Stado Lwiej Ziemi

Stado Lwiej Ziemi

Nie jesteś zalogowany na forum.

Ogłoszenie

#1 2012-09-25 22:01

Harikana
Użytkownik
Lokalizacja: Kilimandżaro (Kilimanjaro)
Data rejestracji: 2012-04-10
Liczba postów: 1,204

Bajki ciekawe, mądre i te wręcz przeciwnie

To temat w którym zamieszczamy różne, niezbyt długie bajki  :D Najlepiej żeby to były jakieś śmieszne, dziwne lub niezbyt pospolite bajeczki ;)

Kto powiedział że bajki są tylko dla dzieci!!????  :diabelek:

Oto pierwsza bajeczka:

"Pijak i Palacz Opium"

    Żyli kiedyś w pewnej wiosce Pijak i Palacz Opium. Obu ludzie mieli za nic, więc zawarli bliską przyjaźń. Żaden domu własnego nie miał, więc czas spędzali to w jakiejś gospodzie, to w schronie dla podróżnych. Jednego miejsca unikali jak ognia - przycmentarnego schronu, w którym, jak wieść niosła, co noc gromadziły się duchy.
   Atoli pewnego wieczoru Pijak, więcej niż zwykle sobie podchmieliwszy, poszedł na noc do przycmentarnego schronu. Nie pomogły przyjacielskie prośby i ostrzeżenia Palacza Opium: poszedł i wziął ze sobą obfite zapasy palmowej wódki. Zasiadł w schronie, postawił przed sobą dzbany z wódką i pije. A im więcej pije, tym śmielszy się staje i umysł ma jaśniejszy. Spać mu ani w głowie.
   Koło północy wchodzi do gospody parę duchów. Nim się zdążył rozejrzeć, nim im przyszło do głowy, że może tu być jakaś istota ludzka, Pijak najspokojniej pyta:
-Ejże, bracia, czy to wyście się dzisiaj spóźnili, czy ja przyszedłem za wcześnie?
   Potem i inne duchy zaczęły nadchodzić, aż wreszcie w schronie tłoczno się zrobiło. Wtem jeden z duchów rozgląda się dokoła i powiada:
-Czuje zapach ludzkiego mięsa.Czyżby był tu kto obcy??
-Wiecie co, policzmy się, ilu nas jest.
   A na to Pijak wstaje i głośno liczy:
-Raz, dwa, trzy, cztery. Raz, dwa, trzy, cztery. W porządku bracia, w porządku.
   Uwierzyły mu duchy, siadły spokojnie i nuż rozprawiać o tym i owym.
-Wiecie co, bracia - prawi jeden duch-gaduła - że pod tym miejscem, na którym teraz siedzę, leży w ziemi siedem dzbanów złota?
   Pijak oczywiście dobrze sobie to miejsce zapamiętał. Gawędzili tak do rana, a o świcie rozeszli się, każdy w swoją stronę. A Pijak? Pijak wykopał siedem dzbanów złota i został bogaczem. Kupił sobie dom i wraz z przyjacielem, Palaczem Opium, żył odtąd w przepychu!
   Ale Palaczowi Opium to nie wystarczało. Chciał też mieć na własność siedem dzbanów złota. Tak długo zanudzał swojego przyjaciela Pijaka  pytaniami, aż ten mu wyznał tajemnicę, jak skarb zdobył. Palacz Opium opowieści wysłuchał i tak sobie myśli: "Pójdę i ja na noc do przycmentarnego schronu."
    Tak też i uczynił, ale że wypalił wprzód dużą porcję opium, taka go ogarnęła senność, że kiedy o północy weszło parę duchów, już na pół drzemał. Duchy patrzyły na niego podejrzliwe. Potem nadeszło ich więcej, aż się tłoczno zrobiło w schronie.
