Nie jesteś zalogowany na forum.
- Ja też zgłodniałem.
*Również zaczął jeść.*
Offline
*Gdy już sie najadła, usiadła z boku, oblizując sie*
-Upolowałeś pyszną kolacyjke*
*dodała z uśmiechem*
Offline
*podchodzi do lwów*
-Ehm...Jestem Penelopa...
Offline
- Witam. Jestem pokemon, a to moja ukochana Sarmina.
Offline
-Hej..
*powiedziała niepewnie. Skądś ją znała...*
-Ness! To naprawde ty?!
*Krzyknęła uradowana Sarmina*
Offline
-Sar!!!*podbiega*
-Jak ja cię dawno nie widziałam...Co u was?
Offline
*Przybiegła tu. Zobaczyła Pokemona, Sar i Nessie.*
-Cześć wam! Co robicie?
Offline
-Oh... Ness.. nie wiem czy wiesz, ale ja i Pokemon jesteśmy razem!. Mieszkam z nim i wogóle.. Poznałam też nowe lwiatka, które tutaj przybyły.. Lwic i lwów nowych też nie zabrakło.. Jest tyle nowych rzeczy...
*mówiła z uśmeichem*
Offline
*Podeszła do Sar.*
-Nawet macie zwierzaka...*uśmiechnęła się i nagle zobaczyła małego szczeniaka. Zniżyła poziom głowy do małego psa.*
-O, witaj mały!*powiedziała i uśmiechnęła się do niego. Zobaczyła patyk, złapała go do pyska i rzuciła a szczeniak pobiegł za nim.*
Ostatnio edytowany przez Karinda (2012-06-14 08:16)
Offline
*Ashley ryknęła przyjaźnie do jaskini. Weszła nieśmiało i zobaczyła pokemona i zapytała się , *- Cześć Pokemonie czy mogę tu wejść i na chwilę odpocząć -*popatrzyła się wprost w jego piękne królewskie oczy*.
Offline
-No to widzę, że nieźle się pozmieniało...I pomyśleć, że odeszłam stąd jako małe lwiątko...Co do mnie, wszystko OK...Razem z bratem przemierzałam pustynię i niechcący znalazłam coś, co przypominało Raj...Ale wróciłam!
Offline
- Oczywiście, że możesz odpocząć, Ashley. Miejsca jest dużo.
Offline
- Dziękuję za gościnę Pokemonie -.*Uśmiechnęła się przyjaźnie do niego i położyła się by na chwilę odetchnąć z zmęczenia jakie ją dosięgło*. *Popatrzyła przyjaźnie, na wszystkich zgromadzonych i poruszyła ogonkiem po ziemi*.
Offline
*wszedł nieśmiało do jaskini*
-Cześć. Jestem Amstazu.
*Uśmiechnął się wymuszenie*
Offline
*Zauważyła Amstazu i rzekła przyjaźnie*. - Cześć Amstazu jestem Ashley, miło mi ciebie poznać -. *Wstała i popatrzyła na pokemona i Amstazu*.
Offline
- Witaj Amstazu, jestem pokemon. Myślę, że ci się tu spodoba.
Offline
-Hej Amstazu! Jestem Kari, przyjaciółka Przyrody. Miło mi cię poznać.*powiedziała i uśmiechnęła się.*
Ostatnio edytowany przez Karinda (2012-06-15 15:58)
Offline
-Witaj Amstazu, jestem Penelopa, ale ponieważ na drugie mam Nessie, wszyscy mnie wołają Ness *śmieje się*
Offline
-Hej Amstazu
*powiedziała wilczyca, podchodząc do niego; z uśmiechem.*
-Jestem Sarmina, w skrócie Sar...
Offline
*Ashley powiedziała głośnym głosem do Amstazu*.
- Amstazu możesz do mnie mówić, Ash, Ashlejka, Ashli lub Ashley - *zamilkła i spojrzała na swój brudny ogon*. *Postanowiła umyć swój ogon i swoje ciało*. *Zaczęła się myć starannie,a kiedy skończyła usiadła*. * Wstała i powiedziała do pokemona * -dziękuję za twoja uprzejmą gościnę żegnaj pokemon - * i wyszła wychodząc z jaskini*.
Ostatnio edytowany przez Ashley (2012-06-20 13:13)
Offline
*Wchodzi do jaskini, uważnie się rozgląda. Podbiega do Sarminy i Pokemona.*
- Mamo! Tato! Jak dobrze, że Was znalazłam!
*Zauważa resztę lwów*
- Witajcie! Jestem GoldenLion, córka Pokemona i Sarminy. Możecie na mnie mówić Golden lub Goldi.
Offline
-Hej, Goldi!Cóż, dziękuję wam za gościnę, ale muszę już iść..*uśmiechając się, wychodzi z jaskini*
Offline
- Żegnaj, ale wracaj szybko! *Macha łapą na pożegnanie*
- I jeszcze coś: uważaj na siebie!
Offline
-Do zobaczenia!*odchodzi w stronę sawanny, po chwili biegnie*
Offline
*Układa sobie włosy na ogonie. Gdy to jej się znudziło, zaczęła się rozglądać po jaskini*
- Jak tu ładnie!
Offline
Na dworze padał deszcz , do jaskini weszła przemoczona Anisza i usiadła w koncie , po czym powiedziała:
-Ponoć to jaskinia białych lwów , zatrzymam się tu.
