Nie jesteś zalogowany na forum.
Co to by była za sawanna bez wysokich traw. Właśnie w tej części sawanny znajduje się takie miejsce. Miejsce służy głównie jako miejsce polowania lwów, ponieważ jej kolor to ich naturalne maskowanie.
[Tylko zalogowani mogą zobaczyć ukrytą treść.]
Rawr!
Offline
*widzi spore stado zebr skrywa się w krzakach i.... Naskakuje na jedna z nich. Trzymając sie jej nogi (choć zebra biegnie) gryzie. Zebra upada, a Koy zaczyna ją mordować i zjada wreszcię po jakimś czasie całą zebre. Myśli*
-Mmmmm.... Dobra zdobycz jak na mnie.
Offline
*lwica przyglada się stadku zebr, które uciekło przed innym lwem. Szykuje się do skoku, gdy nagle coś poczuła pod łapami...*
-Co jest...... *powiedziała do siębie nie dokończywszy, bo zobaczyła, że ziemia się troche zapadła...*
-Oby to się już nie powtórzyło, bo inaczej nigdy nie upoluje nic i nic też nie zjem...*powiedziała do siebie ze smutkiem*
Offline
*Czołga się w trawie koloru swojej śierści i podkrada się do jednej z antylop. Głupie bydlę zaczęło biec w jej stronę i wtedy szarpnęła...i gotowe! *
Offline
*Po dobrym posiłku idzie w kierunku wielkiego pola, gdzie przed chwilą satały zebry, po przybyciu na miejsce siada, aby odpocząć*
-Ach, jak piękny dziś dzień * mówi po nosem*
Offline
*Skacze na Koy.*
Wyjątkowy !
*Przewracają się z kaienia.*
Offline
*Widzi dwie lwice. Są one daleko od niej... Nagle coś się dzieje...*
-Co znowu...
*powiedziała łagodnie do siebie. Ziemia znowu się ruszała. Lwica uciekła z tamtego miejsca. Ciągle biegła przed siebie, nie wiedząc gdzie się już znajduje. Nagle stanęła. Rozejrzała się dookoła i zobaczyła, że jest sama. Nie było już widac dwóch lwic... Nikogo... Była sama... Pośrodku wysokich traw....*
-Jest tu kto !?!
*zaczęła krzyczeć, ale to było na nic. Nikt jej nie słyszał. W końcu odwróciła się w stronę, z której przybiegła i zaczęła biec. Po krótkim czasie znowu się zatrzymała. Wyjrzała ponad trawy.*
-Znowu nikogo tu nie widzę...
*powiedziała do siebie. Odwróciła się w prawo i zaczęła biec. Gdy się zatrzymała, zauważyła coś dziwnego. *
-dlaczego te trawy są bladoróżowe...
*Znowu zapytała się samej siebie...*
-Nic z tego nie rozumiem...
*dodała*
-Aaaaaa!!!!
*Lwica krzyczała z całych sił, aż się obudziła. Zauważyła, że lezy na polance. Trochę dalej były inne lwice...*
-Mam nadzieję, że to był tylko zły sen...
*powiedziała do siebie i znowu zasnęła...*
//przez jakis czas moge nie mieć niekiedy polskich znakow-przepraszam za to//
Offline
No i miałam odpoczynek *mówi pod nosem*
Vita proszę cię zejdź ze mnie! *mówi to trochę złym głosem po czym wyłazi spod lwicy po chwili zauważa Sarmine i krzyczy do niej witając się*
-Cześć!
Offline
*Przybył w to miejsce i on. Obserwował grupę lwic z gęstych zarośli. Nie przypominał ich sobie, widocznie kiedy go nie było przybyło tu kilka nowych osobistości.*
Offline
-Ostatnimi czasy pojawiło się tu sporo nowych *odezwał się głos z jego plecami. Biszkoptowo-złota lwica odgarnęła opadającą na prawe oko grzywkę i posłała lwu lekki uśmiech*
-Chociaż kilka bliskich nas opuściło *dodała nieco smutniej*
-Trzymasz się jakoś...? *spytała niepewnie, siadając obok niego. Wiedziała, że jedną z lwic, która niedawno odeszła była córka Lazaretha*
Offline
Trzymam, choć nie powiem że tęsknie za moją małą córuchną. *Westchnął po czym podniósł wzrok na Lori i uśmiechnął się.* Jak tam u ciebie?
Offline
*podchodzi do Lori i Laza*
-Co tam u was słychać?
*zwraca się do Laza*
-Trzymasz się jakoś?, bo zaraz zaczynamy polowanie i nie chciałabym , abyś się smucił...
*powiedziała ze smutkiem*
-Choc to przygnębiające... Ale trzeba myśleć tak: Życie toczy się dalej i trzeba żyć. Twoja córka na pewno by tego chciała. Chciałaby, abyś żył dalej a nie rozpaczał po niej... Chociaż to jest smutne...
