Nie jesteś zalogowany na forum.
- Dzięki, Shup *klapen dupen przy stole. Pokazuje na Terrę* co ona robi?
Offline
-Poszukuje jakiegoś pajaca co będzie bodyguardem dla burmistrza...ot co
Offline
- O nie, ja z moją nogą się nie nadaje, oraz chyba do pajaca nie jestem podobny *spojrzał po sobie*
Offline
*cicho podchodzi od tyłu do Shu i klepie go mocno w plecy* Czeeeeeeeeeeść!
Offline
*Podjeżdża na koniu do kasyna*
-Ech...
Offline
*wchodzi za nimi do saloonu* Coście mi uciekli? Shu, chcesz się udusić?! Zdejmuj zaraz ten opatrunek! *zawołała ze zgrozą i zaczęła odwijać bandaże*
Offline
*włazi pod stół* Mnie tu nie ma... nie w ogóle.... ał... moja noga.
Offline
-No myślałem że w życiu tego nie zdejmę *lew rozerwał bandaż a na podłogę polała się krew*
-Ocho ...chyba mam nadmiar.
Offline
*patrzy na lejącą się krew* Patrz co narobiłeś. Rozlałeś wino.
Offline
*wyłazi spod stołu i jebs w łeb o blat* auu... goddamnit, ja to mam dzisiaj pecha jakiegoś.
Offline
O matko! A co to za diabeł spod stołu wylazł?
Offline
*wyjęła z apteczki dwa zrolowane bandaże, podniosła mu ramię do góry i przykładając jedną rolkę do rany drugą obwijała* No... gotowe. Gdzie ten Nalimba? Mam nadzieję, że chociaż on ma prawidłowo wykonany opatrunek?
Offline
-To nie wino Maruś..nie pij tyle ok ?...To nie diabeł..a tylko Naliś..spokojnie *trzymał nadal sie za szyje*
Offline
*stanął na baczność* Na szczęście jestem trzeźwy.
Offline
*pokazuje gołą nogę Lai* Proszę, zero opatrunku, bo nie zdążyłaś mi założyć *uśmiecha się do lwicy*
Offline
Ech, popatrzmy. *przyjrzała się dokładnie* Nie powinieneś jęczeć z bólu? Albo jeszcze adrenalina w tobie buzuje, albo już żeś się upił. *stwierdziła i wyjęła szyny, a następnie usztywniła uszkodzone części ciała* Uważaj na nie, dobrze?
Offline
Cały czas mnie boli Lai, ałć.... *spojrzał na swoją łapę* uff... dzięki wielkie Laini
Offline
Wyliżesz się. *rzuciła z uśmiechem* Ale proszę, uważajcie następnym razem. Ta wycieczka chyba nie była zbyt trafnym pomysłem, sami przyznacie.
Offline
Pani doktor, a ja też mogę zostać wyleczony?
Offline
- Czemu, nawet fajnie było *dodał ze swoim nalimbowym uśmiechem* Będziemy uważać, nie martw się.
Offline
A coś ci się stało, Maru? *przejechała go wzrokiem od stóp do głów*
Offline
Yyyyyy... No. Brakuje mi kasy do piwa. *wyszczerzył zęby*
Offline
-Tak wiem nie powinienem...to mój pomysł ..ehh.
Offline
- eee... tato, mi się podobała przygoda... *uśmiechnął się* zobacz jaką mamy za to obsługę. *zaśmiał się*
Offline
Ty to masz poczucie humoru. *prychnęła do Maru* To idź i zarób, a potem przyjdź tu i postaw mi kufla a nie.
*odwróciła się do Shu i Nal* Co się stało to się nie odstanie, ale musicie teraz odpokutowywać. Trudno, będziecie mieli nauczkę na przyszłość.
Offline
Idę spać lwice i lwy. *bierze klucz do swojego pokoju i kuśtyka w kierunku piętra z pokojami* Dobranoc! *i zamknał drzwi*
Offline
Phi. Nie chcecie pomóc to nie. Kupię sobie kiedy indziej.
Offline
*wyszedł z pokoju i pokustykał w stronę baru* Herbaty z cytryną, poproszę *ziewnął potężnie i poczłapał na swoje miejsce*
Offline
*siadł przy barze* Ja nie chcę już. Dajcie mi wody.
Offline
*siorbał powoli herbatę* Achh... kolejny ciekawy dzień się zapowiada *machnął swoim hiszpańskim ogonem*
Offline