-Czuję zapach ludzkiego mięsa- powiedział któryś z duchów i zaczął się podejrzliwie rozglądać.
    Inny przypomniał towarzyszom, jak to swego czasu zakradł się pomiędzy nich jakiś żywy człowiek, a podsłuchawszy rozmowę uciekł z siedmioma dzbanami złota. Trzeci powstał i zaczął liczyć obecnych. Przez ten cały czas Palacz Opium tak był senny, że nawet nie próbował ukryć się jakoś. A duch przeliczył wszystkich i powiada, że o jednego wśród nich za wiele. Porwały wtedy duchy Palacza Opium, który już od początku niektórym się nie podobał, i nuż go oglądać ze wszystkich stron. Widzą wreszcie, że to żywy człowiek. Schwyciły go za nos i tak zaczęły ciągnąc że wyciągnęły nos na trzy łokcie. Potem zabrały zabrały się i wyszły, a żaden już nie powiedział ani słowa. Następnego ranka przychodzi Pijak na cmentarz zobaczyć, jak się przyjacielowi powiodło, i znajduje go półżywego  ze strachu. Podniósł go na nogi, prowadzi do domu. A po drodze kto tylko we wsi spojrzy na ten nos długi na trzy łokcie, to niemal pęka ze śmiechu.
-Nie trap się przyjacielu - pociesza go Pijak - Pójdę tam na noc i znajdę sposób, żeby z twoim nosem zrobić porządek.
    Nadszedł wieczór i Pijak, pokrzepiwszy się wprzód paroma dzbanami palmowej wódki, poszedł do schronu i czeka. Nadeszły duchy. Najpierw parę tylko, a Pijak woła wesoło:
-No jak tam bracia? Dziś wcześniej przyszedłem, bom myślał, że tu znajdę człowieka. Zeszłej nocy ominęła mnie zabawa, takeście go obstąpili, że nawet się nie mogłem dopchać do jego nosa!
   Duchy w śmiech. Nawet im do głowy nie przyszło, że to człowiek. Potem zebrało się ich więcej, a jeden powiada że trzeba by przeliczyć wszystkich, bo musi się zdaje, że zalatuje tu ludzkim mięsem. Na to Pijak, jak zawsze żwawy, wstaje i głośno liczy:
-Raz, dwa, trzy, cztery. Raz, dwa, trzy, cztery. W porządku bracia, w porządku.
   Uwierzyły mu duchy i zaczęły gawędzić między sobą.
-Ale, ale - wtrąca Pijak, gdy się na chwilę uciszyło - zeszłej nocy niezłą mieliśmy zabawę z nosem tego wścibskiego. Ale mnie ciekawość bierze, czy ten nos już taki zostanie na zawsze?
-Niekoniecznie - mówi na to jakiś duch z mądrą miną - jest na to lekarstwo. Trzeba czubka nosa dotknąć tłuczkiem od moździerza, a skróci się o cal, i dalej dotykać nim tylekroć, aż nos wróci do dawnej długości.
    Pijak już więcej nie pytał, zagadał o czym innym, a kiedy wstał dzień i duchy się rozeszły, wrócił do przyjaciela i powiedział mu tę dobrą nowinę. Wziął tedy Palacz Opium tłuczek od moździerza i zaczął go przykładać do nosa z należną uwagą i troskliwością (bał się bowiem, aby mu się nos za bardzo nie skrócił). I na koniec miał znów taki sam nos jak przedtem.
                                                           