Offline
*Zaśmiał się lekko* Przy polowaniu zwykle zapominam o problemach, mogę pomóc?
Offline
-Jasne *zaśmiała się*
Offline
-Ćśśś... *uciszyła ich jednym gestem. Zmrużyła oczy skupiając wzrok na na grupce ślicznych zebr. Ugięła lekko łapy i nim powoli i bezszelestnie ruszyła przed siebie, łbem dała Lazowi do zrozumienia, by zaszli stadko od tyłu*
Offline
*Lwica nie wieddziała, dlaczego Lor ich uciszyła, ale potem się zorientowała, że czas wyruszyć na polowanie.*
Offline
*Idzie na drugą stronę polany, gdzie odpoczywała mając nadzieję, że nikt jej już nie przeszkodzi w odpoczynku*
-Mam nadzieję, że tym razem będę mieć spokój. *mruczy pod nosem* Choć zaczynam mieć wątpliwości.
//Ortografia!
~L.//
Offline
*Lwica szykuje się.. Idzie cichutko w strone stadka zebr.Przygotować sie....I... Biegnie, biegnie w ich stronę. Dopada jedną z nich. Co prawda jest ona młoda, ale to jednak zebra.... Gryzie jej szyje. Zwierze jest martwe.Lwica zajada się młoda zeberką.*
-Nie zjem wszystkiego, bo nie jestem aż tak głodna. Może ktoś chce troche?!
*Zawołała*
Offline
*Zaszedł stado zebr z drugiej strony i kiedy Sarmina je spłoszyła z łatwością dopadł jedną z nich, cięciem pazurów rozorał jej nogę, potknęła się i upadła na ziemię wzbijając tumany kurzu. Lew podszedł do niej i skręcił kark jednym silnym szarpnięciem.*
Offline
*gdy stado rozpierzchło się na wszystkie strony, przykucnęła chowając się całkowicie w trawie. Zamarła w bezruchu i czekała. A gdy tylko wypatrzone przez nią zwierzę przebiegło jej zaledwie kilka metrów przed nosem, podbiegła, skoczyła i rzuciła się na ofiarę zatapiając swoje kły w jej czarno-białym karku. Zacisnęła szczęki mocniej i przewróciła zebrę. Oblizała krew z pyszczka i z uznaniem pokiwała łbem przyglądając się upolowanej sztuce*
Offline
*Gdy już skończyła, popatrzała na przyjaciół*
-Widze, że wam też się zgłodniało
*zaśmiała się*
Offline
*W milczeniu rozszarpał gardło parzystokopytnego zwierza po czym rozerwał brzuch i zaczął wyjadać wnętrzności.*
Offline
*Zauważa, że jedna z zebra biegnie w jej stronę, więc korzysta z okazji i skacze na biegnącą zebrę, gryzie ją w nogę, więc zebra pada zakrwawiona, a lwica zaczyna jeść ją*
Ostatnio edytowany przez Koy (2012-03-09 20:29)
Offline
*Podniósł wzrok znad truchła i powiódł wyblakłymi, blado-żółtymi oczyma po obecnych lwicach. Następnie zlizał mięso z żeber zebry.*
Offline
*Po posiłku lwica powraca na swoje miejsce i znowu odpoczywa*
Offline
*Przechadza się, angle zauważa stado biegnących w jej stronę zebr, więc ucieka na bok uderzając wtedy lekko głową o jakiś kamień, gdy zebry zniknęły zaczęła iść dalej. Nagle zauważa kilka sylwetek lwów. Podchodzi w ich stronę i zauważa same znajome twarze. Wita się*
-Cześć wszystkim.
Offline
*Zauważa małą lwiczekę*
Cześć! *odpowiada*
Offline
*Po zaspokojeniu swojego głodu wstał od mięsa i położył się na niewielkim pagórku gdzie trawa była dużo krótsza niż gdzie indziej. Położył łeb na łapach i przymknął oczy.*
Offline
*Jedna z ów zebr mało nie stratowała naszej beztroskiej Camille, która to niemalże w podskokach przemierzała trawy. Krzyk, pisk, wrzask i już Cam siedzi na plecach galopującej zebry... a raczej leży, przednie łapy wbijają w skórę na karku, tylne podkulając na jej podbrzuszu*
- Aaaaaaa!!
Offline
*Wstał i po intensywnym biegu wyprzedził zebrę i zastąpił jej drogę, spróbował ryknąć ale zwierzę nie zatrzymało się. Skoczył więc do niej i podciął jej nogi pazurami. Zebra upadła na ziemię przejeżdżając niewielki dystans na własnych kolanach. Stratowany lew wstał i z lekkimi problemami w stawianiu kroków doszedł do dyszącego zwierza i Camille.* F poountku?
Ostatnio edytowany przez Lazareth (2012-03-06 15:58)
Offline