Nie jesteś zalogowany na forum.
*Goldi nie myśląc długo, szybko wbiegła do głównej sali ze łzami w oczach. Była przerażona tym, co tam zobaczyła. Spostrzegła gryfa i smoczycę.*
- Lauva, czy Water... *Nie dokończyła. Zobaczyła, że Water leży bezwładnie na ziemi.*
- NIE! Water! *Zaczyna rzewnie płakać.*
Offline
*Waterkill kaszlnęła krwią.*
-Nie płacz, Goldi, gorsze rzeczy mi się zdarzały... *powiedziała smoczyca, unosząc lekko łeb.*
Offline
- Ale ty... *Trochę się uspokaja. Ociera łzy. Przez chwilę patrzy z powagą na Water. Łzy cisną jej się do oczu.*
Offline
*Gryfowi też zaczęły napływać łzy do oczu, ale otrząsnął się* Trzeba jakoś jej pomóc. *Rzucił się do wiszącej na ścianie apteczki. Zerwał ją i otworzył* Ok, trzeba jakoś zatamować upływ krwi... *próbował dostać się do bandaży, jednak kiepsko mu to szło* Goldi, pomóż mi...
Offline
*Smoczyca westchnęła, opuszczając łeb.*
-Skombinujcie mi jakiś bandaż... *powiedziała, po czym usiadła.*
Offline
*Lwiątko przypomniało sobie, że w Klubie jest jeszcze jedna apteczka. Pobiegła po nią szybciutko i otworzyła ją. Na wierzchu leżały bandaże.*
- Lauva, proszę. *Podaje gryfowi bandaż.*
Offline
*wziął bandaż od Goldi i od razu podał go smoczycy* jeśli tylko dasz radę sama to zrobić...
Ostatnio edytowany przez LauvaTai (2013-03-01 20:46)
Offline
*Waterkill oczyściła ranę i szybko sobie zabandażowała.*
-No, za kilka dni nie będzie już śladu... *smoczyca uśmiechnęła się do siebie.*
Offline
*odetchnął z ulgą widząc taką szybką poprawę nastroju smoczycy* Jesteś silną smoczycą Water, napędziłaś nam jednak sporego stracha.
Offline
*Smoczyca mimowolnie uśmiechnęła się.*
-Wiesz, tyle razy przeżywałam podobne walki, że już się przyzwyczaiłam...
Offline
- Hakuna Matata, moi drodzy! *Delikatnie się uśmiechnęła. Odeszła od skrzydlatych towarzyszy i usiadła w małym oddaleniu od nich.*
Offline
No to jednak prawdy mnie uczyli, że smoki bardzo ciężko pokonać... ale przyzwyczajać się do takich obrażeń? Ja tak skutecznie unikałem walk i urazów, że nie potrafię sobie tego wyobrazić co ty powiedziałaś. *uśmiechnął się do Water. Pozbierał apteczki i zaczął je kompletować, aby w każdej było to co potrzeba*
Offline
*Zaczęła nucić piosenkę Katy Perry - Part of me.*
- This is the part of me that you're never gonna ever take away from me, no.
This is the part of me that you're never gonna ever take away from me, no.
Throw your sticks and stones.
Throw your bombs and your blows.
But you're not gonna break my soul.
This is the part of me that you're never gonna ever take away from me, no.
Offline
-Nie powiem, że rany mnie nie bolą. Po prostu staram się je ignorować... *Waterkill westchnęła.*
Offline
*Goldi myśli o życiu, o zwycięstwach i klęskach, o dobru i złu, o przyjaciołach i wrogach, o szczęściu i nieszczęściu...*
- Ach, ile ja bym dała, żeby... *Nie kończy swojej myśli.*
Offline
-Ile byś dała za co? *Waterkill spojrzała na nią zaciekawiona.*
-No już, wyżal się.
Offline
- Ile ja bym dała, żeby zobaczyć swoich rodziców... Tak dawno się z nimi nie widziałam. *Lwiątko staje się smutne.*
Offline
*Nalimba wyszedł ze swojego pokoju ViP i lekko zaspanym krokiem zszedł po schodach do baru* Aaaa.... nie mogę zasnąć. *dotarł do pierwszego wysokiego stołka, na którym oparł swoje ciężkie cztery litery* Barman! Jeśli tu taki jeszcze funkcjonuje... Podaj mi coś na uśpienie!
Offline
- Nal! Tyle tu się działo. A ty sobie spokojnie w pokoju siedziałeś. *Uśmiecha się radośnie. Cały czas myśli o swoich rodzicach.*
Offline
Tak? No widzisz, jestem już za stary na takie rzeczy. Wolę posiedzieć w pokoju.
Offline
- Nal, nie mów tak! Jesteś jeszcze młody, prawie całe życie przed Tobą! *Tuli Nala.*
Offline
*Waterkill westchnęła.*
-Echh, zastanawiam się, jak tam u moich przyjaciół...
Offline
*Golden szykuje sobie bombę witaminową. Wyjmuje z szafki jabłka, gruszki, pomarańcze, kiwi, winogron itp. Myje owoce, a potem układa je na gigantycznym talerzu, którego stawia na głównym blacie.*
- Częstujcie się! *Bierze zielone jabłuszko i odgryza kawałek.*
- Mmm, pycha!
Ostatnio edytowany przez GoldenLion (2013-03-03 20:08)
Offline
*Water zerknęła na owoce. Wzięła banana i zjadła go.*
-Dobra, teraz muszę pomyśleć. *nagle mruknęła.*
-Ness, co ty robisz?
Offline
*Dalej je jabłuszko.*
- Hm, ciekawe, jaki jest jego kraj pochodzenia?
Offline
*Smoczyca westchnęła.*
-Nudno tu... *mruknęła do siebie, po czym ponownie przypomniała sobie swoje przygody...
-Waterkill? Co się stało? *powiedziała smoczyca, patrząc na Water.*
-P...Przepraszam... *powiedziała cicho Waterkill, po czym zamknęła oczy. Gdy je otworzyła, były czerwone... Waterkill rzuciła się na smoczycę...*
-Nie... *Waterkill potrząsnęła głową. Tego wspomnienia naprawdę chciała się pozbyć.*
Offline
*Goldi wyrzuca ogryzek po jabłku i sięga po gruszkę. Obiera ją dokładnie, a potem zjada ze smakiem.*
Offline
*Carotte weszła po cichu do klubu pełna obaw*- Chce mi się pić.. ale .. czemu? Czemu mnie tak suszy? wodyyy.. *mamrotała do siebie wydeptując slalom miedzy stołami*
Offline
*Wlewa do szklanki wodę i podaje ją Caro.*
- Proszę. Napij się, kochana.
Offline
*wypija całą szklankę za jednym zamachem* - Dzięki.. zupełnie nie wiem co się ze mną dzieje.. Cały dzień chce mi sie pić
Offline