                                                                                                                                                     Baśnie Birmańskie                                                                   

Oto pierwsza bajeczka ;) Pisana w języku archaicznym, więc niektóre zwroty już mogą nie występować. Przepisałam ręcznie, ponieważ w necie tej bajki nie znajdziecie. Miłej lektury :D


7sfa.jpg
Szacunek dla tego pana! Zanim zaczniesz obrażać kibiców zastanów się dwa razy, zapoznaj się chociażby ze wszystkimi akcjami charytatywnymi(np. Kolorujemy) prowadzonymi przez nich, polecam również film dokumentalny "Bunt Stadionów", który powinien rozjaśnić trochę wątpliwości. http://www.kibice.net/publicystyka/91_Serwis_kibice_net_patronem_medialnym_akcji_KOLORUJEMY_.html

Offline

#2 2012-11-19 22:56

Wasi
Użytkownik
Data rejestracji: 2012-03-18
Liczba postów: 660

Odp: Bajki ciekawe, mądre i te wręcz przeciwnie

"Kłamczucha" M.Musierowicz
[Streszczenie]
Początek akcji książki przypada na maj 1977 roku, kiedy to Aniela Kowalik na nabrzeżu portu rybackiego poznaje obiekt swych późniejszych westchnień - Pawła Nowackiego. Już po krótkiej wymianie zdań dziewczyna, wsiada do samochodu nieznajomego i wyrusza z nim na plaże, gdzie miejsce ma pierwszy pocałunek i wyznania miłosne. Wkrótce jednak para rozdziela się, a ponowne spotkanie nie dochodzi do skutku. Następnego dnia Paweł powraca do rodzinnego Poznania.
Aniela nie może zapomnieć o niedawno poznanym chłopaku. By na dobre nie utracić kontaktu z pierwszą miłością decyduje się na kontynuację nauki w poznańskim liceum poligraficzno-księgarskim. Niestarannie ubranna, z gumiakami na nogach przyjeżdża więc do obcego miasta i odwiedza Mamertów, gdzie głową rodziny jest brat Józefa Kowalika, ojca Anieli. Nastolatka wzbudzając w krewnych listość spowodowaną niechlujnym wyglądem oraz ckliwą historyjką o złej macosze i przyrodnim bracie, zostaje tymczasowo przyjęta pod dach Kowalików. Wkrótce udaje się też do właścicielki kamienicy, ciotki Ligii Muszyńskiej, w sprawie wynajęcia pokoju. Obserwując w trakcie wizyty zamiłowanie starszej pani do malarstwa, Aniela podaje się za sympatyczną akwarelistkę, oferująca usługi damy do towarzystwa, w zamian za własny kąt. Była nauczyciela wyczuwa jednak podstęp. Mimo to, po pasjonującej wymianie zdań na temat moralności i kłamstwa wynajmuje dziewczynie pokój.
Nadchodzi wrzesień, miesiąc rozpoczęcia roku szkolnego. Niezadowolona z wyboru szkoły Aniela czuje się w nowych murach nieswojo i obco. Ponadto, klasa, z wyjątkiem sympatycznego rudzielca zwanego robrojkiem, nie okazuje nowej uczennicy sympatii. W tym samym okresie czasu Kowalikówna, ucharakteryzowana na pomoc domową Mamerów - Franciszkę wyrobek, puka do drzwo przełożonej ciotki Tosi, wicedyrektor Dąbkówny z zamiarem przeproszenia za wybryk swych kuzynów, którzy otwierając odpłatną wypożyczalnie sprzętu piaskowego, narazili się na skargę u córki pani wicedyrektor, Marzenki. Aniela bierze jednak całą winę na siebie, wykorzystując swój niezwykły talent aktorski do tego stopnia, że w trakcie rozmowy zostaje jej zaproponowana praca sprzątaczki. Wtedy też do kuchni wchodzi syn pani domu - Paweł Nowacki. Aniela przyjmuje pracę, uciekając jednocześnie z mieszkania nierozpoznana przez chłopaka.
W czasie pracy w domu Pawełka, Kowalikówna odkrywa jego liczne wady i tendencję do kłamstw. Z czasem dołącza do spotkań organizowanych przez profesora Dmuchawca, nauczyciela języka polskiego, prowadzonych w mieszkaniu Nowackich. Wszyscy zebrani szybko przekonują się o talencie aktorskim tajemniczej Franciszki, której umiejętnosci zauroczają nauczyciela do tego stopnia, iz obsadza on ją w sztuce teateralnej "Hamleta" w rolii Ofelii. Na skutek prosby miłej Cesi, dziewczyna oddaje jednak rolę swej poznańskiej rywalce, Danusi, a sama ostatecznie planuje odegrać sceny tytułowej postaci.
W trakcie roku szkolnego, Aniela postanawiając chociaż na chwilę porzucić ciążącą jej już maskę Franciszki Wyrobek, umawia się z Pawłem na spotkanie w kawiarni hotelu Merkury. W dniu randki, przejęta dziewczyna zauważając obiekt westchnieć strąca pepsi-colę i schyla się pod stolik, by posprzątać rozbite szkło. Ukochany widząc ją z rekwizytami pomocy domowej bierze ją za Franię. Od tego czasu chłopak zmienia nastawienie do sprzątaczki, a wkrótce potem wychodzi na jaw prawdziwa tożsamość nastolatki. Między młodymi wszystko jest już jednak skończone.
Nadchodzi dzień przedstawienia, który mimo wielkiej tremy aktorów w początkowych scenach okazuje się wielkim sukcesem. Co wiecej, najjaśniejszą gwiazdą wieczoru zostaje właśnie Aniela. Dziewczyna przechodząc wewnętrzną metamorfozę staje się coraz bardziej lubiana i szanowana, obiecuje sobie nie popełniać nigdy więcej tych samych błędów i stronic od kłamstwa. W końcu składa solenną obietnicę, że jeszcze przyda się ludziom oraz że zrobi w życiu coś pożytecznego.

