Stado Lwiej Ziemi

Stado Lwiej Ziemi

Nie jesteś zalogowany na forum.

Ogłoszenie


18 listopada: 30 rocznica polskiej premiery Króla Lwa :D.


#1 2012-08-26 17:54

Strzelec Lew
Użytkownik
Lokalizacja: Rybnik
Data rejestracji: 2012-08-21
Liczba postów: 492

Król Lew: Wyzwolenie 1945?

Bardzo proszę o wyrozumiałość względem zmienienia przeze mnie anatomii zwierząt ;) i miejsca, w którym rozgrywa cię akcja.
Rozdział 1
Polska, 1945r.
Zapadł zmierzch. Zdezelowana wojskowa ciężarówka z dwoma lwami w szoferce powoli wjeżdżała do lasu. Zarówno szofer, jak i kapral Adi niespokojnie zaczęli się rozglądać na boki. W koszarach wiele się nasłuchali o bandach, które ukrywały się nadal w miejscowych lasach. Nic dziwnego że mrok lasu nie dodawał im odwagi.
-A może by tak zawrócić?-spytał z nadzieją w głosie szofer.
-Nie ma mowy! Chłopaki w Rykach czekają na te mundury już od dwóch tygodni. A jeżeli zawrócisz, to dostaniesz tydzień karceru!-odburknął mu kapral.
Nagle ciężarówka gwałtownie zahamowała, a lew-szofer z drżeniem w głosie powiedział:
-Spójrz tttam....
Rzeczywiście. W świetle reflektorów widoczna była wysoka sylwetka w oficerskim mundurze. Adi odbezpieczył "pepeszę" i wysiadł z szoferki.
-Stój, bo strzelam!-ryknął do nieznajomego.
-Opuść broń i podnieś ręce do góry! W imieniu Narodowych Sił Zbrojnych rekwiruję ten transport.-powiedział spokojnie lew w oficerskim mundurze.
-Żartujesz?!-wykrztusił kapral, zaskoczony żądaniem. Wcale nie bawiła go ta sytuacja.
-Powtarzam jeszcze raz: proszę opuścić broń, rekwiruję ten transport.
-No to się doigrałeś-ryknął Adi, podnosząc jednocześnie pistolet maszynowy do ramienia.
Po masce ciężarówki zagrzechotała seria erkaemu. Kapral odwrócił się, lecz w tym samym momencie mocny cios kolbą z prawej strony rzucił go na ziemię. Kilka ciemnych postaci podbiegło do szoferki. Chwilę potem Adi i lew-szofer leżeli związani i zakneblowani pod drzewem, obserwując lwy wynoszące nowe mundury z ich ciężarówki i ładujące je do innej, która chwilę wcześniej przyjechała od strony Ryk. Lew w oficerskim mundurze, który chwile wcześniej wydawał rozkazy innemu osobnikowi z ciemną grzywą i blizną na lewym oku, podszedł do nich i w świetle latarki zaczął coś szybko pisać na wyjętej z raportówki białej kartce. Po krótkim czasie poluzował im więzy.
-Tym razem nic więcej wam nie zrobię, ale jeżeli jeszcze raz się spotkamy, to porozmawiamy inaczej.-powiedział.-Tu jest kwit rekwizycyjny na wasz transport. Oddacie go swojemu dowódcy. Ja jestem kapitan Simba. Zapamiętajcie to sobie.
Simba odwrócił się i wsiadł do ciężarówki. Po chwili na leśnej drodze nie było nikogo, prócz samochodu z przestrzeloną maską oraz kaprala Adiego i lwa-szofera szamoczących się w więzach.
Koniec rozdziału 1.

Ostatnio edytowany przez Strzelec (1970-01-01 01:00)


Biały Orzeł znakiem, lew w sercu.

"niepodległości Jej zawsze gotów będę bronić do ostatniej kropli krwi..."
fragment przyrzeczenia ZS "Strzelec" OSW

Offline

#2 2012-08-26 20:29

Harikana
Użytkownik
Lokalizacja: Kilimandżaro (Kilimanjaro)
Data rejestracji: 2012-04-10
Liczba postów: 1,204

Odp: Król Lew: Wyzwolenie 1945?

Ciekawie się zapowiada, chętnie przeczytam dalszą część :ok:


7sfa.jpg
Szacunek dla tego pana! Zanim zaczniesz obrażać kibiców zastanów się dwa razy, zapoznaj się chociażby ze wszystkimi akcjami charytatywnymi(np. Kolorujemy) prowadzonymi przez nich, polecam również film dokumentalny "Bunt Stadionów", który powinien rozjaśnić trochę wątpliwości. http://www.kibice.net/publicystyka/91_Serwis_kibice_net_patronem_medialnym_akcji_KOLORUJEMY_.html

Offline

#3 2012-08-27 10:36

Strzelec Lew
Użytkownik
Lokalizacja: Rybnik
Data rejestracji: 2012-08-21
Liczba postów: 492

Odp: Król Lew: Wyzwolenie 1945?

Bardzo dziękuję za słowa uznania.
Rozdział 2
Porucznik Korn nerwowo przechadzał się przed budynkiem Urzędu Bezpieczeństwa. Jego przełożeni, wściekli coraz śmielszymi akcjami "bandy Simby" zapowiedzieli przysłanie specjalnego oddziału, który "raz na zawsze skończy z panoszeniem się w tym regionie faszystowskich degeneratów". Prócz tego porucznik obawiał się o swoje stanowisko.
Warkot motoru przerwał mu rozmyślania. Przed gmach urzędu zajechało dziesięć ciężarówek i amerykański jeep. Klapy samochodów opadły. Spod plandek zaczęły wyskakiwać hieny, wszystkie ubrane jednolicie w mundury Armii Czerwonej, z charakterystycznymi niebieskimi czapkami z granatowym otokiem na głowach. Ta dziwaczna zbieranina zaczęła formować się w dwuszereg.
-Pułkownik Sarak, Brygada Specjalna NKWD.-powiedział lew, który wysiadł z jeepa.-Wy tu jesteście dowódcą?
-Co?-zapytał porucznik, którego całą uwagę przykuł drugi osobnik, który wysiadł z samochodu. Tak jak i rozmawiający z nim oficer miał na sobie ciemnozielony mundur pułkownika NKWD.
-A właśnie, towarzyszu poruczniku, to jest pułkownik Skaza, dowódca brygady.-powiedział obojętnym tonem Sarak.
-To wy jesteście szefem miejscowego UB?-zapytał Skaza głosem, od którego Kornowi włosy stanęły dęba.
-Tak.-odpowiedział ze strachem porucznik.
-Otóż już nie. Zostaliście zawieszeni w swoich obowiązkach. Teraz ja tu dowodzę. Zajmujemy tutejsze koszary na nasz użytek.-oświadczył Skaza patrząc z pogardą na byłego szefa UB.-Pozwoliliście, by NSZ rozpanoszyło się w okolicy. Musimy teraz to wszystko naprawić.
Po tych słowach dowódca Brygady Specjalnej NKWD krzyknął do swych żołnierzy:
-W prawo zwrot! Do koszar marsz!
Pochód hien ruszył z miarowym stukotem podkutych butów. Zaintonowano słowa piosenki, która śpiewana głosem hien brzmiała niczym piekielne zawodzenie:
Tak pust że Krasnaja!
Trzimiajot włastna!
Swój szik mozolistaj rukoj!
I wsie dolżny my,
Nieudzierżyma,
Idti w paslednij, smiertnyj boj!

