Nie jesteś zalogowany na forum.
Ale posłodziłeś Dag. Chyba nie będę musiał sypać cukru do herbaty. Strasznie pusto zrobiło się tutaj ostatnimi czasy. No ale przynajmniej od czasu do czasu parę znanych mordek wpadnie. *Poklepał lekko głowę Sami* A w ogóle co się stało, że tak razem przyszliście? Tylko nie mówcie, że wpadliście na siebie na mieście, bo i tak nie uwierzę. *Rzucił parze podejrzliwe spojrzenie*
Offline
A no nie wpadliśmy na siebie. *Poprawiła grzywkę, przeczesując ją delikatnie pazurami* Spotkanie było zaplanowane. Rzadko się widujemy, a przecież wypadałoby raz na jakiś czas trochę pogadać z dobrym przyjacielem, czyż nie? No i wreszcie udało nam się spotkać. *Nie przestając się uśmiechać, upiła kolejne łyki z filiżanki.*
Offline
Niestety bardzo rzadko mamy okazję porozmawiać. A jakieś spotkanie w większej grupie to w ogóle biały kruk. Ale mimo wszystko cieszę się, że chociaż czasem ktoś tu wpadnie. *Uśmiechnął się i przytulił jednocześnie lwa i lwicę, gdy tylko spostrzegł swoje "niedopatrzenie" puścił parę i lekko się cofnął* Ekhem wybaczcie... Macie może ochotę na ciasto? W końcu do kawy i herbaty wypadałoby.
Offline
*Drake wcale nie czuł się głupio z powodu porównania go przez Furahę do swojego ojca. Było mu nawet miło. W sumie on z trudem przypominał sobie swojego ojca ze względu na luki w pamięci. Pamiętał urywki i to, że jego ojciec też był taki wielki jak on.
-Miło mi za szacunek, który mi okazujesz i nie uważam twojego porównania do swojego ojca za głupie. Ja swojego ledwo pamiętam. Jaki był twój?
*Powiedział Drake do nowego przyjaciela i westchnął na zamglone wspomnienia swojego ojca.*
Offline
Przedewszystkim mądry i sprawiedliwy, nigdy nie patrzył na swoje problemy zawsze pomagając innym. A z wyglądu ... Także był pokaźnych rozmiarów ale chyba nie aż takich jak Ty * uśmiechnął się * Jesteś do niego podobny. Po ojcu mam sierść i grzywę tylko jego wpadała aż w kasztan a pod światło na prawdę imponowała. Po matce * zasmucił się * po matce mam podbrzusze, oczy i nos. Gdzie teraz jest i czy żyje ... tego nie wiem ale niestety domyślam się co zrobili z młodą lwicą po uprowadzeniu. * w jego oczach zapalił się przenikliwy błysk * Jeśli kiedykolwiek ich spotkam to albo zginę albo pomszczę rodzinę. * zaśmiał się * Prędzej ta pierwsza opcja bo co 1 młody lew może zrobić bandzie 20 ? Co prawda już staruszki ale przewaga liczebna jest ogromna. * Powiedział młody, on również zapowiadał się na silnego*
Offline
-Fur, jeśli ich byśmy znaleźli, to pomógłbym Ci ich zabić, ale nie wszystkich od razu.
*Powiedział Drake z dziwnym uśmiechem na pysku.*
-Zimno się robi, wchodzimy do środka?
*Zaproponował Drake przyjacielowi.*
Offline
Dziwnie mi teraz tam wracać ... ze względu na barmana co mam mu niby powiedzieć ? Wrócę tu za tydzień a ty możesz iść * chwila milczenia * Dziękuję Ci za wszystko.
Offline
-Czyli spadasz stąd. Szkoda, bo jesteś spoko koleś. Ja wchodzę do środka. Do zobaczenia przyjacielu.
*Drake pożegnał przyjaciela i uśmiechnął się ciepło do niego. Po pożegnaniu się, wszedł do wnętrza klubu i dosiadł się do baru.*
Offline
* Gdy wielki lew odchodził krzyknął * Będę tu za tydzień, teraz muszę odnaleźć swoją samice i ogarnąć parę spraw !!!
/ Wychodzi /
Offline
-O wiele za rzadko... *Dorzucił do wypowiedzi Sami. Podczas dość miłego gestu przyjaciela, uśmiechnął się mimowolnie i wcale nie przyjąłem tego jako coś, za co wypada przepraszać* No cóż, dobrze wiesz że ciast nigdy nie odmawiam. Mam słabość do słodkości w każdej postaci... *Odparł nieco żartobliwie, mrużąc oczy* Także jeśli chodzi o mnie, jestem za.