Moja lektura... nawet na tamte czasy trochę odbiega od normalnych jak dla mnie.


1186661-designstyle-mango-l.png

by Sami klik! | by Goldi klik! | by Caro klik!

Offline

#3 2012-11-20 23:01

Harikana
Użytkownik
Lokalizacja: Kilimandżaro (Kilimanjaro)
Data rejestracji: 2012-04-10
Liczba postów: 1,204

Odp: Bajki ciekawe, mądre i te wręcz przeciwnie

Ciekawe, nie czytałam tej książki, może się skusze! :)

"O głupim chłopcu"

Żyl raz sobie chłopiec, zupełny głuptas, którego matka posyłała w las, niechby przyniósł coś do jedzenia. Jednego dnia znalazł w dżungli dzikiego ptaka, co wpadł w sidła. Nauczył go, jak ma trafić do jego matki i dać się ugotować, a potem z sideł wypuścił. A ptak poleciał i tyle go widzieli. Potem nie śpiesząc się wrócił do domu, ale ptaka nie było. Zdumiał się ogromnie.
Opowiada matce, jak to znalazł ptaka i co było dalej, a matka mówi:
-Oj ty głuptasie,  pamiętaj na przyszły raz: trzeba go było zarżnąć nożem i przyniesć samemu.
Następnego dnia poszedł znów chłopiec do lasu szukać, czy czego do jedzenia nie znajdzie. Patrzy, rosną pod drzewem piękne grzyby.
-Ho, ho- roześmiał się głuptas - już mi dziś nie ujdziecie.
Pokrajał je nożem na drobne kawałki i zaniósł matce.-Oj ty głuptasie - matka powiada - zepsułes je, już przecie ich nie ugotuje. Pamiętaj na przyszły raz, że trzeba wyrywać z korzeniem.
Następnego dnia znów poszedł chłopiec do lasu szukać jedzenia. Patrzy, w drzewie barć pszczela.
-Będzie miodek - mówi do siebie głuptas- trzeba tylko wyrwać z korzeniami, jak mi matka zapowiedziała.
Wdrapał się na drzewo i próbuje wyciągnąć barć razem z gałęziom. A tu pszczoły wpadł hurmem na niego i kąsają ile wlezie. Chłopiec aż krzyczy z bólu. Zeskoczył z drzewa i pobiegł do matki.
-Oj ty głuptasie- rzekła mu matka- Zapamiętajże sobie na drugi raz: trzeba było ogień zapalić i dymem je wykurzyć!
Przyszedł następny dzień i znów, jak zwykle idzie chłopiec w las, a po drodze spotyka jakiegoś mnicha.
-Oho! - myśli głuptas - dziś mi już nie ujdzie!
Podkradł się ku niemu cichaczem i znienacka podpalił jego żółte szaty. Mnich rzucił się na trawę i ogień zdusił, a tu chłopiec znowu to samo - suknię mu próbuję podpalić. Musiał w końcu wziąć kija i obić chłopaka. Z płaczem poleciał głuptas do matki.
Oj ty głuptasie - mówi matka - Przecież mnicha zawsze poznasz po żółtej szacie. Jak go spotkasz drugim razem to uklęknij przed nim i okaż mu cześć.
Nazajutrz poszedł znów chłopiec do dżungli szukać pożywienia i zawędrowawszy w największy gąszcz napotkał tygrysa. Przypatruje mu się chłopak, a że zwierz był żółto pręgowany, więc się zdało głuptasowi, że to musi być mnich. Zamiast wdrapać się na drzewo, klęka więc na ziemi i skłania się głęboko. A tygrys cóż? Rzucił się na niego i zjadł.
                                                                     
                                                                     ~~ Baśnie Birmańskie~~

Kolejna śmieszna i ucząca bajka z tej książki XD


7sfa.jpg
Szacunek dla tego pana! Zanim zaczniesz obrażać kibiców zastanów się dwa razy, zapoznaj się chociażby ze wszystkimi akcjami charytatywnymi(np. Kolorujemy) prowadzonymi przez nich, polecam również film dokumentalny "Bunt Stadionów", który powinien rozjaśnić trochę wątpliwości. http://www.kibice.net/publicystyka/91_Serwis_kibice_net_patronem_medialnym_akcji_KOLORUJEMY_.html