*******

-Baczność! Prezentuj broń!
Na leśnej polanie dwuszereg około pięćdziesięciu postaci wyprężył się. Wszyscy ubrani byli jednolicie w zielone polskie mundury, a na głowach mieli sukienne rogatywki z metalowymi orłami w koronie, uzbrojeni w rosyjską, angielską i niemiecką broń.
-Panie kapitanie, porucznik Kovu melduje oddział na zbiórce. Stan czterdziestu czterech, wszyscy obecni.-powiedział oficer do dowódcy, salutując do czapki i trzaskając obcasami lśniących butów z cholewami.
-Dziękuję, dajcie spocznij.
-Tak jest. Spocznij! Rozejść się!- Kovu wydał rozkaz lwom.
Oddział udawał się na spoczynek. Po ostatniej akcji zaopatrzeniowej ich morale uległo znacznej poprawie.
-Co z Kiarą?-zapytał Simba.
-Nic nowego. Wciąż jest niezadowolona tym, że nie pozwalasz jej wziąć udziału w żadnej prawdziwej akcji.- Powiedział z lekkim uśmiechem Kovu.
-Ta wojna zabrała już jej matkę. Być może zabierze również i mnie. Ona musi przetrwać tę zawieruchę, a ty i ja musimy zrobić wszystko, by tak się stało.-powiedział kapitan, myśląc o Nali, która być może nadal spoczywała na prowizorycznym cmentarzu na Mokotowie.
-Masz rację,ale...-nie dokończył Kovu, gdyż w tym momencie na polanę podbiegł do nich zdyszany sierżant Ur, jeden z wartowników.
-Panie poruczniku... panie kapitanie...-powiedział z trudem łapiąc oddech.-UB... idą tu... od miasta...
-Dokładnie!Ilu? Gdzie?-zapytał go Simba.
-Tak jest!-wartownik wyprężył się.-Trzydziesty sześciu milicjantów i pracowników ub idzie w kierunku lasu od strony miasteczka.
-Dobrze. Poruczniku!-kapitan zwrócił się do Kovu.-Natychmiast ogłosić alarm!
Kovu zasalutował i pobiegł w kierunku leżących lwów. Simba błyskawicznie wyciągnął swego VIS-a z kabury i sprawdził, czy ma pełny magazynek.
Koniec rozdziału 2.


Biały Orzeł znakiem, lew w sercu.

"niepodległości Jej zawsze gotów będę bronić do ostatniej kropli krwi..."
fragment przyrzeczenia ZS "Strzelec" OSW

Offline

#4 2012-08-28 06:49

Harikana
Użytkownik
Lokalizacja: Kilimandżaro (Kilimanjaro)
Data rejestracji: 2012-04-10
Liczba postów: 1,204

Odp: Król Lew: Wyzwolenie 1945?

Bardzo mi się podoba  :aplaus:  Skaza ruski pułkownik... nawet pasuje  XD Z niecierpliwością czekam na poczynania hienowskiego UB i dzielnej brygady Simby!  :D


7sfa.jpg
Szacunek dla tego pana! Zanim zaczniesz obrażać kibiców zastanów się dwa razy, zapoznaj się chociażby ze wszystkimi akcjami charytatywnymi(np. Kolorujemy) prowadzonymi przez nich, polecam również film dokumentalny "Bunt Stadionów", który powinien rozjaśnić trochę wątpliwości. http://www.kibice.net/publicystyka/91_Serwis_kibice_net_patronem_medialnym_akcji_KOLORUJEMY_.html

Offline

#5 2012-08-28 08:40

Strzelec Lew
Użytkownik
Lokalizacja: Rybnik
Data rejestracji: 2012-08-21
Liczba postów: 492

Odp: Król Lew: Wyzwolenie 1945?

Dziękuję za motywację. :)
Rozdział 3
Porucznik Korn przeżywał swój najgorszy dzień w życiu. Najpierw utrata dobrej państwowej posady, a następnie wysłanie go na czele grupy operacyjnej z zadaniem wytropienia partyzantów.
Tyraliera milicjantów weszła do lasu. Zaczęli niespokojnie rozglądać się na boki. Wiele się nasłuchali o działaniu leśnych band i o wzbudzającym postrach wśród funkcjonariuszy UB ich dowódcy, kapitanie Simbie.
Wtem padł pierwszy strzał. Grupa operacyjna błyskawicznie rzuciła się na ziemię. W chwilę potem leśną ciszę wypełniło granie partyzanckiego cekaemu, dwóch erkaemów i dziesięciu pistoletów maszynowych. Ubecy rozpoczęli chaotyczną wymianę ognia z niewidocznym przeciwnikiem. Korn widział, jak leżący przed nim milicjant otrzymał całą serię z ukrytego w leśnej gęstwinie erkaemu. Czuł bijące o ziemie obok niego pociski. Ukrył głowę w łapach. Miał już tego dość.
-Nie strzelać! Poddajemy się!-ryknął, starając się przekrzyczeć śmiercionośną palbę.

