Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: 1
Nie znalazłam jeszcze takiego tematu - jeśli był już taki, proszę adminów o jego usunięcie
Czym jest tzw. "overthinking" - to zwyczajne analizowanie i myślenie nad jednym, konkretnym tematem w kółko i kółko, i analizowanie z każdej możliwej strony tego tematu. Jest to bardzo destrukcyjny proces, który prowadzić może nawet do depresji!
Prosty przykład: stoisz w windzie, mówisz szefowi "do widzenia", a szef nie odpowiada.
Normalny człowiek zareagowałby tak: "O, pewnie coś się stało, że jest zły. Trudno, muszę zająć się żoną i naprawić samochód"
Człowiek, który ma problem z overthinking'iem (nie wiem, jak to odmienić, a po polsku nie ma dobrego odpowiednika ) zinterpretuje to tak: "Cho**ra, nie odpowiedział mi, pewnie jest zły, że mój projekt okazał się klapą... a projekt okazał się klapą, bo mam problem z kobietą, a kobieta jest zła na mnie, bo nie jestem zbyt pewny siebie i w łóżku nam się nie układa, a to dlatego, że wszystko analizuje... cholera!!!"No, i ja jestem tym typem człowieka, co analizuje wszystko i odtwarza w głowie setki, jak nie tysiące (!!!) razy, by wyłapać z danej sytuacji, jak najwięcej. Czy to dobre? Absolutnie nie. Oprócz użalania się nad sobą, wydaje mi się, że to jeden z najbardziej autodestrukcyjnych procesów/schorzeń. Nie prowadzi to do niczego dobrego, marnujemy przy tym ogromne pokłady energii i czasu, a zupełnie nic nie zyskujemy! Przecież ten czas można o wiele lepiej spędzić, np. układając puzzle czy kostkę rubika! W takich przypadkach myślenie jest wskazane, ale nie w codziennych sytuacjach.
Co gorsza - przy "nadmyśleniu" (mój własny termin ), nie doszukujemy się pozytywów, jedynie widzimy same negatywy, same pesymistyczne wersje zdarzenia, samo zło. Nic konstruktywnego!
Skąd to się bierze? Nie wiadomo. Nie jest to ani dziedziczne, ani nabyte, to po prostu w niektórych jest. W wielu przypadkach bierze się to ze strachu przed porażką i w ten sposób, owi nadmyślący, próbując uniknąć scenariusza, gdzie przegrywają, wymyślają sto sposobów na poradzenie sobie z tą sytuacją, co w efekcie prowadzi ich do jeszcze większego strachu i jeszcze większej porażki.
Oczywiście da się to złagodzić - też to wiem po sobie - im więcej mam wolnego czasu, tym więcej go marnotrawię właśnie na takie durne myślenie. Sposób na to? Znaleźć sobie zajęcie. Jakieś zajęcie, które nas pochłonie w całości i nie będziemy mieli czasu na zupełnie nic innego.
Oprócz tego - zwykłe NLP, może nawet trochę medytacji - wmówić sobie, że "Czy to będzie miało znaczenie za miesiąc, rok, 10 lat? Nie. To na c**j się tym przejmować?!", albo po prostu powiedzieć sobie: "Hmn, rzeczywiście, ale jest też pozytyw tej sytuacji" - i odnaleźć plus tego, o czym tak usilnie myślimy.
Tekst jest cytowany z bloga Hultka. Zacenzurowałam tylko przekleństwa, innych wyrażeń nie cenzuruję.
A wracając do tematu - Co o tym myślicie? Czy wam się to zdarzyło? Bo mi tak i nadal trwa...
Ostatnio edytowany przez Fantlk (2013-12-16 16:09)
>> deviantART>> KoziolTerrorysta
''Every place you've ever imagined... It's real. There's a fictional city in your mind, and you know every corner of it. Your mind is a world. Each of us is a place."/ Porter Robinson // 【=◈︿◈=】
Offline
Nit u mnie zdiagnozował overthinking i niestety muszę się z jego diagnozą zgodzić. Opisałbym coś więcej, ale może jakby ten temat był w trochę mniej publicznym miejscu...
"And then one day you find
Ten years have got behind you
No one told you when to run
You missed the starting gun"
Lauva w wersji lwiej (dzięki Caro!)
Offline
Najpierw przeczytałem ten zacytowany tekst, a później z ciekawości zajrzałem na sam blog. Jedyne mogę powiedzieć, że są to żale ludzi, którzy sobie po prostu z tym nie radzą.
Co gorsza - przy "nadmyśleniu" (mój własny termin ), nie doszukujemy się pozytywów, jedynie widzimy same negatywy, same pesymistyczne wersje zdarzenia, samo zło. Nic konstruktywnego!
Sam jestem osobą nadmyślącą i jakoś nie spotkałem się z negatywami. W swoim przypadku mam z tego więcej korzyści niż straty.
No, i ja jestem tym typem człowieka, co analizuje wszystko i odtwarza w głowie setki, jak nie tysiące (!!!) razy, by wyłapać z danej sytuacji, jak najwięcej. Czy to dobre? Absolutnie nie.