Ostatnio edytowany przez Dagor (2014-09-15 18:31)
Offline
//Chyba można resetnąć wątek//
*Siedział znudzony za barem. Wyglądał na trochę zaniedbanego. Ne to, żeby roznosił przykrą woń po okolicy, zwyczajnie był trochę nieogolony. Jego ręce leżały na blacie, a głowa spoczywała na rękach. I tak wpatrywał się beznamiętnie na ścianę po drugiej stronie pomieszczenia czekając na... no właśnie, na co?*
Offline
*Na kogo! Nigdy, przenigdy nie nazywajcie żadnej kobiety "czymś" - bo się zemści*
- A kuku! *krzyknęła radośnie, gwałtownie otwierając drzwi i stając w nich w podróżniczych szortach, koszuli w kwiaty, skórzanych sandałach i z okularami o ciemnych szkłach na nosie. Będą wyrzuty? Ojj, każdy potrzebuje czasem wakacji - aby napisać pracę magisterską, na przykład...*
Offline
*Słyszał jakiś przytłumiony dźwięk. Może to od nadmiaru nudy jego zmysły zaczęły dostawać świra. Nie podnosząc z głowy tylko wydukał formułkę:
- Witamy w klubie... jakimś tam. Co podać? *Podniósł łeb i spojrzał na gościa. Z początku sądził, że to zjawa jakaś. Z może nie? Musiał sprawdzić. Podszedł do postaci, powoli wyciągnął ku niej dłoń i lekko musnął palcem wskazującym jej policzek. Potem drugi raz dla pewności. Jego humor momentalnie odwrócił się o 180 stopni, a na pysku od razu pojawił się wielki uśmiech*
- Camiiiiiiiiiiiiiiiś! *Rzucił się w ramiona lwicy* W końcu wróciłaś, jak się cieszę!
Offline
*Przyszła do klubu. Widząc lwy, siadła na jednym z krzeseł i im się przyglądała*
Offline
*Objęła go, noskiem pocierając kark lwa. Napawała się jego zapachem*
- Bardzo mi Ciebie brakowało. Wybacz, proszę, że zniknęłam bez słowa... Znowu... Odwiedziłam dawną rodzinę. Masz pozdrowienia od cioci brata stryjecznego teściowej ojca brata z pierwszego związku... E.... Od Stasi, kiedyś Ci ją przedstawię! *szeptała, z każdym słowem coraz bardziej entuzjastycznie, zdejmując okularki i kładąc je na blat*
Offline
*Delikatnie gładził palcami jej włosy wpatrując się w nią jak w obrazek.*
- Nie masz nawet pojęcia jak bardzo ja tęskniłem. *Po czym pocałował lwicę, ale tylko w policzek, póki co *
- Może jesteś głodna albo zmęczona po podróży? Zaraz się coś zrobi, pościelę i prześpisz się trochę. Chyba, że nie chcesz. Jak nie chcesz to powiedz. *Objął lwicę ramieniem i lekko przytulił*
Offline
*Zaśmiała się dźwięcznie, dziewczęco, niezbyt wysoko - coby uszu lubego nie drażnić. Gestem łba wskazała Kiny, nie mając pojęcia, pod jaką jest postacią (lwa? smoka? dawno mnie nie było..)*
- Najpierw zajmij się tamtą panią. Ja poproszę tylko o klucz do pokoju, żebym mogła zostawić tam plecak i nieco się odświeżyć. Za moment wrócę, dobrze?
Offline
//Nawet nie zauważyłem postu Kiny //
- Proszę skarbie. *Wziął klucz i oddał go lwicy* Zrób co tam chcesz, ja tu poczekam. *A potem podszedł do Kiny.*
- Witam, co podać?
Offline
*Uśmiechnęła się, biorąc kluczyk. Pokój zdaje się, że znała już doskonale, zatem nie było jej żadnym problemem, aby odłożyć plecak na jakąś półeczkę i wkroczyć pod prysznic. Oczywiście wcześniej przygotowała sobie ręcznik, mydełko i szczoteczkę do zębów - wszystko to wydobyła z plecaka. Odświeżyła się, nucąc pod noskiem motyw z "Ojca Chrzestnego", po czym wypełzła spod prysznica i zaczęła wycierać ciało, suszyć włosy, układać fryzurę. Babą była, zatem jeszcze nieco zajmie, zanim wróci do baru*
Offline
Hmm, właściwie nic. *odparła po czym zamyśliła się i wpatrzyła w pejzaż wiszący na ścianie.*
Ostatnio edytowany przez Kiny (2014-11-12 21:29)
Offline
*Spojrzał się na siedzącą postać, chwycił w dłonie powietrze i rozłożył je przed nią jakby czegoś jej nalewał.*
- Proszę, oto litr niczego. Na koszt firmy. *Usiadł na krześle i czekał na powrót Cami*
Offline
*Wyregulowała brwi w ładne łuki, ubrała niebrzydką suknię w kolorze wiśniowej czerwieni, pociągnęła rzęsy tuszem. Musiała. Dla Maru powinna zadbać o swój wygląd, aby nie przestać mu się podobać. Dostatecznie już podpadła samym znikaniem - raz za razem, nagle, bez ostrzeżenia czy słowa wyjaśnienia. Westchnęła krótko, w uszy wsadziwszy kolczyki w kształcie czarnych łezek, do tego ubrała czarne szpileczki na niezbyt wysokich platformach oraz wsunęła na dłoń czarną bransoletkę, złożoną z subtelnych, niedużych łezek (na kształt kolczyków), zgrabnie połączonych ze sobą, o barwie kruczych piór. Uśmiechnęła się do lustra, przeciągnąwszy usta czerwoną szminką oraz psiknąwszy się niezbyt mocno perfumami o przyjemnej, kwiatowej woni. Niezbyt intensywnej, bo nie o to chodzi, by wymioty nadmiarem zapachów wywołać. Słowem wyjaśnienia: suknia dekolt miała nieduży, była na ramiączkach nie szerszych, aniżeli sześć centymetrów. Na to narzuciła ciemne bolerko o długim rękawie - by nie zmarznąć nadto. Była gotowa! Z plecaka dobyła dobre, czerwone wino. Półwytrawne. Nie przepadała za trunkami nader cierpkimi, lecz i zbytnio słodki napój nie smakował jej zbytnio. Wyszła, zamykając starannie drzwi. Na szczęście nauczyła się już chodzić na obcasach, elegancko oraz nie chwiejąc się nadto. Ruszyła w stronę Maru. Dużo słów do googlowania dla przeciętnego mężczyzny - zgadłam?*
- Jestem gotowa.
