Nie jesteś zalogowany na forum.
-Eee...yyy...ten... *chwycił pustą butelkę Jack'a Daniels'a*
-Mamy...a raczej mieliśmy bo ja innego nie piję *wybełkotał pod nosem*
Offline
Oj będzie kac morderca i wszyscy będziecie słyszeć jak trawa rośnie
Offline
-Ja i kac...oh nooo never ja mam twardą głową *uderzył się butelką w głowę a z niej zaczeła sączyć się krew*
-No mówiłem.
Offline
Teściu drogi! Starczyłoby gdybyś mi to powiedział, a nie demonstrował. To trzeba opatrzyć.. *poleciała migiem po apteczkę*
Offline
Wasza trójka już więcej nie pije. Nie będziecie mi tu rozbijać butelek na łbach.
Offline
*wraca z apteczką i zajmuje się ranami Shupa* Ach.. jak dziecko, a marudzi, że stary jest.
Offline
*podchodzi do Maru* Wypraszam sobie, ja nie walę się trunkami po głowie, ino wlewam do środka. *czknęło mu się*
Offline
-Dziękuje ci moja droga synowo najukochańsza *pod wpływem pokaźnej ilości alkoholo ułożył głowę na blacie i usnął*
Offline
*Wraca do klubu smutna*
- Witam Was! Czy coś się tutaj zmieniło od mojej "ucieczki"?
*W jej oczach pojawiają się łzy*
Offline
Goldi, co się stało? Mogę jakoś pomóc? *przysiada się do lwicy*
Offline
- Nic, przejdzie kiedyś... To ból serca... *Znowu płacze*
- Dzięki, że jesteś przy mnie!
Offline
*tula lwicę* Nie bój się, będzie lepiej.
Offline
Może coś polać? To zazwyczaj pomaga na takie sprawy.
Offline
*posyła Maru mordercze spojrzenie* A masz na myśli cukier i węglowodany czy alko?
Offline
Raczej szklankę wody i tabletki na uspokojenie.
Offline
*siada obok Caro*
-Maruś...butelkę czystej poproszę *spojrzał ponuro*
Offline
*kładzie litrową butelkę absolwenta* Tylko potem nie świruj.
Offline
*otwiera butelkę i wyrzuca korek*
-Oby nam wszystkim żyło się długo i wspaniale *przystawia pysk do szyjki i przechyla butelkę*
Offline
*dźga Shupa palcem w bok* Co się dzieje teściu? Może lepiej żebyś wlał w siebie trochę węglowodanów i cukrów? To ma mniejsze ewentualne skutki uboczne.
Offline
*po opróżnieniu butelki odstawił ją na blat*
-Wiesz...wolę inwestować w alkohol...jest wysoko oprocentowany...i szybko się zwraca.
-A tak na poważnie to wy kobiety...bez urazy Caruś...jesteście tajemniczą siłą stworząną po to by mężczyzna miał kłopot i problem z waszym myśleniem.
Offline
Shup, bo to się zaczęło od Ewy w Raju. Ale na szczęście zdarzają się wyjątki. *podstawia Shupowi pod nos trochę ciastek owsianych* Może się skusisz? Sama piekłam.
Offline
*chwyta leniwie jedno ciastko i całe wsuwa do pyszczka powoli przeżuwajac*
-Mmmm wyśmienite !
Offline
wiadomo, że wyśmienite. Innej opcji przy tych ciasteczkach nie przewiduję
Offline
*wychodzi ze swojego pokoju w piżamie i podchodzi do lady* Daaajcie melisę, nie mogę zasnąć, a jutro muszę wcześnie wstać.
Offline
- Dawno mnie tu nie było! *dalo się słyszeć jeszcze, nim drobna postać siwej kocicy zjawiła się w drzwiach, wyłoniwszy przezeń pierwej głowę, obdarzoną ciemną, gęstą grzywką o aksamitnie miękkim włosie*
- Cooo taaaaam?! *zawołała, uśmiechając ciepło i pokonując próg klubu. Rozejrzała się dookoła.*
Offline
*lew stojąc za barem i wycierając szmatką szklanki spojrzał na Camille*
-Witaj, dawno cię nie było, podać coś ?
Offline
*Spojrzała nieco zaskoczona na Shu*
- Wow, zmieniłeś się! A gdzie ten drugi barman? No wiesz, ten nie obyty w towarzystwie? *rzuciła, demonstracyjnie krzywiąc pyszczek*
- Colę z lodem i kawałkiem cytryny, jeśli to nie problem.
Offline
*wyszedł z pokoju na górze* No proszę, moja ulubiona klientka przyszła. *uśmiechnął się do Cami*
Offline
- Elo, Mari, jak tam życie? *spytała, zgrabnie wskakując na jeden stołek, stojący przy barze. Pomachała łapką znajomemu na powitanie*
Offline
Ożeniłem się i jestem szczęśliwy w związku. A co tam u Ciebie?
Offline