Carotte
Weteran
Lokalizacja: Poznań
Data rejestracji: 2012-05-31
Liczba postów: 2,169
WWW

Odp: Król Lew: Najtrudniejszy front.

Tematyka zupełnie nie moja, ale przynajmniej piszesz dość składnie :D

Offline

#22 2012-10-12 07:48

Harikana
Użytkownik
Lokalizacja: Kilimandżaro (Kilimanjaro)
Data rejestracji: 2012-04-10
Liczba postów: 1,204

Odp: Król Lew: Najtrudniejszy front.

Brawo za kolejne opowiadanie, oby tak dalej!  :aplaus:


7sfa.jpg
Szacunek dla tego pana! Zanim zaczniesz obrażać kibiców zastanów się dwa razy, zapoznaj się chociażby ze wszystkimi akcjami charytatywnymi(np. Kolorujemy) prowadzonymi przez nich, polecam również film dokumentalny "Bunt Stadionów", który powinien rozjaśnić trochę wątpliwości. http://www.kibice.net/publicystyka/91_Serwis_kibice_net_patronem_medialnym_akcji_KOLORUJEMY_.html

Offline

#23 2012-10-17 09:31

Strzelec Lew
Użytkownik
Lokalizacja: Rybnik
Data rejestracji: 2012-08-21
Liczba postów: 492

Odp: Król Lew: Najtrudniejszy front.

Dziękuję.
Rozdział 9.
W świetle wschodzącego słońca, na przedmieściu Cisnej, rysował się kształt niewielkiego budynku. Był to jeden z ostatnich posterunków WOP-u w tej okolicy, zbudowany z drewna, posiadający betonową piwnicę. Tam właśnie lwy, skryte w betonowej piwnicy zamienionej na bunkier i uzbrojone w ciężką broń, zaciekle odpierały kolejne próby zdobycia przez banderowców tego osamotnionego bastionu. Załodze jednak kończyła się amunicja i siły do walki.
Simba nie mógł już znieść tego koszmaru. W czasie pacyfikacji wioski omal się nie zdradził, a teraz musi dać świadectwo lojalności wobec UPA.
-Jakie rozkazy?-zapytał stojący obok Harn.
-Niech część oddziału ściągnie na siebie ogień WOP-istów. W tym czasie my spróbujemy przebić się do wejścia do budynku i zlikwidować załogę.-powiedział kapitan po krótkim namyśle.
Kilka minut potem dziesięciu upowców wysunęło się powoli tyralierą z lasu. Od strony posterunku zagrzechotała krótka seria cekaemu. Ukraińcy padli na ziemię i otworzyli ogień ze swoich pistoletów maszynowych. Obie strony nie wiedziały się jednak dokładnie, więc pociski nie wyrządzały im żadnych szkód.
Tymczasem Simba i pozostali banderowcy zaatakowali budynek z drugiej strony. Żołnierze z posterunku zauważyli ich jednak i otworzyli do nich ogień. Kilku upowców padło martwych na ziemię, lecz większa część Ukraińców już dostała się pod ścianę budynku.
Simba znalazł się tuż obok piwnicznego okienka, z którego pluł ogniem cekaem. Jednak kaemista nie mógł trafić w kapitana.
Nagle kaem zamilkł. Simba tylko na to czekał. Błyskawicznie schylił się i wystrzelił dwukrotnie ze swojego Mausera w piwniczną ciemność, a następnie szybkim ruchem łapy wyjął zza pasa niemiecki granat trzonkowy, odbezpieczył go i wrzucił przez strzelnicę do wnętrza bunkra. Huk wybuchu i ryk bólu z wnętrza piwnicy oznajmił, że granat poskutkował. Po chwili jeszcze kilku upowców wrzuciło ładunki wybuchowe do piwnicy, po czym zapadłą cisza.
Nagle ze strzelnicy wysunęła się brudna biała szmata, zatknięta na kiju. WOP-iści się poddawali. Ryk tryumfu wydarł się z gardeł banderowców. Po kilku chwilach otworzyły się, zabarykadowane dotąd, drzwi posterunku i na zewnątrz wyszły trzy lwy. Miały na sobie postrzępione i poplamione krwią mundury. Także ich futra pokrywała krew. Patrzyły przerażonym wzrokiem na banderowców.
-Przeszukać posterunek! Zabrać broń i cokolwiek, co ma jakąś wartość!-rzucił do swoich podwładnych Harn.
-Teraz nasz bohaterski gość wymierzy sprawiedliwość naszym ciemiężcom!- ryknął do pozostałych Ukraińców
Simba dopiero po chwili zrozumiał, o co chodzi. Podszedł do pierwszego z WOP-istów, wyjmując zza pasa pistolet. Podniósł go na wysokość oczu żołnierza. Łapa trzymająca broń zaczęła niespokojnie drżeć. Żołnierz zaczął się trząść. Kapitan zamknął oczy i strzelił...

