Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: 1
Wątek zamknięty
I
-"Uciekaj !"- jedyne słowa, wypowiedziane przez królewskiego zausznika, syna Zazu, tockusa Kituko, które zapamiętałam. Syn Kopy, Król Nzuri znienawidził mnie, po tym, co zrobiłam. Naprawdę chcesz wiedzieć ?! Dobrze, otórz przypadkowo zabiłam szamana Rafikiego. Chociaż już miał staruszek swe lata. Nzuri nie chciał mnie wysłuchać, więc Kituko kazał mi uciekać i nigdy nie wracać. Po ciężkiej wędrówce znalazłam się tutaj.- skończyłam opowiadać mojemu przyjacielowi, Kiwie. Lew zaniemówił.
-Przykro mi... ja też popełniłem jedno głupstwo...- rzekł Kiwa.-W moim Stadzie Skalistej Ziemi panował król Ukubwa. Również miał zausznika, kormorana Gizę. Pewnego dnia byłem strasznie głodny. Zjadłem go...
-Nieźle !-odparłam z uśmiechem. Zauważyłam na twarzy lwa lekki uśmieszek. Po chwili nadeszli Mwotaji i Lozi z pełnym liściem robaków i zasiadliśmy do kolacji.
***
-Ale była wyżerka...-westchnęłam zadowolona. Położyliśmy się na trawie i spoglądaliśmy w niebo.-Zaraz, gdzie Kiwa?-zapytałam.
Po chwili nadbiegł Kiwa, dojadając dżdzownicę i rzucił się na trawę, przesłaniając mi widok swoją brązową grzywą. Zdmuchnęłam ją i teraz wszyscy mieliśmy przed oczami ciemne niebo rozświetlane...no właśnie, czym ?
-Mój dziadek Timon-zaczął Mwotaji.-Opowiadał, że to świetliki. Przykleiły się do ciemnego nieba i nam świecą.
Zaśmiałam się cicho.
-Co cię tak śmieszy?- zapytał Kiwa.
-Mój ojciec Gesi, opowiadał, że te twoje "świetliki", Mwotaji, to dawni królowie i władcy.
-Tak...-mruknął Lozi.-Dziadek Pumbaa mi o tym opowiadał. A on początkowo twierdził, że to kule gazowe, haha!
Zaśmialiśmy się.
-To gdzie teraz jest twój ojciec, Vita?-chciał wiedzieć Kiwa.
Westchnęłam ciężko.
-Nie wiem... pewnego dnia obudziłam się, a jego przy mnie nie było...
Kiwa zamknął oczy. Po krótkim milczeniu, rzekł:
-Moich rodziców zabili, zaraz po moich narodzinach.
Zamilkliśmy.
-Chlip...Przestańcie, bo będę miał koszmary !-szlochnął Mwotaji.
Zaczęliśmy być senni. Ja i Kiwa poszliśmy do swojej jaskinii, a Mwotaji i Lozi do swojej.
Mały słownik Suahili
Vita-wojna
Kiwa-wygnany
Kituko-pokraka
Nzuri-dobro
Ukubwa-wielkość
Giza-ciemność
Mwotaji-marzyciel
Lozi-migdały
Gesi-gaz
Vita
But lovers always come and lovers always go...
Offline
Ciekawe, nietypowe, fabuła ogólnie OK, czekam na więcej
ZAPRASZAM!
Życie to ciągłe zmiany...
Offline
II
Rano zauważyłam, że Kiwa znowu gdzieś polazł. Dmuchnęłam do góry w moją grzywkę i poszłam go poszukać. Nie było go na wzgórzach, ani w gąszczu. Kiedy szłam przez zwalony pień nad rzeką, coś zepchnęło mnie do wody. Kiedy wygramoliłam się, zobaczyłam, że na "moście" stoją Kiwa i Lozi.
-Chodź z nami !-zawołał lew.-Mwotaji znalazł coś wspaniałego !
-"Jak robaki, to ja się zmywam..."- pomyślałam idąc za guźcem.
Zaprowadzili mnie nad urwisko.
-Popatrz w dół.-powiedziała surykatka.
Pod urwiskiem rosły piękne kwiaty.
-Ta, ładne.-mruknęłam.
Chłopaki skoczyli w dół w kwiaty, a ja poszłam zjeść jakieś owoce. Znalazłam melona, ktgórego bardzo lubię. Zjadłam go.
// Sory, że tak mało, weny jakoś dziś nie mam //
Vita
But lovers always come and lovers always go...
Offline
Podoba mi się pisz dalej chce skomentować następny post.
"Najprawdziwszym złem na świecie są czyny człowieka."
Sarah J. Maas – Szklany tron
Offline
No coś nie typowego, w pierwszym rozdziale mogłaś napisać kim są poszczególne postacie, ale ogólnie opowiadanie OK!
