Nie jesteś zalogowany na forum.

- Dobrze, cieszę się! *Uśmiecha się delikatnie.*
Offline

To zaraz podnosimy kotwicę i zarzucamy żagle. I popłyniemy. *wychodzi z kajuty i zabiera się za wciąganie kotwicy*

Offline

- Ok. *Patrzy na Nalimbę.*
- Mogę Ci jakoś pomóc?
Offline

Hmm... możesz podnieść żagle na pierwszym maszcie. *pokazał na liny prowadzące do rei na maszcie na przodzie statku*

Offline

- Dobrze! Już się robi! *Podnosi żagle na pierwszym maszcie.*
Offline

-A ja co mam zrobić?
//Dłuższe posty proszę. Mariutunio//
Offline

Ty, jeśli nie masz lęku wysokości, możesz wejść na gniazdo i wypatrywać lądu. Albo innych statków.

Offline

*Patrzy w niebo. Potem ogląda morze.*
Offline

*na horyzoncie widać małą postać szybko płynącą do brzegu, po chwili postać ta była już na brzegu* Ble ble.. Nie znoszę słonej wody. Gdzie jestem? Ktoś tu jest? *po tych pytaniach kręci się jej w głowie i pada na piasek*
Offline

*rozgląda się za burtą widząc na wyspie brązową lwicę* Człowiek... wróć, lew za burtą! Zwinąć żagle.. *rozpoznaje Wasi po szramach na szyi* Wasi! *wyskakuje do wody i płynie na brzeg*

Offline

-Wasi, trzymaj się! *Krzyczy bardzo głośno.*
Offline

*Szybko i z opanowaniem szuka koła ratunkowego i chwyta sztucer wiszący w kajucie*
-Tylko spokojnie! Nie machajcie łapami i żadnych gwałtownych ruchów! *Spokojnie mierzy do 2 stalowoszarych, podłużnych kształtów, które zbliżają się do lwów. Rozlega się suchy trzask i za chwilę na powierzchni zaczyna pojawiać się krew. Drugi rekin rzucił się na martwego towarzysza i zostawił lwy*
-Teraz szybko! *Odrzuca sztucer i wprawnym ruchem rzuca koło*
Offline

*lew trzymając Wasi pod pachą wciąga się po drabince na pokład. Kładzie delikatnie Wasi na deskach, opierając o burtę* Trzeba ją obejrzeć... oby nie miała żadnych złamań.

Offline

*Rozdygotana podchodzi do lwicy i robi masaż serca*
-Najpierw trzeba ustabilizować krążenie..*Dalej uciska najdelikatniej jak umie*
Offline

Hari, kochanie. *podbiega do siostry* A wodę z płuc wylać nie należy? *spojrzał na lwicę*

Offline

-Masz racje Nali, ja nie jestem dobrym sanitariuszem, raczej bym się na wielorybnika nadawała* ze słabym uśmiechem odpowiada i odsuwa się od lwicy*
Offline

Daj spokój. *poklepał siostrę po ramieniu* Chodź, razem się nią zajmiemy. *udrożnia drogi oddechowe Wasi* Ty wdechy czy ja?

Offline

-Teraz to by się przydał jej Ushuru! *Ze śmiechem odpowiada i wykonała pierwszy wdech*
Offline

Haha... co racja to racja, moja droga. *puścił oko do siostry i zaczyna lekko uciskać klatkę piersiową Wasi*

Offline

*Wstaje i idzie po sztucer. Wyciąga naboje z kieszeni i nabija ją. Potem szybko mierzy do drugiego rekina i odkłada broń*
-Nienawidzę rekinów..*Mruknęła i wróciła do Wasi*
Offline

Ouuu... ja też. *spojrzał na ślad szczęk na swoim ogonie i wrócił do uciskania Wasi*

Offline

-Skoczę po anyżek, szybciej się ocknie! *Biegnie do kajuty i powraca z małą buteleczka. Podsuwa ją pod nos Wasi*
Offline

*spojrzał na lekko drżące powieki lwicy* O, chyba się budzi. *chwyta Wasi za łapkę* Oby.

Offline

*budzi się i patrzy na lwy* Kim jesteście? Co ja tu robię?
Offline

Wasi spokojnie. To my, Nalimba i Hari. Jesteś na moim okręcie. *uśmiechnął się do lwicy pokazując jej łapą pokład* Dryfowałaś na wodzie, a my Cię wyciągnęliśmy na pokład.

Offline

Na..na..Nalimba? Hari? Nie znam chyba. Jaki statek? O co kaman?
Offline

Nic nie pamiętasz. To nic, ważne, że nic Ci nie zagraża. *przytulił Wasi do siebie* Chodźmy do kajuty, ugrzejesz się.

Offline

Dobra, ale z tuleniem sobie odpuśćmy... *dziwnie patzy aie na lwa i idzie za nim*
Offline

Dobrze, przepraszam nie chciałem. *czeka aż Wasi położy się na koi i zamknął drzwi do kajuty*

Offline

*mruczy pod nosem* Kto to jest? A moze chce mnie porwać? Albo rzucić rekinowi?
Offline