Nie jesteś zalogowany na forum.
*podśpiewuje sobie wesoło* Nie ma to jak wielka gala, gala dla mnie w sam raz. Nie ma to jak wielka gala, gala dla mnie w sam raz.
Offline
*Patrzy na Nalimbę.*
- Wszystkiego najlepszego, Nali! Zdrówka, szczęścia i spełnienia marzeń.
Offline
*Głównym wejściem wchodzi nowy gość. Nie czuje się zbyt pewnie, chociaż wie, że nie ma się czego od tubylców obawiać. Próbując przemknąć pod ścianą do wypatrzonego wolnego stolika w rogu próbuje ukryć swoją postać, co jednak jest trudne. Sporych rozmiarów dziób i delikatnie szeleszczące pióra ze złożonych skrzydeł dokładnie wskazują, gdzie się w danym momencie znajduje. "Eh te koty mają łatwiej przemieszczać się bezszelestnie, w końcu gdyby nie to to by nie miały co jeść" - pomyślał. W końcu dotarł tam gdzie zamierzał i usiadł na krześle, które skrzypnęło pod jego ciężarem. "No dobra, zobaczymy co mi los przyniesie w tej krainie" - mruknął i zaczął przyglądać się grupce świętujących lwów*
Offline
*bystre oko lwa wypatrzyło nową, nieznaną postać siedzącą w kącie. Podkradł się pocichu do przybysza i usiadł obok niego. Spojrzał z zaciekawieniem na jego skrzydła.* Cześć. Widzę, że jesteś tutaj nowy. Jestem Nalimba, a Ty? Widzę... że nie jesteś lwem.
Offline
*spojrzał badawczym okiem na lwa który właśnie się przysiadł* Witam, zwą mnie LauvaTai. I tak, nie jestem lwem, chociaż mam z nimi trochę wspólnego *delikatnie uniósł ogon tak, aby jego końcówka była widoczna nad blatem* Przybyłem tutaj w poszukiwaniu spokojnego miejsca dla siebie, może uda mi się znaleźć jakiś kąt w tej krainie.
Offline
*spojrzał wielkimi oczami na ogon przybysza* Na piaski pustyni! Jesteś gryfem. Sporo o Was, gryfach czytałem. Nie sądziłem, że kiedyś spotkam jednego na żywo. *uśmiechnął się przyjaźnie do LauvaTai* A jeśli szukasz spokoju, to trafiłeś pod właściwy adres.
Offline
*Z zaciekawieniem patrzy na nowego gościa.*
- Witaj! Ja jestem Goldi, milutka lwiczka. Widzę, że jesteś gryfem. Zawsze fascynował mnie Wasz gatunek.
Offline
*z delikatnym przerażeniem w głosie, spowodowanym nagłym zainteresowaniem się pozostałych gości* Tak, tak, jestem gryfem. Ciężko spotkać jednego z nas to prawda, gdyż zazwyczaj jesteśmy samotnikami i unikamy kontaktu z innymi. Ja też nie jestem zbytnio towarzyski, ale być może akurat w tej krainie się to zmieni. *już pewniejszym, a nawet stanowczym głosem* Za odwagę, że pierwsi do mnie przyszliście stawiam kolejkę najlepszego trunku w tym lokalu! *uderzając szponami w stół*
Offline
*zszedł z pokoju na górze* Panie gryfie, a stać Pana na takie wydatki? Najlepsze i zarazem najdroższe to mamy wino z XVI wieku. Wyłowiono je z zatopionego statku piratów czy innych korsarzy. Za buteleczkę półtoralitrową trzeba zapłacić kupę forsy. *stanął za blatem* Więc jeżeli jest Pan dalej zainteresowany to zaznaczam, że przyjmujemy czeki.
Offline
- Hah, ja nie piję. Jestem jeszcze na to za młoda!
Offline
*ze spokojem* Myślę, że jedna kolejka nie uszczupli moich zasobów byt mocno, pracowałem w kilku miejscach i dzięki temu oszczędziłem trochę na życie. Tak więc kieliszek wina dla wszystkich, a dla nieletnich *mrugnął okiem w kierunku Goldi* butelka oranżady.