Czy istnieje życie bez życia? Czy istnieje śmierć bez śmierci?
Stary nick: FankaKrólaLwa
http://krol-lew-4-wedlug-mnie.bloog.pl/ - Zapraszam na mojego bloga o KLu.
Offline
Skoro nie miałaś weny to mogłaś trochę poczekać, aż cię natchnie, ale cóż... ogólnie opowiadanie spoko
ZAPRASZAM!
Życie to ciągłe zmiany...
Offline
c.d. II
Słyszałam ciągły chichot chłopaków. Kiedy ustał, pomyślałam, że bawią się w chowanego. Jednak mogło się coś stać. Kiedy usłyszałam krzyki, zerwałam się i pobiegłam nad urwisko. Lozi uciekał, nie bacząc na otoczenie. Za nim sadziła lwica. Postanowiłam pomóc guźcowi. Zatrzymałam lwicę. Zaczęłyśmy się szarpać. Potargała mi lekko grzywkę, a ja jej kitkę na ogonie. Kiedy się zmęczyłyśmy, usiadłyśmy pod drzewem i wybuchnęłyśmy nieopanowanym śmiechem.
-Hahaha! Ale mam jeża !-palnęłam.-Siema, jestem Vita, a ty ?
Lwica spojrzała na mnie.
-Nie wiem.-rzekła.
Samica była brązowa. Miała dziwną grzywę na karku.
Nadbiegł Kiwa i Mwotaji. Za nimi snuł się wystraszony Lozi.
-Ona jest z mojego stada!-zirytował się Kiwa.-Słyszałem gdzieś o niej.
-W takim razie, jak ona ma na imię?-zapytałam.
-Chyba Hila...
Spojrzałam na lwicę.
-Witaj, Hila, w Rajskiej Ziemi!-przywitałam ją radośnie.
Mały słownik Suahili
Hila-chytrość
Vita
But lovers always come and lovers always go...
Offline
III
Oprowadzaliśmy Hilę po Rajskiej Ziemi. Przez cały czas Kiwa i Hila patrzyli tak na siebie... Pomyślałam:
-"Dobrze...co tu jest grane?"
Kiwa udawał macho. Chciałam jakoś im przerwać te amory.
-Zbliżamy się do wosospadu. Nazywamy go "Skałocięciem".
Hila odwróciła się i zachwycała się widokiem. Kiwa szedł koło niej i zkwasił minę, bo lwica przyglądała się czemuś innemu. Miałam ochotę zepchnąć go do wodospadu. Rajska Ziemia to miejsce dla samotnych, ale szczęśliwych. Jak chcą się tak wzajemnie gapić, to mogą wracać na tą swoją Skalną Ziemię, czy jakoś tak. Ja z resztą nie chciałabym wracać na Lwią Ziemię, bo by mnie wygnali na Złą Ziemię. A tam jest moja kuzynka Vitani. Moja mama, jest siostrą Tojo.
Kiwa zaczął rozmowę:
-No, powiedz, Hila, dlaczego cię wygnano?
Lwica przewróciła oczami.
-Sama uciekłam. Jeść co nie było. Wolę robaki żuć, niż zdychać z głodu.
Kiwa uśmiechnął się z politowaniem.
Zeszliśmy z pnia i udaliśmy się na spacer po dżungli.
-Nie wiecie, gdzie Mwotaji i Lozi?-zapytałam.
Hila i Kiwa wzruszyli ramonami. Nagle za nami usłyszeliśmy kroki. To byli Mwot i Lozi.
-Od dawna nas już śledzicie?-zirytowała się Hila.
-Nie, my tylko przelotem.-odparł kremowy guziec.-Idziemy nad staw.
-To może pójdziemy z wami?-podsunął pomysł Kiwa.
Tak więc poszliśmy wszyscy razem.
Nad stawem było jak zawsze pięknie. Zanurzyłam łapy w wodzie. Kiwa i Hila pluskali się w wodzie. Nagle brązowa lwica zdębiała.
-Co się stało?-zapytał niepokojącym głosem Kiwa.
-Ciii...-dostał w odpowiedzi lew.-Słyszę coś...
Vita
But lovers always come and lovers always go...
Offline
Podoba mi się twoje opowiadanie; czekam na c. d.
"Najprawdziwszym złem na świecie są czyny człowieka."
Sarah J. Maas – Szklany tron
Offline
Heh... bardzo fajne i ciekawie opowiadanko czekam na ciąg dalszy pozdro
ZAPRASZAM!
Życie to ciągłe zmiany...
Offline
No ekstra Czekam na więcej ;p
Czy istnieje życie bez życia? Czy istnieje śmierć bez śmierci?
Stary nick: FankaKrólaLwa
http://krol-lew-4-wedlug-mnie.bloog.pl/ - Zapraszam na mojego bloga o KLu.
Offline
Strony: 1
Wątek zamknięty