Offline
Ot co, tak po prostu przybyła tu biała wywłoka. Niby znikąd, tak nagle, niespodziewane w wejściu do owej jaskini- ponoć- białych lwów. Światło padało na nią z tyłu, był na niej cały cień, a ponura mina raczej nie powinna przynosić radości z ich strony. Nie, oj raczej nie powinna... Bo jak?
Przebrnęła czerwonymi oczyma po jaskini. Nie stała dość długo, bo po co tak być i trwać jak "zacny" kołek. Wyraz twarzy- zwykle jak u niej, co już chyba mówiłam- nie był zbyt gniewny. Po prostu nie była ona dość przyjazną osóbką, więc miała prawo takiego bytu, nieprawdaż?
Łapy czym prędzej skierowały się w czarny kąt. Mroczny, ale w miarę inne persony mogły ją ujrzeć... Ba, nawet się jej najwierniej przyjrzeć owej lwicy, która przyjęła postawę "siedząco- leżącej".
-Trochę tłoczno tu was...- burknęła pod nosem.
Nikt nie miał prawa słyszeć jej słów. Bo jak? Jak miał dostrzeć ledwo co słyszalny dźwięk. Musiała przecie przyznać, że jest tu trochę lwów i innych zjawisk, np. kremowa lwica, brązowo grzywy lew, biały samiec, jakiś wilk, ale chwila... Zaraz, chwilka... Któż to taki! To przecież tak GoldenLion, którą niedawno poznała!
Uch, nie, nie dawała się oczywiście poddawać jakiejkolwiek radości... Jeśli można nazwać to parszywe uczucie, które jej w tej chwili towarzyszyło. Małe, ale zawsze coś, prawda? Wzorem niej samej- Shemore... Bo jak inaczej?
Poklepała niebo ogonkiem o ziemię, aby ci wiedzieli o obecności białej, lecz nie za głośno, aby ci nie zwrócili swych ślepi na nią. Przecież owa lwica musiała zawiadomić innych o swej obecności. Jak miała ona tego nie czynić, będąc czarnym barankiem? Musiał się jakiś przecież znaleźć i przywołać wszystkich do porządku. Ostatecznie, nie mogła opuścić takowego obowiązku... Aby ci nie dali dalej uczestniczyć w grupie złych.
Nie była to grupa, która ze sobą chodziła... Nie, o nie. Każdy z nich działał na swą własną łapę, ale zdarzały się wyjątki, przecież... Ileż jest stad w Afryce, które chcą zniszczyć Lwią Ziemię? Trochę sporo, ale lepiej działać samemu i nie słuchać nikogo, by nie zepsuć planu. Jakiegoż planu? Zależy... Przecież nikt nic nie wie, i nie powinen wiedzieć, nieprawdaż?
Offline
*Goldi dostrzegła białą lwicę. Z początku jej nie poznała, lecz po chwili ujrzała obraz lwicy znad wodopoju. Tak, to jest ta, której oczy tak bardzo przeraziły Golden. Ale... Hm, wiele pytań nasuwało się lwiątku na język. Może ta lwica to jakaś krewna od strony jej taty, w końcu on także jest białym lwem. A może to tylko złudzenie? Goldi nie znała swojego ojca zbyt dobrze, nie widziała go już od wielu tygodni. Skoro to siedziba białych lwów, to chyba lwiątko miało prawo tu przebywać. Białe lwy podobno nie lubią mieć zbyt wielu gości naraz. Goldi próbowała odważyć się i zamienić parę słów z przybyszką, lecz z pewnością brakowało jej pewności siebie. Przecież zwykłe "cześć" nie wydobędzie z nikogo innych słów niż po prostu odwzajemnienie powitania. Więc może lepiej będzie, jak inaczej o rozegra? Lwiątko chwileczkę pomyślało, spojrzało na swoją prawą przednią łapę i westchnęło.*
- Witaj... My się już raz spotkałyśmy. To było nad wodopojem, prawda? A teraz czuj się jak u siebie w domu, przecież to Jaskinia Białych Lwów. *Delikatnie uśmiechnęła się do lwicy. Nie chciała, by źle ją zrozumiano. Chciała być miła, nic więcej. Nawet trochę się ucieszyła z ponownego spotkania z białą.*
Offline
*Nowy lew podchodzi do jaskini*
-Jak tutaj pięknie!! Moge tutaj zostać ?
*zapytał się Himsi do Pokemona*
Offline
Nadal bez zmian. Nein. Tylko to, że była nadal wielka ulewa, która wręcz runęła na ziemię z niebywałym hukiem. Jeszcze większy hałas, gwar. Wkurzało ją od teraz wszystko co żyje tutaj... Uh! Niech to się skończy! Ona sobie tego po prostu nie życzyła! A jeszcze się ktoś do niej zwrócił.
Odwróciła się w stronę głosu. Było to małe, złote lwiatko z zielonymi oczyma. To była GoldenLion. Albo po prostu Goldi. Śmiem ztwierdzić, że się nieco zdziwiła na jej widok.
-A, to znowu ty.-syknęła bez zastanowienia odwracając jej chudy łeb w jej stronę.-Tak, to było nad wodopojem. Jakbyś nie zauważyła, to nie tylko białych. Bo zwątpię. Jak takich, to wszyscy powinni być śniegiem afrykańskim, jeżeli mogę tak ująć. Mogę? Pozwolisz mi chyba.
No co. Znała ją trochę, więc chciała się nieco naskarżyć jej.
-Idę. Więcej nie zniosę tego durnego hałasu. Żegnajcie!
Rzekła i wybyła czym prędzej.
Offline