Nie jesteś zalogowany na forum.
*Lew oprzytomniał. Ciężko było mu nawet poruszyć głową. Mimo to uśmiechnął się do Sarminy i zemdlał.*
Offline
*Lwica oprzytomniała. Obok siebie zauważyła pokemona. Uśmiechnęła się na jego widok. Polizała go,ale on si enie poruszał... W oddali poczuła stado wilków... Była ranna, ale wzięła na siebie lwa i zaczęła biec...potem krzyczała*
-POMOCY!!!Błagam.. pomóżcie nam!!....
*W pewnym momecie na kogoś wpadła. To był lew.. Lae nie ich lew.. pomóg lwicy zabrać pokemona. zaprowadził ich na skraj lasu. tam miał ukryta w liściach chatke. opatrzył lwa. Sarmina położyła sie koło ukochanego, gdy tajemniczy lew zrobił już swoje*
-Nazywam sie Nathan-powiedział lew
-Witaj. Jestem Sarmina, a to jest Pokemon. Dziekuje ci za pomoc. Ależ nei ma za co.. Teraz pójde poszukać waszych przyjaciól... gdzies ich tu widziałem....
*to powiedziawszy wyszedł z domu ukrytego w liściach..*
Offline
*Wiedziona instynktem przybiegła do lasu. Nad sobą ułyszała łopot skrzydeł, świergot ptaków. To wszystko okrywało słońce przedostawające się przez zielone korony drzew. Lecz wraz z dalszą wędrówką drzewa usychały, trawa zniknęła pojawiła się wysuszona gleba.
Offline
*Lew oprzytomniał. Czuł się już dużo lepiej.*
Ostatnio edytowany przez pokemon (2012-04-28 08:26)
Offline
-Co tu się dzieje? *Burknął do siebie i zawrócił. Mimo tego drzewa nie wydawały się mu znajome, były innego gatunku więc nie mógł wcześniej tędy iść. Rozglądał się bacznie we wszystkie strony*
-Tylko tego mi tu jeszcze brakowało...
*Cienista postać przemykała między krzewami. Lew prędko pobiegł w inną stronę aby zmylić prześladowcę. Nagle spostrzegł światło dochodzące z niedaleka. Biegł co sił w łapach aby nareszcie znaleźć się na obrzeżach lasu. Promienie słoneczne okalały jego ciało, odetchnął z ulgą.*
Offline
*lew powoli otworzył ślepia i spostrzegł że leżał na zielonej polanie, wokół niego było słychać śpiew ptaków a promienie słońca która przedostawały się przez korony drzew ogrzewały jego zmęczone lwie ciało, niewiele myśląc postanowił zlokalizować swoje położenie i zauważył też że nie ma jego przyjaciół, więc zmobilizował się aby ich odnaleźć*
Offline
*Powoli wstała i pobiegła do Pokemona i Sar.*
Ostatnio edytowany przez Saini (2012-04-28 13:17)
Offline
*Lew polizał Sarminę. Po chwili zauważył Saini.*
- Witaj.
Offline
-Cześć.*powiedziała lwiczka i zjadła myszkę.*Myślę, że się dobrze czujecie.
Offline
- Ja czuję się już dobrze.
*Lew uśmiechnął się szczerze.*
Offline
*Wstała.*
-Trzymajcie się dobrze. Pokemon, opiekuj się Sar. Przekaż Sarminie, żeby nigdy nie traciła wiary w siebie. Żegnajcie. Idę zawalczyć za moją siostrę.*powiedziała i pobiegła przed siebie.*
Offline
Ach głodna jestem są tu jakieś sarny,króliki?
Offline
*Przybiegła do Vihindo. Byli na łące. Tylko ona i on. Sai wystawiła kły.*
-Zapłacisz mi za uprowadzenie mojej siostry!
-A ty mi za zabicie kilku poddanych!*krzyknął Vishindo i rzucił się na Saini. Lwiczka ugryzła Vishindo w brzuch. Vishindo zrobił jej sporą ranę na łapie. Sai krzyknęła z bólu.*
Offline
*trwając ciągle w przechadzce po nieznanej części lasu pod wpływem dość intensywnych i męczących wydarzeń postanowił udać się na polowanie*
Offline
*Odetchnęła pełną piersią. Tak. To on. Rzuciła się biegiem za wonią. Mijając mnóstwo kolczastych krzewów, dotarła na ciemną polanę. Potężny wilk starł się w uścisku z młodą lwicą. "Phf. Młoda nie ma szans." -pomyślała ze smutkiem. Bezszelestnie zbliżyła się do walczących. Zdarła lwiczkę z Wilka po czym trzepnęła go łapą po pysku. * -Mistrzu, miło cię widzieć. - *mruknęła do Wilka.* - Co ty sobie wyobrażasz, tępe dziecie!?- *wrzasnął samiec masując pysk.* -Dawno się nie widzieliśmy. Tęskniłam. - *zaświergoliła z radością. Po chwili rzuciła się na wilka i wykorzystując zaskoczenie, przewróciła go. * - O co chodzi? Idź do czorta i tam zamieszkaj. Zostaw lwy.- *zacisnęła kły.* - Dziecko. Ty myślisz, że mnie pokonasz? - Ja to Wiem. - *odparowała z radością * -Znam wszystkie twoje ruchy. Wszystkiego mnie nauczyłeś.