Offline

#4 2012-12-15 22:58

Harikana
Użytkownik
Lokalizacja: Kilimandżaro (Kilimanjaro)
Data rejestracji: 2012-04-10
Liczba postów: 1,204

Odp: Bajki ciekawe, mądre i te wręcz przeciwnie

To może ja "zabłysnę" i dam swoje krótkie bajeczki, pisałam na konkurs ;>

"Przemoc Obiadowa"

Żona męża kijem obiła,
że niedobry obiad zrobił.
Mąż strapiony przed razami się nie obronił.
Żona raz mocniej kijem trafiła,
ręką złamała mężowi i już na zawsze
szanse na dobry obiad straciła!


"Kocie złoto"

Kot mysz złapał pewnej nocy,
do worka ją wrzucił
Mysz o wolnosc poprosiła,
Kot prośbę odrzucił.
Mysz złoto za wolnosć obiecała,
Kot sprawę przemyślał i na wymianę przystał.
Worek rozchylił, mysz truchtem uciekła.
"Głupiś kocie, głupiś, złota już nie doczekasz"!

Mam jeszcze jedną, czasem coś tam napiszę, ale talentu nie mam ;) Proszę o opinie! :D

Ostatnio edytowany przez Harikana (2012-12-15 22:59)


7sfa.jpg
Szacunek dla tego pana! Zanim zaczniesz obrażać kibiców zastanów się dwa razy, zapoznaj się chociażby ze wszystkimi akcjami charytatywnymi(np. Kolorujemy) prowadzonymi przez nich, polecam również film dokumentalny "Bunt Stadionów", który powinien rozjaśnić trochę wątpliwości. http://www.kibice.net/publicystyka/91_Serwis_kibice_net_patronem_medialnym_akcji_KOLORUJEMY_.html

Offline

#5 2013-05-24 23:37

Harikana
Użytkownik
Lokalizacja: Kilimandżaro (Kilimanjaro)
Data rejestracji: 2012-04-10
Liczba postów: 1,204

Odp: Bajki ciekawe, mądre i te wręcz przeciwnie

Haha i się nie doczekałam opinii  :D Bajeczka na dobranoc :