***

-Przerwać ogień!-powiedział Simba do Kovu, zmieniając jednocześnie magazynek w swoim pistolecie.
-Tak jest!-porucznik odstawił od ramienia Stena z wciąż dymiącą lufą.
Po chwili strzały z obu stron ustały. Partyzanci przez chwilę myśleli, że wszyscy ubecy polegli, lecz po chwili z ziemi ostrożnie podniósł się ich dowódca.
-Nie strzelać!-powiedział, rzucając na ziemię swój pistolet.
Prócz niego podniosło się jeszcze kilku milicjantów. Lwy z oddziału Simby zaraz do nich podbiegły. W chwilę potem ocaleni członkowie grupy operacyjnej stali rozbrojeni, z łapami podniesionymi do góry.
-Co z nimi zrobimy?-zapytał Kovu swego dowódcę.
-A co tu się zastanawiać, panie poruczniku. Kula w łeb i do piachu.-powiedział jeden z partyzantów, lew z czarną grzywą.
-Nie, my nie zabijamy jeńców.-odpowiedział chłodno Simba, patrząc na przerażonych milicjantów.-Wypuścić ich.
-To może przynajmniej obetniemy im ogony i grzywy?-partyzant dalej nie ustępował.
-Nie!-powtórzył kapitan z naciskiem.-Wypuścić wszystkich, oprócz ich dowódcy.
Simba podszedł do ubeków.
-Daruję wam tym razem, ale jeżeli jeszcze raz się spotkamy, to pogadamy inaczej. Możecie wracać, ale wcześniej pochowajcie swoich poległych. Do roboty!-ostatnie słowa już ryknął, wymierzając jednocześnie kopniaka swym oficerskim butem stojącemu najbliżej niemu milicjantowi.
Gdy byli jeńcy kopali grób dla swych poległych towarzyszy, kapitan podszedł do trzęsącego się ze strachu Korna. Simba wyjął z raportówki nóż, po czym odciął porucznikowi pagony.
-Nie jesteś godny tytułu oficera.-powiedział, patrząc mu prosto w oczy.
Dowódca grupy operacyjnej, myśląc że to już wszystko chciał odejść, lecz dowódca partyzantów zatrzymał go.
-Stój! W imieniu Rzeczpospolitej Polskiej skazuję cię na śmierć za zdradę, okrucieństwo i współpracę z wrogiem.-powiedział Simba, któremu przypomniały się opowieści lwów z miasta, w których znalazł się dokładny opis metod stosowanych przez byłego szefa UB.
Korn rzucił się na ziemię.
-Nie!Jestem niewinny!-ryczał.
Simba wyjął z kabury pistolet...
Rozległy się dwa suche strzały, po czym wszystko znowu ucichło.

***

Skaza z irytacją patrzył na stojącego przed nim milicjanta, jednego z ocalałych po rozbiciu grupy operacyjnej.
-Możecie odejść.-powiedział.
-Tak jest.-lew trzasnął obcasami, po czym wyszedł z gabinetu.
-Jakoś nie bardzo przejąłeś się śmiercią tego całego Korna.-rozległ się głos adiutanta Skazy, pułkownika Saraka.
-Nie żałuję kretyna, który nie potrafił zadbać o spokój na własnym terenie. Jego zniknięcie tylko pomogło urzędowi pozbyć się jeszcze jednego nieudacznika. Dzięki temu nie muszę już liczyć się ze zdaniem nikogo, prócz mnie, w sprawie metod likwidacji bandy Simby.-powiedział dowódca Brygady Specjalnej.
W tym momencie na biurku zadzwonił telefon.
-Halo? Tak....tak...rozumiem....tam, gdzie ustaliliśmy.-powiedział Skaza do słuchawki.
-Sarak!-zwrócił się do swego adiutanta.-Ogłosisz alarm brygady! W pięć minut mają być gotowi do wyjazdu.
Koniec rozdziału 3.


Biały Orzeł znakiem, lew w sercu.

"niepodległości Jej zawsze gotów będę bronić do ostatniej kropli krwi..."
fragment przyrzeczenia ZS "Strzelec" OSW

Offline

#6 2012-08-28 20:27

Harikana
Użytkownik
Lokalizacja: Kilimandżaro (Kilimanjaro)
Data rejestracji: 2012-04-10
Liczba postów: 1,204

Odp: Król Lew: Wyzwolenie 1945?

Kolejna część również mi się bardzo podoba więc gratulacje!  :ok:  Mam tylko jedną sugestię: Może wplótłbyś jeszcze jakiś bohaterów z KL?? Np. Vitani,Nukę...  ;P Ale to oczywiście według Twojej woli  ;)


7sfa.jpg
Szacunek dla tego pana! Zanim zaczniesz obrażać kibiców zastanów się dwa razy, zapoznaj się chociażby ze wszystkimi akcjami charytatywnymi(np. Kolorujemy) prowadzonymi przez nich, polecam również film dokumentalny "Bunt Stadionów", który powinien rozjaśnić trochę wątpliwości. http://www.kibice.net/publicystyka/91_Serwis_kibice_net_patronem_medialnym_akcji_KOLORUJEMY_.html

Offline

#7 2012-08-29 10:46

Strzelec Lew
Użytkownik
Lokalizacja: Rybnik
Data rejestracji: 2012-08-21
Liczba postów: 492

Odp: Król Lew: Wyzwolenie 1945?

