Nie jesteś zalogowany na forum.
- Spać? Akurat. Widziałeś może przypadkiem datę mojego urodzenia? *rzuciła, teatralnie udając oburzenie*
Offline
*łapie Cami za ucho i lekko targa* O ty smarku jeden. Ja tu za Ciebie jestem odpowiedzialny. Jestem Twoim wujecznym bratem ze strony chłopaka Shu. Ja Ci tu popyskuję.
Ostatnio edytowany przez Mariutunio (2013-08-11 12:39)
Offline
- A co mnie po Shu? *mruknęła ze śmiechem, łapką próbując pozbyć się niecodziennego klipsa. Ona jeszcze nie wiedziała, że Shu został jej ojczymem. Ojca poniekąd także od wieków całych nie widziała...*
Offline
A co? Jeszcze Ci nie powiedzieli? No to lepiej usiądź i trzymaj się blatu... Albo nie. Za mało jeszcze wypiłaś na taką informację. *nalewa lwicy kolejną lampkę wina* Do dna.
Offline
*Zamrugała nerwowo*
- O nie, tak łatwo mnie nie spijesz. Najpierw informacje, potem terapia! *zauważyła, nieco przerażona*
- O czym mi nie powiedzieli? I kto mi nie powiedział? Mówże!
Offline
No dobra. Ale złap się mocno. Twój tata i mój brat, że tak powiem, odnaleźli sobie drugą połówkę. Krótko mówiąc są razem we związku. *uśmiechnął się do Camuśki*
Offline
*Zamrugała*
- Jeśli są szczęśliwi to chyba dobrze? *powiedziała, całkiem pogodnie, chociaż sytuacja ta niejednego mogłaby zaskoczyć. Ją też - poniekąd - nieco to zszokowało, niemniej jednak była istotką całkiem tolerancyjną. Jedna tylko myśl nie dawała jej spokoju*
- A co z moją matką? Co z Lori? *w sumie... kiedy ją ostatnio widziała?*
Offline
Lori? Odeszła w siną dal. Ale to było już dawno. *poklepał Cami po ramieniu* To dlatego jestem Twym opiekunem.
Offline
- Nie opiekuna mi teraz potrzeba *rzuciła obojętnie, wzruszając nieznacznie barkami*
- Poza tym zdaje się, że jestem nieco od Ciebie starsza, więc kto komu tu winien matkować? *zawołała pogodnie, wywalając ozór. Jednak mając w głowie to, jak ostatnio poczynania takie się zakończyły, bardzo szybko schowała go do pyska, uśmiechając niewinnie. Nie dawała po sobie poznać, że jednak było jej smutno. Miała nadzieję, iż matka była szczęśliwą, niezależnie od tego gdzie czy z kim obecnie była.*
Offline
Ach tak? A czego Ci potrzeba hmmm? *położył łokcie na blacie, oparł głowę na dłoniach i uśmiechnął się do lwicy*
Offline
- Przyjaciół. Dawno z żadnym nie miałam kontaktu *zauważyła, niby obojętnie, uśmiechając lekko i mrużąc oczy - spojrzenie których skierowała następnie w sufit*
Offline
*zauważył lekki smutek szarej lwicy* Dlaczego tak mówisz? Masz mnie.
Offline
- Ale Ty próbujesz być opiekunem *zaśmiała się, acz faktycznie, nieco mniej wesoło niźli wcześniej. Powróciła spojrzeniem na pychol samca*
- Ale pozwolę sobie to uznać za nietakt, którego tak naprawdę wcale nie zamierzałeś wprowadzać w życie *dodała pogodnie*
Offline
"Próbujesz" jest tutaj słowem kluczowym. Zresztą jesteś już duża i sama dasz sobie radę, prawda? To co? Jeszcze po kieliszku? *podniósł zaczętą butelkę wina*
Offline
*Bez słowa skinęła z uśmiechem łebkiem, podsuwając w stronę Maru kieliszek*
Offline
*nalał do pełna Cami i sobie, uniósł kieliszek w łapie* Na pohybel wszystkim. To jest ładny toast.
Offline
*Zaśmiała się mimochodem, delikatnie stukając w kieliszek samca*
- Jesteś brutalny. Wiesz... *urwała na moment, by odetchnąć głęboko*
- Powoli zaczynam czuć się jak mebel, który każdy przestawia, jak tylko mu się podoba. Najpierw byłam sierotą, potem był Humphrey i Lori, potem Lori i Nit, teraz Nit i Shu... Powoli się gubię...
Offline
*wypił swoje wino* To może czas znaleźć sobie jakiegoś lewka? Przestaniesz się czuć jak mebel, a zaczniesz się czuć jak lwica. Taka wiesz, silna, mądra i piękna.
Offline
*Zaśmiała się głośno, a wybuch ten - kompletnie niekontrolowany - wywołał u niej pewne poczucie zakłopotania*
- Przepraszam... *nie chciała go wyśmiać, była to zwyczajna, acz dość nerwowa, reakcja*
- Przez tyle czasu nikogo nie znalazłam, nie wydaje mi się, by to się musiało zmieniać. Może tak jest dobrze? Rodzice zmieniający się tak często, że niebawem zacznę zapominać, kto jest ze mną spokrewniony. Ale jakbyś znalazł kandydata na faceta dla mnie, daj znać. Chętnie poznam tego szaleńca... *wzięła łyk napoju*
Offline
Oj miałaś powodzenie, miałaś na pewno. Nie uwierzę, że nie znalazłby się żaden amator takiej urody.
Offline
- A widzisz, jednak czasami rzeczywistość jest zupełnie inna, niż nam się zdaje, Wujku...
Offline
*dopił do końca kieliszek* A może ci amanci nie byli warci tak wspaniałej lwicy?
Offline
- Nie za bardzo mi pochlebiasz? *spytała, przyglądając się jakby nieufnie nowemu wujkowi. Wzięła jeszcze jeden łyk napoju*
Offline
Ja nie pochlebiam. Po prostu stwierdzam fakty. *puścił oczko lwicy*
Offline
*Weszła do klubu z opuszczoną głową,nie odezwała się nic - usiadła przy barze,na oczach miała okulary,odbijało się w nich światło więc nie było widać jej oczu*.
Offline
*Zauważyła samicę, która - najwidoczniej - podobnie do Camille, nie miała najlepszego nastroju. Pochyliła się mocno w stronę Maru, by zaraz szepnąć mu do ucha, przy którym znajdował się obecnie jej pyszczek*
- Znasz ją może?
Offline
*wyszeptał odpowiedź do ucha lwicy* Tak, taka normalna lwica. Rzadko tu bywa i mało o sobie mówi.
Offline
*Odwróciła głowę w stronę rozmawiających lwów*
-H..hej *odpowiedziała jakby bez uczuć*.
Offline
*Spostrzegła, że została zauważoną. Powróciła zatem na swoje krzesło, uśmiechając w stronę samicy*
- Witaj! Może masz ochotę się do nas dosiąść? Miejsca tu pod dostatkiem! *zaproponowała wesoło*
Offline
Miejsca może i dość tylko debet samców jest. Ale zamiast samców mogę zaproponować wino.
Offline