Nie jesteś zalogowany na forum.
*pogładził małą po jej ogonku i zerknął na lwiątko* Co Cię tak zniesmaczyło?
Offline
*Wzięła parę łyków soku. Nagle poczuła się strasznie senna. Po krótkiej chwili zasnęła ze szklanką w łapce.*
//Brakująca literka dodana. ~ Goldi//
Ostatnio edytowany przez GoldenLion (2013-08-09 20:54)
Offline
- Te obdrapane ściany... Jak w jakimś więzieniu. *Spojrzała ponownie na jedną z najbliższych ścian. Potem przeniosła swój wzrok na Martę.*
- Haha, zasnęła ze szklanką łapce.
Offline
*powiedział półszeptem do Golden* Faktysznie, musimy ją połoszyć do łószka, bo ścierpnie. Pomoszesz mi? (to "sz" to specjalnie )
Offline
- Pewnie, że tak. *Szepnęła do swojego taty. Powoli wyjęła szklankę z łapki niebieskiej Marty i na szczęście nastoletnia pantera się nie obudziła. Goldi odstawiła szklankę do zlewu i na paluszkach wróciła do Nalimby.*
Offline
*Waterkill westchnęła. Przez cały czas siedziała w kącie i rozmyślała.*
-Ognisko, tak? No dobra... Jaki kolor ognia wolicie? Niebieski, czy tradycyjny?
Offline
Hmm... niebieski, jeśli można pani smoczyco. *powiedział lew do Water lekko się jej kłaniając*
Offline
-Dobra. *Smoczyca wyszła na dwór, ułożyła stosik z drewna, po czym zionęła niebieskim ogniem.*
Offline
*na widok pięknego, błękitnego ognia, Nalowi zrobiło się wesoło* Juhu! Niech żyją smoki. *wziął córkę za łapkę i wyszli na dwór* Dziękujemy Ci, Water.
Offline
- Tak, baaaardzo dziękujemy! *Uśmiechnęła się szeroko.*
Offline
-Nie ma za co, to był drobiazg. *Smoczyca weszła do klubu, po chwili wyszła z tacą pełną kiełbasek w jednej łapie i z naostrzonymi kijkami w drugiej.*
Offline
*Nal usiadł obok córki i objął ją ogonem* Achh... smoki są takie wspaniałe. W mojej krainie były symbolem ognia, ciepła rodzinnego.
Offline
- Ooo, a masz z tamtymi smokami jeszcze jakiś kontakt? *Spytała mocno zaciekawiona i zrobiła maślane oczka.*
Offline
Golden. Muszę Cię zmartwić, ale smoki odleciały stamtąd w czasie Wielkiego Głodu i nikt nie wie, gdzie się teraz podziewają. *westchnął głęboko i spojrzał na smoczycę* Jednak cieszę, że mogę stać twarzą w twarz z tym cudownym stworzeniem jeszcze raz. *uśmiechnął się lekko i wziął kijki i podał jeden córce* Proszę.
Offline
- Ojoj, to szkoda. *Spogląda na ognisko, a następnie odbiera od swojego taty kijek.*
- Dziękuję, tatusiu. *Wtula się w futerko Nalimby.*
Offline
*bierze jedną kiełbaskę, zatyka na kijku i wsadza nad ogień* Jak pięknie. *przytulił córeczkę do siebie i dał buziaka w czółko*
Offline
- Tak, to prawda. Szkoda, że mamusi z nami nie ma... *Sięga lewą łapką po kiełbaskę, a w prawej trzyma kijek. Wbija kiełbaskę na kijek i wsadza ową "konstrukcję" nad ogień.*
Offline
Teraz przez 10 dni mama się będzie Tobą opiekować. *pogładził łapką po główce i wyciągnął kiełbaskę z ognia* Ciekawe czy się upiekła. *sprawdza łapą kiełbaskę* Achh... idealna.
Offline
- No tak, ty wyjeżdżasz... *Tonie w rozmyśleniach i zadumie.*
Offline
Ale wrócę do Was, nawet się nie rozejrzysz, a znowu będę u Twojego boku. *przytulił mocno Golden*
Offline
- Ach, mam taką nadzieję, tatusiu. *Odwzajemnia przytulasek Nalimby.*
Offline
*Nal zjadł kiełbaskę do końca i odstawił kijek* Na mnie już pora. Pójdę się przespać, bo jutro rano wcześnie wstaję. Do zobaczenia, kochanie. *przytulił mocno córkę na dobranoc i udał się spać*
Offline
- Dobranoc, dobranoc... Obyś się tylko wyspał. *Pomachała Nalimbie na pożegnanie i uśmiechnęła się do niego. Następnie zdjęła kiełbaskę z kijka i zjadła ją ze smakiem. Odłożyła kijaszek i zaczęła wpatrywać się w ogień.*
Offline
*Pomachała głową, coby się ocknąć. Chyba za dużo wina. Chociaż... nie, nie tak, po prostu sie zamyśliła. Rozejrzała się nerwowo dookoła, by zorientować się, jak wiele przegapiła*
Offline
*Carotte dosiadła się do obecnych lwów i lwic. Wyjęła z torby dużą butlę soku marchewkowego* - Niech częstuje się każdy, kto ma ochotę.
Offline
*postukał Cami w czółko* Puk puk Camuśka. Czy Pani jeszcze utrzymuje kontakt z Ziemią? *zaśmiał się*
Offline
*Waterkill wpatrywała się w ogień.*
-Tyle czasu... Tyle przygód... Tyle niebezpieczeństw... I tyle szczęśliwych zakończeń... *Szepnęła. *
Offline
* przysiada się do Water * - Może soczku marchewkowego na orzeźwienie?
Offline
- Przecież podobno jestem z Wenus, widocznie zbyt często uciekam myślami do domu *zauważyła, rozkładając bezradnie łapy*
Offline
Cami, Ty już więcej nie pijesz, bo straszne bzdury gadasz. A w ogóle to zaraz marsz do pokoju, umyć łapki i pyszczek i spać.
Offline