Dziękuję za sugestię ;) .
Rozdział 4
Sierżant Kopa był synem Simby. Zjawił się w oddziale przed trzema miesiącami, tuż po rozbiciu przez partyzantów więzienia UB w Kielcach. Przedstawił się jako wysłannik dowództwa NSZ, przybywający z Zachodu. Na dowód swych słów pokazał zaszytą w rękawie kurtki kartkę z rozkazem przedostania się na terytorium Czechosłowacji. Simba nie okazał większego zainteresowania i projekt wyjazdu zeszedł na dalszy plan.
Teraz był listopad. Wielkimi krokami zbliżała się zima, a hieny coraz bardziej zaczęły zacieśniać pętlę okrążenia wokół leśnego oddziału. Parę dni przed rozbiciem grupy operacyjnej odbyła się narada.
-Tu, w tej miejscowości będą czekać na nas wysłannicy dowództwa.-powiedział Kopa, pokazując mały punkt na rozłożonej na ziemi mapie.
-Czy aby na pewno uda nam się przekroczyć granicę?-zapytał Simba.
-Wojna dopiero niedawno się skończyła. Minie jeszcze sporo czasu, zanim będzie trudno ją przekroczyć.-kontynuował sierżant.
-Dobrze, pojedziemy, ale co dalej? Przecież świat ma dosyć wojowania. Naszym krajem rządzą zdrajcy i hieny, a nikt nie kiwnie nawet palcem, by coś z tym zrobić. Jesteśmy zdani tylko na siebie i swoją broń.-kapitan z wyrzutem w głosie zwrócił się do syna.
-Ale jestem żołnierzem. Muszę wypełnić rozkaz. Wezwij mi tu podchorążego Vara.-powiedział dowódca kończąc rozmowę.
-Tak jest.-Kopa zasalutował i odszedł w kierunku siedzących wokół ogniska partyzantów.
Po chwili do Simby podszedł lew z jasnobrązową grzywą.
-Melduję się na rozkaz, panie kapitanie.
-Posłuchajcie, podchorąży. Dostaniecie kilku żołnierzy i zorganizujecie dwie ciężarówki i osobowego jeepa. Wszystkie samochody mają być sprawne, z pełnymi bakami i zapasem paliwa. To wszystko.
-Tak jest.-lew zasalutował, po czym odszedł w kierunku ogniska.
Kapitan zdjął z głowy rogatywkę i spojrzał w niebo. Coraz częściej powracał do niego obraz Nali, której dał słowo honoru, że Kiara (Kopa zniknął w niewyjaśnionych okolicznościach tuż przed powstaniem) przeżyje tę wojnę.
Simba otrząsnął się ze wspomnień, założył czapkę z powrotem na głowę, po czym poszedł w kierunku swoich żołnierzy.

***

Ciemnym wieczorem, dzień po rozbiciu grupy operacyjnej UB, na leśnej polanie Simba przemawiał do ustawionych w dwuszeregu lwów z jego oddziału. Po jego prawej stronie stał Kovu, a po lewej Kopa, przebrany w "zorganizowany" skądś mundur porucznika NKWD i jako jedyny znający biegle rosyjski, miał w razie kontroli potwierdzić autentyczność ich podrobionych dokumentów.
-Żołnierze! Nasza walka dopiero się zaczyna. Dowództwo każe nam opuścić kraj, ale obiecuję wam, że wrócimy i popędzimy hieny tak, że zatrzymamy się dopiero w Moskwie. A teraz do ciężarówek.
Partyzanci rzucili się do samochodów. Simba podszedł do Kiary.
-Wolałbym, abyś pojechała ze mną willysem.-zwrócił się do córki.
-Dziękuję, ale wolę pojechać z Kovu ciężarówką-odpowiedziała lwica, gramoląc się do "budy".
-Porucznik będzie jechał ze mną jeepem.
-Mimo wszystko pojadę ciężarówką.-uparła się Kiara.
Kapitan nie chciał się już z nią sprzeczać.Po chwili kolumna trzech samochodów ruszyła leśną drogą w kierunku południowym.

***

-I co?-zapytał świecąc latarką kapitan.
-Nic.-odpowiedział Kovu patrząc na przebitą oponę.-Wymiana potrwa jakieś pół godziny.
-Trudno. Będziemy musieli ich dogonić. Że też nikt nie zauważył naszego zniknięcia. A wszystko przez te przepalone lampy.-Simba był poirytowany.
-Pomóżcie porucznikowi.- powiedział do trzech lwów, stanowiących eskortę.
Tymczasem ciężarówki z partyzantami wyjechały na drogę prowadzącą przez pole. Światła ciężarówek ledwo przebijały się przez ciemność.
-Stój!-ryknął Kopa do prowadzącego pierwszą ciężarówkę podchorążego Vara.
Na drodze stał ustawiony w poprzek samochód opancerzony. Stojąca przed nim hiena w mundurze NKWD podniosła łapę na znak zatrzymania się.
-Nie wysiadaj z wozu! Sam to załatwię.-powiedział sierżant, wysiadając z auta.
Podchorąży patrzył przez szybę, jak Kopa podchodzi do hieny i zaczyna coś mówić. Var zaczął się niepokoić, czemu rutynowa kontrola tak długo trwa.
Nagle zrobiło się jasno jak w dzień. Światła stojących po bokach ciężarówek, które do tej pory skrywała ciemność, zapaliły się. Kierowca mrużąc oczy odruchowo chwycił pistolet i wyskoczył z szoferki. Zanim zdążył oddać strzał dostał całą serię z ukrytego cekaemu.
Rozpoczęła się śmiercionośna palba. Hieny, ukryte po bokach drogi, miały jak na łapie obie partyzanckie ciężarówki. Strzelały więc cekaemy, erkaemy, pistolety maszynowe, a nad wszystkim górowało działko pancerki.
Kiara siedziała na samym końcu ciężarówki. Gdy tylko rozległy się pierwsze strzały ona i jeszcze trzy lwy wyskoczyli spod plandeki na drogę. Partyzanci dostali się natychmiast pod lufę jednego z  cekaemów. Kiara  odruchowo upadła na ziemię, a lwy zginęły od serii pocisków.
Po pół godzinie wszystko ucichło. Kiara rozejrzała się wokół siebie. Obok niej leżeli trzej martwi partyzanci. Żaden z nich nie zdążył zabrać z ciężarówki swojej broni. Lwica dostrzegła ciało kierowcy z leżącym obok niego coltem. Zaczęła czołgać się w tamtym kierunku. Gdy już wyciągała łapę po broń poczuła, jak czyiś oficerski but przydeptuje ją do ziemi.
-Dla ciebie walka skończona.-powiedział głos, który Kiarze wydał się znajomy. Nie miała jednak czasu się zastanowić, skąd go zna, gdyż silny cios kolbą w głowę pozbawił ją przytomności.

