Stado Lwiej Ziemi

Stado Lwiej Ziemi

Nie jesteś zalogowany na forum.

Ogłoszenie

#1 2012-09-01 21:04

Strzelec Lew
Użytkownik
Lokalizacja: Rybnik
Data rejestracji: 2012-08-21
Liczba postów: 492

Król Lew: Walka dopiero się zaczyna.

To opowiadanie jest "prequelem" innego pt:"Król Lew: Wyzwolenie 1945?".
Rozdział 1.
-Ach!-syknął Simba, czując ból w lewej łapie.
-I tak miałeś wiele szczęścia.-posiedziała Nala, nakładając bandaż.-Gdyby ten odłamek był większy byłaby konieczna amputacja.
Kompania porucznika Simby odpoczywała w zdobytym gmachu Arbeitsamtu. Lwy, leżące gdzie komu wygodnie, czyściły broń i opatrywały rany. Dzięki zaskoczeniu i pomocy hien udało się im wyjść z walki z niewielkimi stratami.
-Widziałaś gdzieś Kiarę?-zapytał oficer swoją żonę.
-Pomaga rannym z trzeciej drużyny. Oni odnieśli najcięższe straty. Jak myślisz, co teraz będzie?-nieoczekiwanie zapytała lwica.
-Cóż, miasto zdobyte, hitlerowcy wycofują się, z hienami idzie polska armia, ale my mimo wszystko jesteśmy żołnierzami Armii Krajowej. Mamy własne dowództwo, które zadecyduje, co dalej. Mimo wszystko nie ufam naszym "sojusznikom".-zakończył ponuro lew.
-Co maż na myśli?
-Na odprawie przed atakiem na Wilno zabrakło dowódcy jednej z kompanii grupy "Zachód". Podobno on i jego żołnierze natknęli się dzień wcześniej z sowiecką partyzantką. Nigdzie nie ma po nich śladu.
-Czy sugerujesz...-zaczęła Nala, lecz przerwał jej trzask obcasów oficerskich butów.
-Panie poruczniku, podporucznik Kovu melduje, że pułkownik oczekuję pana przed budynkiem.-powiedział prężąc się na baczność lew z czarną grzywą.
-Już idę.-Simba wstał, zakładając rogatywkę i poprawiając biało-czerwoną opaskę na lewym ramieniu.
Wyszli z gmachu. Była ciepła, lipcowa noc. W powietrzu nadal unosił się swąd spalenizny i prochu. Ulicą sunęły czołgi T-34, a bokiem chodnika snuła się garstka wynędzniałych jeńców, eskortowanych przez grupę hien, które co jakiś czas kuły ich bagnetami, umocowanymi na lufach ich karabinów.
-Dranie!-rzucił porucznik przez zaciśnięte kły.
-Niemców ci szkoda?-zapytał z niedowierzaniem jego zastępca, patrząc na grupę lwów w poszarpanych mundurach feldgrau.
-Teraz to są jeńcy i muszą być traktowani zgodnie z prawem międzynarodowym.
-Powiedz to hienom.
Weszli do kamienicy naprzeciwko. W jednym z mieszkań mieścił się sztab sił AK biorących udział w operacji "Ostra Brama".
Oficerowie weszli do pokoju.
-Panie pułkowniku, porucznik Simba i podporucznik Kovu meldują swoje przybycie.-powiedział dowódca kompanii, salutując starszemu lwu z dwoma belkami i trzema gwiazdkami na pagonach munduru.
-Dziękuję za przybycie. Panowie, z mojego rozkazu, za skuteczne dowodzenie i odwagę na polu bitwy awansuję pana, poruczniku, do stopnia kapitana, a pana, podporuczniku do stopnia porucznika.
-Ku chwalę Ojczyzny, panie pułkowniku!-świeżo awansowani oficerowie wyprężyli się na baczność.
-A teraz druga sprawa, panowie. Przybył tu przedstawiciel Armii Czerwonej. Ma przekazać nam jakieś dyrektywy swojego dowództwa.-mówiąc to pułkownik podszedł do drugich drzwi.-Prosimy do nas.
Do pokoju wszedł postawny lew w mundurze podpułkownika NKWD. Swoją błękitną czapkę z granatowym otokiem trzymał pod pachą.
-Podpułkownik Skaza, przedstawiciel dowództwa 3 Frontu Białoruskiego.-przedstawił się lew. Niespodziewanie uśmiechnął się do Simby.
-My się znamy, prawda poruczniku?-zapytał szczerząc kły.
Simba z całych sił powstrzymał się od sięgnięcia po pistolet. Dobrze pamiętał swego stryja, mimo tego że od agresji ZSRR na Polskę w 1939 nie widzieli się. Kovu aż się wzdrygnął na widok swego ojczyma.
-Teraz już kapitan.-poprawił go pułkownik.-A teraz słucham, co wasze dowództwo ma nam do przekazania.
Skaza wyjął z raportówki jakiś papier.
-To jest prośba o opuszczenie miasta przez wasze oddziały. Sytuacja jest jeszcze niepewna, niedobitki Niemców mogą wciąż jeszcze krążyć po okolicy. Pragnąłbym, aby jeden z waszych oddziałów pozostał w mieście do ustabilizowania się sytuacji. Teraz żegnam.-enkawudzista włożył czapkę, zasalutował, po czym opuścił sztab.
Pułkownik westchnął i zaczął mówić:
-Wiedziałem, że tak będzie. Już wysłałem moich wszystkich oficerów do dowódców oddziałów, by natychmiast ruszali w kierunku Puszczy Rudnickiej. Przede wszystkim nie możemy pozwolić się rozbroić. Być może zajdzie potrzeba przebijania się przez linię frontu do centrum Polski, wciąż jeszcze okupowanego. Akcja "Burza" jeszcze się nie zakończyła.
-Rozumiem panie pułkowniku. Jakie są zadania dla mnie?-zapytał Simba.
-Słyszeliście o tym, że Sowieci chcą, by w mieście został jeden z naszych oddziałów. Kapitanie, wyznaczam waszą kompanie do pełnienia tego zadania. Gdyby chcieli was rozbroić lub zatrzymać, powołajcie się na mnie. Teraz to wszystko.-zakończył dowódca wileńskich oddziałów.
Simba i Kovu bez słowa zasalutowali, po czym opuścili sztab.
Koniec rozdziału 1.



