Nie jesteś zalogowany na forum.
- A w Szczy też sprzedają to, co tu przyniosłeś
Offline
*przyłożył palec do pyszczka Karotki* Dobrze, ale nikomu nie mów co tam schowałem, dobrze? *uśmiechnął się uroczo do partnerki liżąc ją w policzek*
Offline
- Czy ja komuś coś wygadałam jak nie miałam? *spytała z udawanym oburzeniem*
Offline
Oj oj, no już dobrze moja Ty tajemnico państwowa. *rzucił się jej na szyję obejmując łapami i wnet przytulił do siebie*
Offline
- Patrzcież go, teraz mnie wyzywa! Chcesz się bić? *szturchnęła Nala*
Offline
*uniósł łapy wysoko nad głowę w geście niewinności i całkowitego poddania się* Gdzież bym śmiał się bić z lwicą w ciąży. O Madame, ja bym Ci nieba uchylił, żebyś tylko się czuła najbardziej komfortowo.
Offline
- Nieba nie chcę. Chcę Ciebie, mon Cher ;>
Offline
Ouu... miło, także masz mnie. *spojrzał na włosy Karotki intensywnie odbijające światło padające z głębi kuchni powodując, że jej rude włosy otulone były cienką poświatą. Spojrzał beznamiętnie na zegar wiszący nad wejściem do Klubu* Matko jedyna, jak późno. *chwycił się za głowę po tym jak duża wskazówka powoli zlewała się z małą tworząc pionową kreskę* Idziemy do pokoju, Madame?
Offline
*spoglądał zza lady na Nalisia i Caro po chwili westchnął cicho do siebie, chwycił szmatkę i zaczął wycierać blat baru*
Offline
*drzwi do jednego z pokoju otwarły się głośnym skrzypieniem. Z niego wyszedł zaspany lew w szlafroku. Przeciągnął się potężnie i zszedł na dół, po schodach i zasiadł za barkiem* Barman, drinka proszę.
Offline
Ahaa...robi się *chwycił coś na pobudzenie i podał Nalisiowi Limonkowego Shota* Trzymaj.
Offline
Dzięki. *pewnym chwytem wziął szklankę i wlał do gardła całą jej zawartość. Napój natychmiast ożywił lwa, na obliczu którego jawił się uśmiech. Spojrzał na Shupa* Hmm... jakieś plany na weekend? Impreza?
Offline
*na białą koszulę założył czarną kamizelkę i podwiązał muchę* Nie, praca.
Offline
*oparł głowę na łapach obserwując wysztafirowanego lwa z uśmiechem* Myślę, że jakaś impreza by się znalazła. *powiedział lew myśląc o dwóch paczkach schowanych pod zlewem*
Offline
*zacieśnił muchę i przeczesał łeb* Dzisiaj...nie wiem, znacz...to zależy jaka impreza miała by być.
Offline
*postukał dwa razy pazurem w blat lady* Nie, dzisiaj żadna impreza nam nie grozi... ale w niedzielę, kto wie.
Offline
Mhm...ale póki co to trzymaj i zakładaj *położył na ladzie jeszczez zapakowane ciuchy* kelnera nie mamy, a sam sobie nie poradzę.
Offline
Spodziewasz się tabunu gości dzisiaj, maestro? *przyjął od lwa rzeczy i poszedł do łazienki się przebrać*
Offline
-Ta... a to spotkania, randki, jakieś konferencje...po prostu czeka nas robota i to spora.
Offline
*po dłuższej nieobecności spędzonej za drzwiami łazienki, te otwarły się szeroko a w nich pojawił się Nalimba ubrany w biały kilt oraz wysoką, kucharską czapkę. Dziarskim krokiem ruszył w stronę kuchni* Ja biorę na siebie kuchnie.
Offline
*spojrzał na Nalisia* No dobra...kucharz jest...barman też...pozostaje nam kelner i wszystko będzie dobrze.
Offline
*przyszykował patelnię i jeden wielki gar i postawił na piecu* Co tam kelnera, kelnerkę. *powiedział z głębi kuchni*
Offline
-Ale kto może być kelnerką...? *zastygł bezruchu próbując coś wymyślić*
Offline
Cóż, parę kandydatek by się znalazło. Zróbmy casting. *wyjął masło z lodówki i położył na rozgrzanej patelni*
Offline
Coś trzeba z tym zrobić, jeśli to nie wypali to któryś z nas robi na 2 etaty.
Offline
*z gęstej pary wyłonił się pysk lwa* Ty lepiej zagoń swojego szanownego brata do roboty. Nie będziemy musieli tak zaiwaniać jak w chińskim obozie pracy.
Offline
Ale on gdzieś wyszedł, i teraz nie można go za chiny znaleźć.
Offline
*bez słowa wymknął się tylnymi drzwiami pozostawiając skrzący się tłuszcz na patelni*
Offline
*przychodzi do klubu* Cześć wam! Co tam porabiacie... wiecie może czemu Nali wyszedł? Widziałam jak wychodził tylnym wyjściem. *siada przy barze*
Offline
-Na wszystkie pytania odpowiem...emm nie wiem. Co podać? *powiedział stanowczmym lecz tez miłym głosem, poprawiając kamizelkę i muchę*
Offline