Tylko po kiego diabła analizować wszystko? Ktoś tam nazwał to Ruminacją, ale chyba samemu nie wiedząc o co chodzi. Prawda jest taka, że nie ma nic złego w rozmyślaniu nad jedną rzeczą nawet z 5 godzin o ile ma to rzeczywiście sens. Ciągłe myślenie o bajerach takich jak te w windzie to rzeczywiście problem, ale to nie problem samego myślenia tylko osoby, która to robi. To tak samo jak z alkoholizmem i piciem piwa. Jedna osoba pije codziennie jedno piwo i czy można ją nazwać alkoholikiem? Raczej nie. Druga osoba wypije na raz 5 puszek piwa i robi to raz na tydzień. Czy to jest alkoholik? Też nie! Trzecia osoba po 2 puszkach piwa jest pijana przez co nie wie co mówi i co robi, a pije tak dzień po dniu. Czy jego można nazwać alkoholikiem? Do końca nie jestem pewien, ale niewiele mu do tego brakuje
Oczywiście da się to złagodzić - też to wiem po sobie - im więcej mam wolnego czasu, tym więcej go marnotrawię właśnie na takie durne myślenie. Sposób na to? Znaleźć sobie zajęcie. Jakieś zajęcie, które nas pochłonie w całości i nie będziemy mieli czasu na zupełnie nic innego.
Gadanie typowe dla osoby po 5 piwach, co nie może ustać prosto i krzyczy "Ne jestę alhokolikiem". Jak rozwiązać problem marnowania czasu i nic nie robienia przez nadmyślenie? Marnowanie czasu przez robienie czegokolwiek - nawet czegoś bezużytecznego byle tylko nie myśleć. Co to niby za rozwiązanie skoro, i tak tylko czas się marnuje? To tak jakby rozwiązaniem dla osoby pijącej 20 litrów piwa dziennie było ograniczenie do 2 litrów wódki na dzień.
Mówiąc krótko, nie ma sensu pisać wszędzie, że Overthinking to choroba. Chorobą może być wszystko, jeśli nie zna się umiaru i nie można nad nim zapanować.
Ostatnio edytowany przez Fantlk (2013-12-16 16:10)
Lepiej żałować podjętych decyzji niż decyzji, które należało podjąć.
Bo w życiu liczą się głównie decyzje, a nie posiadane doświadczenie.
Offline
Mi się to zdarza nagminnie, ale tylko wtedy, kiedy mam do czynienia z jakimś negatywnym zdarzeniem. Kiedy wszystko idzie mi dobrze, nie rozkładam tego na czynniki pierwsze.
Ostatnio edytowany przez Fantlk (2013-12-16 19:56)
Offline
Hultek niech tyle nie myśli, bo zostanie myśliwym. Po co sobie psuć zdrowie niepotrzebną depresją, albo wpaść w samozachwyt, rozmyślając przez kilka godzin o sukcesach?
Ostatnio edytowany przez Fantlk (2013-12-16 19:56)
Online
Po co sobie psuć zdrowie niepotrzebną depresją
Cóż Maru, niekiedy dzieje się to automatycznie i niewiele da się z tym zrobić... No ale kto to zrozumie, jeśli tego nie przeżył.
Ostatnio edytowany przez Fantlk (2013-12-16 19:57)
"And then one day you find
Ten years have got behind you
No one told you when to run
You missed the starting gun"
Lauva w wersji lwiej (dzięki Caro!)
Offline
A nieraz warto tak coś rozgrzebać. Można naprawić błąd, albo zbudować sobie dobrą samoocenę. Oczywiście wszystko do czasu, póki się nie przegnie.
Offline
Mi się to zdarza zbyt często. No ale w sumie to chyba AŻ takie złe nie jest.
Animashe i inne filmy związane z Królem Lwem - http://youtube.pl/user/klfantlk
Offline
Hah, nie moge spac i przygniataly mnie miliony mysli-"overthinkowalam" wlasnie i postanowilam zajac sie czyms. Weszlam w tym celu na forum zeby trafic na ten temat... (wiem, ze stary i go odgrzebuje )
Mam z tym nadmysleniem duzy problem. Ciekawe jest to, ze w moim przypadku to rzecz nabyta. Kiedys bylam bardzo smiala i rozesmiana. Cos ze mnie zrobilo osobe, ktora analizuje przesadnie kazdy krok i wacha sie 100 razy bardziej niz kiedys przed podjeciem go. Moze to stres, moze podli w pewnych sytuacjach rodzice. Moze fakt, ze nie mam swojego wlasnego miejsca na swiecie. W kazdym razie, zabijam to jakimis czynnosciami, czasem w nocy kiedy juz mozg wysiada i nie pozwala czytac, bezmyslnie macam ekran dotykowy telefonu i przelaczam miedzy pulpitami. cokolwiek by zajac uwage, nie myslec ( lub probowac), bo wiem, ze i tak nie zasne mimo znuzenia. To ciezka sprawa. A fakt, ze nic uspokajajacego na mnie nie dziala czyni ja jezcze ciezsza!
Wybaczcie brak polskich znakow :<
Offline
Ech, chciałabym ci jakoś pomóc ale nie mam pomysłu.
Ja z kolei chyba mam problem w drugą stronę. Rzadko skupiam się na czymś i przegapiam wiele ważnych szczegółów sytuacji, przez co później mam problemy, bo czegoś nie pamiętam albo źle zrozumiałam. Jak tu widać - przesada w drugą stronę problemu też nie jest dobra.
Offline
Ja także zapominam wielu rzeczy i przegapiam szczegóły, myslę, ze to juz inna sprawa i jak widac może się łączyć z nadmysleniem.
Offline
Strony: 1