Nie jesteś zalogowany na forum.
*Rozejrzał się o pomieszczeniu. Jego wzrok zatrzymał się na stworzeniu będącym połączeniem lwa i orła, zwanego gryfem. Podszedł do niego.*
"Wszyscy jesteśmy złączeni w wielkim kręgu życia" - Jego Wysokość Król Mufasa
Offline
*Otworzył oczy i zobaczył lwa, a właściwie lwiątko stojące obok jego krzesła. Popatrzył na niego przez chwilę w milczeniu. Po chwili jednak zapytał* Czy ja Ciebie nie znam? Może się mylę, ale chyba widziałem kiedyś kogoś podobnego do Ciebie...
Offline
- Może znasz, a może nie. *Odpowiedział z przekorą.*
Ostatnio edytowany przez Fantlk (2013-09-27 21:46)
"Wszyscy jesteśmy złączeni w wielkim kręgu życia" - Jego Wysokość Król Mufasa
Offline
Aha, świetna odpowiedź. Wybacz, ale chcę być sam w tym momencie. *Odwrócił się z powrotem i schował głowę w szpony*
Offline
- Jak sobie chcesz. *Odpowiedział obrażony.*
"Wszyscy jesteśmy złączeni w wielkim kręgu życia" - Jego Wysokość Król Mufasa
Offline
-Fan, nie męcz gryfa. *Powiedziała smoczyca, uśmiechając się w ten swój dziwny, złowieszczy sposób.*
Offline
- No, skoro każesz. *Powiedział do smoczycy.*
"Wszyscy jesteśmy złączeni w wielkim kręgu życia" - Jego Wysokość Król Mufasa
Offline
*Mocniej uścisnął łapkę Silvany, po czym poszedł z Nią w stronę pokoju dla Vip-ów. Nie bardzo orientował się w rozmieszczeniu niektórych sal, gdyż po odbudowie nie bywał zbyt często w progach klubu „Lion Paws”. Dlatego bardzo przydatne okazały się podpowiedzi Maru. Zapewne nikt nie przepadał za otwieraniem każdego pomieszczenia po kolei, denerwując się nie możnością odnalezienie właściwej dziurki od klucza. Po krótkiej chwili znaleźli się przed zamkniętymi drzwiami. Zręcznie włożył kluczyk do zamka i przekręcając, uruchomił mechanizm otwierający wrota. Wziął głęboki wdech i ponownie spojrzał na towarzyszącą mu lwicę, nie tracąc uśmiechu z pyszczka.*
Offline
*Uciekła spojrzeniem w bok, zastanawiając się co to wszystko znaczy. Skąd Dagor ma klucz do tego pokoju? I po co w ogóle ją tu zabrał?*
- Mam się bać? *Przeniosła wzrok z powrotem na lwa, przywołując na pyszczku uśmiech.*
Offline
-Nie, nie. Chciałem tylko porozmawiać zdala od tego całego zgiełku i ślepi bezmyślnych gapiów. *Przymrużył oczy* Maru zaproponował to miejsce, uznał je za najbardziej dyskretne...
Offline
- Ach... Dyskretne... - *powiedziała przeciągle.* - A o czym to chciałeś porozmawiać?
Offline
-Chciałem porozmawiać o Nas, o tym wszystkim... *Objął Ją łapą* Już tak dawno nie miałem okazji Cię przytulić, brakowało mi Tego.
Offline
- Mhm... - *mruknęła, wtulając się w Jego futerko. Patrząc Mu w oczy sięgnęła do tyłu i nacisnęła klamkę.* - Miało być dyskretnie i bez bezmyślnych gapiów . - *Po czym wciągnęła Go do środka.*
Offline
*Był zdziwiony wielkością pomieszczenia i jego kunsztownym wystrojem, nigdy by się nie spodziewał, że w tak niepozornym budynku znajduję się coś podobnego. Jednak po chwili bezmyślnej zadumy i wpatrywania się w bogate ozdoby, jego wzrok wrócił na towarzyszkę. Starał się wyczytać uczucia z jej oczu, jednak błyskające ślepia nie ukazały mu niczego. Nie miał zamiaru zastanawiać się nad ukazującymi się tam emocjami, powiększonymi źrenicami, czy też czymś całkowicie innym. Zbliżył się jeszcze bardziej do lwicy i pocałował ją w pyszczek.*
Offline
*Przez chwilę pozwoliła mu na pocałunek. Potem odsunęła się od niego delikatnie i popatrzyła mu w oczy.*
- Dag... Ekhm... Słońce, myślałam, że mieliśmy rozmawiać.