PS: Jutro wyjeżdżam na jednodniową wycieczkę, a w poniedziałek zaczyna się szkoła, więc będę miał mniej czasu na pisanie

:(  i kolejne części będą wychodzić w dłuższym odstępie czasowym. Przepraszam niecierpliwych.

Ostatnio edytowany przez Strzelec (1970-01-01 02:00)


Biały Orzeł znakiem, lew w sercu.

"niepodległości Jej zawsze gotów będę bronić do ostatniej kropli krwi..."
fragment przyrzeczenia ZS "Strzelec" OSW

Offline

#2 2012-09-01 21:24

Mazuer
Użytkownik
Lokalizacja: Małopolska/ Górny Śląsk
Data rejestracji: 2011-11-19
Liczba postów: 1,040

Odp: Król Lew: Walka dopiero się zaczyna.

Super, że mogłem Cię zainspirować ;) . Czekam zatem spokojnie na dalsze części.
P.S. Ciekawe wytłumaczenie znajomości Skazy, Simby oraz Kovu.


100pxnaramiennikkapitan.png


Kapitan.....i wszystko jasne. Pamiętajcie, wszyscy jesteśmy żołnierzami!!!

Offline

#3 2012-09-01 21:29

Harikana
Użytkownik
Lokalizacja: Kilimandżaro (Kilimanjaro)
Data rejestracji: 2012-04-10
Liczba postów: 1,204

Odp: Król Lew: Walka dopiero się zaczyna.

Tak samo jak poprzednio, podoba mi się  :ok: Nie pisz na siłę, tylko wtedy kiedy będziesz miał czas  ;) Miłej wycieczki!  :good:


7sfa.jpg
Szacunek dla tego pana! Zanim zaczniesz obrażać kibiców zastanów się dwa razy, zapoznaj się chociażby ze wszystkimi akcjami charytatywnymi(np. Kolorujemy) prowadzonymi przez nich, polecam również film dokumentalny "Bunt Stadionów", który powinien rozjaśnić trochę wątpliwości. http://www.kibice.net/publicystyka/91_Serwis_kibice_net_patronem_medialnym_akcji_KOLORUJEMY_.html

Offline

#4 2012-09-03 15:43

Strzelec Lew
Użytkownik
Lokalizacja: Rybnik
Data rejestracji: 2012-08-21
Liczba postów: 492

Odp: Król Lew: Walka dopiero się zaczyna.

Dziękuję za wsparcie.
Rozdział 2.
Trzy dni po odprawie u pułkownika Simba i Kovu wracali ulicą Trocką do gmachu Arbeitsamtu, w którym kwaterował ich oddział.
-Czy ta wiadomość jest pewna?-porucznik w dalszym ciągu nie wierzył w to, co usłyszał.
-Tak. Przywiózł ją łącznik od nowego dowódcy. Wczoraj rano pułkownik i jeszcze paru oficerów wezwał na rozmowy dowódca sowieckiej dywizji piechoty. Od tamtej pory ślad po nich zaginął. Co więcej, nasze siły wycofujące się do Puszczy Rudnickiej ostrzelały radzieckie samoloty. Dostałem od tego łącznika rozkaz, by rozformować oddział i przebijać się w kierunku na Białystok.-powiedział kapitan.
W tym samym momencie wyszli zza rogu ulicy. Ich oczom ukazał się czołg T-34 z lufą wycelowaną w wejście do budynku Arbeitsamtu. Obok parkowało kilka ciężarówek. Hieny wyprowadzały przed gmach żołnierzy Simby, co jakiś czas trącając ich kolbami swych karabinów i pistoletów maszynowych. Mimo to oficerowie nie zawrócili, lecz tylko przyśpieszyli kroku.
-Gdzie wasz dowódca?-zapytał Kovu hieny stojącej koło jednego z samochodów ciężarowych. Tamta wskazała mu lekceważąco schody prowadzące na piętro.
Simba i jego zastępca weszli do jednego z biur na piętrze, które było zajęte na potrzeby dowództwa. W środku zastali Skazę, czytającego ewidencję ich kompanii.
-A, dobrze że już jesteście!-lew ucieszył się.
-Jakim prawem aresztujecie moich ludzi? Zgodnie z waszą prośbą pilnujemy porządku w mieście. Nie rozumiem więc...
-Widzicie, zmieniły się okoliczności.-przerwał kapitanowi pułkownik.-Podejrzewamy was o współpracę z wrogiem i sabotaż.
-To kłamstwo! Przecież razem z wami z wami zdobywaliśmy Wilno, nasi żołnierze walczyli i ginęli ramie w ramie z waszymi!-wybuchnął Simba.
-Wiem to. Ale jako reakcja stanowicie dla nas zagrożenie. Macie jednak wyjście: przyłączcie się do 1 Armii Wojska Polskiego. Zostaniecie natychmiast skierowani na odpowiednie szkolenie.-powiedział spokojnie enkawudzista.
-Jesteśmy żołnierzami Armii...-zaczął Kovu, ale pułkownik mu przerwał.
-W wypadku odmowy zostaniecie rozbrojeni i wysłani do pracy. Nasze kopalnie i kołchozy cierpią na brak siły roboczej. W wypadku stawiania oporu będziemy strzelać.-dokończył Skaza z paskudnym uśmiechem.
Simba nic nie odpowiedział. Musiał podjąć decyzję. Miał pod swoimi rozkazami dziewięćdziesięciu żołnierzy i on za nich odpowiadał. Po za tym bał się o Nalę i Kiarę.
-Dobrze. Zgadzamy się przejść do 1 Armii.-powiedział cicho.
-Świetnie! Proszę swoim ludziom kazać złożyć broń i wsiąść do samochodów. Wy zatrzymajcie pistolety. Natychmiast zostaniecie przetransportowani do obozu szkoleniowego, gdzie zostaniecie skoszarowani i uzbrojeni.-powiedział Skaza.- I jeszcze jedno.
Mówiąc to pułkownik podszedł do okna. Był tam zamocowany biało-czerwony sztandar, który demonstrował wojskowy charakter tego budynku. W tym momencie Skaza wyciągnął go z mocowania i rzucił na chodnik.
-Proszę was jeszcze o to.-powiedział na koniec do Simby i Kovu, wskazując na ich lewe ramiona.
Oficerowie ze spokojem zdjęli biało-czerwone opaski i odłożyli je na biurko.
Chwilę potem stali na ulicy, ładując się do samochodów. Obok Simby stała Nala.
-Towarzyszu, proszę do mojego auta!-krzyknął skaza, stojąc przy amerykańskim jeepie.
-Pojadę ze swoimi żołnierzami!-rzucił kapitan, pomagając wejść żonie pod plandekę ciężarówki.

