Nie jesteś zalogowany na forum.
*spogląda na lwiątko i gryfa siedząc sobie cały czas przy stole* Cóż, ja tutaj cały czas jestem. Najpierw niech Golden leci, a później ja.
Offline
-To może szklaneczka soku Naliś? Bo trochę będziesz musiał poczekać na "lotnisku" *Pyta z uśmiechem*
Offline
*z delikatnym zniecierpliwieniem* No to co, może w końcu wyjdziemy i zaczniemy latać?
Offline
- Ojej, wszystko zależy od Pana Gryfa. *Wstaje z krzesła.*
Offline
*wyszli na zewnątrz* No dobrze, wdrapuj się na mnie i zaraz startujemy! *rozłożył skrzydła i jedno położył na ziemi przed lwiątkiem*
Offline
*Wchodzi po skrzydle gryfa na jego grzbiet.*
- Ale jestem wysoko! Panie Gryfie, dokąd lecimy?
Ostatnio edytowany przez GoldenLion (2013-01-22 20:26)
Offline
Zrobimy kilka kółek po najbliższej okolicy. Złap się mocno za moją grzywę i ruszamy. *ugiął trochę łapy i podniósł skrzydła wysoko do góry. Po chwili zaczął z całej siły uderzać skrzydłami, jednocześnie gwałtownie podskoczył. Zaczął wznosić się coraz wyżej i wyżej... Po osiągnięciu znacznej wysokości wykonał zwrot i zaczął szybować z powrotem w kierunku klubu. Przekrzykując szum powietrza zapytał pasażerkę* I jak się czujesz? Podoba ci się?
Offline
- Jest super! Nigdy nie zapomnę tego lotu! *Trzyma się gryfa jeszcze mocniej.*
Offline
*Wyszła przed budynek, patrząc z niepokojem na Goldi i postukując nerwowo parasolką woła głośno*
-Goldi, tylko mocno się trzymaj!
Offline
*obniżył lot na tyle, że prawie trącał szczyty drzew. po krótkiej chwili wzbił się prawie pionowo i wykonał zwrot w prawo. upewniając się, że małe lwiątko trzyma się dobrze, złożył skrzydła i zaczął nurkować szybko tracąc wysokość. na kilka sekund przed uderzeniem w ziemię rozłożył z powrotem skrzydła i kilkoma potężnymi uderzeniami wyhamował i po chwili wiszenia tuż nad powierzchnią jego łapy delikatnie dotknęły gruntu* Uff... mam nadzieję, że to ostatnie nie było zbyt intensywne.
Offline
*Z przerażeniem w oczach patrzy na akrobacje gryfa z lwiątkiem na plecach, a po lądowaniu nie może wydusić z siebie słowa*
Offline
*lew, który stał w progu i wpatrywał się w podniebne akrobacje, bił brawo gryfowi.* To było coś fantastycznego.
Offline
*Roześmiał się* No to kto następny? *spojrzał na lwa w progu*
Offline
Ja, oczywiście. *podchodzi do gryfa i poklepując go po skrzydłach* Mam nadzieję, że wytrzymają mój ciężar? Nie jestem małym lwiątkiem.
Offline
*Uśmiechnęła się do brata*
-W razie czego zawiozę Cię do szpitala..*Mrugnęła do lwa ze śmiechem*
Offline
Spokojnie, damy radę, wskakuj! *przykucnął aby lew miał łatwiej wskoczyć na grzbiet gryfa*
Offline
*Znowu trochę przestraszona patrzy na przygotowania do lotu*
-Nie wiem czy chce na to patrzeć, na zawał tu padnę, lepiej wejdę do środka..*pokiwała lwu i gryfowi po czym szybko weszła do środka*
Offline
*usadawia się wygodnie na grzbiecie gryfa i trzyma się go mocno za kark. Kiwa siostrze* Nic się nie bój. Jestem ubezpieczony!
Offline
*widząc, że pasażer jest już na swoim miejscu* No to w górę! *Załopotał skrzydłami aż podniósł się kurz. Wznosząc się zataczał coraz większe kręgi, coraz bardziej oddalając się od miejsca startu. Niespodziewanie gryf prawie zatrzymał się w powietrzu i obracając się przez lewe skrzydło zaczął pikować. Po nabraniu prędkości wyrównał lot i zaczął się kierować przed wejście do klubu. Śmignął tuż przed drzwiami ledwo ocierając się o ziemię. Zaraz po tym wzniósł się i zawrócił. Nie wiedząc, co jeszcze mógłby pokazać lwu zaczął znów pikować, tym razem dodatkowo robiąc beczkę, zakończoną efektownym korkociągiem. Wylądował przed wejściem i spojrzał na pasażera* Chyba przesadziłem, dobrze się czujesz?
Offline
*zakręcilo mu się od tego wszystkiego w głowie. Zdołał zsiąść z gryfa, lecz po dwóch krokach wywalił się na ziemię* eee... tak, czuję się.... dobrze.
Offline
- Bardzo ciekawe są takie podróże. *Lwiątko powoli stawia kroki.*
Offline
*spanikowany rzuca się do drzwi i krzyczy do środka* Dajcie tu jakieś sole trzeźwiące czy coś! *do siebie* Co ja narobiłem... co mnie poniosło, przecież gdyby któreś z nich spadło.. *Do leżącego lwa i ledwo kroczącego lwiątka* Przepraszam, poniosło mnie, nie mogę oprzeć się pokusie akrobacji gdy latam, przepraszam...
Offline
- W każdym razie to było niezapomniane uczucie... *Zaczyna się trochę normalniej poruszać.*
- Nic się nie stało! LauvaTai, nic się nie stało! Panie Gryfie, wszyscy cali i zdrowi.
Offline
*Wychodzi z budynku z butelką wody i podbiega do Nalisia*
-Fajnie, że Ci się podobało, ale napędziłeś mi stracha gdy tak się obaliłeś na ziemię! Masz, napij się. *Podaje lwu butelkę*
Offline
*wyczuwalne poczucie winy w głosie* Naraziłem was na niepotrzebne niebezpieczeństwo, obiecuję, że następne loty będę wykonywał odpowiedzialnie.
Offline
*podnosi się i mówi do Luv* Stary! To było odlotowe. Jutro powtórka. Dokładnie to samo proszę.
Offline
*Zaskoczony wypowiedzią lwa* Nie, zbyt mocno wystraszyłem się jak zobaczyłem cię prawie nieżywego po tym przelocie.
Offline
Haha... po prostu zbyt mocna siła odśrodkowa w mojej głowie spowodowała, że nie utrzymałem się na łapach.
Offline
*Przerażona patrzy na brata, ale po chwili uśmiecha się i polewa go wodą z butelki*
-Bear Grylls się znalazł... *Ze śmiechem patrzy na lwa*
Offline
Będę jeszcze przez kilka dni mocno się zastanawiał zanim kogokolwiek wezmę na grzbiet.
Offline