Nie jesteś zalogowany na forum.
Zauważyłaś że za każdym razem jak się poddawałam ... maczaliście mnie w smole ? To nie było ekscytujące....Coś ciekawszego wam się przyda!
Offline
*Kluczył po piaszczystych wzgórzach w poszukiwaniu Tandi. Za lejce przytrzymywał jej konia. Widział też konia Sarminy, ale nie udało mu się go złapać. Westchnął i zawołał:*
-Halo?! Sar? Shu? Dag?
Offline
Więc....*Usiadła na ziemi, podniosła ręce* Aresztujcie mnie ale ....I tak wam ucieknę lub sami mnie wypuścicie .... :awesomecat:
Offline
-Jak widzisz, jestem tutaj sama. Nie zwracaj sie do mnie w liczbie mnogiej...
*powiedziała*
-Po drugie, dlaczego mieliby oni cie wypuszczać??
*spytała zdziwiona*
-Ja bym nie wypuściła, za żadne skarby. Nawet, gdybyś oferowała mi góry pieniedz.. złota... mnie nic nie powali...
*mówiła*
-Wbiłaś mi nóż w noge, zaledwie godzinę temu, a teraz na niej nic nie widać. ... Zastanawiałaś się nad tym?
*dodała z uśmiechem*
Offline
Oni by mnie wypuścili *Wskazała na miejsce gdzie przebywała reszta lwów * Jak ostatnie 2 razy .
Offline
-Jak niby do tego ich zmusiłaś?
*zapytała spoglądając na nia*
Offline
Nie zmuszałam...Sami z siebie to zrobili....
Offline
*lew rozejrzał się na w poszukiwaniu owego głosu który go wołał*
-Source ? *z zapytaniem cicho zawołał i kroczył w poszukiwaniu owego głosu*
Offline
Więc kochana Sar....Nic mi nie możecie zrobić ... :awesomecat:
Offline
-Shu... Czekaj na mnie. *Poszedł za lwem*
-Nie wiem jak Ona to robi, ale zna każdy nasz ruch. Musimy zrobić coś czego się nie spodziewa.
*Pokazał mu rewolwer*
-Zwykłe strzały nie działają a moja tajna broń również nie wypaliła. Trzeba użyć czegoś innego, jakiejś niekonwencjonalnej metody.
*Tłumaczył dalej*
Offline
Oni nie potrafią mnie zrozumieć wiec, nigdy nie dotrą do metody która by mnie urzekła...
Offline
-Słuchaj..jest jedna metoda aby skończyć to *wyją rewolwer i przeładował*
-Jeden celny strzał, jedna sekunda i cały ten koszmar się skończy.
Offline
*Spojrzała zielonymi oczami na Sar*
-Teraz wybacz...Jadę do miasta *Pobiegła przed siebie i wskoczyła do jakiegoś wozu ...*
Offline
-Nie uda się. Już próbowałem i nic nie zadziałało. *Spojrzał w niebo*
Offline
*Zauważył wreszcie Dagora i Shupavu, więc podjechał szybko do nich.*
-Dobrze, że jesteście cali. Nie widzieliście Tandi albo Sarminy?
Offline
*Gdy była już w mieście...Ponownie weszła do saloonu*
-Witam ponownie!
Offline
-Tak szybko jak się pojawił, tak szybko również zniknęły.
Offline
*Podeszła do baru*
-Panie, Panowie czy jest wśród was kowboj ?
Offline
-Niestety zgubiłem konia po drodze. Nie wiem jak teraz wrócimy do miasta.
Offline
-Ja mam jeszcze jednego.
*Wskazał na zabranego ze sobą konia Sar.*
-Możecie pojechać z Shu na nim.
Offline
*lew spojrzał w niebo*
-Możemy wyruszyć teraz, ale dotrzemy nazajutrz i nie wiadomo co nas czeka na drodze.
Offline
-Nie ma czasu do stracenia. *Zmienił naboje w rewolwerach na coś mocniejszego*
-To kto prowadzi?
Offline
-Ja mogę. W takim razie ruszajmy.
*Wskoczył na swojego konia.*
Offline
*wskoczył na konia*
-Dagor wskakuj !
Offline
*Wskoczył na konia*
-Ruszaj...
*Poprawił kapelusz*
Offline
-No dobrze, ruszamy! *Zawołał i poderwał konia do galopu. Ruszyli razem w stronę zachodzącego słońca, prosto do miasta.*
Offline
*Lwica wskoczyła na konia Shu..*
-bede musiała mu go oddac, bo brakuje mi mojego smoczego płomienia..
*powiedziała do siebie.. Pognała szybko za tandi*
Offline
Nie ma prawda? A wiecie dlaczego?Bo wszyscy obrońcy waszego miasteczka są daleko stąd .....I co teraz zrobicie?
Offline
-A wiec tutaj sie ukryłaś
*powiedziała do Tandi, gdy weszła*
Offline
Nie ukrywam się... :awesomecat:
Chcesz drinka/ *Powiedziało jakby nic się nie stało*
Offline