***

Styczeń 1945.
Tego dnia śnieg w końcu przestał padać. Kovu i Kiara stali w okopie przy erkaemie. Lew patrzył przez lornetkę na Warszawę. Odesłano ich tu wprost z obozu szkoleniowego, w przeddzień kapitulacji Czerniakowa. Jeżeli hieny chciały ich pognębić, to znalazły odpowiedni sposób. Patrzyli na płonące miasto, w którym ich koledzy z AK toczyli swą walkę. Potem obserwowali niszczenie miasta przez hitlerowców. A przecież hieny mogły pomóc powstańcom! Wystarczyło tylko pokonać Wisłę! Lecz nie, one tylko stały i czekały, aż ostatni mieszkaniec stolicy padnie trupem.
Teraz nie było słychać strzałów i detonacji, a nieba nie zakrywały dymy palonych domów. Porucznik odłożył lornetkę i wyjął z kieszeni płaszcza ustną harmonijkę i zaczął cicho grać.
-Komu ty tak grasz?-zapytała Kiara męża.
-Jemu gram.-lew wskazał na ruiny za zamarzniętą Wisłą.-Najpiękniejszemu z urojonych miast i najsmutniejszemu z prawdziwych.
Oboje zamilkli. Nagle okopem podszedł do niego jeden z żołnierzy.
-Obywatelu poruczniku, kapitan was prosi.
-Już idę. Ty lepiej też wracaj.-ostatnie zdanie skierował do żony.
Chwilę potem był już w ziemiance, którą zajmował Simba wraz z Nalą.
-Dostałem rozkaz wyjazdu. Nasza kompania ma stawić się w Lublinie. Podobno mają wręczać nam jakieś odznaczenia.-powiedział kapitan do swego zastępcy.
-Nam?! Przecież jesteśmy dla nich wrogami. I tak uważają, że zrobili nam łaskę, zgadzając się na nasze wstąpienie do wojska.-Kovu był zaskoczony pomysłem komunistów.
-Mi też się to nie podoba. Dlatego musimy być przygotowani.
-Ucieczka?
-Nie widzę innego wyjścia. Być może będą chcieli nas zlikwidować, lub wysłać na Syberię. Musimy być gotowi. Wydaj żołnierzom rozkaz, by ani na chwilę nie rozstawali się się z bronią.
Kovu zasalutował do rogatywki i wyszedł. Zarówno on, jak i Simba nadal chodzili w swoich przedwojennych mundurach, których nie zmienili na kiepskiej jakości drelichy. Jedyny wyjątek stanowiły orzełki bez korony na ich czapkach.
Simba podszedł do siedzącej w kącie Nali.
-Musimy być gotowi na wszystko.-powiedział, podając żonie sowieckiego Nagana.
Koniec rozdziału 2.

Ostatnio edytowany przez Strzelec (1970-01-01 02:00)


Biały Orzeł znakiem, lew w sercu.

"niepodległości Jej zawsze gotów będę bronić do ostatniej kropli krwi..."
fragment przyrzeczenia ZS "Strzelec" OSW

Offline

#5 2012-09-03 21:03

Harikana
Użytkownik
Lokalizacja: Kilimandżaro (Kilimanjaro)
Data rejestracji: 2012-04-10
Liczba postów: 1,204

Odp: Król Lew: Walka dopiero się zaczyna.

Kolejna część równie dobra jak poprzednie, nic dodać, nic ująć  ;)


7sfa.jpg
Szacunek dla tego pana! Zanim zaczniesz obrażać kibiców zastanów się dwa razy, zapoznaj się chociażby ze wszystkimi akcjami charytatywnymi(np. Kolorujemy) prowadzonymi przez nich, polecam również film dokumentalny "Bunt Stadionów", który powinien rozjaśnić trochę wątpliwości. http://www.kibice.net/publicystyka/91_Serwis_kibice_net_patronem_medialnym_akcji_KOLORUJEMY_.html

Offline

#6 2012-09-05 17:52

Strzelec Lew
Użytkownik
Lokalizacja: Rybnik
Data rejestracji: 2012-08-21
Liczba postów: 492

Odp: Król Lew: Walka dopiero się zaczyna.

