Nie jesteś zalogowany na forum.
*Daje sobie spokój z tym całym sprzątaniem i wychodzi nieco smutna z Klubu. Siada sobie na ławeczce przed owym budynkiem.*
Offline
*zatrzymuje konia pewnym dosiadem i odwraca się do córki* Słucham Cię uważnie.
Offline
- No... Eeeee... Mamy... zapasowy żyrandol i szybę? *Zapytała niepewnie.*
Offline
- Na pewno? Zaczynam sie o Ciebie poważnie martwić *zauważa z pewną dozą niepokoju, patrząc uważnie na Maru*
Offline
Żyrandol? A co my jesteśmy, w Wersalu? Weźmie się kabel, żarówkę, przylutuje się do sufitu i mamy lampę. *odpowiedział bardzo poważnym tonem Nal pokazując na drewnianą belkę biegnącą na suficie*
Offline
- Nooo... dobra. A po szybę trzeba do Castoramy. // //
Offline
Niepokoić? Czemu niepokoić? Przecież wszystko jest w porządku. *uśmiecha się do lwicy*
Offline
Eee tam szybę. Klimatyzacja będzie większa. *wzruszył tylko ramionami*
Offline
- A, no to ok. *uśmiechnęła się do taty, po czym podeszła do blatu i usiadła*
Offline
- Ufff! *tutaj Camille pewnym ruchem ociera czoło z wyimaginowanego potu*
- To mi ulżyło, Maru *powiedziała pogodnie, uśmiechając się doń i pociągając łyk wina. Zastanawiała się, jak to mozliwe, że jeszcze chwilę temu był taki... podłamany... Nie wypił jeszcze chyba aż tyle, by tak nagle zmienić nastrój?*
Offline
*zrobił stójkę na tylnych kopytach i wybiegł z pomieszczenia. Zauważył swoją pierworodną córkę siedzącą samotnie pod budynkiem. Skręcił do niej i nachylił się* Co się stało, Złotko?
Offline
To miłe, że się o mnie tak troszczysz. Dziękuję. *uśmiechnął się do lwicy ponownie i wziął łyk wina*
Offline
- Nie, nic. Tak sobie tylko siedzę, tatusiu. Chciałam sobie pooddychać świeżym powietrzem. A przy okazji podziwiam widoki, a może nawet się na spacer przejdę? Sama nie wiem. *Uśmiecha się słodko do swojego tatusia.*
Offline
- Oczywiście, że troszczę! Nikt z takim poświęceniem nie kroi cytryny!
Offline
*Zobaczyła, że Nal nie pojechał dalej, bo jak zwyke nie zamknął drzwi. Ale w sumie... Afryka, drzwi się nie zamyka // // Wyszła na dwór.*
- O, cześć Goldi. *Powiedziała i usiadła obok.*
Offline
*zaśmiał się pod nosem* Oj tak. Pamiętam do dziś. Złe miłego początki.
Offline
- Wiesz, kto się czubi, ten się - podobno - lubi.
Offline
*troszeczkę się zarumienił* Tak. Dużo jest w tym prawdy. *lekko odwrócił wzrok*
Offline
- Cześć, Marta. *Posyła Marcie uśmiech. Zaraz potem spogląda na niezadbany ogród.*
- Ach, cały Klub jest zapuszczony...
Offline
Golden, Marta nie chcecie się przejechać po dzikim zachodzie? *zaproponował córką lew*
Offline
- Hmm... Zależy, co wybiera Goldi. Mogę się przejechać, ale równie dobrze... mogę pomóc sprzątać.
Offline
- Hehe, chciałabym także tutaj posprzątać. Bałagan nas ogarnia i może nas nawet na zawsze pochłonąć... *Westchnęła z małym smutkiem.*
Offline
- Ty się mnie... *urwała, by łapką chwycić podbródek samca i obrócić tak, by spojrzeć mu w oczy*
- ... boisz? wstydzisz?
Offline
Ja mam pomysł. Zrobimy mały remont w Klubie i w okół niego i będzie piękny. Co Wy na to?
Offline
*spojrzał na lwicę* Bo ja wiem. To takie... dziwne uczucie jest.
Offline
*Zasłania łapkami pyszczek*
- Może śmierdzi mi z pyska i to przez to? Jej, przepraszam!
Offline
- Tak, tak! Na pewno będzie super! *Błyskawicznie wstaje z ławki i podskakuje w miejscu.*
Offline
Nawet mi to nie przeszło przez myśl. Taka lwica i brzydki zapach z pyszczka to dwie wykluczające się rzeczy.
Offline
Dobrze, zaczniemy może od środka. Trzeba wymienić te przegnite panele podłogowe. Najlepiej na jakieś mahoniowe drewno. *Nal zeskoczył z konia i spojrzał do środka* Jest tylko mały problem. Dwóch użytkowników podłogi, chyba nie ma zamiaru jej opuścić. *miał na myśli Cam i Maru*
Offline
- Hej... Ja już muszę iść... *Podniosła się z ławki i ruszyła ulicą.* - Do zobaczenia jutro... *Dodała ze smutkiem.*
Offline