Nie jesteś zalogowany na forum.
- Przypadkiem *powtórzyła nieco nieufnie, kręcąc z ciepłym i serdecznym uśmiechem łebkiem*
- Ale jesz ze mną, Panie Dobry Glina! *zaśmiała się, po czym lekko przytuliła do samca*
Offline
*Odwzajemnił przytul. Gdy tak stali wtuleni w siebie pocałował jej policzek, po czym odsunął się od niej, objął lwicę jedną ręką z tyłu na wysokości lędźwi i zaprowadził ją do stolika. Odsunął dla niej krzesło i nisko się pokłonił* Pani zechce spocząć.
Offline
*Pani zechciała spocząć, uśmiechając do samca szeroko. Skinęła nisko głową, by zaraz odchrząknąć dostojnie oraz elegancko*
- Dziękuję, mości Panie.
Offline
*Przysunął jej krzesło do stolika położył koło niej talerzyk z grzankami i filiżankę kawy po czym usiadł naprzeciwko lwicy* Smacznego, pyszczku. *I znowu wpatrywał się w Cami jak w obrazek nie mogąc odlepić od niej wzroku*
Offline
- Dziękuję. Łap też *powiedziała, chwytając z trudem jedną z grzanek, resztę podsuwając natomiast w stronę samca.
Jego spojrzenie początkowo nie robiło na niej wrażenia, z czasem jednak zaczęła czuć się... dziwnie. Nie dała jednak po sobie tego nijak poznać.*
Offline
*Zaczął zajadać się grzanką. Co jakiś czas rzucał okiem na lwicę naprzeciwko i uśmiechał się do niej. Gdy już skończył swój posiłek poklepał się po brzuchu i powiedział* Dobre śniadanko. *Chwycił serwetkę i wytarł swój pysk*
Offline
*Zaśmiała się ciepło widząc, jak samiec klepie się po brzuchu. Zaraz po tym sama wszamała jedną z grzanek, uśmiechając serdecznie do lwa. *
- Masz rację, wyśmienite. Bo Ty zrobiłeś.
Offline
*Czarnoskóry lew powoli bez pośpiechu pił swojego drinka, którego zamówił. Ale tez słucha rozmowy pomiędzy Cami a Maru. W nie których momentach rozmowy lew lekko uśmiechał się do Cami albo czasem do Maru. Kiedy tak siedział przy barze, wraz z przyjaciółmi, to zauważył kogoś jeszcze, kto był spragniony i spoglądał na Cami. W pewnym momencie lew powiedział do Cami* - Rozumiem ciebie Cami. Ja czasem też opuszcza tutejsze tereny i udaje się na długie... Albo czasem krótkie wędrówki, z których wracam po pewnym czasie. * nagle westchnął i spojrzał się kątem oka na Cami, że się wybiera do pokoju Maru, więc już nic nie powiedział.*
Offline
//Eragon jakim cudem siedzisz z nami skoro my jesteśmy w zamkniętym pokoju? //
Ojej dziękuję za komplement, pyszczku kochany. *Nachylił się nad stołem i pocałował policzek lwicy* *Połaskotał jeszcze troszkę jej nos i usiadł na swoim miejscu* A w ogóle jak się czujesz? Dobrze się spało?
Offline
// Sorry Maru , to usunę tam tego posta //
* Czarnoskóry lew siedział samotnie przy barze popijając swojego drinka i rozglądają się po lokalu, który prawie, że był pusty.*
Offline
- Idealnie się spało. Usnęłam od razu, jak dziecko *powiedziała pogodnie*
- Hmm. Nie zostawiłeś Eagona samego, prawda? *spytała, mrużąc nieznacznie ślepia*
Offline
A co? Podałem mu to co chciał, poszedł do stolika i zaczął pić. Mam mu jeszcze wlewać sok do gardła? *Podrapał się po głowie* Zresztą nieważne. Skończyłem swoją zmianę, ale oczywiście zastępcy nie przyjdą, bo i po co? Jeden lata z chłopakiem, a drugi na urlopy.
Offline
*Zmarszczyła nieco gniewnie czoło*
- Robisz się niemiły, Maru. Nie denerwuj się. Po prostu głupio mi, że zostawiliśmy go samego.
Offline
Przepraszam... Po prostu od pół roku miałem aż trzy dni wolnego. Wcześniej były zmiany, a teraz sam muszę tu siedzieć a reszta się wypięła. *Przetarł nos i spojrzał na Cami* To jak, idziemy do niego?