Dziękuję za słowa uznania.
Rozdział 3.
Po dwóch dniach Simba i jego kompania właśnie szykowali się do wkroczenia na lewobrzeżną część Warszawy, gdy pojawiła się kolumna kilkunastu ciężarówek i jednego jeepa, z którego wysiadł porucznik w polskim mundurze.
-Przybywam z rozkazu dowództwa 1 Armii Ludowego Wojska Polskiego. Mam rozkaz odstawienia was do Lublina.-powiedział do kapitana.
-Czy oznacza to, że wszyscy nasi żołnierze i my jesteśmy aresztowani?-zapytał Kovu.
-Wszyscy macie pojechać do Lublina.-głucho powtórzył nieznajomy oficer.
Nie było rady. Dowódca wydał swoim żołnierzom rozkaz załadunku do ciężarówek. Gdy sam chciał wraz z Nalą wsiąść do jednej z nich, znowu pojawił się porucznik.
-Wy, obywatelu kapitanie, pojedziecie ze mną moim samochodem.-oznajmił, pokazując łapą na stojącego w pobliżu jeepa.
Oficer niechętnie usadowił się na fotelu za kierowcą jeepa.Po chwili auta ruszyły. Simba zauważył, że w pewnym momencie do ich kolumny dołączyły się dwie nieoznakowane ciężarówki, szczelnie okryte plandekami.
Po dwóch godzinach jazdy wyjechali w wiejskie tereny. Na prawo od szosy znajdowała się łąka, a sto metrów dalej zaczynał się las.
-Kapitanie, z rozkazu dowództwa jesteście aresztowani. Proszę was o broń.-odezwał się nagle siedzący obok szofera porucznik, mierząc w lwa ze swej "tetetki".
Simba spodziewał się tego. Wiedział, że w końcu ich "sojusznicy" uznają, że w sumie pozbycie się jednej kompanii, złożonej z "wrogów socjalizmu" niczego nie zmieni w sytuacji na froncie. Kapitan spokojnie sięgnął do kabury i podał wyjęty z niej pistolet VIS, z którym nie rozstawał się od czasów "Burzy" w Wilnie. Oficer 1 Armii sięgnął po broń, jednocześnie opuszczając swoją. W tym momencie padł strzał i lew upuścił pistolet na podłogę auta. Prócz VIS-a Simba miał jeszcze schowanego w kieszeni płaszcza niemieckiego Walthera PPK, który nosił "na wszelki wypadek". Udało mu się go wyjąć niepostrzeżenie, gdy sięgał do kabury.
-Zatrzymaj się!-powiedział, błyskawicznie przykładając pistolecik do głowy szoferowi. Tamten nacisnął pedał stopu. Jeep gwałtownie zahamował, a po chwili potrąciła go od tyłu jadąca za nim ciężarówka. Kapitan błyskawicznie wyskoczył z auta.
-Zdrada! Do lasu!-ryknął, wystrzeliwując w powietrze resztę amunicji z Walthera. Jego żołnierze widocznie zrozumieli , bo po chwili na szosę zaczęły wyskakiwać z ciężarówek lwy.
Naglę rozległa się krótka seria z "pepeszy". Plandeka jadącego na przedzie samochodu uchyliła się, ukazując kilkanaście hien, które właśnie odbezpieczały swoją broń. Najwidoczniej Sowieci byli przygotowani na próbę ucieczki.
-Uciekajcie do lasu!-ryknął na swoich żołnierzy, odbezpieczając pistolet i posyłając kilka pocisków w kierunku hien. One również otworzyły ogień. Naglę nadjechała kolejna ciężarówka, z której także otworzono ogień do akowców. Z tyłu kolumny równierz posypały się strzały. Byli otoczeni.
-Na co czekacie?! Do lasu!-ryknął raz jeszcze kapitan do swoich żołnierzy. Tamci, ostrzeliwując się ze swoich "pepesz, których na szczęście nie zdołano im odebrać, rzucili się pędem do lasu. Co jakiś czas któryś z nich padał na ziemię, raniony lub zabity pociskiem wystrzelonym przez jedną z hien. Na końcu wycofywali się Simba i Kovu, strzelając ze swych pistoletów.
Gdy odeszli w głąb lasu, kapitan zarządził sprawdzenie stanu. Doliczył się pięćdziesięciu lwów. Na szosie zostało dwudziestu jego żołnierzy. Nagle do kapitana podszedł Kovu. Kilka kroków za nim podążała Kiara.
-Simba, nie ma z nami Nali.-powiedział porucznik.

***

Kilka lwów w strzępach zgniłozielonych mundurów, z charakterystycznymi dwoma piorunami naszytymi na kołnierzach, kopało dół na leśnej polanie. W pobliżu stało kilka hien, drwiąco na nich patrząc. Zarówno one, jak i oni wiedzieli po co tu są.
Nagle na polanę wyjechała wojskowa ciężarówka i jeep. Zatrzymała się, a z pod plandeki najpierw wyskoczyły cztery hieny z karabinami "Mosin", a po nich kilka lwów w polskich mundurach, u niektórych poplamionych krwią.
Nala była jedną z nich. Gdy zaczęła się strzelanina na drodze chciała, w raz z towarzyszącymi jej żołnierzami uciekać, lecz ich samochód jechał na samym końcu, zaraz przed ciężarówką z hienami. Gdy tylko akowcy wyskoczyli, zaskoczył ich ogień enkawudzistów. Prawie wszyscy zostali zabici. Nala próbowała strzelać z otrzymanego od Simby "Nagana", lecz rewolwer dosłownie rozleciał jej się w łapie. Ocalałych hieny załadowały na ciężarówkę i przywiozły na tą polanę.
Stali teraz wszyscy nad dołem, w którym leżeli już zastrzeleni przed chwilą esesmani. Hieny podniosły karabiny i automaty...
-Stać!-ryknął Skaza, który przyjechał, by osobiście dopilnować egzekucji "wrogów ludu". Dopiero teraz rozpoznał żonę swojego bratanka.
-Ją zabrać do samochodu!-wydał rozkaz jednej z hien. Tamta zasalutowała i popchnęła Nalę kolbą w kierunku jeepa.
W chwilę potem rozległa się salwa i kilka pojedynczych strzałów z pistoletu, po czym wszystko znowu ucichło.
Koniec rozdziału 3.


Biały Orzeł znakiem, lew w sercu.

"niepodległości Jej zawsze gotów będę bronić do ostatniej kropli krwi..."
fragment przyrzeczenia ZS "Strzelec" OSW

Offline

#7 2012-09-06 21:29

Harikana
Użytkownik
Lokalizacja: Kilimandżaro (Kilimanjaro)
Data rejestracji: 2012-04-10
Liczba postów: 1,204

Odp: Król Lew: Walka dopiero się zaczyna.

Smutne, ale fajne więc kolejne gratki  ;) Piszesz tak, że wręcz nie można się doczekać kolejnej części  :D


7sfa.jpg
Szacunek dla tego pana! Zanim zaczniesz obrażać kibiców zastanów się dwa razy, zapoznaj się chociażby ze wszystkimi akcjami charytatywnymi(np. Kolorujemy) prowadzonymi przez nich, polecam również film dokumentalny "Bunt Stadionów", który powinien rozjaśnić trochę wątpliwości. http://www.kibice.net/publicystyka/91_Serwis_kibice_net_patronem_medialnym_akcji_KOLORUJEMY_.html

Offline

#8 2012-09-07 20:50

Strzelec Lew
Użytkownik
Lokalizacja: Rybnik
Data rejestracji: 2012-08-21
Liczba postów: 492

Odp: Król Lew: Walka dopiero się zaczyna.