"O strasznym Daywaw"
Razu pewnego stróż nocny pilnujący bydła siedział w nędzny szałasie. Dach szałasu pełen był dziur, a niebo zaciągnęło się ciemnymi chmurami. Biedaczysko bał się, że ulewa zmoczy go do suchej nitki, i co chwila, mruczał do siebie pod nosem.
-Jeśli Złodziej nadejdzie, dam sobie z nim radę. Nawet jeśli Tygrys nadejdzie, dam sobie jakoś radę, ale jeśli nadejdzie Daywaw, to koniec ze mną jestem zgubiony.
Tymczasem na dachu szałasu siedział zaczajony Złodziej, a pod podłogą - zaczajony Tygrys, o czym atoli człowiek ten nic nie wiedział. Obaj spodziewali się, że niebawem stróża zmorzy senność, a gdy będzie spał, da się wykraść powierzone jego pieczy bydło. Złodziej nie wiedział nic o obecności Tygrysa, ani Tygrys o tym że Złodziej znajduje się w pobliżu. Złodziej nie wiedział że "Daywaw" w języku pali oznacza deszcz i zachodził w głowe:
-Kto to może być ten potężny Daywaw, którego boi się stróż nocny?
Nie wiedział o tym i Tygrys i zapytał sam siebie:
Któż to może być ten potężny Daywaw, którego boi się stróż nocny?
Wtem z hukiem piorunów lunął deszcz. Przerażony Złodziej zeskoczył z dachu, a Tygrys jednym susem wydostał się spod podłogi. Przy tym, dziwnym zrządzeniem losu, Złodziej padł wprost na grzbiet Tygrysa. Złodziej sądził, że to ów straszny Daywaw siedzi mu okrakiem na grzbiecie. Przerażony Złodziej uchwycił się karku Tygrysa, a Tygrys gnał przed siebie jak oszalały, myśląc że to Daywaw chce mu skręcić kark.
I tak przez całą noc ganiał Tygrys po dżungli zataczając koło za kołem, a Złodziej wciąż siedział na jego grzbiecie, trzymając się kurczowo za kark. Dopiero gdy rozbłysły pierwsze promienie świtu, ujrzał Złodziej, że siedzi na grzbiecie Tygrysa, a widząc opodal drzewo o pustym wypróchniałym pniu, zeskoczył z niego, wdrapał się na drzewo i ukrył w wielkiej dziupli.
Tygrys tymczasem pędził dalej wrzeszcząc, ile mu sił stało:
-Ratunku! Daywaw, dziki ujeżdżacz! Ratunku!
I tak pędził, aż zatrzymała go Małpa.
-Co Ci się stało przyjacielu?- spytała, a Tygrys opowiedział jej swoją przygodę.
Małpa atoli nie uwierzyła, aby miał to być jakiś dziki ujeżdżacz Daywaw i poprosiła Tygrysa by ją zaprowadził do tego drzewa, gdzie ów Daywaw miał sięrzekomo schronić. Podeszli razem pod drzewo i nuż węszyć. Przyznała Małpa, że ktoś musi się kryć w owym wypróchniałym pniu i ofiarowała się czekać.
-Ktokolwiek by to był- powiada- prędzej czy później zgłodnieje i będzie musiał wyjść na poszukiwanie jedzenia.
Teraz i Tygrys poczuł się nieco śmielszy i zgodził się dotrzymać Małpie towarzystwa. Siedli więc oboje pod drzewem i grzbietami oparli się o pień.
Atoli w owym pniu były dwa niewielkie otwory i Złodziej wysunął przez nie obie dłonie. Jedną pociągnął Małpę za ogon, drugą szturchnął Tygrysa w grzbiet. Jak się nie porwą oba zwierzęta w trwodze, jak nie wrzasną ile siły:
-Ratunku, Daywaw-Dziki-Ujeżdżacz-Co-Ciągnie-Za-Ogon-I-Szturcha-Po-Grzbiecie! Ratunku! Daywaw-Dziki-Ujeżdżacz-Co-Ciągnie-Za-Ogon-I-Szturcha-Po-Grzbiecie!
I gnali przed siebie, ąz zatrzymał ich Królik, wysłuchał ich opowieści i poprosił, aby go zaprowadzili pod to drzewo, bo mu się wierzyć nie chciało.
Poszli więc w trójkę pod to drzewo. A Złodziej tymczasem wyszedł z pnia drzewnego i stał na czubku drzewa, bo chciał rozejrzeć się po okolicy i poznać, gdzie się znajduje. Kiedy zaoczył w dole, pod drzewem, Tygrysa, Małpę i Królika, zaraz mu przyszło do głowy, że mądry Królik wytłumaczył Tygrysowi, jak płonne są jego trwogi i że Tygrys wrócił, by go pożreć.
Wtedy strach go zdjął taki, że zaczął drżeć cały, stracił równowagę i spadł prosto na trzy stojące pod drzewem zwierzęta. Potem zerwał się i popędził co tchu w jedną, a w drugą smyrgnęły trzy przerażone zwierzęta.
-Ratunku! Daywaw-Dziki-Ujeżdżacz-Co-Ciągnie-Za-Ogon-I-Szturcha-Po-Grzbiecie-I-Skacze-Na-Głowy! Ratunku!

Po przeczytaniu tego pewnie zastanawiacie się czy ta bajka ma w ogóle sens, jakiś morał, wartości... Moim zdaniem nie ma, ale i tak jest fajna! ;P
Znaczy się morał, może być taki że trzeba uczyć się języka pali, żeby nie skończyć na grzbiecie drapieżnego kota... Koniec!  :bigsmile:


7sfa.jpg
Szacunek dla tego pana! Zanim zaczniesz obrażać kibiców zastanów się dwa razy, zapoznaj się chociażby ze wszystkimi akcjami charytatywnymi(np. Kolorujemy) prowadzonymi przez nich, polecam również film dokumentalny "Bunt Stadionów", który powinien rozjaśnić trochę wątpliwości. http://www.kibice.net/publicystyka/91_Serwis_kibice_net_patronem_medialnym_akcji_KOLORUJEMY_.html

Offline

#6 2013-07-19 03:29

Harikana
Użytkownik
Lokalizacja: Kilimandżaro (Kilimanjaro)
Data rejestracji: 2012-04-10
Liczba postów: 1,204

Odp: Bajki ciekawe, mądre i te wręcz przeciwnie

Jestem mile zaskoczona, tylko 5 postów i prawie 600 wejść! ;)
Oto jedna z dziwniejszych bajek z tej książki:

