Nie jesteś zalogowany na forum.
*zmarszczył brwi* Oh. Nieee... Tylko nie helikopterem. *spojrzał na Maćka* Maciek to twój? *westchnął* Oby...
Offline
-Zaraz sprawdzę *wyciąga lornetkę*
-nie to nie mój, ale ubezpieczyciele to też nie są. Chwila! Sam kogo sprowadziłeś?!
Offline
*chyba jako jedyna z tego towarzystwa zajmowała się spokojnym obserwowaniem zbliżającego się ciągle helikoptera.* A o co ten krzyk? *spojrzała na nich pytająco*
Offline
Mówiłem, że mają się troszkę pośpieszyć. *gdy spojrzał na helikopter zrobił poważną minę* Nie wiedziałem, że przylecą helikopterem. *spojrzał na lwy obok niego* Mówiłem już że nie lubie helikopterów?
Offline
Nie przypominam sobie, byś mówił. Ja za to przepadam. Choć samoloty wydają sie bardziej eleganckie.
Offline
-Nie wiem jak Kora ale ja mam kilka swoich w bazie wojskowej.
//zapraszam do tematu Baza Wojskowa (S), troszkę wam tam o sobie opowiem//
Offline
*helikopter już się zbliżał* Masz teraz dwie opcje. Albo lecisz do mnie do domu. Albo do bazy wojskowej gdzie spotkasz bande umundurowanych chłopów. *spojrzał na Maćka* Kobiety też tam macie?
Offline
-Wiesz co, zostanę tutaj z Korą. Nie wypada zostawiać lwic samych //;)//
Offline
Pytałem Korę bo miała ze mną lecieć do mojej gospody. *helikopter wylądował* Ha!
Offline
Cóż... ciężko wybrać. *przyznała. Z jednej strony poznać bazę zatwardziałych żołnierzy, z drugiej poznać dom Leosia* Cóż, może potem wpadnę i zobaczę Twoją bazę, brzmi ciekawie, Maćku. *uśmięchnęła się uprzejmie* Na razie jednak postanawiam pierwszy swój cel podróżniczy.
Offline
*drzwi od helikopteru otwierają się i słychać śpiewających Alberta, Freda, i młodego Santina* Oh! Mamma la la la la la la la! Oh! Mamma la la la la la la la! *zawołał Korę* Wsiadaj! *pasażowie kiwneli głową na powitanie*
//Aby poczuć atmosfere w helikopterze:
http://www.youtube.com/watch?v=vRd8_0oOUB4
http://www.youtube.com/watch?v=wDUBoSta … re=related
(C'è La Luna) //
Ostatnio edytowany przez Leonardo (2012-01-01 17:21)
Offline
*wsiadła wpadając prosto w gromadę włochów //czy Ci Włosi to też.. lwy?//* Cześć! *wyszczerzyła się do nich*
Offline
//Leo, popraw "helikoptera" zanim zrobi to admin//
-Tak czy siak zostanę. Jeżeli chcecie to możecie ze mną wrócić do góry.
Offline
*zdjeli kapelusze i coppole z głów* Witamy, witamy! *Leonardo wsiadł* Dobrze, że ten helikopter jeszcze jest nie taki głośny jak pozostałe. *spojrzał na Santina* Ty też z nami lecisz? *wtrącił się Alberto* Chciał znami jechać, ojciec pozwolił. Miałem odmówić? *zapytał spokojnie* Nie, to dobrze, przynajmniej się nie nudzi z Klausem.*odpowiedział Leo po chwili zapytał* Kore już znacie z Akcji Kłusowników? *wszyscy kiwneli głową* To gdzie lecimy?
//Lwy.//
Offline
*Wróciła na zewnątrz. Zajrzała do siatki nad urwiskiem, ale nikogo tam nie było. Przebiegła się dookoła budynku i znalazła Nanakiego pod latarnią morską.
wyskakując mu za plecami: *
Szukasz czegoś?