*Zaśmiała się cichutko, ale w tym śmiechu wcale nie pobrzmiewała radość. Tylko gorycz.*
Offline
*Ocknęła się. Bo chyba nadal tu była? W każdym razie ewakuowała się, teraz, albo miesiąc temu, nie pamiętam xD *
/zt/
Offline
*Nessie siedziała w kącie i mruczała coś pod nosem. *
-Ci zakochani... *mruknęła, po czym wyjęła jakąś starą książkę i zaczęła czytać.*
Offline
-Owszem. Wybacz jeśli Cię uraziłem... *Rozejrzał się za jakimś komfortowym miejsce do siedzenia. Po chwili natknął się nad kanapę przy której znajdował się nieduży szklany stolik* Usiądziemy?
Offline
*Siedział przy swoim stoliku i nie wiedział, co ze sobą zrobić. Wziął trzy głębokie wdechy, wstał i przesiadł się do stolika smoczycy. Usiadł po cichu i w milczeniu wpatrywał się okładkę książki, którą czytała.*
Offline
*Spuściła wzrok i skinęła głową. Usiadła na czarnej kanapie, ręce oparła na stoliku. Po chwili wpatrywania się w ścianę apatycznym wzrokiem, szepnęła cicho, głosem pozbawionym emocji : *
- To ja przepraszam.
Offline
*Kobiety są niezdecydowane... zwłaszcza te... infantylne. Wróciła, podchodząc prosto do baru*
- Witaj, Maru, mój ulubiony barmanie! *zawołała*
Offline
*Smoczyca kątem oka dostrzegła Gryfa.*
-Hm? *Spojrzała na niego pytająco.*
Offline
*uśmiechnął się na widok lwicy* A witam moją ulubioną klientkę. *szeroko uśmiechnął się do niej* Co mogę podać?
Offline
*Dosiadł się do Silvany*
-Nie masz za co. Przecież nic takiego się nie stało...
*Przymrużył oczy myśląc nad następnymi słowami. Nie wiedział jak się zachować, niepewność była jedną z tych rzeczy które sprawnie wiązały mu łapy i usta*
Offline
*Podniósł wzrok na smoczycę* A nic... mogę tutaj posiedzieć?
Offline
- A co też Szef Barmanów dzisiaj poleca? *spytała, lekko wskakując na jakiś znajdujący się przy ladzie stołek*
Offline
Hmmmm *spojrzał jej głęboko w oczy i pomyślał chwilę* Dla tak pięknej lwicy same rarytasy. Co by Pani powiedziała na prawie stuletnie wino? Nigdy nie otwierane.
Offline
-Tak. *Smoczyca dalej czytała. W pewnym momencie zamknęła książkę, wstała, po czym podeszła do baru.*
Offline
*Pochyliła się bliżej samca, opierając mocno o blat, coby nie runąć przypadkiem za ladę*
- Jeszcze by brakowało, abyś proponował coś, co wcześniej lizał kto inny *rzuciła wesoło, podtrzymując głębokie spojrzenie lwa. W końcu jednak osunęła jej się łapa i runęła pupą z powrotem na stołek*
Offline
*gdy lwica opadła na krzesło otrząsnął się z chwilowego szoku (a może to wcale nie był szok?), po czym poszedł za bar i wrócił z bardzo starą butelką* Na ten model mamy specjalny korkociąg. Takich już od dawna nie robią. *wyciągnął z szafki bardzo dziwny przyrząd, założył prawie cały na szyjkę butelki i zaczął się mocno siłować by przekręcić, gdy już udało się mu pokonać największy opór podał butelkę lwicy przy barze* Proszę bardzo. Niech Pani czyni ten honor i otworzy po stu latach zamknięcia. *uśmiechnął się do niej*
Offline