***

-Gratuluję wam udanej akcji.-Polir uścisnął Simbie łapę. Spotkanie odbywało się w ziemiance dowództwa sotni, w której kapitan zameldował się tuż po powrocie z rozbicia posterunku.
-Mam też dla was drugą informację: przybył do nas wysłannik dowództwa. Zaraz go tu poproszę.-powiedział dowódca banderowców, po czym wyszedł z ziemianki.
Po chwili wrócił, wraz z drugim lwem, ubranym w czarny prochowiec i patrzący nieufnie na kapitana.
-Proszę nas zostawić samych. Wszystko, co mam do powiedzenia jest tajne.-zwrócił się Simba do banderowca.
Gdy Polir wyszedł wysłannik od razu zaczął rozmowę:
-Proszę przedstawić mi zarys waszych ostatnich akcji.
Kapitan nie odpowiedział. W ogóle nie przygotowywał się do tej rozmowy.
Banderowiec domyślił się, że coś jest nie tak. Sięgnął do kieszeni płaszcza. Simba błyskawicznie rzucił się na Ukraińca, powalając go na ziemię. Przewrócił stół i stojącą na nim lampę karbidową, po czym zapadłą ciemność.
Ukrainiec był jednak przygotowany. Chlasnął NSZ-owca po pysku pazurami i walnął zaciśniętą w pięść łapą w policzek. Simba poczuł ból. Ukrainiec poderwał się z ziemi i przewrócił kapitana na ziemią. Zacisnął łapy na jego szyi. Simbie zaczęło brakować tchu. Rozpaczliwym gestem wyciągnął z kieszeni kurtki nóż i na ślepo pchnął nim w ciemność.
Duszenie ustało. Ukrainiec, charcząc, upadł na ziemię. Simba wyciągnął zapalniczkę z kieszeni i świecąc ją zaczął przeszukiwanie kieszeni banderowca, któremu przebił gardło nożem. Wreszcie znalazł. Kilkanaście napisanych na maszynie kartek z rozkazami do dowódców sotni. Lista nowych sotników. Kapitan podniósł się z ziemi i w nikłym świetle zapalniczki jeszcze raz przyjrzał się zabitemu lwu.
Simba wyszedł z ziemianki. Od razu podszedł do niego Polir.
-Wysłannik spisuje meldunek. Prosił, by mu nie przeszkadzać.-powiedział do banderowca kapitan.
Upowiec skinął głową na znak, że zrozumiał.
Simba wolnym krokiem zaczął iść w kierunku lasu. Gdy kilka kroków dzieliło go od drzew, usłyszał za sobą ryk.
-Łapać go!
Kapitan nie oglądając się za siebie rzucił się do ucieczki. Nad głową zagwizdały mu pociski. Kilkanaście kroków przed sobą zobaczył jednego z Ukraińców. Strzelił do niego z pistoletu, po czym uciekł w głąb lasu.

***

Po kilku godzinach błądzenia po bieszczadzkich lasach udało się Simbie zgubić pogoń. Zadanie zostało wykonane.
-Stój!-rozległ się krótki okrzyk.
Kapitan zatrzymał się gwałtownie. Czyżby banderowcy jednak go dopadli.
Z pobliskich krzaków najpierw wysunęła się lufa karabinu Mauser, a następnie głowa lwicy z furażerką z orłem w koronie.
-Kiara!-ryknął kapitan z ulgą, po czym objął córkę. Dotarł do swoich.
KONIEC

Dziękuję wszystkim czytelnikom za wsparcie i słowa uznania oraz za wsparcie i kilka ciekawych pomysłów (tu ukłony w stronę pana Mazuera).


Biały Orzeł znakiem, lew w sercu.

"niepodległości Jej zawsze gotów będę bronić do ostatniej kropli krwi..."
fragment przyrzeczenia ZS "Strzelec" OSW

Offline

#24 2012-10-17 10:13

Mazuer
Użytkownik
Lokalizacja: Małopolska/ Górny Śląsk
Data rejestracji: 2011-11-19
Liczba postów: 1,040

Odp: Król Lew: Najtrudniejszy front.

