Nie jesteś zalogowany na forum.
*Wchodzi do Klubu i rozgląda się po nim. Zauważa, że po lokalu kręci się kilka postaci. Siada przy stoliku w kącie. Widać, że jest zmęczona, lecz uśmiechnięta. Z owego kącika wydobywa się cichutki głosik Goldi.*
- Em, cześć...
Offline
*Podbiega uradowana do siostrzyczki. *
- Goldi! Gdzieś ty była? Dawno cię nie widziałam! *Krzyknęła i przytuliła Złotą.*
Offline
*Odwzajemnia przytulaska.*
- Martuś! *Zamyka oczy i bierze głęboki wdech.*
- Ta nieobecność nie zależała ode mnie... Ale to dłuuuga historia.
Offline
- No, ale w każdym razie wróciłaś! *Uśmiechnęła się.*
Offline
- Tak, ale nie jestem pewna, czy czasem nie zniknę ponownie w najbliższym czasie. Ale póki co, cieszę się, że Cię widzę. *Uśmiecha się baaardzo szeroko.*
Offline
*Wróciła. Camille była istotką, która najzwyczajniej w świecie nie lubiła zostawiać niedokończonych spraw. Namierzyła bez większych kłopotów samca, podeszła zatem ku niemu i usiadła przy barze. Oparła łebek na jego ramieniu*
- Przepraszam Cię... *szepnęła koło jego ucha*
Offline
*otarł łzy z oczu, spojrzał na lwicę i powiedział załamanym głosem* Nie... To ja przepraszam. To przeze mnie się zaczęło.
Offline
- Wyolbrzymiam i reaguję zbyt agresywnie. Obiecuję, że postaram się, by to się nie powtórzyło... Posprzątałeś już szkło? *spytała, albowiem doskonale pamiętała dźwięk roztrzaskiwanego na ścianie szkla*
Offline
*pokręcił głową* Nie miałem siły na nic... Zaraz pójdę i posprzątam.
Offline
- Daj klucz. W końcu też jestem w równej mierze winna. Ty odpocznij, dobrze Ci to zrobi *powiedziała, calując go lekko w policzek*
Offline
*uśmiechnął się lekko po całusie* Nie, ja to zrobiłem i ja pozbieram. *wstał i poszedł do pokoju, spojrzał na szkło przy ścianie i rozlany trunek na podłodze*
Offline
*Poszła za nim, oparła się o futrynę*
- Taki dobry trunek. Nie wiedziałam, że jesteś tak porywczy, jeśli chodzi o niszczenie... Samochód, butelki... *powiedziała łagodnie, by za moment podejść do niego i zawiesić łapy na jego szyi*
- Nie chciałabym, aby cokolwiek pomiędzy nami się zmieniło, nie chciałabym, aby coś się... popsuło...
Offline
Nie byłem wściekły na Ciebie, byłem wściekł na siebie... Muszę opanować mój długi język i głupie komentarze. *odwrócił się i stanął z nią twarzą w twarz* Zwłaszcza do najważniejszych osób w moim życiu...
Offline
- Po prostu zrobiło mi się przykro... ale to nie zmienia faktu, że nie powinnam tak gwałtownie reagować.
Offline
*lekko uśmiechnął się do niej, poszedł po wiaderko, zaczął wybierać co większe kawałki szkła i wrzucać do kosza*
Offline
*Poszła na zaplecze po mopa, aby zmyć rozlany płyn z podłogi*
Offline
*wziął jeszcze szczotkę i zmiotkę i sprzątnął te mniejsze kawałeczki szkła, w sumie one są najgorsze, bo ich za bardzo nie widać*
Offline
*Sprząta. Głębokie.*
- Mam nadzieję, że się nie przyzwyczajasz zbytnio do tego, że po Tobie sprzątam. Mam wódkę w torbie, to potem sobie możemy wynagrodzić to porządkowanie.
Offline
Dziękuję za pomoc. A co do tej wódki, to przecież za ścianą mamy całe półki alkoholi. *złapał szmatę i zaczął ścierać whisky z podłogi*
Offline
- Ale ta *płynnym ruchem wyciąga butelkę* się wtedy zmarnuje...
Offline
*cały czas wycierając podłogę odpowiedział lwicy* To tą też się wypije.
Offline
*Saphira weszła do środka tak, jak to zrobiła za pierwszym razem tutaj. Usiadła na krześle i patrzyła przez okno.*
Offline
- Też? *rzuciła pogodnie, odstawiając butelkę na stoliku*
- Chcesz chyba, żebym była pijana.
Offline
*zaśmiał się i wycisnął szmatę do wiadra* No to co? Najwyżej walniesz się na wyro i prześpisz.
Offline
- A co Ty będziesz robił w tym czasie? *spytała nieufnie, unosząc z lekka brwi. Chwyciła mop, wiadro, szmatę i wszystko inne, po czym wyniosła na zaplecze. Wracając zauważyła Saphirę*
- O! Cześć! Za chwilkę do Ciebie przyjdę, okej? *zawołała, machając do niej łapką. Wróciła do pokoju*
- Kotek, mamy gości. Idę na salę, porozmawiać. Idziesz ze mną?
Offline
*pokiwał głową* To najwyżej popijemy sobie później. *puścił oczko, wstał i wyszedł z pokoju*
Offline
*Saphira ucieszyła się na widok lwicy.* Okey, nic się nie dzieje. *Powiedziała z uśmiechem od ucha do ucha.*
Offline
*Zaśmiała się, po czym poprosiła samca, wskazując łapką na stolik, gdzie siedziała Safie.*
- Dołączysz do nas? Przy okazji może dostarczysz nam dwie szklaneczki z sokiem pomarańczowym?
Offline
*poszedł za bar, wziął trzy szklanki i dwa duże soki pomarańczowe, położył wszystko na tacy, poszedł i położył na stoliku przy którym siedziały lwice po czym dosiadł się do nich*
Offline
- Saphiro, to jest Maru, mam nadzieje, że nie masz mi za złe, iż go zaprosiłam do nas? Nie jest zły, tylko czasami tak strasznie wygląda *zażartowała, uśmiechając szeroko do samca*
Offline