Stado Lwiej Ziemi

Stado Lwiej Ziemi

Nie jesteś zalogowany na forum.

Ogłoszenie

#1 2012-01-31 00:06

Lazareth
Użytkownik
Lokalizacja: Pałac Zimowy
Data rejestracji: 2011-05-07
Liczba postów: 761

Metro - Stacja Warszawa (na bazie książek Dmitra Glukhovsky-ego)

Rok 2035
23 stycznia
Warszawskie metro

Po wojnie atomowej mieszkańcy Warszawy którzy schronili się w metrze-przeżyli, chociaż warszawskie metro nie miało żadnych zabezpieczeń przeciwatomowych takich jak w Moskwie, to jakimś cudem część metra jest bezpieczna. Może to dlatego że na Polskę spadły tylko dwie rakiety? Może dlatego że z dala od Warszawy? Może jednak metro miało zabezpieczenia? Nikt już się tego nie dowie. Faktem jest za to że w metrze nadal mieszkają ludzie.
Obrzeża metra są zawalone, opanowane przez mutanty lub skażone. Im bliżej centrum metra tym bezpieczniej. Cały kompleks został podzielony przez walczące strony, są tu zarówno komuniści, Związek Stacji Kupieckich, Unia Centralna, Legion, Nowa Polska jak i niezależne stacje które łączą jedynie normalne sojusze.


Rozdział I "Piastów"

    Piastów, niezależna stacja wysunięta najdalej na zachód z całego metra. Jest dobrze uzbrojona, ma wiele cekaemów, kilka miotaczy ognia, mnóstwo amunicji którą dostarcza Związek Stacji Kupieckich w zamian za odpieranie przez stację ataków mutantów. Problemem Piastowa jest jednak liczebność. Ludzi na stacji jest bardzo mało, nie starczy ich aby obsiąść posterunki. Stacja ma więcej broni niż ludzi. Kiedyś kiedy Niedźwiadek jeszcze był zamieszkały nie było problemów, dostawy amunicji, broni i ludzi docierały z Zachodniej.
Teraz stacja stanęła na krawędzi zagłady. Całe hordy Czartów i Muto-psów nacierają na stację. Nieliczna załoga cekaemów nadal się odstrzeliwuje, wszyscy jednak wiedzą że to na darmo.
    Zagłada.
    Druga linia padła, pozostali przy życiu uciekają w kierunku trzeciej, ostatniej przed peronem. Mutanty są jednak zbyt blisko. Miotacze płomieni zalewają ogniem ludzi i stwory. Komendant stacji podjął już decyzję. Drezyna gotowa, wymknie się i nikt nawet nie zauważy. Wyjechał, udało się, pomyślał. Z dala z tunelu słychać już tylko wrzaski płonących. Jest już w połowie drogi. Uśmiecha się i nagle przypomniał sobie co jest przed nim. Niedźwiadek.
Niedźwiadek był kiedyś bardzo bogatą stacją, a przede wszystkim liczną. Niewiadomo co się dokładnie stało. Pewnego razu po prostu mieszkańcy zniknęli.
    Na ich miejscu zamieszkały za to inne mutanty. Niespotykane w całym metrze, a właściwie jeden mutant...wielkości całego peronu, zawsze łapie jednego przechodzącego torowiskiem.
Problem w tym że w drezynie był jedynie on. Przełknął ślinę. Czy na Niedźwiadku czy Piastowie czeka go śmierć.           

Postanowił spróbować, przejechać przez stację. Odbezpieczył prowizoryczny automat złożony z tego co można było sklecić w metrze. Policzył naboje i uruchomił silnik. Wjechał na stację. Nic się nie działo...gdy nagle z góry, z sufitu dał się słyszeć cichy warkot. Komendant spojrzał w górę i od razu zaczął jednocześnie strzelać i łkać. Kolczasty język obwiązał go w pasie i wciągnął w górę. Naboje się skończyły. Zamknął oczy. Paszcza kłapnęła.
Po komendancie została jedynie drezyna i kalosz.

Tymczasem trzecia linia obrony na Piastowie zdołał odeprzeć atak. Patrzyli teraz na zwęglone szczątki byłych współtowarzyszy. Na posterunku zostali tylko dwaj strażnicy. Reszta poszła po bandaże, surowicę, kaszę i amunicję.
Jeden z pozostałych zapalił skręta podpierając się na uchwycie miotacza. Drugi, młodszy, w skupieniu, kurczowo trzymając za spust studiował latarką wejście do tunelu.
-Czemu nie zamkniemy śluzy?- Spytał jakby zbierało mu się na wymioty.
-Spokojnie młody, nie przedrą się, zaraz zamkniemy śluzę, musimy jeszcze przecież wyjąć z tamtąd cekaemy, broń i amunicję po zabitych.- Dmuchnął kłębem dymu.
-Tak...pewnie ma pan rację...- Nie wytrzymał i zwymiotował na dymiące zwłoki przed nim którym wlaśnie odpadła żuchwa.
    Starszy zaśmiał się pod nosem wyciągając kolejnego papierosa. Obrócił się przodem do młodego.
I znieruchomiał. Młody nie żył, stał nad nim Czart grzebiąc łapą w jego rozszarpanych plecach. Żołnierz odszedł dwa kroki w tył w stronę miotacza płomieni. Uderzył o coś. Nie zdążył krzyknąć. Łapa uzbrojona w wielkie pazury rozdarła mu gardło odrąbując ją od tułowia.
    Pozostali przy życiu żołnierze własnie wrócili, rzucili wszystko, podnieśli automaty i strzelby. Nieregularne strzały odpędziły mutanty przy trzeciej linii, z głębi tunelu jednak nadciągała kolejna fala. Było ich zbyt wielu.

    Po godzinie było po wszystkim.

    Oddział porządkowy z Ursusa znalazł potem stację pustą. Bez życia. Z otwartą śluzą, po załodze zostały tylko hełmy, kamizelki i broń. Żołnierze zabrali pośpiesznie amunicję na drezynę, razem ze zdatną do użytku bronią, skrzynką masek przeciwgazowych i jeden miotacz ognia bez benzyny. Nie mieli już czasu, słychać było skrzek nadchodzących mutantów. Naprędce rozłożyli dynamit przy ścianach peronu, rozciągnęli lonty, podpalili. Wsiedli na drezynę. Zamknęli śluzę i odjechali w kierunku Niedźwiadka szykując już strzelby, granatniki i ciężką amunicję. Zza śluzy dało się słyszeć już tylko huk eksplodującej stacji grzebiącej na zawsze swych dawnych obrońców pod zwałami gruzów.


"Jeśli nie możecie czegoś zrobić, dajcie to zrobić Polakom." -Napoleon Bonaparte
                                                Avek autorstwa Sachary

Offline

Zalogowani użytkownicy przeglądający ten wątek: 0, goście: 1
[Bot] claudebot

Stopka

Forum oparte na FluxBB
Modified by Visman