***

Skaza przechadzał się po pobojowisku. Cały aż trząsł się z radości na takie proste i bezstratne zlikwidowanie bandy. Już widział siebie jako generała, odbierającego wysokie odznaczenie bojowe.
-Towarzyszu pułkowniku, plutonowy Nuka melduje pochwycenie trzech rannych bandytów.-przerwał Skazie rozmyślania lew ubrany w brudny i wymięty mundur.
-Zapomniałeś, durniu, że nie bierzemy jeńców. Kim oni są?
-Nie wiem. Jedna nieprzytomna lwica i dwa postrzelone lwy.
Skaza spojrzał na jeńców.
-Ją zabrać do UB, a z resztą wiecie, co macie zrobić.
-Co, towarzyszu?-zapytał głupio plutonowy.
"Otaczają mnie kretyni." pomyślał pułkownik wyjmując pistolet z kabury.

***

-Na pewno?-ryknął Simba na stojącego przed nim lwa.
-Tak, panie kapitanie. Ja na samym początku wyskoczyłem z ciężarówki i udawałem zastrzelonego. Gdy wszystko ucichło, a hieny były zajęte przeszukiwaniem poległych udało mi się uciec.
-A...Kiara i Kopa?-zapytał go dowódca z drżeniem w głosie.
-Pana syna nie widziałem, natomiast pana córkę i jeszcze dwóch rannych pokazali Skazie. Ten kazał zabrać ją do UB, a rannych osobiście dobił.
Kovu rzucił stena na ziemię. Kapitan podszedł do niego, podniósł broń z ziemi i podał mu ją.
-To ci się jeszcze przyda. Odbijemy ją, rozumiecie, poruczniku?!-ostatnie zdanie Simba już ryknął.
Koniec rozdziału 4.

Ostatnio edytowany przez Strzelec (1970-01-01 01:00)


Biały Orzeł znakiem, lew w sercu.

"niepodległości Jej zawsze gotów będę bronić do ostatniej kropli krwi..."
fragment przyrzeczenia ZS "Strzelec" OSW

Offline

#8 2012-08-29 11:17

Harikana
Użytkownik
Lokalizacja: Kilimandżaro (Kilimanjaro)
Data rejestracji: 2012-04-10
Liczba postów: 1,204

Odp: Król Lew: Wyzwolenie 1945?

:aplaus:  Wielkie gratki strzelec!  ;) I hasło Skazy wplecione w dobrym miejscu  XD Znów z niecierpliwością oczekuje na dalszą część!  :bigsmile:


7sfa.jpg
Szacunek dla tego pana! Zanim zaczniesz obrażać kibiców zastanów się dwa razy, zapoznaj się chociażby ze wszystkimi akcjami charytatywnymi(np. Kolorujemy) prowadzonymi przez nich, polecam również film dokumentalny "Bunt Stadionów", który powinien rozjaśnić trochę wątpliwości. http://www.kibice.net/publicystyka/91_Serwis_kibice_net_patronem_medialnym_akcji_KOLORUJEMY_.html

Offline

#9 2012-08-30 11:36

Strzelec Lew
Użytkownik
Lokalizacja: Rybnik
Data rejestracji: 2012-08-21
Liczba postów: 492

Odp: Król Lew: Wyzwolenie 1945?

Dziękuję bardzo za słowa uznania i czytanie mego opowiadania :D .
Rozdział 4.
-Jak to Simby i Kovu nie ma wśród zabitych?!-ryknął Skaza na stojącego przed nim Nukę.
-Po prostu, towarzyszu pułkowniku. Sprawdziliśmy wszystkich zabitych bandytów. Żaden z nich nie jest Simbą, ani jego zastępcą. Prócz tego nie doliczyliśmy się jeszcze czterech lwów.-odpowiedział trzęsąc się plutonowy.
-Zarządzam obławę! Wysłać natychmiast pięć ciężarówek hien, niech szukają ocalałych. Bez żywych lub martwych bandytów nie pokazywać mi się na oczy. Precz!-ryknął dowódca Brygady Specjalnej.
-Tak jest!-Nuka wykonał coś w rodzaju parodii salutu.
-Wróć! Wcześniej przyprowadzić zatrzymaną. Trzeba ją przesłuchać.-dokończył pułkownik.

***

Kiara ocknęła się na betonowej podłodze celi w podziemiach Urzędu Bezpieczeństwa. Bolała ją głowa. Jak przez mgłę przypomniała sobie, jak się tutaj znalazła.
Zgrzyt otwieranych ciężkich metalowych drzwi od celi przerwał jej dalsze rozmyślania. Dwie hieny, trzymające w łapach karabiny "Mosin" z nałożonymi na lufy bagnetami weszły do środka.
-Wychodzić!-warknęła jedna z nich.
Lwica powoli wstała z ziemi i wyszła z celi. Na przedzie szła jedna z hien, druga natomiast szła tuż za Kiarą, celując w jej plecy ze swego karabinu. Po wejściu na parter budynku i przejściu długiego korytarza pochód ten zatrzymał się przed potężnymi jednymi z drzwi.
-Zaczekajcie tu!-rzucił jeden ze strażników, wchodząc do środka.
Po chwili drzwi znowu się otworzyły.
-Wejść!-lwica usłyszała krótkie warknięcie.
Przekroczyła próg. Znalazła się w niemal pustym pokoju, w którym prócz biurka, za którym siedział pułkownik Sarak, krzesła, dwóch foteli pod ścianą i godła ZSRR na ścianie nie było niczego. Gdy weszła Skaza odwrócił się od okna.
-Zaczekajcie za drzwiami!-rzucił do hien. Tamte stuknęły obcasami, po czym opuściły gabinet.
-Siadajcie!-lew zwrócił się do Kiary, wskazując na stojące przed biurkiem krzesło.
Lwica wykonała polecenie. Nie znała Skazy. Dotychczas wiedziała o nim jedynie z opowieści ojca.
-Słuchajcie. Za należenie do zbrojnej bandy i bliskie pokrewieństwo z jej przywódcami dostaniecie karę śmierci.-zaczął Sarak.-Sąd jest tylko formalnością. Możecie jednak ocalić swoje życie, współpracując z nami.
"Pewnie ojciec i Kovu im uciekli" pomyślała Kiara. Głośno jednak powiedziała:
-Nigdy nie pójdę na współpracę z wrogiem!
-Mówiłem ci, że takie argumenty do niej nie trafią.- odezwał się milczący do tej pory Skaza.-Spróbujemy więc czegoś innego.
Mówiąc to podszedł do drugich drzwi, prowadzących do jakiegoś innego pomieszczenia. Po chwili znowu wrócił, a za nim do pokoju wszedł... Kopa w mundurze NKWD.
Na ten widok lwica poderwała się z krzesła.
-Siadać!-ryknął zza biurka Sarak.
-Oczywiście się znacie, ale ja was może sobie przedstawię. Porucznik Kopa, mój oficer do zadań specjalnych. Zdolny enkawudzista. To dzięki niemu wasz oddział przestał istnieć.-powiedział Skaza, obnażając kły w uśmiechu.
-Witaj, Kiaro.-powiedział lew do siostry.
-Zdrajca!-ryknęła lwica.
-Spokój!-rzucił adiutant Skazy.
-Po co te wielkie słowa. Po prostu pomogłem usunąć jeszcze jeden element zagrażający nowej erze, w której lew i hiena...-zaczął Kopa, ale siostra mu przerwała:
-Zachowaj te gadki na spotkania partyjne!- odpowiedziała mu hardo.
-Tracisz szansę naprawienia swego młodzieńczego błędu. Wystarczy tylko, że powiesz, gdzie mógł udać się ojciec, a obiecuję, że będziesz wolna. Kovu też zostanie darowane życie. Posiedzi parę lat w więzieniu, ale wyjdzie i będziecie mogli zacząć życie na nowo.-powiedział spokojnie porucznik.
-Nic wam nie powiem.
-Ty chyba nie rozumiesz?-Kopa podniósł głos.-Na razie rozmawiam z tobą po dobroci, ale jak wezmę cię na przesłuchanie, to wyśpiewasz wszystko i jeszcze będziesz żałowała, że tylko tyle wiesz.
-Możecie mnie zabić, ale i tak nic nie powiem!
Kopa westchnął.
-Myślę, towarzyszu dowódco, że powinniśmy jej dać dzień do namysłu. Jutro postanowimy co dalej.-powiedział do przełożonego.
-Słusznie poruczniku.Warta!-do gabinetu wbiegły dwie hieny.-Zabrać zatrzymaną do celi!