Dziękuję Ci bardzo Harikana za uznanie i czytanie mojego opowiadania.
Rozdział 4.
Oddział Simby zagłębiał się coraz bardziej w las. Szli w milczeniu, co jakiś czas przerywanej szczękiem broni.
-Czemu nie wróciliśmy po mamę?! Przecież mogliśmy ją odbić!-przerwała milczenie Kiara.
Kapitan, który szedł kilka kroków przed nią zatrzymał się i odwrócił. Jego myśli też były skupione wokół Nali i paliła go myśl, że nie może nic poradzić, by ją uwolnić.
-Czy ty nic nie rozumiesz?! Gdybyśmy wtedy zawrócili hieny wystrzelały by nas co do jednego!-ryknął na córkę.-Mam pięćdziesięciu żołnierzy i ja za nich odpowiadam! Ja! Nie mogę ich narażać w ataku, który być może nie miałby żadnego celu!
Ledwo to powiedział, zobaczył łzy w kącikach oczy lwicy. Podszedł do niej Kovu i objął ją. Kilka lwów przyglądało się tej scenie.
-Przepraszam. Nie miałem prawa tak mówić. Odbijemy ją. Musimy jednak najpierw ukryć się. Skaza na pewno zarządzi obławę.-powiedział Simba do Kiary. Po chwili zwrócił się do swoich żołnierzy.-Nie gapić się! Naprzód marsz!
Nie uszli jednak daleko. W pewnym momencie usłyszeli głośne "Stój!". Kapitan błyskawicznie chwycił pistolet. Lwy także odbezpieczyły swoją broń. "Nie wezmą nas żywcem!-pomyślał Kovu."
Nagle Simba zawołał:
-Chcę rozmawiać z waszym dowódcą!
Przez chwilę panowała cisza, po czym zza ośnieżonych krzaków wyszły dwa lwy, celując do nich z trzymanych przez nich broni.
Od razu można było się domyślić, że nie są to żołnierze komunistycznej 1 Armii. Jeden z nich, z ciemnobrązową grzywą, był ubrany w angielski battle-dress i furażerkę, trzymał w łapach sowiecki RKM "DT". Drugi z kolei miał na sobie polski mundur i rogatywkę, a uzbrojony był w niemiecki pistolet maszynowy MP-40. Obu łączyły orzełki z koroną na czapkach i naszywki na lewych rękawach, na których Kiara zdołała odczytać trzy słowa "Śmierć wrogom Ojczyzny".
-Kim jesteście?-zapytał ten w battle-dressie.
-Kapitan Simba, 2 kompania, 85 pułk piechoty Armii Krajowej. To mój zastępca.-powiedział dowódca wskazując na stojącego obok Kiary Kovu.- Po "Burzy" w Wilnie zostaliśmy wcieleni do oddziałów 1 Armii. Uciekliśmy z transportu do Lublina. Teraz ja chciałbym wiedzieć, z kim mam przyjemność rozmawiać.
-Sierżant Kalar i plutonowy Sor z Narodowych Sił Zbrojnych.-powiedział partyzant, opuszczając nieco swój erkaem.
-Żołnierze, opuścić broń!-rzucił kapitan do swoich żołnierzy.-Jak pan widzi, sierżancie, nie mamy zamiaru z wami walczyć. Chciałbym teraz porozmawiać z waszym dowódcą.
-Dobrze, zaprowadzę was, ale niech przynajmniej pan i pański zastępca oddadzą pistolety, a żołnierze niech zabezpieczą i trzymają cały czas na pasach swoje pistolety maszynowe.
Simba i Kovu niechętnie oddali swoją broń. Po chwili akowcy maszerowali za sierżantem. Drugi z eneszetowców szedł wzdłuż kolumny, z odbezpieczonym MP-40, upewniając się co do prawdziwości zamiarów "gości".
Po godzinie marszu, cały czas zmieniając kierunek, zacierając za sobą ślady i grzęznąc w śniegu, kompania Simby dotarła na niewielką leśną polanę. Pomyśleli, że ich przewodnik jest zdrajcą, lecz po chwili dostrzegli kilkanaście kominów doskonale ukrytych ziemianek .
Przed jedną z nich sierżant się zatrzymał.
-Zaczekajcie tu!-powiedział, po czym wszedł do środka przez niewielkie drzwi. Po chwili wyszedł.
-Major prosi pana kapitana i waszego zastępce.
Simba i Kovu niezdarnie weszli do środka. W dość obszernej ziemiance panowało ciepło, pochodzące od niewielkiego blaszanego piecyka stojącego w kącie. Prócz tego stało tam kilka dwupiętrowych, teraz pustych prycz. Przy drewnianym stole siedział starszawy lew z ciemnoszarą grzywą, ubrany w zielony kombinezon z naszywkami majora. Oficerowie stanęli na baczność.
-Panie majorze, kapitan Simba i porucznik Kovu z Armii Krajowej meldują swoje przybycie.
-Spocznij! Siadajcie panowie.-powiedział lew w kombinezonie, wskazując na dwa stołki.-Opowiedzcie teraz dokładnie wszystko, począwszy od Wilna.
Gdy oficerowie skończyli relację, major powiedział:
-Można było się tego spodziewać. Gdy tylko hieny doszły do wniosku, że mogą się obejść bez pomocy żołnierzy podziemia postanowiły ich usunąć. Nasi też coraz częściej wpadali. Mój oddział tworzą żołnierze, po których NKWD na pewno by przyszło. Toczyliśmy tu ciężką walkę z komunistyczną partyzantką i teraz na pewno zechcą wziąć na nas odwet. Musimy...
-Panie majorze, jesteśmy zorientowani co do sytuacji. Jeżeli pan wie, gdzie znajduje się najbliższa placówka AK proszę nam ją wskazać. Musimy się z nimi skontaktować. Hieny uwięziły moją żonę i muszę uzyskać zgodę na jej odbicie.-przerwał lwu Simba.
Dowódca oddziału NSZ spojrzał badawczo na kapitana.
-To wy nic nie wiecie? Wczoraj Armia Krajowa została rozwiązana.