*Pomachała lekko butelką, jakby demonstrując Marusiowi, co posiada*
- Proponuję toast za nasze zdrowie, kochany. Dla każdego pełnoletniego po lampce! *zawołała głośno, rozglądając się wokół. Szukała istot, które mogłyby świętować razem z nimi*
Offline
*Usłyszał głos lwicy. Ucieszył się, bo nie trwało to długo.*
- Witam z po... *Aż szczęka mu opadła na widok tak ubranej lwicy. Zazwyczaj widział ją w takich mniej odświętnych ubraniach, ale to... Wyglądała przecudnie. Każdy szczegół tworzył idealną całość. Po chwilowym szoku w końcu wydukał:
- Cami... ale... pięknie wyglądasz. *Tak, to chyba było wszystko co mógł wtedy powiedzieć. Gdy już otrząsnął się wyciągnął dwie lampki i postawił na blacie. W klubie niestety nie było nikogo innego, kto by mógł spożywać procenty. Dosiadł się do lwicy i cichutko zapytał.*
- A czemu to zawdzięczam tak piękny strój? *Położył swoją dłoń na jej dłoni i delikatnie muskał ją koniuszkami palców*
Offline
- Dziękuję *powiedziała pogodnie, uśmiechnąwszy się przy tym czarująco. Ujęła lekko paluszkami brzeżki sukienki, coby dygnąć następnie lekko wdzięcznie. Następnie Po chwili usiadła, żeby lew mógł się do niej dosiąść - co było trudne, kiedy jeszcze stała - badabum tss*
- A czy to spotkanie nie może być dostatecznym powodem, by ładnie wyglądać? *zapytała wesoło, palcami wolnej dłoni czule przeczesując grzywę narzeczonego. Oczywiście pierścionek dumnie nosiła, co było na tyle oczywistym, iż userka zapomniała wspomnieć*
// głupie powtórzenia, wooon! xD //
Ostatnio edytowany przez Camille (2014-11-12 21:55)
Offline
- Nooo, w sumie to jest. *Uśmiechnął się i uniósł zalotnie brwi* To może teraz po lampce? *Pomiział lwicę pod brodą, przysunął oba kieliszki i rzucił lwicy wyzywające spojrzenie*
Offline
*Szturchnęła go lekko w odpowiedzi na gest brwiami, następnie zamruczała uwodzicielsko, gdy pomiział ją pod brodą. Kotki tak mają. Mruczą*
- A poproszę. Mam nadzieję, że nie będzie grzańcem - nieco w plecaku się należało...
Offline
*Otworzył butelkę, nalał wina do obu kieliszków, jeden podał lwicy delikatnie kłaniając się przy tym, drugi wziął dla siebie i przez chwilę pomyślał.*
- To może, za Twój szczęśliwy powrót?
Offline
- Okej, pierwszy toast może być wzniesiony na moją cześć *zaśmiała się wesoło, unosząc kieliszek i stuknąwszy nim leciuchno o naczynie samca*
Offline
*Stuknął się i wypił zawartość kieliszka. Przez chwilę posmakował w ustach.*
- Ciepłe, ale dobre. To co? Teraz czas na Twój toast. *Po raz drugi nalał płynu do naczynek*
Offline
- Oho, polewaj szybciej, to obudzisz we mnie alkoholiczną duszę! *zaśmiała się, kiedy ledwo po opróżnienia kieliszka samiec uraczył ją kolejną dawką płynu*
- Chciałabym wznieść toast za bieżącą chwilę. Za stan duszy, który towarzyszy spoglądaniu w Twoje oczu oraz emocje, które wyzwalasz każdym uśmiechem, dotykiem, słowem. Niechaj ta beztroska chwila trwa jak najdłużej!
*"Dopóki jestem trzeźwa" - pomyślała*
Offline