Offline
- Dziękuję za Twoją szczodrość, LauvaTai. *Uśmiecha się promiennie.*
Offline
*spojrzał głęboko w oczy nowo przybyłego* Czy Pan wie co robi? Jedna butelka kosztuje pięćdziesiąt tysięcy.
Offline
*zaskoczony pytaniem barmana* Chyba nie chce Pan, abym postawił 2 kolejki?
Offline
No dobra. Klient nasz pan. *wyjmuje z kieszeni stary, zardzewiały klucz, otwiera nim mosiężne drzwi do piwnicy, po chwili wraca ze starą butelką apteczną, wraca za bar i powoli kładzie ją na ladzie* To właśnie to wino. Ponad czterysta lat leżało zamknięte w tej butelce. *sięga po korkociąg* No to cyk. *ciągnie i wyjmuje korek, po klubie od razu było czuć zapach szesnastowiecznego wina, polał wszystkim w klubie*
Offline
Rrraju, stary! Ty to masz gest, na prawdę. *lekko stuknął gryfa w ramię, chwytając swój kieliszek z winem* To zdrowie dla nowoprzybyłego towarzysza!
Offline
Nie ma problemu, muszę jakoś wydać to złoto które ukradłem smok*głośne chrząknięcie przeradzające się w "nagły" atak kaszlu* nie ważne. Bawmy się!
Offline
- Miłej zabawy!
*Siada sobie w kącie. Jest uśmiechnięta.*
Offline
*Widząc radośnie bawiące się lwy zrobiło mu się cieplej na sercu. Jednak natura samotnika znów dała mu o sobie znać więc dyskretnie rzucił woreczek złotych monet na bar i niepostrzeżenie udał się w sobie tylko znanym kierunku...*
Offline
*Zauważyła odejście przybysza, lecz dalej siedziała cichutko w kątku.*
Offline
*lew nagle doskoczył do gryfa i zatrzymał go trzymając za ogon* ejj.. gdzie idziesz? Zostań z nami!
Offline
Wlaaasnie, Luv posiedź z nami troszkę *krzyknęła z drugiego końca klubu*
Offline
*Już rozkładał skrzydła aby odlecieć, jednak poczuł, że ogon nie ma zamiaru oderwać się od ziemi* Co do... Eh, też bym zatrzymał kogoś kto postawił wszystkim kolejkę. No dobra, posiedzę trochę z wami. *złożył skrzydła, uwolnił się z łapy Nalimby i udał się za nim z powrotem do środka*
Offline
- Skąd pochodzisz , Kolego? * spytała wlepiając swe zielone oczyska w postać gryfa *
Offline
*usiadł obok gryfa przyglądając się uważnie jego skrzydłom* Jak to jest latać? Mieszkasz wśród chmur jak... pegazy?
Offline
//"wszystko co powiesz zostanie użyte przeciwko tobie", muszę być ostrożny w słowach bo to co powiem utknie na zawsze //
*trochę wstydliwym głosem* Nie lubię opowiadać o sobie... Mogę powiedzieć tyle, że jestem z naprawdę bardzo daleka, jednak z opowieści wiem, że mam przodków z tych krain.
*pewniej* Co do latania... dla mnie jest to naturalne, ale nie powiem, przyjemne uczucie. Nie, mieszkam na ziemi, chmurami bym się nie najadł . Jeszcze nie szukałem, ale mam nadzieję, że jakaś mała jaskinia się tutaj dla mnie znajdzie.
Offline
Zabierzesz nas kiedyś na taką wycieczkę? Zawsze chciałem pobujać w obłokach. A Ty masz takie piękne skrzydła. Na pewno udźwignie taki lwi ciężar. *poklepał gryfa przyjaźnie i uśmiechnął się doń*
Offline
Jasne *uśmiechnął się*, tylko wymyśl jak niby miałoby to wyglądać bo upadek z kilkuset metrów raczej nie byłby przyjemny.
Offline
Ja siadam Ci na grzbiet, a Ty lecisz, proste. No chyba dasz radę, co? Wyglądasz na silnego gryfa.
Offline
*Lwiątko przez chwilę bawi się własnym ogonkiem, ale szybko przestaje. Wstaje i dyskretnie udaje się do wyjścia.*
Offline