Nie jesteś zalogowany na forum.
I co? Sam mam siebie zastrzelić? Zresztą nic nowego. I tak sam muszę wszystko robić. *siadł za barem z poczuciem beznadziejności na twarzy*
Offline
- A idź z tyyyym! *powiedziała odpychając lufę w inną stronę*
Offline
*A strzelba wystrzeliła, roztrzaskując żyrandol. Camille rozejrzała się nerwowo dookoła, wpychając broń w niebieskie łapy*
- Oj, toś narozrabiała! *rzuciła wesoło, wyszczerzając zęby w uśmiechu. Zaraz jednak podeszła do Mariusia*
- Maru, co się dzieje? Upileś się sokiem, na smutno? *spytała zatroskała, gładząc go delikatnie po barku*
Offline
Bo ja to sam na tym świecie jestem. Jak palec. Nikogo nie mam. A jak poznam, to po tygodniu znika na amen.
Offline
*Spojrzała na Camille z oburzeniem, po czym wstała i odwiesiła strzelbę na miejsce.*
- Dorośli... *Mruknęła.*
Offline
*Poklepała go po ramieniu, wzdychając zaraz*
- Znam to aż nazbyt dobrze... *szepnęła*
Offline
Czasem to... a zresztą nieważne. Nie chcę Cię zamartwiać moimi problemami. *nalał sobie soku do szklanki i postawił ją na blacie*
Offline
*Usiadła znów do stolika.*
Offline
*Pokręciła głową, wzruszając nieznacznie barkami*
- Mnie to nie przeszkadza, może Ci ulży, kiedy to z siebie wyrzucisz.
*Odwróciła głowę w stronę Marty, posyłając delikatny, łagodny uśmiech*
- Może opowiesz mi coś o sobie? Chyba nie miałam okazji Cię dotąd poznać...
Ostatnio edytowany przez Camille (2013-08-08 17:18)
Offline
Pójdę do siebie do pokoju. Prześpię się albo coś... *wstał i wszedł po schodach na górę, zostawiając na blacie swój sok*
Offline
*Westchnęła. Przecież nie pójdzie za nim. To byłoby zbyt nachalne, nawet jak na Camille*
Offline
*Patrzyła na odchodzącego Mrusia, a gdy zniknął jej z oczu, spojrzała na Kam.*
- Ja... no... o sobie? *Zapytała trochę zakłopotana.* - Kiedy ja nie umiem. *Uśmiechnęła się lekko.*
Offline
*Spojrzała na Martę, subtelnie się do niej uśmiechając*
- Na pewno umiesz! Co lubisz robić w wolnym czasie? *spytała pogodnie, pociągając nieco pomarańczowego, orzeźwiającego napoju*
Offline
- No... Nie wiem... Ogólnie to jestem strasznym leniem. *Uśmiechnęła się.* - ...ale przygodą też nie pogardzę. *Dodała.*
Offline
- Och to zupełne przeciwieństwo mnie! Ja nie umiem usiedzieć na dupie, wiesz, ADHD i te klimaty *puściła jej oczko*
Offline
*wrócił z pokoju na dół* Za gorąco i za wcześnie, żeby spać.
Offline
*Zaśmiała się.*
- Ta... Właśnie widziałam. *Zerknęła na rozbita szybę.*
- Ciekawe, co powie tata, jak zobaczy ten rozbity żyrandol i szybę...
Offline
- Powie, że jego córka wdała się w niego, rewolwerowiec jak trza! *zawołała z uśmiechem. Zaraz jednak jej wzrok przeniósł się na Maru*
- Mogę Ci jakoś pomóc? Ale wiesz, tak poważnie...
Offline
Tak poważnie? Chyba nie. Wezmę spakuję manatki i wyjadę gdzieś na amen. *siadł za barem i wypił swój sok*
Offline
- Hej, hej, hej... Ja w nic nie strzelałam. To ty tu masz ADHD.
*Powiedziała.*
Offline
- Ale na tej strzelbie są Twoje odciski palców! *zaśmiała się, zdejmując niewidzialne rękawiczki* // xD //
*Podeszła do lwa i nie patrząc na zakazy, zgrabnie przeskoczyła ladę, jakby parkour był jej żywiołem, podeszła doń i delikatnie przytuliła*
- Nigdzie nie idziesz, o!
Offline
A jaką masz alternatywę? Chyba nie będziesz mnie tak trzymać w nieskończoność?
Offline
- A przeszkadza Ci to? Jeśli owszem, znajdę kajdanki i Cię do kaloryfera przypnę *zauważyła wesoło, puszczając samca i nieznacznie wzruszając barkami*
Offline
*pstryka lwicę lekko w nos i uśmiecha się* Oj głuptasku. Gdzie tu znajdziesz kaloryfery jak mamy klimatyzację?
Offline
*Racja. W Afryce ogrzewanie jest... zbędne. Zmarszczyła więc pstryknięty nos, zastanawiając się nad tym głęboko*
- To do jakiejś rury wodociągowej czy coś. Ja coś wymyślę, już się lepiej zacznij obawiać! Mwahaahhahahahhah!
Offline
Uważaj żebyś pierwsza nie została przypięta. *puszcza oczko do lwicy*
Offline
- Czy Ty mi grozisz? *ściąga w pseudo-gniewnym grymasie brwi, marszczy czoło oraz uśmiecha zawadiacko, acz jeno lewym półgębkiem*
Offline
Ja nie grożę, ja uprzedzam. *naśladuje minę Cami i wpatruje się w jej ślepia*
Offline
*Nie wytrzymuje... Wybucha niemalże histerycznym śmiechem*
- Ma,... ma... masakra... *wydukała w końcu*
- Jesli wyglądałam równie kretyńsko, muszę skończyć strzelać miny!
Offline
Bzdura. Zawsze wyglądasz ślicznie. To co? Napijemy się czegoś? *odsunął lekko stołek od blatu i gestem zaprosił lwicę do zajęcia miejsca*
Offline