Offline
- Dlaczego nie rzucisz tego w piguły? *spytała, wzruszając niedbale barkami. Wzięła ogromny łyk kawy i uśmiechnęła się delikatnie*
- Jak chcesz. W sumie co za różnica, gdzie będziemy siedzieć?
Offline
Ta, nie rzucę... A kto by się potem klubem zajął? Chociaż... może robię sobie z tydzień wolnego, a klub niech będzie zamknięty. Jak któryś wróci to otworzy, a jak nie to trudno. *Spojrzał na Cami i uśmiechnął się cwaniacko*
Offline
- Nie dawaj się aż tak wykorzystywać, bo jeszcze mi padniesz: czy to nerwowo, czy z wycieńczenia. A nie o to chodzi, prawda?
Offline
Nie, o coś innego mi chodziło. Ale urlop w zasadzie przydałby się. *Przeciągnął się* Dobra, umyję talerze, a potem się zobaczy. Może gdzieś pójdziemy... albo tu zostaniemy. Zależy co zdecydujesz. *Wstał, wziął naczynia i zaczął myć je w zlewie*
Offline
- Więęęc? *zaczęła, unosząc lewą brew i przyglądając się lubemu z pewnego rodzaju nieufnością*
- O co chodziło? *dokończyła, machnąwszy krótko ogonem*
Offline
*Skończył mycie i wytarł ręce* O nic. Cieszę się, że wróciłaś. Czy to źle? *Podleciał do lwicy zwinnym szusem, objął ją i przytulił do siebie* Bardzo mi brakowało mojej księżniczki. *Pocałował jej pyszczek i pogłaskał jej włosy*
Offline
*Skinęła łebkiem*
- Już się obawiałam, że planujesz jakiś zamach... *zauważyła żartobliwie.
Wtuliła się mocno, mocno, mooocno we lwie futerko, noskiem masując jego grzywę w okolicy torsu*
Offline
*Przycisnął policzek do jej łebka, przymknął oczy i delikatnie muskając jej włosy cicho wyszeptał* Moja księżniczka... *Po dłuższej chwili tulenia się zapytał jej cicho* Może kolacja przy świecach dziś wieczorem?
Offline
*wszedł do środka. Rozejrzał się naokoło. Ujrzał tylko jednego lwa siedzącego przy barze. Usiadł obok niego.*
"Wszyscy jesteśmy złączeni w wielkim kręgu życia" - Jego Wysokość Król Mufasa
Offline
*Udawała, że się zastanawia. Po chwili skinęła łebkiem w geście niemej akceptacji propozycji*
- Z najwyższą przyjemnością. O ile będziesz miał wolne, rzecz jasna.
Offline
*Odsunął włosy z jej twarzy* Dla mojej księżniczki, choćby na koniec świata. *Przycisnął swoje wargi do jej warg i rozpoczął buzi z języczkiem*
Offline
*Odwzajemniła pocałunek bo i któż jej zabroni? Kiedy w końcu oderwała się od samca, uśmiechnęła się doń wesoło*
- Napiłabym się coli z cytryną. Zimnej coli. *zauważyła pogodnie, dopijając kawę. Podobnie jak użyszkodniczka - szybko, w kilku łykach, żałując zaraz, iż aż tak się pospieszyła*
Offline
Ależ oczywiście. *Wyciągnął z szafki butelkę coli i cytrynkę* Zawsze trzymam je tu, w razie wypadku. *Szybko i zręcznie pokroił owoc, nalał coli do szklanki i podał szarej lwicy*
Offline
*Z szafki... Camille wolałaby takiej z lodówki, o! Tak naprawdę... wszystko było marnymi wymówkami, byle wrócić do baru - niemniej słabo jej szło owijanie w bawełnę*
- Skoro więc widzimy się wieczorem... Ja wracam do baru. Idziesz ze mną? *spytała, biorąc do łapki szklankę z napojem*
- Dorzucisz mi nieco lodu, przy okazji *dodała jeszcze, uśmiechając się do samca kusząco*
Ostatnio edytowany przez Camille (2014-04-26 14:38)
Offline
Było powiedzieć, że chcesz zimną. *Otworzył przed nią drzwi, a gdy już wyszła zamknął je na klucz i poszedł do baru po drodze wyjmując z zamrażarki parę kostek lodu* Proszę bardzo, Słońce. *Wrzucił do jej coli zimne bryłki, które zabrzęczały w szklance*
Offline
- Powiedziałam *jęknęła*
- W ogóle mnie nie słuchasz, urwisie *powiedziała, siadając przy barze i chwytając słomkę*
Offline