Nie jesteś zalogowany na forum.
Każdy lew to lew nie ważne czy zły czy dobry .. 
*patrzy na ciało lwa* 
Mam wyrzuty sumienia .. 
*spogląda na niebo które się zachmurzyło*
Offline
*Ciężko wstaje i spogląda na brata*
-Ty też nieźle oberwałeś, odpocznij... *Znów położyła się na szkarłatnej ziemi i spojrzała na nowy skrzep krwi na swoim boku*
Offline
*zachłysnął się krwią, powiedział do Izzy* Izzy, próbowałaś z nim negocjować, starałaś się, ale on nie chciał. Taki był wybór... nie miałaś wyjścia, inaczej nas wszystkich by pozabijał... *nagle zakręciło mu się w głowie i upadł na twarz i skąpał się we krwi*

Offline
NALIMBA . ! 
*podleciała do niego i odkopała tajemniczą saszetkę* 
To tylko w punktach krytycznych .. 
*wsypuję odrobinę na język lwa i na język Hari* 
Pomoże wam , to jest proszek , który ofiarował mi mój dawny przyjaciel ..
Offline
*Podczołgała się do brata i zaczęła wylizywać jego ranę*
-Może trochę szybciej przestanie krwawić.. *Omdlewa ze zmęczenia obok brata*
Offline
*ciało lwa ani drgnie, a jego oddech staje się coraz płytszy, ruchy ogona powoli ustają*

Offline
*po jej poliku spływa łza* 
Proszę .. 
*spogląda w niebo które się rozjaśnia* 
PROSZĘ. ! 
*krzyczy na cały głos*
Offline
*mówi półszeptem, mając dalej zamknięte oczy* Izzy. Idź powiedz stadu, że jest bezpieczne... Kutisha już jemu nie zagrozi... idź.. *skończył, a jego łapa bezwładnie opadła na ziemię*

Offline
Nie mogę cię zostawić ... 
*patrzy ze łzami w oczach na lwa*
Proszę , nie zostawiajcie mnie . 
*kładzie się obok Nalimby i Hari*
Offline
*łza Izzy spadła mu na ranę na brzuchu, skrzywił się lekko, ale rana zaczęła krzepnąć, a oddech stawał się szybszy*

Offline
*nie zauważa tego i coraz więcej łez spada na jego rane* 
Nali . Hari . Proszę ..
Offline
*rana krzepła szybciej od łez Izzy, a ogon zaczął się szybciej ruszać*

Offline
*spojrzała na Nalimbe* 
Jest nadzieja . ! 
*krzyknęła i ostatnia łza spadła na rane*
Offline
*otworzył lekko oczy i spojrzał na Izzy* Co się stało..? Gdzie ja jestem? *spogląda dookoła* Gdzie Hari?

Offline
Tu .
*pokazuje łapą na leżącą lwice , której pomógł proszek i spokojnie śpi* 
Zabiłam Kutishe .. I uleczyłam cię magicznym proszkiem i łzami . 
*spogląda lwu w oczy*
Offline
*odetchnął z wielką ulgą* Ufff.... całe szczęście, że Wam nic nie zrobił... to najważniejsze. *spojrzał się na swój bok* Uch... nie wygląda to najlepiej.

Offline
*kładzie łape na braku Nalimby* 
Połóż się i odpocznij , ja będę czuwać . 
*uśmiecha się do lwa*
Offline
Wiesz, chyba skorzystam z Twojej oferty. Wszystko mnie strasznie boli. *odwzajemnił uśmiech i położył się ostrożnie obok Izzy*

Offline
Spokojnie . 
*przyłożyła liść do jego rany i rany Hari , czujnie usiadła* 
Do wesela się zagoi . 
*zaśmiała się*
Offline
*zasyczał z bólu* Ssss.... *po chwili dodał z uśmiechem* Wesele już było.

Offline
Chodziło mi o moje wesele . 
*zaśmiała się , poprawiając liść*
Offline
No tak. *owinął swoim ogonem ogon lwicy* Spisałaś się na medal. Jesteś bardzo dzielna.

Offline
Dziękuję , przynajmniej tyle mogłam zrobić . 
*spogląda na Nalimbę i wyciąga się*
Offline
*zmrużył oczy, a po chwili coś go pociągnęło za ogon* Ałł... co to na Ozyrysa ma być?

Offline
*Ness wychodzi z lasu cała w zadrapaniach, ranach, itp. ale jest uśmiechnięta.*
-No, wreszcie się policzyłam z tymi hienami!*podchodzi do strumienia, po czym pije wodę*
Offline
-*Wychodzi z jamy, w której siedziała przez całą walkę.*
- Nalimba, Hari! Co się stało? *Patrzy na Nalisa, po chwili przygląda  się Hari,  potem spogląda na Izzy.*
- Te wredne hieny! *Krzywi się na samą myśl o hienach.*
Offline
-No tak naprawdę był to Kutisha...Ale wszyscy żyją ,więc jest oki!*kładzie się, po czym zaczyna dokładnie wylizywać rany*
Offline
- Czy to coś poważnego? *Przygląda się ranie Ness.*
Offline
-A tam, tylko kilka nieszkodliwych ran i zadrapań...*uśmiecha się*
Offline
- Martwiłam się o Was, ale za bardzo się bałam i dlatego wcześniej nie przyszłam do Was. *Urania jedną łzę, szybko ją otarła, aby Ness jej nie zobaczyła.*
Offline