***

-To się nie uda!-powiedział do Simby Kovu. Chciało mu się ryczeć z rozpaczy.
-Pan, poruczniku, niech lepiej zajmie się prowadzeniem samochodu.-kapitan starał się ukryć emocje.
Plan był dosyć prosty i bardzo ryzykowny. Korzystając z wyjazdu połowy Brygady Specjalnej NKWD na obławę pojadą do miasta i z tego, że Skaza prawdopodobnie wyjechał wraz ze swymi hienami na akcję, wejdą do UB i na podstawie fałszywych dokumentów zażądają wydania Kiary. Ich mundury były łudząco podobne do tych używanych przez funkcjonariuszy bezpieki. Gdyby coś poszło nie tak trzech partyzantów miało zatarasować zdobytą ciężarówką drogę z UB do koszar i powstrzymać hieny aż do zakończenia akcji.
Jeep podjechał pod gmach UB. W pewne odległości zatrzymała się wojskowa ciężarówka. Simba dyskretnie zasalutował kierowcy, po czym chwycił skórzaną torbę z granatami i rozmontowanym Stenem, należącym do jego zastępcy. On i porucznik uzbrojeni byli w pistolety. Ponadto towarzyszył im jeszcze jeden lew z "pepeszą".
Weszli do budynku. Kovu podszedł do wartownika.
-Jesteśmy z...-nie dokończył porucznik, gdyż zorientował się się, że milicjant jest jednym z jeńców wypuszczonych po rozbiciu grupy operacyjnej. Tamten poznał oficera. Odskoczył i chwycił wiszący mu na ramieniu pistolet maszynowy...
Huknął strzał. Wartownik upadł z przestrzeloną głową.
-Szybko! Nici z zaskoczenia!-powiedział Simba podbiegając do zabitego z wciąż dymiącym VIS-em. Podniósł "pepeszę".
-Zabierz stena i granaty! Odszukaj Kopę i Kiarę! Ja mam tu jeszcze jedną sprawę do załatwienia!-ryknął w biegu.
Kovu otrząsnął się z zaskoczenia. Puścił się biegiem w kierunku schodów do podziemi.
-Ty tu zostań i pilnuj! Jakby ktoś szedł, strzelaj bez ostrzeżenia!-rzucił do partyzanta z "pepeszą", podając mu kilka granatów.
Zbiegł po schodach. Wybiegł zza zakrętu podziemnego korytarza. Wtem rozległ się strzał i pocisk z karabinu przeleciał o kila centymetrów od jego pyska. Schował się za zakrętem. Rozległo się jeszcze kilka następujących po sobie strzałów karabinowych, po czym nastała cisza. Kovu ostrożnie wyjrzał zza ściany. Dwie hieny ładowały swoje mosiny. Nie zastanawiając się porucznik wyskoczył z bocznego korytarza i oddał długą serię ze swego pistoletu maszynowego w ich kierunku. Usłyszał długi skowyt. Podbiegł do leżących. Jeden z wartowników był martwy, drugi ciężko ranny.
Kovu przystawił rannemu broń do brzucha.
-Gdzie jest Kiara?-wysyczał przez zaciśnięte kły.
Przerażona hiena pokazała na żelazne drzwi, podając porucznikowi klucz.
Partyzant szybko przyskoczył do drzwi, po czym z trudem je otworzył.
-Kovu!-krzyknęła Kiara rzucając się mężowi na szyję. Tamtemu zebrało się na płacz. Opanował się jednak.
-Gdzie Kopa? Musimy stąd natychmiast uciekać!- powiedział podając lwicy wyciągnięty z kabury pistolet.
-Posłuchaj! Kopa zdradził! Od początku współpracował ze Skazą i hienami. Wyjazd na zachód był prowokacją z ich strony.
-Co?!
Tymczasem na górze rozpętała się palba z broni maszynowej.
-Potem to wyjaśnimy! Teraz szybko na górę!-ryknął Kovu wybiegając na korytarz.