***

W czasie, gdy toczyła się ta rozmowa, jeep ze Skazą , Nalą i jeszcze dwoma lwami z NKWD wjeżdżał na teren małego dworku. Samochód zatrzymał się przed wejściem.
-Wysiadać!-rzucił krótko jeden z enkawudzistów do lwicy, po czym wprowadził ją do dworku. W środku aż roiło się od hien i lwów, które zajęły ten budynek na kwaterę. Rzucały one zaciekawione spojrzenia na przybyłych.
Nala nie miała czasu do namysłu, gdyż już po chwili została wprowadzona do piwnicy i tam zamknięta. Usiadła na ziemi i zaczęła rozmyślać. Miała tylko nadzieję, że jej rodzinie udało się uciec hienom. Zastanawiała się również, jaki cel miał Skaza, gdy nie pozwolił jej rozstrzelać w tamtym lasku.
Nagle drzwi się otworzyły i światło oślepiło na chwilę lwicę.
-Wychodzić!-poznała głos lwa, który zamknął ją w tym pomieszczeniu.
Tamten poprowadził ją na górę do pokoju, który służył kiedyś musiał być biblioteką. Teraz urzędował tam Skaza.
-Towarzyszu pułkowniku, melduję doprowadzenie zatrzymanej.
-Dziękuję wam, sierżancie. Możecie odejść.-rzucił lew, cały czas bacznie przypatrując się Nali.
Gdy tylko drzwi się zamknęły. Skaza podszedł do lwicy.
-Siadaj.-powiedział, wskazując na stojące przy biurku krzesło.
-Posłuchaj mnie.-zaczął lew.-Twój mąż jest zdrajcą i reakcjonistą. To wystarczająco by zarobił kulę w łeb. Ciebie, jako rodzinę, czeka to samo. Właściwie byłabyś już martwa, gdyby nie ja...
-O co ci właściwie chodzi?-lwica była coraz bardziej zaniepokojona.
-W każdej chwili mogę kazać cię odstawić do tamtego lasu. Chyba że...-Skaza podszedł do Nali, kładąc jej łapę na ramieniu. Lwicy zjeżyła się sierść pod mundurem.-Zawsze mi się podobałaś. Simba nie zasłużył sobie...
-Co ty sobie wyobrażasz?!-Nala chciała zerwać się z krzesła, ale Skaza przytrzymał ją.
-Posłuchaj mnie!-powiedział pułkownik, chwytając ją za pysk i zaglądając prosto w oczy.-Albo zrobisz to, czego żądam, albo wróciz do tego lasu. Chyba, że ... wolisz, żebym cię oddał swoim żołnierzom. Moja cierpliwość kiedyś się skończy. Moi podkomendni są brudni, niemoralni i bardzo samotni, zrobią ci krzywdę.
Nala patrzyła w zielone oczy enkawudzisty i wiedziała, że być może zaraz nastąpi najgorsze, gdy nagle rozległo się łomotanie do drzwi.
-O co chodzi?!-ryknął rozdrażniony Skaza.
-Towarzyszu pułkowniku, przyjechały uzupełnienia.-zameldowała hiena, która weszła do pokoju.
-Już idę. Ją-wskazał na Nalę.-odprowadzić do piwnicy. Wrócimy jeszcze do tej rozmowy!-rzucił pułkownik do lwicy na zakończenie.
Koniec rozdziału 4.


Biały Orzeł znakiem, lew w sercu.

"niepodległości Jej zawsze gotów będę bronić do ostatniej kropli krwi..."
fragment przyrzeczenia ZS "Strzelec" OSW

Offline

#9 2012-09-07 21:18

Harikana
Użytkownik
Lokalizacja: Kilimandżaro (Kilimanjaro)
Data rejestracji: 2012-04-10
Liczba postów: 1,204

Odp: Król Lew: Walka dopiero się zaczyna.

Bardzo szczegółowo i realistycznie opisane uzbrojenie i mundury, nie mam nic do zarzucenia  :ok:


7sfa.jpg
Szacunek dla tego pana! Zanim zaczniesz obrażać kibiców zastanów się dwa razy, zapoznaj się chociażby ze wszystkimi akcjami charytatywnymi(np. Kolorujemy) prowadzonymi przez nich, polecam również film dokumentalny "Bunt Stadionów", który powinien rozjaśnić trochę wątpliwości. http://www.kibice.net/publicystyka/91_Serwis_kibice_net_patronem_medialnym_akcji_KOLORUJEMY_.html

Offline

#10 2012-09-08 12:52

Strzelec Lew
Użytkownik
Lokalizacja: Rybnik
Data rejestracji: 2012-08-21
Liczba postów: 492

Odp: Król Lew: Walka dopiero się zaczyna.

Dziękuję bardzo.
Rozdział 5.
Kilka dni potem Simba i Kovu znowu spotkali się na naradzie z majorem. Po długich namysłach kapitan zgodził się przejść wraz z oddziałem do NSZ. Dobrze pamiętał słowa swojego ojca, uczestnika bitwy polsko-bolszewickiej, że największym wrogiem Polski są nie Niemcy, tylko hieny.
Tak więc oddział złożył przysięgę i oczekiwał teraz dalszych rozkazów.
-Kapitanie-zaczął major.-nasza sytuacja robi się coraz bardziej dramatyczna. Hieny już wiedzą, że nie mają do czynienia z bezwładną zbieraniną rozbitków z różnych oddziałów, tylko z regularnym wojskiem. Mamy tam naszych informatorów. Dostałem informacje o koncentracji dużych sił NKWD w okolicy. Możemy się spodziewać obławy. Obecność tak dużego oddziału na tym terenie jest niemożliwa. Dlatego wasza kompania otrzymuje rozkaz przejścia lasami na kielecczyznę. Tam są duże kompleksy leśne, które po części ochronią was przed obławami. Na miejscu skontaktujecie się z tamtejszym dowództwem. Wyruszacie pojutrze. Jakieś pytania?
-Jedno pytanie, a właściwie prośba, panie majorze.-zaczął Simba.-Otóż Sowieci zatrzymali moją żonę. Proszę o pozwolenie odbicia jej.
Tamten spojrzał na niego badawczo.
-Rozumiem was, kapitanie, ale nie mogę odbijać każdego, kto dostanie się w łapy tych drani. Musi pan zrozumieć, że nie mogę narażać życia moich żołnierzy.
-Panie majorze.- Simba miał nerwy napięte do granic możliwości.-Proszę tylko o pozwolenie. Pójdzie ze mną tylko dwudziestu moich żołnierzy.
Lew w kombinezonie chwilę się zastanowił, po czym odpowiedział:
-Zgoda. Zezwalam wam na tą akcję, ale tylko jeżeli zgłoszą się jacyś ochotnicy. Prócz tego mam informację, że pańska żona ma zostać jutro przetransportowana samochodem do więzienia w Lublinie. Wtedy możecie zorganizować jej odbicie w drodze.
-Dziękuję, panie majorze!-kapitan i jego zastępca wstali, zasalutowali i wyszli z ziemianki.
-Kovu.- powiedział Simba.- Natychmiast zrób zbiórkę kompanii.
Dziesięć minut potem dwuszereg pięćdziesięciu lwów stał na baczność na leśnej polanie. Simba przemawiał:
-Żołnierze! Odchodzimy w lasy kieleckie, by kontynuować walkę z nowym wrogiem. Przedtem jednak jest jeszcze jedno zadanie. Jak wiecie, jedna z naszych łączniczek została pochwycona przez hieny. Będziemy próbowali ją odbić. Na tą akcję niech zgłoszą się tylko ochotnicy. Nie rozkazuję uczestniczyć w niej.
Na chwilę zapanowała cisza, po czym wszystkie lwy zrobiły krok do przodu, demonstrując gotowość do udziału w odbiciu.