Ostatnio edytowany przez DeadlyDance (2012-04-28 19:47)
Offline
*Wyskoczyła przed Saini.*
-Nie ruszaj się, moja droga.*powiedziała do Saini i wzięła ją w pysk i pobiegła do Pokemona i Sarminy.*
Offline
- Co się stało ? Co chcesz mi powiedzieć ?
*Wtedy zauważył ranną Saini.*
- Chodź, połóż tutaj Sani.
*Biały lew wskazał miejsce niedaleko ściany chatki.
Offline
-Witam. To moja siostra, jak coś głupiego zrobiła przepraszam za nią.*powiedziała i położyła Saini tam, gdzie wskazał Pokemon.*
Offline
- Widzę, że walczyła z wilkiem.
*Lew przytulił się do Sarminy.*
- Wilki zawsze mogą zaatakoować.
Offline
- Nie. Odejdź precz! -* Vi zrzucił ją z siebie odrzucając nad sobą tylnymi łapami. Rzucona o drzewo, jęknęła cicho. - Stary weteranie, nie wyskoczyłeś z formy.- *warknęła. "Ach, tęskniłam za tym." Naparła pazurami w ziemię, odbiła się i doskoczyła do niego w jednej chwili. Willk zaatakował jej... Bark. Zwinęła się z bólu czując palący ogień rozchodzący się z łopatki. - Nie pokonasz mnie. Mrr. - *rzekł do jej ucha. Wysunął pazury i napawał się raną rozchodzącą pod futrem lwicy. Spojrzała na niego nieprzytomnie. Vi zawahał się. Uniósł łapę... Ta chwila go zgubiła. Lwica sapnęła i uśmiechnęła się sadystycznie. Zawinęła ogon wokoło łapy Vi i po chwili leżał przygnieciony do ziemi.*
Offline
Wilki brr wstrętne bestie...gdzie są! *lwica zaczęła energicznie skakać*
Offline
*Po chwili błogiego odpoczynku lew usłyszał dziwne dźwięki dochodzące z lasu*
-Ciekawe co to...
Offline
Lepiej tam nie idź to mogą być wilki...
Offline
-Uważa pod nogi. Phf. Ach, miło wrócić do dawnych zajęć nieprawdaż?-*rzekła po czym zdjęła swój ciężar z wilka.* - Phf. Myślałam że będziesz lepsza. Mhm. -*Vi podniósł się z ziemi i potrząsnął łbem. Lwica uśmiechnęła się. Jej ogon lekko drgał a spokój odszedł wraz z wiatrem świszczącym w koronach starych drzew. - Zostaw lwy. Nie rozumieją chyba, że to wasze tereny. Nie atakujcie ich. I tak przegrają ale w walce z dorosłym samcem... Ucierpicie. Zostawcie lwy, a one zostawią was. -*mruknęła.* - Nie wiem. Chodź. -*lwica pobiegła za wilkiem. Jak kiedyś.*
Offline
*zwiedzając różne zakątki lasu natknął się na dość dziwny trop, były to dwie istoty, z nauk które posiadł lew od razu wiedział że to jest wilk i lew, więc postanowił iść za śladami i dowiedzieć się co go czeka na końcu tych owych śladów*
Offline
*Truchtała nadal obok wilka od czasu do czasu spoglądając na niego. Basior sapnął gdy znaleźliśmy drogę do ogromnej jaskini. Otaczały ją z dwóch stron kamienne ściany, jaskinia leżała w głębokim obniżeniu terenu. Z jaskini wyłoniły się wilki.* - Z drogi pomioty. - *warkął w stronę odważnego piaskowego samca, który kłapnął kłami nad uchem lwicy. -Grr. -*odpowiedziała. *
Offline
*Znowu zagłębił się zakamarki złowieszczego lasu. Jego głębia wydawała się straszniejsza niż zwykle, cały teren spowijała zdradziecka mgła a wcześniejszą ciszę zastąpiły irytujące pomruki.*
Offline
*tropiąc ciągle ślady natknął się na trzy wilki z czego jeden z nich to był Vi, od razu go rozpoznał lecz coś innego zwróciło jego uwagę, lew zdziwił się że towarzyszyła wilkom Deadly, lew postanowił skryć się w krzakach i czekać*
Offline
*lwica nie ruszała się z miejsca siedziała obserwując całą akcję *
Offline
*Dead w łatwością odskakiwała od atakujących i warczących na nią wilków. Vi zawył donośnie, wszystkie marne psy skuliły się.*
-Pomioty, słuchać mnie! Nędzne skrawki honoru i prawdziwej odwagi, ogłaszam wam. Ma dawna uczennica. DeadlyDance. Wróciła. I złoję wam skórę gdy jakikolwiek z was ją choćby tknie! -Vi sapnął na jednego z najbliższych mu, uniósł ogon i obnażył kły. Basior na to, odwrócił się plecami i zaskomlił cicho. Przepraszał. Samiec, mentor lwicy sapnął na niego i odszedł. Dead nie mogła się powstrzymać. Kłapnęła zębami tuż nad uchem piaskowego, który ją zaczepiał. Wilk momentalnie cofnął się a ona unosząc pysk potruchtała za Vi. Zmrużyła ślepia i dostrzegła Shu i tą małą w krzakach.
- Uciekać jeśli wam życie miłe. - *uniosła głos mając nadzieję ,że przyjaciel ją usłyszy, wilki spłoszone wpatrywały się w Vi a ten, nie zauważył jej dziwnego zachowania. Odwróciła się i odmaszerowała.*
Offline