***

Simba ostrożnie wyszedł na korytarz. Na końcu stało kilka hien, zastanawiając się, co robić. Kapitan otworzył ogień ze zdobycznego pistoletu maszynowego, zabijając niemal wszystkich enkawudzistów na miejscu, a resztę ciężko raniąc. Nagle jedne z drzwi się otworzyły i stanął w nich nie znany Simbie lew w mundurze pułkownika NKWD. Niewiele się zastanawiając dowódca partyzantów wystrzelił w jego kierunku resztę pocisków. Tamten upadł na ziemię, krwawiąc z kilkunastu ran. Nagle rozległy się dwa strzały z pistoletów.
Simba odrzucił pustą "pepeszę" i wyciągnąwszy pistolet z kabury wbiegł do gabinetu, przeskakując leżącego w drzwiach Saraka.
Gdy kapitan wbiegł do pokoju Skaza właśnie wyskakiwał przez okno. Na widok ojca Kopa podniósł pistolet, lecz Simba był szybszy. Pocisk trafił porucznika NKWD w łapę. Złapał się za nią, upuszczając broń na ziemię. Kapitan podbiegł do okna. Skaza właśnie znikał w bocznej uliczce. Dowódca z wściekłością odwrócił się do swego syna. Tamten patrzył na niego z przerażeniem.
-Tato...ja...oni...zmusili mnie.-wyjąkał, starając się przezwyciężyć ból.
-Milcz!-głos Simby brzmiał jak stal.-Zawsze wiedziałem o twoim sympatyzowaniu z hienami i Skazą. Powiedz mi tylko jedno: Czy to ty zorganizowałeś zasadzkę na mój oddział?
-Ale oni..
-Odpowiadaj!
-Tak.-powiedział ze strachem w głosie Kopa.-Ale oni...
Simba nie słuchał dalej. Podniósł pistolet i pociągnął za spust.

***

Kovu i Kiara wbiegli po schodach z podziemi z powrotem do wejścia do Urzędu Bezpieczeństwa. Zastali tam lwa z ich oddziału, ostrzeliwującego ze swego pistoletu maszynowego hieny, ukryte w korytarzu na przeciwko.
-Gdzie kapitan?-ryknął do partyzanta Kovu, lecz w tym właśnie momencie podbiegł do niego Simba, dzierżący w łapach zdobyczną "pepeszę".
-Kiara!-oficer nie zważając na strzelaninę chwycił córkę w ramiona.
-Ojcze, Kopa...
-Wiem, spotkała go jedyna możliwa kara. Skaza niestety uciekł. Teraz musimy się stąd wydostać do naszego samochodu. Słuchajcie,-zwrócił się do Kovu i drugiego lwa.-Na trzy rzucamy w hieny granatami, po czym biegniemy do willysa!
Skinęli mu głowami, po czym wyjęli zza pasów granaty F-1. Odbezpieczyli je.
-Raz...dwa...TRZY!
Rzucili w kierunku enkawudzistów. Po chwili rozległy się trzy kolejno następujące po sobie huki, po czym ogień ze strony hien ustał.
-Biegiem!-ryknął Simba, po czym strzelając ze swego pistoletu maszynowego w kierunku hien, rzucił się do wyjścia. Tuż za nim biegły pozostałe lwy.
-Wypadli z budynku. Kapitan spojrzał w prawo i zobaczył ustawioną w poprzek ulicy ciężarówkę, dwóch partyzantów leżących na ziemi w kałużach krwi i szofera, który nadal się ostrzeliwał.
-Tutaj!-ryknął Simba, próbując przekrzyczeć strzelaninę. Tamten widocznie usłyszał, bo po rzuceniu ostatniego granatu, puścił się pędem w kierunku zaparkowanego jeepa.
-Osłaniać go!-wydał rozkaz trzem towarzyszącym mu lwom. Po chwili do akcji wkroczyły dwie "pepesze" kapitana i partyzanta, sten Kovu i "tetetka" Kiary. Wtem z budynku UB padł pojedynczy strzał i lew, którego imienia oficer nie mógł sobie przypomnieć upadł na ziemię z przestrzeloną głową.
-Bierz jego broń! Do samochodu! Ty prowadzisz!-rozkazał Simba zziajanemu kierowcy, samemu wskakując do auta.
Po chwili, nadal strzelając w kierunku hien, partyzanci ruszyli willysem na pełnym gazie. Po kilku minutach wyjechali z miasta.
-Co teraz, ojcze?-zapytała Kiara, tuląca się do Kovu na siedzeniu z tyłu auta.
-Cóż, straciliśmy oddział, Skaza uciekł i z pewnością będzie nas ścigał. Dla nas wojna dopiero się zaczęła. Nie odpuścimy, póki hieny nie opuszczą granic naszej Ojczyzny. Jesteście ze mną?-zakończył pytaniem Simba.
-Zawsze.-powiedziała Kiara.
-Do końca, panie kapitanie.-odpowiedział Kovu salutując do rogatywki.
-Tak jest!-krótko rzucił kierowca.
Jeep z czwórką lwów oddalał się coraz bardziej od miasta.
KONIEC

Na zakończenie dziękuję wszystkim, którzy przeczytali moje opowiadanie. Utwór ten dedykuję:
-"Żołnierzom Wyklętym" za ich waleczność, odwagę i miłość do Polski.
-twórcom "Króla Lwa" za najwspanialszy film, jaki widziałem w życiu.

Ostatnio edytowany przez Strzelec (1970-01-01 01:00)


Biały Orzeł znakiem, lew w sercu.

"niepodległości Jej zawsze gotów będę bronić do ostatniej kropli krwi..."
fragment przyrzeczenia ZS "Strzelec" OSW

Offline

#10 2012-08-30 20:20

Harikana
Użytkownik
Lokalizacja: Kilimandżaro (Kilimanjaro)
Data rejestracji: 2012-04-10
Liczba postów: 1,204

Odp: Król Lew: Wyzwolenie 1945?

Piękna historia Strzelec! A może byś w wolnym czasie pomyślał nad kontynuacją??  :D


7sfa.jpg
Szacunek dla tego pana! Zanim zaczniesz obrażać kibiców zastanów się dwa razy, zapoznaj się chociażby ze wszystkimi akcjami charytatywnymi(np. Kolorujemy) prowadzonymi przez nich, polecam również film dokumentalny "Bunt Stadionów", który powinien rozjaśnić trochę wątpliwości. http://www.kibice.net/publicystyka/91_Serwis_kibice_net_patronem_medialnym_akcji_KOLORUJEMY_.html

Offline

#11 2012-08-31 09:25

Strzelec Lew
Użytkownik
Lokalizacja: Rybnik
Data rejestracji: 2012-08-21
Liczba postów: 492

Odp: Król Lew: Wyzwolenie 1945?