***

Do Nali dopiero po chwili dotarło, że znajduje się w ciężarówce. Pamiętała tylko dwie hieny, które po wejściu do jej piwnicy ogłuszyły ją uderzeniami kolb ich karabinów. Widocznie, gdy była zamroczona, wpakowały ją do samochodu.
Leżała teraz na podłodze "budy"auta. Przy wyjściu siedziały cztery hieny z karabinami 'Mosin" i pepeszami na kolanach. Lwica miała tylko nadzieję na cud.

***

-Czy to pewne?
-Tak jest.-powiedział zdyszany łącznik od majora.-Samochód z pańską żoną jedzie w kolumnie siedmiu innych, wiozących hieny jako wsparcie dla milicji.
Simba zacisnął kły we wściekłości. Wiedział że taka okazja może się nie powtórzyć. Zgodnie z posiadanymi informacjami za dziesięć minut samochód miał pojawić się na drodze.
-Co robimy?-zapytał stojący obok kapitana Kovu.
-Działamy zgodnie z planem.-odpowiedział spokojnie dowódca.
Po niedługi oczekiwaniu usłyszeli warkot motorów. Zza zakrętu wyłoniły się jedna po drugiej ciężarówki. Kierujący jedną z nich lew dostrzegł trzech żołnierzy stojących na drodze dających znaki do zatrzymania się. Auto zahamowało. Szofer nie zrobił jednak niczego więcej, gdyż pocisk wystrzelony z karabinu Mauser, będącego w wyposażeniu ukrytego pięćdziesiąt metrów dalej snajpera, zgruchotał mu czaszkę.
Po chwili na drodze rozpętała się bitwa. Ukryci po obu stronach drogi partyzanci ostrzeliwali gęsto ciężarówki. Jednak hieny były przygotowane na taką ewentualność i błyskawicznie wyskoczyły z aut, wykorzystując każdą możliwą osłonę, odpowiedziały ogniem. Jako pierwsi po polskiej stronie zginęli trzej partyzanci, którzy zatrzymali konwój.
-Osłaniać mnie!-ryknął Simba, rzucając się z pistoletem w kierunku najbliższego samochodu. Pociski gwizdały mu koło głowy. Lew strzelił do przeładowującej właśnie "Mosina" hieny i sprawdził pierwszą ciężarówkę. Była pusta, nie licząc kilku zabitych hien. Z tyłu kolumny wciąż gęsto padały strzały. Kapitan ostrożnie przeczołgał się pod drugą ciężarówką. Gdy wstał i zajrzał pod plandekę ujrzał Nalę, leżącą na podłodze. Żyła i nie była nawet ranna. Wyskoczyła z auta i padła mężowi w ramiona.
-Teraz szybko do lasu!-powiedział Simba odbezpieczając wyciągnięty zza pasa niemiecki granat trzonkowy. Chwilę potem rzucił go w tył kolumny. Rozległ się wybuch, po czym Simba i Nala rzucili się w kierunku lasu. Nagle lwica poczuła, jak coś uderzyło ją w pierś.
-Odskok!-ryknął kapitan do swoich żołnierzy, którzy nadal ostrzeliwali hieny.
Gdy już odeszli kawałek Simba nagle ryknął:
-Nala!
Dopiero teraz zauważył, że lewa część kurtki mundurowej lwicy jest ciemna od krwi. Nala naglę przewróciła się.
-Szybko, niech ktoś mi pomoże!-ryknął do najbliższych żołnierzy, zdejmując płaszcz. Po chwili lwica leżał na nim, niesiona przez kapitana i jeszcze jednego lwa. Mundur coraz bardziej czerwieniał od krwi.
-Stać!-ryknął kapitan. Delikatnie położyli Nalę na ziemi. Simba kucnął przy niej próbując zatamować krwotok opatrunkiem osobistym.
Nagle lwica otworzyła oczy.
-To koniec...-powiedziała cicho.-Przysięgnij mi na honor, że dopilnujesz, by Kiara i Kopa, jeżeli jeszcze żyje, przeżyli tę wojnę...
-Sama tego dopilnujesz!-powiedział Simba, powstrzymując łzy.
Nala nie miała już siły mówić. Delikatnie ścisnęła łapę męża, po czym westchnęła głęboko i znieruchomiała.
Simba nie mógł się powstrzymać. Przytulił się do nieruchomej lwicy i głośno zapłakał...

***

Śnieg znowu zaczął intensywnie padać, gdy wojskowa ciężarówka wjeżdżała na teren zrujnowanego Mokotowa. Wszędzie były same ruiny, i wypalone szkielety domów.
Ciężarówka zatrzymała się przed jednym z małych placyków, który w czasie powstania został zamieniony na cmentarz. Klapa opadła i wyskoczyły najpierw dwa lwy w wojskowych płaszczach i z pistoletami maszynowymi, po czym zaczęły rozglądać się na boki. Po nich wysiedli znowu dwaj żołnierze, którzy z trudem podnieśli podłużną, drewnianą skrzynię. Na samym końcu wysiedli Simba, Kovu i Kiara, przy czym ta ostatnia z trudem powstrzymywała się od łez. Kovu cały czas obejmował żonę.
Żołnierze złożyli trumnę do wykopanego dzień wcześniej grobu. Kapitan ostatni raz spojrzał na skrzynię, w której leżała Nala. Uznał, że na powstańczym cmentarzu będzie bezpieczniej ją pochować, a w przyszłości odszukać, nawet po ekshumacji. Spojrzał w niebo.
-Przysięgam, że dotrzymam słowa. Przysięgam również, że nie spocznę, póki ostatnia hiena nie opuści tego kraju.-powiedział cicho.
Żołnierze zabrali się do zasypywania grobu. Naglę Kiara wybuchnęła głośnym płaczem, wtulając się w płaszcz swego męża. Echo niosło ten płacz ponad wypalonymi ruinami Mokotowa.
KONIEC


Biały Orzeł znakiem, lew w sercu.