Offline
*Dopił kawę w korytarzu i przyglądał się latarni, nagle sobie coś uzmysłowił.* Już jest jasno a ona ciągle świeci. Muszę to sprawdzić. *Wychodzi z budynku, na drzwiach wejściowych latarni wisi karteczka z napisem JESTEM NA EMERYTURZE, WOLNA POSADA DLA LATARNIKA. *Właściwie czemu nie? Zajęcie jak każde inne *. Otwiera drzwi, zdejmuje z wieszaka sztormiak i kapelusz latarnika, ubiera na szyję lornetkę.* No, to teraz na górę, trzeba wyłączyć światło i sprawdzić czystość soczewek żeby snop światła był dalej widoczny.* Powoli wspina się na szczyt po krętych schodach.*
Offline
*patrzy na latarnię z daleka* Jaka mała się wydaje.
Offline
*Wspiął się na szczyt latarni i wyszedł na galerię, przez lornetkę dostrzegł odlatujący helikopter Lea, pomachał im na pożegnanie, po czym wrócił do wnętrza wieży i wyłączył światło latarni.* Czeka mnie sporo pracy, soczewki są bardzo brudne i przydałoby się naoliwić mechanizm obracający lustra reflektora żarówki....*Bierze stojąca na podłodze skrzynkę z akcesoriami do naprawy i konserwacji mechanizmu, wyciąga szmatki, oliwiarkę, parę kluczy oraz śrubokrętów. Rozpoczyna porządnie pucować soczewki które z szaro-matowych zaczynają być krystalicznie czyste.*
Offline
*Znudzona postanowiła przespacerować się linią brzegową. Tak też zrobiła. Od lwiątka lubiła piasek, zawsze stawiała z niego olbrzymie zamczyska. Dzisiaj jednak ograniczyła się tylko do cieszenia się nim w dotyku.*
Offline
*Skończył czyszczenie i konserwację systemu świetlnego latarni, zszedł po schodach na dół po czym przeszedł do schroniska, wnętrze było niezwykle spokojne.*HALO! Jest tu jeszcze ktoś?* Oczekując odpowiedzi wyjął znalezioną w kieszeni fajkę, tytoń i zapałki. Nabił fajeczkę i jak prawdziwy latarnik i lew morza // zastępnik wilka morskiego //zaczął puszczać kółeczka z dymu.
Ostatnio edytowany przez Mazuer (2012-01-03 21:08)
Offline
- Już nie,
*Odpowiedział radośnie.*
- Ponieważ już znalazłem "Moją zgubę"
Offline
To czym możemy się tu jeszcze zająć w tak piękny poranek?
Offline
- Hmm.
*Zamyślił się na moment
- A może tak pospacerujemy sobie troszkę?
Offline
Widziałam tam ścieżkę nad przepaścią - o tam pod sosnowym lasem. * Wskazała za pensjonat.* Dobra trasa?
Offline
Alberto: Gdzie lecimy? *zapytał*
Leonardo: Do domu. *odpowiedziałz uśmiechem*
Alberto: Którego?
* i nagle wszyscy zaczeli się śmiać*
Offline
*spojrzała z rozbawieniem na gromadę wesołych rozhuczanych lwów. A potem znów spojrzała przez szybkę. Fajnie było w tej latarni*
Offline
Leonardo: Do tego mojego prawdziwego! *odparł*
*i nagle przerwano śmiech*
Fredo: Wiesz jak to daleko?
Leonardo: Wiem! Gdzieś pięć godzin helikopterem...
*wtrącił się Alberto* Pięć? Haha! Przynajmniej osiem.
Leonardo: No to wyladujemy helikopterem na lotniksu i polecimy samolotem. Będzie szybciej? *zapytał z uśmiechem*
Offline
*spojrzała przed siebie. Zauważyła, że przed nią stoi wielka latarnia. Gdzies dalej słyszała helikopter...*
-ciekawe z kąd tutaj wziął się helikopter... *spytała samą siebie...*
Offline
-Powinna być dobra a więc chodźmy tą ścieżką tylko będziemy musieli nieco uważać.
*Powiedział spoglądając na Kiarę*
Offline
*podeszła bliżej latarni. Chciała wejść, ale drzwi były zamknięte.*
-szkoda, ze nie można tam wejść... *powiedziała do siebie w myślach...*
Offline