Dziękuję za słowa uznania :D . Zastanowię się nad kontynuacją, ale niestety już za parę dni zaczyna się szkoła, więc będę miał mniej czasu na pisanie :( , ale obiecuję, że na pewno pojawi się kontynuacja mojego opowiadania.


Biały Orzeł znakiem, lew w sercu.

"niepodległości Jej zawsze gotów będę bronić do ostatniej kropli krwi..."
fragment przyrzeczenia ZS "Strzelec" OSW

Offline

#12 2012-08-31 20:13

Mazuer
Użytkownik
Lokalizacja: Małopolska/ Górny Śląsk
Data rejestracji: 2011-11-19
Liczba postów: 1,040

Odp: Król Lew: Wyzwolenie 1945?

Widzę kolejne wojenne opowiadanie....po moim ,,Król lew 1943- wojna i pokój", tylko teraz inny front ;)
Piszesz naprawdę ciekawie z dbałością o szczegóły wyposażenia, umundurowania etc. Przedstawiłeś naprawdę trudny okres w historii Polski, osadzając bohaterów KL w powojennej zawierusze zwanej jeszcze podczas gdy ja chodziłem do szkoły ,,utrwalaniem władzy ludowej"....takie to były czasy.  Cieszy mnie, że trudne zagadnienie ,,Żołnierzy Wyklętych" jest znane coraz powszechniej. 
   Jako historyk z wykształcenia nie mam się do czego przyczepić, jako oficer rezerwy czytałem z wielkim zainteresowaniem akcję oddziału Simby, a Skaza idealnie pasuje na oficera NKWD. Gratuluję pomysłu i samozaparcia aby stworzyć takie opowiadanie.
P.S. pomyśl nad kontynuacją, drogi ,,chłopców z lasu" były tak różne, że można stworzyć niejedne opowiadanie :) .


100pxnaramiennikkapitan.png


Kapitan.....i wszystko jasne. Pamiętajcie, wszyscy jesteśmy żołnierzami!!!

Offline

#13 2012-09-01 18:07

Strzelec Lew
Użytkownik
Lokalizacja: Rybnik
Data rejestracji: 2012-08-21
Liczba postów: 492

Odp: Król Lew: Wyzwolenie 1945?

Dziękuję bardzo za uznanie, panie Mauzer. Istotnie dzieje Polskiego Podziemia Antykomunistycznego są jeszcze mało znane, a jego żołnierzy do dziś w pewnych kręgach nazywa się "bandytami" i porównuje się ich do UPA.

Co do kontynuacji, to bardzo was proszę o małą sugestię dotyczącą kolejnej części: zastanawiam się, czy ma to być kontynuacja "Król Lew: Wyzwolenie 1945?", czy może "prequel" tego opowiadania, dziejący się w powstańczej Warszawie. Bardzo proszę Was o komentarze na ten temat.


Biały Orzeł znakiem, lew w sercu.

"niepodległości Jej zawsze gotów będę bronić do ostatniej kropli krwi..."
fragment przyrzeczenia ZS "Strzelec" OSW

Offline

#14 2012-09-01 18:35

Mazuer
Użytkownik
Lokalizacja: Małopolska/ Górny Śląsk
Data rejestracji: 2011-11-19
Liczba postów: 1,040

Odp: Król Lew: Wyzwolenie 1945?

Hmmm.... a może inna propozycja, akcja ,,Ostra Brama" w Wilnie w ramach akcji ,,Burza". Oddziały AK po wykonaniu zadania internowane przez NKWD dostają dwie możliwości: albo aresztowanie albo wcielenie siłą do 1 Armii Wojska Polskiego. Simba, wraz ze swym oddziałem decyduje się na wstąpienie do tej armii aby chronić swych ludzi oraz rodzinę (Nala może jeszcze żyć). Jednak szykany i nienawiść ciągle ich prześladują, poza tym jego przeszłością interesuje się NKWD a w szczególności ,,towariszcz pałkownik" Skaza, który patrzy także łakomie na żonę Simby. W międzyczasie odnajduje się Kopa ,,cudownie ocalony" z rąk hitlerowców przez Skazę, ojciec dłużej nie zwlekając decyduje się na dezercję, już bowiem front znajduje się w Polsce, decyduje się na lasy kieleckie. Ucieczka udaje się ale nie do końca....Skaza bowiem przechwytuje kilku z oddziału Simby wraz z Nalą, która postanawia uczynić swą ,,żoną pułkową"....potem może być próba odbicia....śmierć Nali podczas walki...syn zdrajca, który cały czas rozpracowywuje oddział swego ojca.
Można dodać opisy walk, pomoc cywilom w obronie przed bestialstwem i grabieżami Armii Czerwonej czy oczyszczaniu lasów i wiosek z konfidentów, dezerterów i niedobitków Wehrmachtu oraz SS. Tyle ode mnie, sam zdecydujesz co napisać...starałem się nakreślić coś, co zgadza się z wieloma faktami historycznymi i wspomnieniami, mam nadzieję, że coś Ci podpowiedziałem  ;) .


100pxnaramiennikkapitan.png


Kapitan.....i wszystko jasne. Pamiętajcie, wszyscy jesteśmy żołnierzami!!!

Offline

#15 2012-09-01 18:55

Strzelec Lew
Użytkownik
Lokalizacja: Rybnik
Data rejestracji: 2012-08-21
Liczba postów: 492

Odp: Król Lew: Wyzwolenie 1945?

Dziękuję bardzo! Faktycznie, akcja "Ostra Brama" i początek partyzantki antykomunistycznej zasługuje sobie na opowieść. Zabieram się do pisania!


Biały Orzeł znakiem, lew w sercu.

"niepodległości Jej zawsze gotów będę bronić do ostatniej kropli krwi..."
fragment przyrzeczenia ZS "Strzelec" OSW

Offline

Zalogowani użytkownicy przeglądający ten wątek: 0, goście: 1
[Bot] ClaudeBot

Stopka

Forum oparte na FluxBB
Modified by Visman