"niepodległości Jej zawsze gotów będę bronić do ostatniej kropli krwi..."
fragment przyrzeczenia ZS "Strzelec" OSW

Offline

#11 2012-09-08 18:34

Harikana
Użytkownik
Lokalizacja: Kilimandżaro (Kilimanjaro)
Data rejestracji: 2012-04-10
Liczba postów: 1,204

Odp: Król Lew: Walka dopiero się zaczyna.

Smutna część  :( Mam tylko jedną sugestię : Może dodasz jeszcze jakąś postać, np. Vitani jako agentkę wywiadu Skazy i hien ?? A ogólnie to znów czekam na kolejną część  ;)


7sfa.jpg
Szacunek dla tego pana! Zanim zaczniesz obrażać kibiców zastanów się dwa razy, zapoznaj się chociażby ze wszystkimi akcjami charytatywnymi(np. Kolorujemy) prowadzonymi przez nich, polecam również film dokumentalny "Bunt Stadionów", który powinien rozjaśnić trochę wątpliwości. http://www.kibice.net/publicystyka/91_Serwis_kibice_net_patronem_medialnym_akcji_KOLORUJEMY_.html

Offline

#12 2012-09-10 08:28

Strzelec Lew
Użytkownik
Lokalizacja: Rybnik
Data rejestracji: 2012-08-21
Liczba postów: 492

Odp: Król Lew: Walka dopiero się zaczyna.

Szanowna Harikano i inni czytelnicy!
Tą część mojego opowiadania już zakończyłem, lecz powstanie jeszcze jedna, będąca ''sequelem" opowiadania "Król Lew: Wyzwolenie 1945?". Nie chcę też pisać tasiemca (w stylu "Mody na sukces"), dlatego prawdopodobnie będzie to już moje ostatnie opowiadanie, ale obiecuję, że wezmę pod uwagę Twoją sugestię. ;)

Ostatnio edytowany przez Strzelec (1970-01-01 02:00)


Biały Orzeł znakiem, lew w sercu.

"niepodległości Jej zawsze gotów będę bronić do ostatniej kropli krwi..."
fragment przyrzeczenia ZS "Strzelec" OSW

Offline

#13 2012-09-10 21:29

Harikana
Użytkownik
Lokalizacja: Kilimandżaro (Kilimanjaro)
Data rejestracji: 2012-04-10
Liczba postów: 1,204

Odp: Król Lew: Walka dopiero się zaczyna.

;( Mam nadzieje że nie ostatnie!! Piszesz świetnie!  ;)


7sfa.jpg
Szacunek dla tego pana! Zanim zaczniesz obrażać kibiców zastanów się dwa razy, zapoznaj się chociażby ze wszystkimi akcjami charytatywnymi(np. Kolorujemy) prowadzonymi przez nich, polecam również film dokumentalny "Bunt Stadionów", który powinien rozjaśnić trochę wątpliwości. http://www.kibice.net/publicystyka/91_Serwis_kibice_net_patronem_medialnym_akcji_KOLORUJEMY_.html

Offline

#14 2012-09-11 16:33

Strzelec Lew
Użytkownik
Lokalizacja: Rybnik
Data rejestracji: 2012-08-21
Liczba postów: 492

Odp: Król Lew: Walka dopiero się zaczyna.

Dziękuję Ci :D . Premiera kolejnego opowiadania mojego autorstwa (chyba, że nie będę miał dostępu do Internetu, będę miał wypadek, lub skończy się świat) jest przewidywana w godzinach wieczornych. Za bardzo mnie to wciągnęło, bym mógł przestać.

Ostatnio edytowany przez Strzelec (1970-01-01 02:00)


Biały Orzeł znakiem, lew w sercu.

"niepodległości Jej zawsze gotów będę bronić do ostatniej kropli krwi..."
fragment przyrzeczenia ZS "Strzelec" OSW

Offline

#15 2012-09-12 21:17

Harikana
Użytkownik
Lokalizacja: Kilimandżaro (Kilimanjaro)
Data rejestracji: 2012-04-10
Liczba postów: 1,204

Odp: Król Lew: Walka dopiero się zaczyna.

Mnie również wciągnęło czytanie, więc bardzo proszę, napisz kolejne części!!  :jupi:


7sfa.jpg
Szacunek dla tego pana! Zanim zaczniesz obrażać kibiców zastanów się dwa razy, zapoznaj się chociażby ze wszystkimi akcjami charytatywnymi(np. Kolorujemy) prowadzonymi przez nich, polecam również film dokumentalny "Bunt Stadionów", który powinien rozjaśnić trochę wątpliwości. http://www.kibice.net/publicystyka/91_Serwis_kibice_net_patronem_medialnym_akcji_KOLORUJEMY_.html

Offline

#16 2012-09-13 19:49

Mazuer
Użytkownik
Lokalizacja: Małopolska/ Górny Śląsk
Data rejestracji: 2011-11-19
Liczba postów: 1,040

Odp: Król Lew: Walka dopiero się zaczyna.

Wróciłem po urlopie i jestem pod ogromnym wrażeniem. Dobry styl pisarski realia i wyposażenie zgodne z epoką, gratuluję wytrwałości ;) . Jeżeli miałbym coś dodać to jeszcze rozszerzyłbym wątek lwów z SS bo jak wiadomo niedobitki dość długo dawały jeszcze o sobie znać. Jeszcze raz gratuluję zdolności.


100pxnaramiennikkapitan.png


Kapitan.....i wszystko jasne. Pamiętajcie, wszyscy jesteśmy żołnierzami!!!

Offline

Zalogowani użytkownicy przeglądający ten wątek: 0, goście: 1
[Bot] ClaudeBot

Stopka

Forum oparte na FluxBB
Modified by Visman