Nie jesteś zalogowany na forum.
- Hmmm... *Podrapał się za uchem i zamyślił na dość długo* Nie mam pojęcia. Chyba wszystko już mam. W każdym razie te nie związane z Tobą rzeczy.
Offline
- Widzę, że nie trafiłam na materialistę? To dobrze
*rzekła wesoło, obróciwszy się pyszczkiem do Maru i posyłając mu ciepły, szeroki uśmiech*
Offline
*Poklepał ją po policzku i odwzajemnił uśmiech*
- A co myślałaś? Że będę tym niedobrym?
Offline
- Ja za tabliczkę czekolady z orzechami mogłabym zatańczyć hula w spódniczce z traaawy *jęknęła*
Offline
*Na jego pysku pojawił się wielgachny uśmiech, a że stał akurat za lwicą to ta nie mogła go zauważyć. Podbiegł do jednej z szafek i wyciągnął z niej dużą czekoladę luksusową z orzechami laskowymi. Stanął przed Cami i machał jej tabliczką przed oczami tak jakby chciał ją zahipnotyzować*
- No to jak?
Offline
- Dopiero zjadłam śniadanie. Niestety, nic z tego. Przynajmniej na razie.
Offline
- Uuuu... Na pewno? *Przybliżył czekoladę jeszcze bliżej twarzy lwicy, uśmiechając się przy tym złowieszczo* Zaraz sprawdzimy czy Camisia ma silną wolę.
Offline
- Chcesz, żebym pękła? Wiesz, ile będzie smrodu przy takiej eksplozji?
*zachichotała nerwowo*
Offline
*Poklepał ukochaną po główce*
- Grzeczna dziewczynka. Czekoladkę dostaniesz później... Jeśli zatańczysz hula w spódniczce z trawy. *Wywalił jęzor i schował słodycz do szafki*
Ostatnio edytowany przez Maru (2014-11-14 14:07)
Offline
- Później zatańczę, jak tylko nieco przetrawię śniadanie. Coś czułam, że jak wspomnę o hula, znajdziesz czekoladę. Magia?
Offline
- Magia świąt skarbeńku, a skoro sama zaproponowałaś to czemu miałem nie skorzystać z okazji? * Zrobił minę*
Offline
- Kobiety po to stworzono, by kusiły *rzuciła obojętnie, uśmiechając na widok kociej mordki kocurka, po czym chwyciła za policzki i delikatnie za nie pociągnęła, ot, ze dwa razy*
Offline
- Ale akurat tej jednej mogę ulec, więc lepiej uważaj. *Chwycił jej dłoń i zaczął delikatnie muskać ją koniuszkami palców*
Offline
- Ach, mężczyźni, mężczyźni. Dość łatwo was przewidzieć *zażartowała, mrugnąwszy do samca porozumiewawczo*
Offline
- A przewidziałaś to? *Rzucił się na lwicę tak, że wylądowała na podłodze (nie za mocno by się nie uszkodziła). Sam znalazł się nad nią na czworaka (a może bardziej by pasowało napisać 'klęcząc'?), rękami chwycił jej nadgarstki i przycisnął je do podłoża. Spojrzał na nią z góry z takim cwaniaskim uśmieszkiem i usiadł sobie na jej kolanach czy tam udach cały czas trzymając jej ręce*
- I teraz jesteś moją zakładniczką.
Offline
*Krzyknęła odruchem, jednakże wrzask bardzo szybko przeszedł do śmiechu. Cała sytuacja bowiem najpierw ją przestraszyła, następnie zaś zaczęła bawić*
- Zakładniczką? Proszę, proszę. Cóż to, napad na bar, w którym pracujesz?
Offline
- Oczywiście. Podaję cenę okupu za zakładniczkę: jeden buziak. *Uśmiechnął się wesoło do lwicy*
Offline
- Co to za zabawa w zakładnika, kiedy zakładnik ma sam się wykupić? To takie nieco... bez sensu, nie sądzisz? Zaraz kogoś znajdę, kto Ci da buziaka - skoro tak Ci zależy *zaśmiała się demonicznie*
Offline
- Nie chcesz po dobroci to wezmę siłą. *Przysunął głowę bliżej niej i niemalże leżąc na niej przycisnął swoje wargi do jej i skradł jej całusa... i to takiego z języczkiem*
Offline
*Nie skradł! Nie skradł, bo Camiś cwana jest i złośliwa, toteż - jak na wiedźmę przystało - łebek odwróciła w swoją lewą stronę, a wargi samca spoczęły jedynie na jej policzku. I ośliniły go, jak dobrze mniemam*
- Nie ma tak dobrze! *zawołała wesoło*
Offline
- O nie. Bunt? No to zobaczymy! *Bezczelnie położył swoje cielsko na lwicy. Jej ręce skierował nad jej głowę i tym razem złapał obie jedną ręką. Drugą przytrzymywał jej łepek i znowu spróbował skraść całusa*
Offline
*Zaczęła się demonstracyjnie dusić, ot, łapała nerwowo powietrze niczym wyjęta z wody rybka*
- Schudnij! *rzuciła dość rozkazująco, dała sobie skraść buziaka. Czyżby na odczepnego, byle tylko z niej zszedł?*
Offline
*I tym razem dokładnie obcałował jej pyszczek. Zadowolony i uśmiechnięty puścił łapki lwicy i zszedł z niej, a tak dokładniej położył się na boku tuż obok*
Offline
*Podniosła się do siadu, demonstracyjnie otrzepując srebrne futerko*
- Mam nadzieję, że sprzątacie tutaj regularnie?
Offline
- Nawet codziennie pyszczku. *Oparł głowę na ręce i podrapał lwicę za uszkiem*
Offline
*Wstała, siadając następnie na stołku tak, by wciąż widzieć samca*
- Uspokoiłeś mnie. Nie muszę się obawiać zabójczych, zmutowanych karaluchów?
Offline
*Wstał i stanął przed lwicą*
- Ależ skąd pyszczku kochany. *Delikatnie chwycił jej dłonie i zaczął je naprzemiennie całować*
Offline
*zaśmiała się nerwowo*
- Naprawdę bardzo się stęskniłeś.
Offline
*Usiadł obok niej i położył dłoń na jej udzie*
- Nawet nie masz pojęcia jak bardzo, kochanie. *I ponownie wpatrywał się w nią jak w obrazek mając na twarzy taki niewinny uśmiech*
Offline
- Od tej słodyczy zaczyna mnie mdlić *jęknęła teatralnie*
Offline