"O czterech siłaczach"
 
  Żyli raz sobie czterej Siłacze, tak silnie, że sława ich obiegała cały kraj. Nazywali się: Wielkie Ucho, Mocna Ręka, Ostry Zadek i Smarkaty Nos. Każdy z nich osobno wsławił się był różnymi wojennymi czynami. Aliści pewnego dnia zeszli się razem i powiedzieli:
-Od dziś, zamiast osobno, szukajmy przygód razem. Jedźmy łowić ryby. Kto wie, może nasze przygody na wodzie zaćmią sławą dawniejsze przygody na lądzie.
Siedli więc czterej siłacze  do łodzi i wyjechali na połów Wielkie Ucho nastawił swoje wielkie ucho, wiatr dmuchał w nie jak w żagiel i łódź mknęła szybko na pełne morze. Raz po raz zarzucali sieci i niebawem łódź aż po brzegi wypełniła się rybami. Po drodze mijali inne łodzie rybackie, a rybacy wołali ku nim:
-Ej, panowie Siłacze, wyłapaliście wszystkie ryby z morza, a nam nic nie zostało. Jakżebyśmy  śmieli, my, zwykli ludzie mierzyć się z Siłaczami? A przecie musimy z czegoś żyć. Odstąpcie nam trochę ryb, żebyśmy mieli też jaki taki zarobek.
Czterej Siłacze nie tylko z odwagi słynęli, ale i z hojności serca. Zaraz też zgodzili się na to, że każdej załodze łodzi rybackiej rzucą po jednej garści ryb. Na prośbę trzech pozostałych Wielka Ręka miał ryby rozdzielać, a że rękę miał wielką, więc jedna jego garść tyle ryb objęła, co sto garści zwykłego człowieka. Ani się obejrzeli, jak w ich łodzi już wcale ryb nie zostało. Ostry Zadek chciał się nawet sprzeciwić i wstał, ale Wielka Ręka nawet na niego nie spojrzał. Rozgniewał się ostry zadek i siadł z powrotem, ale tak mocno, że jego ostry zadek wybił dziurę w dnie łodzi. Już łódź zalewała i kto wie, czy Czterej Siłacze nie potopiliby się w morzu, gdyby Smarkaty Nos nie wsadziłby do dziury w dnie swojego smarkatego nosa i nie smarknął dobrze. Wodę wnet wydmuchał, a dziura zakleiła się tym, co wyleciało z jego smarkatego nosa. Za czym czterej Siłacze wrócili do brzegu ku chwale, a cała ludność witała ich hucznymi i radosnymi okrzykami.

Oj, Ci co wymyślali te baśnie mieli bardzo yyy... interesującą wyobraźnie ;P Trochę zdań ma problemy ze składnią np. i wiem że są to błędy rażące, ale ja ingerować w tekst nie zamierzam, pisze jak jest. Pamiętajcie też że jest to opowieść z książki która została wydana 50 lat temu, w tym roku mija jej pięćdziesiątka a trzyma się znakomicie, mimo upływu czasu, a jest to książka wartościowa, bo z pierwszego październikowego wydania z 1963 r. Oryginalny zbiór bajek birmańskich został zebrany i opublikowany przez Oxford University Press. Na prawdę, są to bajki unikatowe i polecam spisać je sobie, bo niedługo prawdopodobnie znikną w ogóle z pamięci ludzi, bo tak to jest ze starymi bajkami, które nie zostały opublikowane w internecie, który niestety w naszych czasach zastępuje i stopniowo wypiera książki. Cieszę się że chociaż niektóre z tych baśni uda mi się choć troszeczkę rozpowszechnić przez internet, bo warto ratować trochę folkloru z Birmy ;)


7sfa.jpg
Szacunek dla tego pana! Zanim zaczniesz obrażać kibiców zastanów się dwa razy, zapoznaj się chociażby ze wszystkimi akcjami charytatywnymi(np. Kolorujemy) prowadzonymi przez nich, polecam również film dokumentalny "Bunt Stadionów", który powinien rozjaśnić trochę wątpliwości. http://www.kibice.net/publicystyka/91_Serwis_kibice_net_patronem_medialnym_akcji_KOLORUJEMY_.html

Offline

Zalogowani użytkownicy przeglądający ten wątek: 0, goście: 1
[Bot] claudebot

Stopka

Forum oparte na FluxBB
Modified by Visman