Nie jesteś zalogowany na forum.
*Zauważa stacje benzynową i bez wahania na nią zjeżdża. Ustawia motor na tyłach stacji, zeskakuje i ogląda ramię brata*
-Wbite szkło.. *delikatnie ogląda ramię by nie sprawić bratu bólu*
Offline
*zaciska zęby i mówi przez nie do siostry* Wyjmij, nie ma co się zastanawiać. Trzeba być twardym nie miętkim..
Offline
-Jak chcesz, postaram się być delikatna.. *naciąga mocniej na łapę skórzaną rękawiczkę, i szybkim ruchem, bez ostrzeżenia wyciąga pazurami kawałek szkła. Szybko wyjmuje z małego bagażnika harleya podręczną apteczkę, wyciąga wodę utlenioną i bandaż*
Offline
*lew zasyczał cicho z bólu i nadstawił ranę pod wodę i bandaż* To i tak kropla w morzu potrzeb, spójrz na mój grzbiet.
Offline
*W tym samym czasie Destini śpi słodko w łóżeczku gdy nagle... zaczyna strasznie krzyczeć.*
AAAAAAAA!!!!
Offline
*wbiega do pokoju Destini*
-Co się...*nie zdążyła odpowiedzieć, bo koc sam z siebie zsunął się z łóżka Des*
-Wyłaź, szybko!!!
Offline
*Wyskoczyła jak oparzona, wyglądała mniej więcej tak: *
- To... to... byłłł... d.. ddd... duch! I to w kilcie, i niestety nie miał nic pod nim... nawet nóg!
Ostatnio edytowany przez Destini (2012-08-20 14:02)
Offline
*Goldi szybko biegnie do Des i Ness*
- Co mnie ominęło? Kolejne potwory i duchy?
Offline
*Wygładzała swój ogon.*
-Duch z obciętymi nogami i kiltem, Fuj! Chyba będziemy odprawiać egzorcyzmy!
Offline
- Nie! Tylko nie to! Znowu się zaczyna... *Spuszcza głowę w dół*
Offline
*wchodzi z czerwonymi od krwi plecami do zamku i pada w progu* Nasz kochany, bezpieczny zameczek... nigdy więcej do tego miasteczka.
Offline
- Muszę coś zjeść! *Schodzi na parter i widzi Nala więc pomaga mu wstać i usiąść na krześle.*
Offline
- Co się stało, Nalimbo? Gdzie Wy byliście! Może dać Ci jakieś bandaże, albo coś takiego? *Patrzy na lwa ze łzami w oczach*
Offline
*usiadł na krześle i oparł głowę na łapie* Byliśmy z Hari w miasteczku, żeby się czegoś napić i zakupy zrobić. I w tamtejszym klubie zaatakowała nas miejscowa hołota. Mnie dwa razy trafili szklanką w grzbiet... z resztą sama widzisz.
Offline
- Ojej! To straszne! Jak możemy Ci pomóc? *Powiedziała cicho*
Offline
Ranę na ramieniu zaopatrzyła mi Hari, a plecy... no cóż, same się zagoją. *wstał, wyciągnął z torby Jacka Danielsa i wziął łyka z gwinta* Achh...
Offline
- Ty pijaku! *Uśmiecha się do Nalimby*
- Pewnie do wesela się zagoi! *Puszcza oko do lwa*
Offline
Ale jedno Ci powiem, bez dubeltówki poza zamek się nie zapuszczaj. *aż nim wzdrygnęło na samą myśl o ciemnym klubie pełnym zbirów*
Offline
- Nie ma mowy! Nie ruszę się z zamku! Za bardzo się boję...
Offline
Serio, te zamkowe duchy to nic. *schował butelkę do torby i położył się pod ścianą*
Offline
Ap ropo duchy z obciętymi nogami w kilcie ruda broda - unikać! Włamał mi się do pokoju! *Jęczała histerycznie.*
- Ja mam zamiar odprawiać egzorcyzmy, pomożecie?
Offline
*załapał Des za łapkę* Spokojnie, nic Ci nie grozi. A egzorcyzmy nie sądzę, żeby coś pomogły. Te duchy należą do właścicieli tego zamku.
Offline
*Usiadła.*
- To niech łaskawie mnie nie budzą o tak wczesnej porze jak 11: 55 ja chcę spać!
Offline
Pogadam z nim, żeby cicho się zachowywał przedpołudniem. *uśmiechnął się i poklepał Des po kolanach*
Offline
- Ty Nalimbo masz zawsze dobry humor! *Puszcza oko do lwa*
Offline
- No! I to mi się podoba! A teraz kto mi zrobi śniadanie Kontynentalne? *Zażartowała!*
Offline
Ja Ci zrobię, cokolwiek to znaczy. *wstał i podążył do kuchni* Zaraz, zaraz a gdzie tu jest kuchnia?
Offline
- Hm, nie mam pojęcia! *Puszcza oko do Des*
Offline
*Uśmiechnęła się do Goldi.* A ja wiem, ja tu tylko śpię!
Offline
*idzie w kierunku kuchni nucąc pod nosem "Scooby-Doo, where are you"*
Offline