Pasjonujący tekst, pełen zwrotów akcji i przede wszystkim zgodny historycznie. Widać, że jest to twoja pasja Strzelec. Ja również dziękuję, że moje pomysły były inspiracją dla Ciebie!!! Widzę w Tobie ,,bratnią duszę" historyka, oby tak dalej!!! ;) 
Jak to powiedział kanclerz Jan Zamoyski :,,Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie", oby nasza historia znalazła więcej takich pasjonatów jak ty, Strzelec!!! 
Pozdrawiam, i jeszcze raz gratuluję!


100pxnaramiennikkapitan.png


Kapitan.....i wszystko jasne. Pamiętajcie, wszyscy jesteśmy żołnierzami!!!

Offline

#25 2012-10-17 17:21

Strzelec Lew
Użytkownik
Lokalizacja: Rybnik
Data rejestracji: 2012-08-21
Liczba postów: 492

Odp: Król Lew: Najtrudniejszy front.

Dziękuję Panu bardzo, panie Mazuer :D .

"Kto nie szanuje i nie ceni swojej przeszłości, ten nie jest godzien szacunku, teraźniejszości ani prawa do przyszłości."
Marszałek Józef Piłsudski


Biały Orzeł znakiem, lew w sercu.

"niepodległości Jej zawsze gotów będę bronić do ostatniej kropli krwi..."
fragment przyrzeczenia ZS "Strzelec" OSW

Offline

#26 2012-10-17 21:31

Harikana
Użytkownik
Lokalizacja: Kilimandżaro (Kilimanjaro)
Data rejestracji: 2012-04-10
Liczba postów: 1,204

Odp: Król Lew: Najtrudniejszy front.

Ja niestety pod względem historycznym Ci nie pomogę Strzelec, mua się zna na marynarce wojennej, niestety nie na historii wojsk lądowych, choć przyznam, że z zaciekawieniem czytałam twoją opowieść ;)


7sfa.jpg
Szacunek dla tego pana! Zanim zaczniesz obrażać kibiców zastanów się dwa razy, zapoznaj się chociażby ze wszystkimi akcjami charytatywnymi(np. Kolorujemy) prowadzonymi przez nich, polecam również film dokumentalny "Bunt Stadionów", który powinien rozjaśnić trochę wątpliwości. http://www.kibice.net/publicystyka/91_Serwis_kibice_net_patronem_medialnym_akcji_KOLORUJEMY_.html

Offline

#27 2012-10-19 19:28

Strzelec Lew
Użytkownik
Lokalizacja: Rybnik
Data rejestracji: 2012-08-21
Liczba postów: 492

Odp: Król Lew: Najtrudniejszy front.

Pani to dziękuję przede wszystkim za motywację i wsparcie w czasie całego procesu twórczego.
Czołem wszystkim!


Biały Orzeł znakiem, lew w sercu.

"niepodległości Jej zawsze gotów będę bronić do ostatniej kropli krwi..."
fragment przyrzeczenia ZS "Strzelec" OSW

Offline

#28 2012-10-20 09:47

Harikana
Użytkownik
Lokalizacja: Kilimandżaro (Kilimanjaro)
Data rejestracji: 2012-04-10
Liczba postów: 1,204

Odp: Król Lew: Najtrudniejszy front.

Miło mi! Czy zamierzasz jeszcze jakieś opowiadanie pisać? :)


7sfa.jpg
Szacunek dla tego pana! Zanim zaczniesz obrażać kibiców zastanów się dwa razy, zapoznaj się chociażby ze wszystkimi akcjami charytatywnymi(np. Kolorujemy) prowadzonymi przez nich, polecam również film dokumentalny "Bunt Stadionów", który powinien rozjaśnić trochę wątpliwości. http://www.kibice.net/publicystyka/91_Serwis_kibice_net_patronem_medialnym_akcji_KOLORUJEMY_.html

Offline

#29 2012-10-21 12:51

Strzelec Lew
Użytkownik
Lokalizacja: Rybnik
Data rejestracji: 2012-08-21
Liczba postów: 492

Odp: Król Lew: Najtrudniejszy front.

Pomyślę nad tym. Na razie zrobię sobie krótki odpoczynek.


Biały Orzeł znakiem, lew w sercu.

"niepodległości Jej zawsze gotów będę bronić do ostatniej kropli krwi..."
fragment przyrzeczenia ZS "Strzelec" OSW

Offline

Zalogowani użytkownicy przeglądający ten wątek: 0, goście: 1
[Bot] claudebot

Stopka

Forum oparte na FluxBB
Modified by Visman